![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
"Wódki jeszcze nie próbowałem"
02.10.2002 11:10
(akt. 07.12.2018 12:51)
<img src="img/GKSStanko.jpg" border=1 align=left hspace=3 vspace=6><b>Niewiele brakowało, żebś latem został obuty w kamasze i trafił do serbskiej armii!</b>
Wywiad z Stanko Svitlica
![](img/GKSStanko.jpg)
- Rzeczywiście miałem być wcielony do służby, bo jestem w wieku poborowym - przyznał Svitlica. - A wojsko przypomniało sobie o mnie wówczas, gdy starałem się o nowy paszport. Zamiast niego urzędnicy postanowili mi jednak wystawić bilet do jednostki.
- Podobno uniknięcie służby kosztowało pana bardzo dużo... nie tylko nerwów?
- To nieprawda, nie musiałem uciekać się do łamania prawa, wszystko odbyło się legalnie, a nie za pieniądze.
- Jak długo jeszcze serbska armia może się o pana upominać?
- Normalnie wiek poborowych kończy się na 27 latach. Pozostałby więc tylko rok. Tyle że mój przypadek wcale nie jest normalny, bo przebywam za granicą. Obawiam się więc, iż mogę spodziewać się powołania do wojska aż do 35 roku życia! Potwierdzają to zresztą decyzje w sprawie mojego paszportu. Najpierw wystawiono mi ten dokument i wizę na trzy miesiące. Dopiero od 1 października, a więc od wczoraj, dysponuję nowymi papierami, które będą ważne przez rok.
- Kary wymierzane przez pana rodaków są równie surowe jak przepisy. Trener Dragomir Okuka nie usprawiedliwił pańskiej nieobecności na pierwszym obozie.
- Niestety nie. I wlepił mi dwadzieścia tysięcy złotych kary za spóźnienie. To bardzo dotkliwa sankcja, ale po pierwsze rozumiem szkoleniowca, a po drugie wcale nie to mnie zabolało najbardziej. Najgorsze było, że straciłem miejsce w podstawowym składzie. Zostałem skazany na siedzenie na ławie i to było naprawdę straszne. Gdyby Marcin Mięciel nie wyjechał w końcu do Grecji to pewnie jesienią wcale bym nie zagrał. No, może w rezerwach. Bo "Miętowy" zdobywał gole jak na zawołanie, a "Drago" jest bardzo sprawiedliwy. Nie patrzy czy ktoś jest Serbem, Polakiem czy Bułgarem, tylko stawia na najlepszych piłkarzy. A gdybym regularnie nie występował, to miałbym niewielkie szanse na nadrobienie dystansu do Mięciela.
- Długo zna się pan z Okuką?
- Już sześć lat. To on sprowadził mnie, jako dziewiętnastolatka, z Partizana do Cukarićki. W tym słynniejszym klubie siedziałem na ławie i nie miałem żadnych perspektyw. W mniej znanym zespole grałem w każdym meczu, a na dodatek osiągnęliśmy sukces, bo awansowaliśmy do europejskich pucharów.
- Podobno kłopoty z armią to nie jedyny powód pańskiego spóźnienia latem. Wtajemniczeni twierdzili, że bawił pan we Włoszech i poszukiwał pracodawcy w Serie B.
- To nieprawda. Po pierwsze naprawdę nie miałem paszportu i nie mogłem wyjechać nie tylko do Polski, ale też do Włoch i jakiegokolwiek innego kraju. A po drugie i może ważniejsze, mam jeszcze ważny przez półtora roku kontrakt z Legią. Nowego klubu poszukiwał mi natomiast menedżer Andrzej Fijałkowski, który wykupił mnie z Cukaricki. I nie tylko w Italii, ale także w Niemczech i Hiszpanii. Ale on ma nie tylko takie prawo, ale wręcz obowiązek!
- Czy kontaktowali się już z panem selekcjonerzy reprezentacji Jugosławii i Bośni? Podobno w obu mógłby pan występować.
- Rzeczywiście, przepisy zezwalają mi na grę w tych dwóch drużynach i Bośniacy byli mocno zainteresowani wysłaniem mi powołania. Tyle że ja czuję się Serbem i jeżeli będę grał dla jakichś narodowych barw, to tylko dla ukochanych. Na razie jednak nasi selekcjonerzy nie widzą mnie w kadrze.
- Przez moment reprezentował pan barwy Partizana Belgrad. Czy to oznacza, że wraz z Aleksandarem Vukoviciem tworzycie warszawski fanklub tego klubu?
- Uchowaj Boże! Trafiłem do Partizana tylko dlatego, że klub, którego jestem wychowankiem - Baćka Palanka - otrzymał stamtąd najwięcej pieniędzy. W kolejce stały wówczas Vojvodina i Crvena Zvezda, ale nie dysponowały tak wielkim budżetem. To jednak nie oznacza, że przestałem być fanem Crvenej. Cała moja rodzina zawsze dopingowała Zvezdę i ja nie zamierzam się wyłamywać. Miłości do tego klubu nauczył mnie starszy brat, Mirko, który był bardzo zdolnym pomocnikiem.
- Czy na tle klubowych sympatii dochodzi do spięć między panem i Vukoviciem?
- "Aco" to fajny chłopak i w pewnym momencie, gdy ja trafiłem do Partizana, był najzdolniejszym juniorem tego klubu. W Legii jest moim najlepszym kumplem, na zgrupowaniach zawsze mieszkamy w jednym pokoju. Ale to nie oznacza, że przed wielkimi derby Belgradu nie słyszy ode mnie całej prawdy o Crvenej. Dajemy sobie wówczas ostro popalić. Oczywiście... w żartach.
- Do Polski przyjechał pan tylko z żoną, ale wkrótce rodzina się powiększy.
- To prawda, za trzy miesiące urodzi mi się dziecko. Podjęliśmy już z Milicą decyzję, że nasz potomek przyjdzie na świat w Warszawie. Imię będzie miał jednak serbskie, a nie polskie. Szpitala jeszcze nie wybrałem, bo zdaję się w tym względzie na... Czarka Kucharskiego. To też mój świetny kumpel, a przy okazji nauczyciel języka polskiego. Generalnie trzymamy się w Legii gronie obcokrajowców, z Vukoviciem, Gusniciem, Omeljańczukiem i Stanewem, ale każdą podróż na mecz odbywam w towarzystwie "Kucharza". Naprawdę dużo i często rozmawiamy poza boiskiem. Wiem, że bardzo poważnie traktuje rodzinne obowiązki, więc w ciemno zawiozę żonę pod wskazany przez Czarka adres. Na razie orientuję się tylko, że szpital jest usytuowany w samym centrum.
- Często spotykacie się z Okuką w "Klubie Jugosłowiańskim"?
- Nie. Wiemy, że on bywa w naszym ulubionym lokalu, ale trener ma swoje godziny, my - swoje. Więc cały czas się mijamy. Jedzenie jest tam bardzo podobne do polskiego, bo wasza i nasza kuchnia tak naprawdę niewiele się różnią. Ja lubię pójść jeszcze do hiszpańskiej restauracji "El Corazon". Mam do niej sentyment z kilku powodów. Gdy zamieszkałem na Agrykoli to do tego lokalu było najbliżej. Na dodatek serwowane tam potrawy są naprawdę smaczne. A poza tym kiedyś chciałbym grać w Hiszpanii. To moje największe sportowe marzenie.
- Polska wódka smakuje podobnie jak śliwowica?
- Nie wiem, bo jeszcze nie próbowałem. Piłem szampana po mistrzostwie, po piwie każdy z nas wypija praktycznie po każdym meczu, ale wódki jeszcze nie smakowałem. Myślę, że wstrzymam się z degustacją aż do narodzin mojego dziecka. Nie znam jeszcze płci, ale to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby maluszek był zdrowy.
- Słucha pan naszej muzyki?
- Owszem. Moją ulubioną wykonawczynią jest co prawda wdowa po Arkanie, "Cesa", ale mam też sentyment do Gorana Bregovicia, a dzięki niemu również do "Kayah". Ta polska piosenkarka jest bardzo... bałkańska.
- Najlepsi obrońcy w Polsce to...
-... Jacek Zieliński i Marek Jóźwiak. Bez dwóch zdań! Najtrudniejszych przeciwników mam więc na treningach. W meczach ligowych nie muszę się już tak bardzo męczyć. No, może poza jednym wyjątkiem. Arek Głowacki z Wisły też prezentuje europejską klasę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.