
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa: Wszystko albo nic
02.05.2025 08:15
(akt. 02.05.2025 13:04)
To mecz, na który społeczność legijna czekała od dłuższego czasu – praktycznie od miesiąca, od 2 kwietnia, czyli od momentu awansu do finału Pucharu Polski. Ze względu na to, że "Wojskowi" już dawno temu wypisali się z walki o mistrzostwo kraju, a także mają minimalne szanse na zakończenie rozgrywek ligowych w TOP 3 (obecność na podium to gwarancja letniej gry w Europie), rywalizacja na PGE Narodowym jest traktowana jako absolutny priorytet.
To mecz, którego wynik będzie miał kolosalny wpływ, zwłaszcza na przyszły sezon. Jeśli 2 maja Legia pokona Pogoń Szczecin, to latem wystąpi w 1. rundzie eliminacji Ligi Europy i będzie mogła powalczyć o fazę ligową – albo LE, albo Ligi Konferencji, jeśli potknie się w pierwszych wspomnianych rozgrywkach. To przełoży się też na prestiż, więcej meczów i środków finansowych – tak, jak w ostatnich miesiącach, w trakcie których zespół Goncalo Feio zdołał dotrzeć do 1/4 finału LK, odpadając dopiero przeciwko Chelsea (0:3 u siebie, 2:1 na wyjeździe). Jeśli klub z Łazienkowskiej nie zgarnie PP, to w kolejnym roku pozostanie mu tylko gra na krajowym podwórku (tak, jak w tzw. sezonie przejściowym 2022/23), bez możliwości rywalizacji z zagranicznymi rywalami i bez szans na zarobienie większych pieniędzy.
To mecz o 5 mln zł. Tyle zgarnie triumfator. Przegrany otrzyma 5 razy mniej. Alex Haditaghi, właściciel Pogoń Szczecin, wystosował specjalny list do zespołu, któremu zaoferował grupowy bonus w wysokości 2,5 mln zł za wygranie PP. – Stanowi to 50% całkowitej puli nagród klubu (wypłaconych do 30 lipca 2025 r.) od Polskiego Związku Piłki Nożnej – znacznie więcej niż bonusy w wysokości od 1 do 1,5 miliona zł oferowane przez większość innych klubów Ekstraklasy – przekazał biznesmen.
To mecz o puchar. Legia, dla której będzie to 27. finał PP, ma szanse na 21. trofeum w tych rozgrywkach. To zdecydowanie najlepszy zespół w historii Turnieju Tysiąca Drużyn – będzie tak jeszcze przez długi czas. Na drugiej pozycji, pod względem liczby spotkań finałowych, jest Górnik (13), a na trzecim Lech i Wisła (po 11). Obecnie klub z Łazienkowskiej sięgnął po 20 Pucharów Polski, wyprzedzając wspomniane drużyny z Zabrza (6), Poznania oraz Krakowa (5).
To mecz, który może zdecydować o przyszłości Feio. Umowa Portugalczyka z Legią obowiązuje tylko do czerwca. – Co do spotkań typu wszystko albo nic, graliśmy ich już sporo, choćby latem 2024 roku, przeciwko Brondby. Wówczas finanse czy przyszłość klubu też była w grze i sobie poradziliśmy. Mamy spore doświadczenie w takich finałach, które były i na początku, i w trakcie, i pod koniec sezonu. To rzeczy, które muszą dać nam energię i kolejną dozę optymizmu, że w piątek – na tle bardzo dobrego przeciwnika – będziemy w stanie być najlepszą wersją siebie – mówił szkoleniowiec.

Ostatni raz Legia sięgnęła po PP w 2023 r. Wówczas wygrała na Narodowym z Rakowem Częstochowa i wywalczyła to trofeum po 5 latach przerwy. Stołeczna ekipa, mimo że od 6. minuty grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla Yuriego Ribeiro, dała radę, dzielnie się broniła, walczyła, przetrwała regulaminowy czas i dogrywkę (0:0), i okazała się lepsza w rzutach karnych (6:5). Bohaterem "Wojskowych" został Kacper Tobiasz, który zagrał świetnie, a w ostatniej serii "jedenastek" obronił strzał Mateusza Wdowiaka.
Legioniści, którzy są na 5. miejscu w Ekstraklasie (50 punktów; 14 zwycięstw, 8 remisów, 8 porażek) i ostatnio zmniejszyli stratę do podium z 8 na 5 "oczek", awansowali do finału Pucharu Polski po wcześniejszych wygranych z I-ligowcami (2:1 z Miedzią w Legnicy, 3:0 z ŁKS-em w Łodzi), domowym zwycięstwie nad mistrzem kraju (3:1 z Jagiellonią Białystok), a także rozbiciu Ruchu w Chorzowie (5:0), czyli kolejnego klubu z zaplecza Ekstraklasy.
W obecnej edycji Pucharu Polski jest tak, że w każdej drużynie podczas meczu musi grać co najmniej jeden młodzieżowiec, tj. piłkarz urodzony w 2003 r. i młodszy, posiadający obywatelstwo polskie. Taki status w Legii mają np. Jan Ziółkowski, Oliwier Olewiński, Wojciech Urbański, Mateusz Szczepaniak czy Maximillian Oyedele.
Warszawiacy wygrali trzy ostatnie mecze (2:1 z Chelsea, 2:1 z Lechią Gdańsk, 3:1 z GKS-em Katowice) i przystępują do piątkowego finału PP w dobrych nastrojach. Sztab Legii powinna też cieszyć sytuacja kadrowa, która się poprawia. Ostatnio do gry wrócili Marc Gual (po urazie mięśnia dwugłowego uda), Juergen Elitim (po operacji złamanej ręki) i Gabriel Kobylak (po lutowym zabiegu stawu kolanowego), który obronił rzut karny w niedawnym spotkaniu III-ligowych rezerw. Co więcej, zajęcia zespołowe wznowił Paweł Wszołek, który wcześniej naderwał mięsień dwugłowy. Minus? Wieści w sprawie Bartosza Kapustki (kontuzja więzadła pobocznego w kolanie), który w tym sezonie już nie wystąpi.
Jak powinien wyglądać wyjściowy skład "Wojskowych" na 51. mecz o stawkę w sezonie 2024/25? W bramce stanie Tobiasz. Czteroosobowy blok defensywny stworzą Wszołek, Radovan Pankov, Steve Kapuadi i Ruben Vinagre. Środek pola zajmą Elitim, Maximillian Oyedele oraz Claude Goncalves. Na skrzydłach pojawią się Ryoya Morishita i Luquinhas, a w ataku Gual lub Ilja Szkurin.
– Podchodzimy do meczu z ogromnym szacunkiem do przeciwnika. Pogoń to dobra drużyna, nieźle poprowadzona, ma solidnych zawodników. Specyfika rozgrywania takich spotkań jest taka, że decydują szczegóły. Spodziewam się meczu, który będzie miał różne momenty. Ważne będzie to, by wykorzystać swoją chwilę – opowiadał Feio.

– Każdy zna naszą historię. Pewnie wiecie, jak długo czekamy na trofeum w Szczecinie. Z drugiej strony, Legia to najbardziej utytułowany klub w Polsce. Szykuje się fajne widowisko. To święto polskiej piłki. Jestem dumny, że możemy w nim drugi raz uczestniczyć. Dalej będziemy konsekwentnie robić wszystko, byśmy zwyciężyli – mówił trener Pogoni, Robert Kolendowicz, który nie może skorzystać tylko z kontuzjowanego Mariusza Malca.
Pogoń, która czeka na pierwsze trofeum w historii klubu, naprawdę bardzo solidnie radzi sobie w 2025 roku, o czym świadczy fakt, że wygrała 10 meczów oficjalnych, dwa zremisowała, a dwa przegrała (wliczając wszystkie rozgrywki). Na tę chwilę zespół Roberta Kolendowicza zajmuje 4. miejsce w Ekstraklasie z dorobkiem 53 punktów (16 zwycięstw, 5 remisów, 9 porażek) i tylko dwoma "oczkami" straty do podium. Kluczowy piłkarz drużyny ze Szczecina to Efthymis Koulouris, który jest zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców ligi (25 goli, o 6 więcej niż Mikael Ishak z Lecha Poznań).
"Portowcy" rozpoczęli rywalizację w Pucharze Polski od ogrania dwóch I-ligowców (3:0 ze Stalą w Rzeszowie, 1:0 po dogrywce z Odrą Opole), a potem pokonali trzech rywali z Ekstraklasy (4:3 u siebie z Zagłębiem Lubin, 2:0 pd. w Szczecinie z Piastem Gliwice, 3:0 z Puszczą w Niepołomicach). Dzięki temu drugi raz z rzędu awansowali do finału Pucharu Polski i spróbują wymazać z pamięci ubiegłoroczny mecz z Wisłą Kraków, który przegrali 1:2 po dogrywce, mimo że prowadzili do 9. minuty czasu doliczonego.
– Finał sprzed roku? Uznaliśmy, że to nie był koniec, tylko początek czegoś nowego. Już następnego dnia rozpoczęliśmy przygotowania do momentu, w którym dziś jesteśmy. Oczywiście, wówczas nie ustrzegliśmy się błędów, ale uważam, że w tym roku jesteśmy zupełnie inną drużyną. Myślę, że dość kręta droga, na której byliśmy i o której często mówimy, uformowała zespół, który jest zdecydowanie bardziej scalony i znacznie mocniejszy. Przykład? Ostatni mecz w Niepołomicach. Myślę, że niewiele ekip potrafiłoby odwrócić losy spotkania w taki sposób, jak my – tłumaczył Kolendowicz.
– Powrót z Pogonią na Stadion Narodowy to piękna historia. Trener powiedział na początku przygody w PP, że mamy niedokończony biznes. W piątek będzie wielkie święto. Jako kapitan, jestem dumny, że drugi raz z rzędu przyjeżdżam z drużyną na wielki finał. Mam nadzieję, że tym razem trofeum pojedzie do Szczecina – powiedział Kamil Grosicki, który ma na koncie dwa Puchary Polski – po jednym w barwach Jagiellonii i Legii.
Pogoń to rywal, który nie leży Legii. Warszawiacy wygrali tylko… 2 z 14 ostatnich meczów z najbliższym przeciwnikiem. W obecnym sezonie "Wojskowi" przegrali 0:1 w Szczecinie (20.09.2024) i bezbramkowo zremisowali przy Łazienkowskiej (28.03.2025).
Ogółem Legia zagrała 122 razy z "Portowcami". Wygrała 72-krotnie, 27 meczów zremisowała, a 23 przegrała. Zdobyła 234 bramki, straciła 115. W dotychczasowej historii obie drużyny raz spotkały się w finale Pucharu Polski. Miało to miejsce 24 czerwca 1981 roku. Wówczas lepsi okazali się zawodnicy z Warszawy, prowadzeni przez Ignacego Ordona, którzy zwyciężyli 1:0 po dogrywce (gol Adama Topolskiego w 118. min).
Finał Pucharu Polski, który poprowadzi Szymon Marciniak, odbędzie się w piątek, 2 maja (godz. 16:00), na Stadionie Narodowym w Warszawie. Transmisja w TVP Sport, TVP 1 i na sport.tvp.pl. Redakcja Legia.Net przeprowadzi relację tekstową na żywo. Po zakończeniu spotkania zapraszamy do zapoznania się z naszymi materiałami.
PRZYPUSZCZALNE SKŁADY:
POGOŃ: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris – Wędrychowski, Gamboa, Ulvestad, Łukasiak, Grosicki – Koulouris
LEGIA: Tobiasz – Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre – Elitim, Oyedele, Goncalves – Morishita, Gual/Szkurin, Luquinhas
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.