Tylko bez paniki
19.08.2002 11:10
<b>Ustanowiliście rekord klubu - nie przegraliście 23. meczu z rzędu, ale nie macie chyba zbyt wielu powodów do świętowania.</b>
Wywiad z Markiem Jóźwiakiem
Ustanowiliście rekord klubu - nie przegraliście 23. meczu z rzędu, ale nie macie chyba zbyt wielu powodów do świętowania.
- Faktycznie. Remis z Pogonią Szczecin to kolejny mecz bez porażki, ale chyba już piąty bez zwycięstwa. Cieszymy się z tego, że nie przegrywamy, ale musimy w końcu zacząć wygrywać. Myślę jednak, że szybko sobie z tym problemem poradzimy. Musimy pojechać do Zabrza i odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
A jeżeli się nie uda?
- No cóż. Przede wszystkim nie chcemy przegrywać, bo zamierzamy kontynuować serię meczów bez porażki. Potrzebujemy jednak punktów, bo zamiast trzech powinniśmy ich mieć sześć.
Spodziewał się Pan, że będziecie mieli taki początek ligi?
- Na razie nie można wpadać w panikę i mówić o rozczarowaniu. Za nami dopiero trzy kolejki, mamy jeszcze dużo czasu, więc nie przesadzajmy z takimi opiniami. Na razie gramy tak jak gramy, ale z każdym meczem powinno być coraz lepiej. Poza tym przeciwnicy w tym roku są jeszcze bardziej zmobilizowani w meczach z nami. Chcą pokonać mistrza. Wiadomo było, że w tym sezonie o zwycięstwa będzie trochę ciężej niż w poprzednim, kiedy to nie byliśmy zaliczani do faworytów.
Czy po osłabieniu składu czujecie się faworytami do zdobycia mistrzostwa Polski?
- Nie, nie czujemy się faworytami tych rozgrywek. Z Legią trzeba się będzie jednak liczyć przez cały rok i nie złożymy broni, chociaż jesteśmy osłabieni w porównaniu do poprzedniego sezonu. Trenerzy i kapitanowie praktycznie wszystkich klubów mówili, że mistrza zdobędzie Wisła lub któraś inna drużyna, ale nie Legia. Nas to jeszcze bardziej mobilizuje do tego, żeby udowodnić wszystkim, że byli w błędzie.
Jak się czujecie fizycznie?
- Graliśmy chyba już szósty mecz w systemie środa - sobota, więc trochę czujemy zmęczenie w nogach. We znaki dają nam się także podróże. Do Wronek mieliśmy długą drogę, do Grodziska, do Barcelony... Całe szczęście, że w niedzielę mieliśmy tylko lekki rozruch, w poniedziałek mamy wolne, wtorek praktycznie też, bo spotykamy się dopiero o 17.30. Te dwa dni pomogą nam w jakimś stopniu zregenerować siły, złapać świeżość i szybkość, której potrzebujemy.
Dostało się wam od trenera Okuki po meczu z Pogonią?
- Trener skrytykował nas za pierwszą połowę meczu, że nie zaangażowaliśmy wszystkich sił. Ja również tak uważam. Za drugą nas pochwalił, za to, że graliśmy agresywnie. Gdybyśmy grali tak przez cały mecz, to moglibyśmy zdobyć gola, a później jeszcze podwyższyć rezultat. Pogoń nie broniłaby się wówczas całym zespołem, musiałaby zaatakować.
Co się stało z Dariuszem Dudkiem?
- Darek ma wstrząśnięcie mózgu. Wyskakując do piłki, zderzył się z Romaniukiem głową. Lekarz obejrzał Darka i wydawało się, że wszystko jest w porządku. Po chwili jednak Darek zapytał mnie, gdzie jest i co się dzieje. Dobrze, że został szybko zmieniony. Wydaje mi się, że w ciągu kilku dni powinien dojść do pełnej sprawności.
Chyba z niecierpliwością oczekuje Pan na powrót do gry Jacka Zielińskiego?
- Jacek wrócił już do gry - wystąpił w meczu rezerw w IV lidze. Nie wiem jednak, jaki był wynik (wygrana 5:1 z Narwią Ostrołęka - red.). Być może więc w piątek pojedzie już z nami do Zabrza. Jeżeli nie, to na pewno będzie gotowy na Barcelonę. Po jego powrocie nasza gra na pewno będzie wyglądała dużo lepiej. Potrzebne jest jednak jeszcze większe zaangażowanie, i to nie tylko obrońców, ale przede wszystkim pomocników.
W jednym z wywiadów Cezary Kucharski powiedział, że nie myśli jeszcze o Pucharze UEFA, bo możecie sprawić niespodziankę w rewanżu z Barceloną. Myśli Pan, że to był żart?
- Oczywiście, że nie. Ja również nie odbieram tego w ten sposób, że po porażce 0:3 można już złożyć broń i przygotowywać się do Pucharu UEFA. Wprost przeciwnie. Bardzo nam zależy na zwycięstwie. Wiem, że można ograć Barcelonę. Jeżeli zagramy tak jak przez 20 minut drugiej połowy spotkania w Hiszpanii, to na pewno możemy strzelić gola. A później wszystko będzie zależało od przebiegu wydarzeń. Gdyby wszyscy zagrali z taką ambicją jak Czarek, to mogę się założyć, że wygralibyśmy z Barceloną 3:0.
Z powodu kłopotów finansowych i obniżenia dotacji z Canal mieliście mieć renegocjowane kontrakty. Chyba że awansowalibyście do Ligi Mistrzów. Zgodzicie się na zmniejszenie pensji?
- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Na spotkaniu z radą drużyny prezes obiecał nam, że kontrakty zostaną takie same. Skupiamy się więc tylko na grze.
W środę pierwszy mecz kadry Zbigniewa Bońka? Liczy Pan może na powołanie?
- Nie mam takich wybujałych ambicji. Jeśli byłaby taka sytuacja, to... Ale wtedy chyba wszyscy musieliby być kontuzjowani (śmiech). Oczywiście nikomu tego nie życzę. Trener Boniek buduje reprezentację na kilka najbliższych lat. Życzę mu szczęścia.
- Faktycznie. Remis z Pogonią Szczecin to kolejny mecz bez porażki, ale chyba już piąty bez zwycięstwa. Cieszymy się z tego, że nie przegrywamy, ale musimy w końcu zacząć wygrywać. Myślę jednak, że szybko sobie z tym problemem poradzimy. Musimy pojechać do Zabrza i odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
A jeżeli się nie uda?
- No cóż. Przede wszystkim nie chcemy przegrywać, bo zamierzamy kontynuować serię meczów bez porażki. Potrzebujemy jednak punktów, bo zamiast trzech powinniśmy ich mieć sześć.
Spodziewał się Pan, że będziecie mieli taki początek ligi?
- Na razie nie można wpadać w panikę i mówić o rozczarowaniu. Za nami dopiero trzy kolejki, mamy jeszcze dużo czasu, więc nie przesadzajmy z takimi opiniami. Na razie gramy tak jak gramy, ale z każdym meczem powinno być coraz lepiej. Poza tym przeciwnicy w tym roku są jeszcze bardziej zmobilizowani w meczach z nami. Chcą pokonać mistrza. Wiadomo było, że w tym sezonie o zwycięstwa będzie trochę ciężej niż w poprzednim, kiedy to nie byliśmy zaliczani do faworytów.
Czy po osłabieniu składu czujecie się faworytami do zdobycia mistrzostwa Polski?
- Nie, nie czujemy się faworytami tych rozgrywek. Z Legią trzeba się będzie jednak liczyć przez cały rok i nie złożymy broni, chociaż jesteśmy osłabieni w porównaniu do poprzedniego sezonu. Trenerzy i kapitanowie praktycznie wszystkich klubów mówili, że mistrza zdobędzie Wisła lub któraś inna drużyna, ale nie Legia. Nas to jeszcze bardziej mobilizuje do tego, żeby udowodnić wszystkim, że byli w błędzie.
Jak się czujecie fizycznie?
- Graliśmy chyba już szósty mecz w systemie środa - sobota, więc trochę czujemy zmęczenie w nogach. We znaki dają nam się także podróże. Do Wronek mieliśmy długą drogę, do Grodziska, do Barcelony... Całe szczęście, że w niedzielę mieliśmy tylko lekki rozruch, w poniedziałek mamy wolne, wtorek praktycznie też, bo spotykamy się dopiero o 17.30. Te dwa dni pomogą nam w jakimś stopniu zregenerować siły, złapać świeżość i szybkość, której potrzebujemy.
Dostało się wam od trenera Okuki po meczu z Pogonią?
- Trener skrytykował nas za pierwszą połowę meczu, że nie zaangażowaliśmy wszystkich sił. Ja również tak uważam. Za drugą nas pochwalił, za to, że graliśmy agresywnie. Gdybyśmy grali tak przez cały mecz, to moglibyśmy zdobyć gola, a później jeszcze podwyższyć rezultat. Pogoń nie broniłaby się wówczas całym zespołem, musiałaby zaatakować.
Co się stało z Dariuszem Dudkiem?
- Darek ma wstrząśnięcie mózgu. Wyskakując do piłki, zderzył się z Romaniukiem głową. Lekarz obejrzał Darka i wydawało się, że wszystko jest w porządku. Po chwili jednak Darek zapytał mnie, gdzie jest i co się dzieje. Dobrze, że został szybko zmieniony. Wydaje mi się, że w ciągu kilku dni powinien dojść do pełnej sprawności.
Chyba z niecierpliwością oczekuje Pan na powrót do gry Jacka Zielińskiego?
- Jacek wrócił już do gry - wystąpił w meczu rezerw w IV lidze. Nie wiem jednak, jaki był wynik (wygrana 5:1 z Narwią Ostrołęka - red.). Być może więc w piątek pojedzie już z nami do Zabrza. Jeżeli nie, to na pewno będzie gotowy na Barcelonę. Po jego powrocie nasza gra na pewno będzie wyglądała dużo lepiej. Potrzebne jest jednak jeszcze większe zaangażowanie, i to nie tylko obrońców, ale przede wszystkim pomocników.
W jednym z wywiadów Cezary Kucharski powiedział, że nie myśli jeszcze o Pucharze UEFA, bo możecie sprawić niespodziankę w rewanżu z Barceloną. Myśli Pan, że to był żart?
- Oczywiście, że nie. Ja również nie odbieram tego w ten sposób, że po porażce 0:3 można już złożyć broń i przygotowywać się do Pucharu UEFA. Wprost przeciwnie. Bardzo nam zależy na zwycięstwie. Wiem, że można ograć Barcelonę. Jeżeli zagramy tak jak przez 20 minut drugiej połowy spotkania w Hiszpanii, to na pewno możemy strzelić gola. A później wszystko będzie zależało od przebiegu wydarzeń. Gdyby wszyscy zagrali z taką ambicją jak Czarek, to mogę się założyć, że wygralibyśmy z Barceloną 3:0.
Z powodu kłopotów finansowych i obniżenia dotacji z Canal mieliście mieć renegocjowane kontrakty. Chyba że awansowalibyście do Ligi Mistrzów. Zgodzicie się na zmniejszenie pensji?
- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Na spotkaniu z radą drużyny prezes obiecał nam, że kontrakty zostaną takie same. Skupiamy się więc tylko na grze.
W środę pierwszy mecz kadry Zbigniewa Bońka? Liczy Pan może na powołanie?
- Nie mam takich wybujałych ambicji. Jeśli byłaby taka sytuacja, to... Ale wtedy chyba wszyscy musieliby być kontuzjowani (śmiech). Oczywiście nikomu tego nie życzę. Trener Boniek buduje reprezentację na kilka najbliższych lat. Życzę mu szczęścia.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.