Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trzecie podejście

Źródło: Przegląd Sportowy

03.09.2002 11:09

(akt. 07.12.2018 12:51)

- Mój transfer załatwiany był na wariackich papierach. Zwariowany był zwłaszcza piątek. Bardzo długo nie wiedziałem, jak ostatecznie potoczą się moje losy. Działacze doszli do porozumienia dopiero kilka godzin przed meczem, do mnie wiadomość dotarła sześćdziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem - ujawnia Łukasz. - Przyznam szczerze, że miałem wówczas rozdarte serce. Chciałem jak najlepiej pożegnać się z kibicami, a z drugiej strony cały czas biłem się z myślą: a co się stanie, jeśli w derby doznam kontuzji? Na szczęście nie spanikowałem, gdy wychodziłem na boisko zapomniałem o całej wrzawie wokół przeprowadzki do Legii. Wywiad z Łukasz Surma
- Mój transfer załatwiany był na wariackich papierach. Zwariowany był zwłaszcza piątek. Bardzo długo nie wiedziałem, jak ostatecznie potoczą się moje losy. Działacze doszli do porozumienia dopiero kilka godzin przed meczem, do mnie wiadomość dotarła sześćdziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem - ujawnia Łukasz. - Przyznam szczerze, że miałem wówczas rozdarte serce. Chciałem jak najlepiej pożegnać się z kibicami, a z drugiej strony cały czas biłem się z myślą: a co się stanie, jeśli w derby doznam kontuzji? Na szczęście nie spanikowałem, gdy wychodziłem na boisko zapomniałem o całej wrzawie wokół przeprowadzki do Legii.

- Które to pańskie podejście do Legii?

- Trzecie. Myślałem, że uda mi się na Łazienkowską przeprowadzić już za pierwszym razem, ale innego zdania był prezes Ruchu, Krystian Rogala. Tak naprawdę pytanie, czemu tak późno doszło do transferu trzeba skierować do niego. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że działacze obu zespołów nie mogli dojść do porozumienia w kwestiach finansowych.

- Na początku lipca nie mogli, a w pod koniec sierpnia już się udało?

- Mówiłem o pierwszym podejściu. A teraz to pan Rogala chciał najwyraźniej, żebym pomógł Ruchowi zwyciężyć w prestiżowym derby Śląska z Katowicami. To oczywiście żart. A swoją drogą to w sumie bardzo się cieszę, że mogłem pożegnać się z chorzowskim klubem w tak ważnym dla kibiców spotkaniu jak z GKS, na dodatek zwycięskim. Fajnie się ułożyło.

- A nie żałuje pan, że w Legii ominął pana dwumecz z Barceloną i tak wspaniałe widowisko jak niedzielna potyczka mistrzów Polski z Wisłą?

- Nie. Mam dopiero dwadzieścia pięć lat i uważam, że tak naprawdę w piłkarskiej karierze wszystko przede mną. Lubię swój zawód i zamierzam ostro wziąć się do pracy od pierwszego dnia pobytu na Łazienkowskiej. Moja sytuacja nie jest najłatwiejsza, trudno włączyć się do rywalizacji o miejsce w pierwszej jedenastce, gdy nie przepracowało się razem z zespołem okresu przygotowawczego. Na pewno jednak sobie poradzę. Mam już dość zamieszania wokół transferu, ciągłych telefonów od dziennikarzy i wypytywania o każdy aspekt przejścia do Legii. Szybko muszę się wyciszyć i skupić na treningach.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.