Goncalo Feio
fot. Kasia Dżuchil

Goncalo Feio: Jesteśmy w piłce po to, by przeżywać takie chwile

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.05.2025 15:35

(akt. 01.05.2025 19:53)

– Zdobyliśmy tylko punkt z Pogonią w trwających rozgrywkach Ekstraklasy? Zamieniłbym te dwa niewygrane spotkania na piątkowy triumf. Wierzę, że tak się stanie – mówił przed finałem Pucharu Polski trener Legii, Goncalo Feio.

– Pogoń to bardzo dobry zespół, nieźle poprowadzony, ma niezłych piłkarzy. Ostatnie dwa spotkania z tym rywalem były równorzędne – pierwsze zakończyło się minimalnym zwycięstwem szczecinian, w drugim doszło do remisu w Warszawie, gdzie też mogło się to inaczej potoczyć.

– Podchodzimy do meczu z ogromnym szacunkiem do przeciwnika. Jak wspomniałem, Pogoń to dobra drużyna, nieźle poprowadzona, ma solidnych zawodników. Specyfika rozgrywania takich spotkań jest taka, że decydują szczegóły, co świadczy o bardzo ciasnych wynikach.

– Wiem, że przeciwnik dobrze się przygotował – my też. Obie drużyny będą chciały pokazać swój styl i to, w czym czują się mocniejsze – to naturalne. Spodziewam się meczu, który będzie miał różne momenty. Ważne będzie to, by wykorzystać swoją chwilę.

– Byłbym bardzo zaskoczony, jeśli byłby to mecz jednostronny – niezależnie czy w wykonaniu Legii, czy Pogoni. Istotna będzie kompleksowość gry i to, by być silnym w różnych fazach i umieć nimi zarządzać w różnych momentach.

– Czuję radość, spokój. W tym sezonie graliśmy już parę finałów, mimo że dotychczas nie rozdawano trofeów. Za każdym razem podchodziliśmy z dużą energią, by czerpać z każdej chwili.

– Wszyscy jesteśmy w piłce po to, by przeżywać takie chwile. Jak ma się taką chwilę, to bez sensu byłoby z niej nie skorzystać. Tak robiliśmy choćby ostatnio, na Stamford Bridge, a także we wcześniejszych spotkaniach. Teraz też zamierzamy to uczynić.

– Mam nadzieję, że bramki, które nie padły w dwóch ostatnich meczach z Pogonią, padną w piątek i to się wyrówna. Jak podchodzisz do finału, to musisz być przygotowany, by rywalizować przez 90 minut, ale też 120 min i rzuty karne. Uważam, że jesteśmy do tego przygotowani, ale to, co teraz powiem, nie będzie miało wielkiego znaczenia, bo najważniejsze są czyny, które możemy pokazać w piątek.

– Z punktu widzenia przygotowania piłkarzy, a także taktycznego zarządzania kadrą i sztabem – mamy protokoły, jeśli będzie potrzebna dogrywka czy karne – mamy duże poczucie spokoju. Czujemy się przygotowani. Niedawno przechodziliśmy przez dogrywkę, protokoły zadziałały, wyszliśmy zwycięsko z rywalizacji z Molde. Jest spokój i dużo wiary w swoich ludzi.

O środku pola

– Czy dobrze dysponowany Claude Goncalves wcieli się w rolę Bartosza Kapustki, czy znalazłem nowe rozwiązanie? Skłaniałbym się bardziej do drugiej części pytania. To piłkarze, którzy mogą występować w podobnych strefach, ale mają troszkę inne atuty. Ich mocne strony polegają na różnych rzeczach.

– Sposoby wykorzystywania Goncalvesa i Kapustki się różnią. To bardzo wartościowi piłkarze – tak, jak inni nasi środkowi pomocnicy. Jak wypracujemy dynamiki zespołowe, to są powtarzalne zachowania, które potem zawsze są dostosowane do tego, by zawodnicy – w obrębie systemu – mogli znaleźć siebie i swoje najmocniejsze strony. Trochę tak jest w przypadku dwóch wspomnianych graczy – niby podobna pozycja, ale nieco różnią się zadania i obszar działania.

O tym, że Pogoń to jedyna drużyna, której Legia nie strzeliła gola w tym sezonie

– Z jednej strony, nie strzeliliśmy goli. Z drugiej, mieliśmy okazję, by to zrobić. Według mnie, zbyt duże myślenie o tym niewiele da. Tym bardziej, że były okazje. Więcej rozmawialiśmy o tym, jak tworzyć szanse i doprowadzić do tego, by trafiać do siatki.

O napastnikach

– Który napastnik jest najlepszy – Koulouris, Gual czy Szkurin? Dla mnie najlepsi na świecie są zawsze moi piłkarze. Czy po drugiej stronie byłby wspomniany Efthymis czy np. Lewandowski, to w tym momencie najlepsi są ci, którzy są w mojej drużynie.

– Oczywiście, doceniamy formę i kunszt strzelecki Koulourisa. W innym, przedmeczowym wywiadzie miałem okazję powiedzieć, że ważną częścią finału będzie nie tylko to, by pilnować Efthymisa, który ma bardzo powtarzalny sposób zachowania i poruszania się, co doprowadza go do bramek i tylu sytuacji. To niezwykle dobry napastnik, ale ktoś mu dostarcza piłki – robi to zespół.

– Kompletna gra w obronie nie będzie polegać tylko na wyłączeniu Greka z pobliża naszej bramki, ale też na unikaniu transportu piłki do niego z różnych sektorów. Jako drużyna musimy dobrze bronić, by zablokować im drogę do tworzenia sytuacji.

– Indywidualne krycie Koulourisa? Zależy od strefy boiska. Są obszary, w których obrońca – w naszym modelu bronienia – powinien być dość blisko napastnika. W innych miejscach krycie powinno być bardziej strefowe – chodzi wówczas o to, by bardziej czytać to, gdzie jest piłka, w jakiej jest sytuacji, gdzie może się znaleźć i jakie przestrzenie potraktujemy jako priorytety pod kątem gry defensywnej.

– Pogoń posiada Efthymisa, ale też Kamila Grosickiego i wielu innych piłkarzy – musiałbym wymienić praktycznie cały skład. Przede wszystkim, futbol to sport zespołowy. Jako drużyna, musimy dobrze się zaprezentować, by zneutralizować atuty rywali, jakim jest np. dostarczanie piłki do Koulourisa i kontrola przestrzeni na boisku, w czym szczecinianie potrafią zrobić różnicę. Do tego potrzebna jest cała drużyna, nie tylko jeden czy dwóch obrońców. Sport na najwyższym poziomie, który mamy okazję oglądać w telewizji, coraz bardziej udowadnia, że zespołowość – zarówno w ataku, jak i obronie – jest niezwykle istotna. Potem zespołowość, która jest punktem wyjścia, pozwala błyszczeć indywidualnościom.

O tym, kto stanie w bramce Legii

– Jest z nami czterech bramkarzy – wszyscy zdrowi. To Kacper Tobiasz, Vladan Kovacević, Gabriel Kobylak i Marcel Mendes-Dudziński. Jeden z nich stanie między słupkami. Mogę zapewnić, że nie będzie bronił Arek Malarz, choć jest gotowy.

– Mimo że finał kończy się ogromnym rozczarowaniem dla jednej ze stron, ale poniekąd jest tak, że obaj finaliści już są zwycięzcami. Sport skonstruowany jest tak, że ostatecznie ktoś musi wygrać i przegrać.

– Wszyscy ludzie ze środowiska piłkarskiego oglądają mecze na najwyższym poziomie – tak, jak półfinały Ligi Mistrzów czy niedawny finał Pucharu Króla. Każdy z nas od dziecka marzy o graniu w takich finałach, uczestniczeniu w nich.

– Według mnie, jak się o czymś marzy i czegoś chce, to trzeba czerpać maksymalną satysfakcję z drogi, a potem z oczekiwanego momentu. Dążymy do tego.

– Nie raz mówiłem na konferencjach, że ludzie lepiej grają w piłkę i pokazują siebie, kiedy są szczęśliwi, czują się docenieni, pewni siebie i spokojni o własne umiejętności. Dążymy do tego, by zaprezentować nasz najlepszy futbol, pokazać się z dobrej strony i wygrać puchar, bo to nasz cel, będący na końcu drogi. By do niego dojść, najpierw jest piłka, w którą gramy przez całe życie. Musimy dobrze zagrać. Myślę, że wtedy przyjdzie nagroda.

O tym, że piątkowy finał ma bardzo dużą wagę – np. kontraktową, finansową, przyszłościową

– Uważam odwrotnie niż wy. Oczywiście, szanuję wasz punkt widzenia, ale w pierwszej kolejności, to futbol – w piątek odbędzie się mecz piłki nożnej. Skupiając się na mojej drużynie, musimy zagrać jak najlepiej, bo wierzymy, że wówczas będziemy bliżej zwycięstwa. Potem konsekwencja wyniku to szereg rzeczy, które wymienialiśmy.

– W naszych nogach, rękach i głowach musi być teraz przede wszystkim to, by dobrze zagrać, byśmy mieli potem dobre konsekwencje, zamiast złych. Musimy się na tym skupić, czerpiąc energię z każdego wydarzenia. W czwartek będziemy trenować na dobrym boisku, na dobrym stadionie – chodzi o to, by maksymalnie z tego czerpać, również z waszej obecności. A w piątek z tego, że będą rodziny piłkarzy, że będzie pełny stadion i otrzymamy wsparcie naszych kibiców.

– Każda z tych małych rzeczy musi przynieść nam energię i dużo radości. To wyjątkowe chwile. Jeśli jest się w piłce, to po to, by je przeżywać.

– Lubimy wyzwania. Nie wybieramy meczów, nie przygotowujemy się inaczej do spotkań ligowych czy pucharów. Chcemy wygrywać, choć nie zawsze nam się to uda.

– Co do meczów typu wszystko albo nic, graliśmy ich już sporo, choćby latem 2024 roku, przeciwko Brondby. W takich spotkaniach – jak było wspominane – finanse czy przyszłość klubu też była w grze i sobie poradziliśmy.

– Mamy spore doświadczenie w takich finałach, które były i na początku, i w trakcie, i pod koniec sezonu. To rzeczy, które muszą dać nam energię i kolejną dozę optymizmu, że w piątek – na tle bardzo dobrego przeciwnika – będziemy w stanie być najlepszą wersją siebie.

O tym, czy raczej postawi na zawodników doświadczonych, czy może troszkę mniej

– Myślę, że będzie miks. Szczerze mówiąc – po tym, co w środę wyczyniał 17-letni piłkarz Barcelony, Lamine Yamal, o doświadczeniu możemy dyskutować i dyskutować.

– Piłka nożna to sport zespołowy. Mamy to szczęście jako drużyna, że posiadamy sporą grupę piłkarzy, która wywalczyła już Puchar Polski na Narodowym. Skorzystamy z ich doświadczenia w przygotowaniach do finału i w trakcie spotkania.

– W piłce nie możesz grać samymi napastnikami, bo nikt by ci nie trzymał obrony. Tak samo jest z wiekiem piłkarzy – to pewien miks charakterystyki. Częścią tego może być doświadczenie. Najważniejsze dla mnie są atuty piłkarskie i mentalność.

O obsadzie sędziowskiej na finał Pucharu Polski

– Nie mam nic do powiedzenia nt. arbitrów. Mają za sobą np. finał mistrzostw świata – mówię o Szymonie Marciniaku i jego zespole. Poza tym, sędzia Myć ma fenomenalny sezon, na VAR-ze będzie Piotr Lasyk.

– Odnośnie mojej drużyny: chciałbym, byśmy wykorzystali każdy moment przygotowań i finału, byśmy na koniec mieli poczucie, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Tego samego życzę sędziom – by nie było o nich mowy ani przed, ani po meczu, oprócz tego, że dobrze poprowadzili spotkanie. Życzę tego i w piątek, i zawsze, byście mogli potem pisać tylko o piłkarzach, bo to oni są najważniejsi w tym sporcie. To będzie oznaczało, że był to bardzo dobry mecz i ci, którzy powinni być gwiazdami, dobrze się spisali. Mam nadzieję, że więcej i lepiej będziecie pisać o zawodnikach Legii.

– Jak dowiedziałem się, kto będzie prowadził finał, to czy pomyślałem sobie: "Choć będę najbardziej uśmiechniętym człowiekiem na ławce, to i tak dostanę żółtą kartkę"? Nie. W Europie i Pucharze Polski nie mam kartki.  

Polecamy

Komentarze (78)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.