Ojars Silins Legia Warszawa – Górnik Wałbrzych 81:91
fot. Marcin Szymczyk

Koszykówka: Legia zrobi kolejny krok?

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legiakosz.com

28.05.2025 20:00

(akt. 28.05.2025 20:10)

W czwartek, 29 maja (godz. 20:00), we włocławskiej hali Mistrzów, rozegrany zostanie drugi mecz serii półfinałowej pomiędzy Anwilem a Legią. W rywalizacji toczonej do trzech wygranych, warszawiacy niespodziewanie prowadzą 1:0.

Znacznym faworytem półfinałowej serii jest Anwil, czyli zdecydowanie najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, która według niemal wszystkich ekspertów powinna wyeliminować Legię w drodze do finału. Na razie wszystko jest możliwe – warszawiacy wykonali dopiero pierwszy krok w kierunku upragnionego finału. We Włocławku, już przed meczem z Legią, mogła przypomnieć się seria play-off z rozgrywek 2021/22, tak dobrze wspominana w stolicy. Wówczas "Rottweilery", podobnie jak obecnie, w ćwierćfinale pokonały 3:1 ekipę z Torunia, również rozpoczynając od 2:0... W drugiej rundzie włocławianom przyszło mierzyć się z Legią, z przewagą parkietu, bowiem Anwil był wówczas – tak, jak teraz – lepszy po sezonie zasadniczym. I choć wszyscy prognozowali, że Anwil rozjedzie Legię 3:0, to skończyło się 3:0, tyle że na korzyść "Zielonych Kanonierów" prowadzonych wówczas przez Wojciecha Kamińskiego. Niewiele brakowało, a podobnie jak przed trzema laty, również w pierwszym meczu we Włocławku potrzebna była dogrywka... Tym razem jednak Michał Kolenda fantastycznym rzutem równo z syreną zapewnił Legii wygraną bez konieczności grania dodatkowych pięciu minut.

Anwil poniósł sporą stratę już w trzeciej minucie pierwszego spotkania z Legią – kontuzji doznał wówczas lider zespołu, Kamil Łączyński. Jako, że PJ Pipes był poza kadrą meczową (Anwil posiada w składzie siedmiu obcokrajowców, a tylko sześciu z nich może znajdować się w kadrze meczowej), jedynym nominalnym rozgrywającym był więc Luke Nelson. Oczywiście za prowadzenie gry brali się także Michał Michalak czy Ryan Taylor, ale wiadomo, że brak "Łączki" w klubie z Włocławka był bardzo odczuwalny. Po środowych badaniach, wiadomo, że Łączyński w obecnym sezonie na parkiet już nie wróci i w czwartek będzie jedynie mógł wspierać kolegów z zespołu mentalnie. O tym, że Anwil potrafi wygrywać mecze także bez Łączyńskiego, przekonał się zespół z Torunia podczas serii ćwierćfinałowej. W kolejnych meczach serii z Legią, w kadrze Anwilu pojawi się na pewno Pipes, a poza 12-tką meczową powinien znaleźć się Deane Williams.

W meczu numer jeden legioniści potwierdzili, że potrafią bardzo dobrze bronić, o czym niedawno przekonał się także Górnik Wałbrzych. Stołeczny zespół był w grze pomimo beznadziejnej skuteczności z dystansu w pierwszej części spotkania (0/14 za 3 pkt.). Po zmianie stron było już w tym elemencie znacznie lepiej, tj. 6/11, ale i tak średnia w całym spotkaniu wypadła bardzo blado (24 procent skuteczności). Gracze Anwilu mocno ograniczali faule, czego efektem zaledwie 10 rzutów wolnych wykonywanych przez warszawski zespół (8 celnych), przy 23 po stronie gospodarzy. Legioniści wygrali walkę na tablicach, zebrali aż 14 piłek w ataku. Najlepiej w tym elemencie spisywał się Mate Vucić (double-double, 15 punktów i 10 zbiórek).

W stołecznym zespole wyróżnić należy zdecydowanie więcej graczy. Świetnie spisywał się Kameron McGusty, który zdobył 20 punktów na bardzo dobrej skuteczności, ponadto wymusił 6 fauli i miał 3 przechwyty. Mądrze i pewnie grał Andrzej Pluta (8 pkt., 7 as. i tylko 2 straty). Michał Kolenda, który początek meczu miał nie najlepszy, później rozkręcił się i jego waleczna postawa pomogła drużynie. Oczywiście zapamiętamy go z kluczowego rzutu po asyście McGusty’ego, ale wcześniej trafił dwie bardzo ważne trójki. W przypadku kapitana Legii ważne będzie ograniczenie liczby strat, które we wtorek wymusili włocławianie. Kolejny mecz cichym bohaterem wydaje się Ojars Silins – silny skrzydłowy miał zdecydowanie najlepszy wskaźnik +/- w całej drużynie – z nim na parkiecie (grał 31:56 min.) warszawiacy mieli bilans +17. Legia w tym meczu prowadziła przez zaledwie dwie minuty, najwyżej różnicą dwóch punktów.

Legia mocno ograniczyła rzuty za 3 po stronie gospodarzy – ci oddali ich zaledwie 14, trafiając 6. Możemy być pewni, że sztab trenera Selcuka Ernaka będzie analizował, jak Anwilowcy mogą radzić sobie z legijną obroną tak, by oddawać ich znacznie więcej. Kluczowa po stronie gospodarzy może okazać się postawa PJ'a Pipesa (byłego zawodnika Legii). Wszak to w barwach stołecznego klubu Pipes rozpoczynał poprzedni sezon, zanim został zastąpiony przez Lorena Jacksona. Luke Nelson, który we wtorek zagrał 25 minut, potrafił rozdać 7 asyst i zdobyć 6 punktów, trafiając bardzo ważną trójkę z ósmego metra na 9 sekund przed końcem spotkania. Gdyby włocławianie poczekali z ostatnim rzutem do samego końca (a mieli taką możliwość), być może to właśnie brytyjski rozgrywający byłby bohaterem spotkania.

W czwartek na pewno istotna będzie dyspozycja dnia. W stołecznym zespole na pewno można liczyć na większe wsparcie punktowe ze strony graczy rezerwowych. W pierwszym spotkaniu gracze z ławki dali Legii zaledwie 13 punktów, przy aż 35 po stronie gospodarzy. I choć nie pierwszy raz w play-off trener Heiko Rannula mocno ogranicza rotację, to liczyć można na jeszcze lepszy występ Aleksy Radanova, zmiennika Pluty – Keifera Sykesa, który we wtorek spudłował wszystkich 6 rzutów z gry, jak również EJ'a Onu, który ma na pewno możliwości, by w obronie postraszyć rywali swoim zasięgiem ramion.

Legia kontynuuje świetną serię – we wtorek wygrała 11. kolejne ligowe spotkanie na wyjeździe. Pod wodzą Rannuli przegrała jedynie wyjazdowy mecz 1/4 finału ENBL z Voluntari. Stołeczny zespół może się ponadto pochwalić najlepszą serią spośród wszystkich drużyn PLK, a mianowicie... aż sześcioma kolejnymi zwycięstwami we Włocławku. Co ciekawe, przed majem 2022 roku Legia przez długie lata nie potrafiła zwyciężyć we Włocławku. Kiedy byliśmy świadkami swego rodzaju przełamania, role niespodziewanie się odwróciły – Zieloni Kanonierzy wygrali tam sześć kolejnych meczów, w tym trzy w półfinałach play-off.

Czwartkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:00, we włocławskiej hali Mistrzów. Transmisja w Polsacie Sport 1.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.