Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Szanuję Franza"

Źródło: Przegląd Sportowy

25.10.2002 10:10

(akt. 07.12.2018 12:51)

Wywiad z Dragomir Okuka

- Nie wykluczam jednak, że po meczu wypijemy po lampce czegoś mocniejszego z Franciszkiem Smudą. Chętnie zaproszę trenera Widzewa, który był moim poprzednikiem w Legii, na jednego - powiedział ze śmiechem "Drago". - Na początku mojego pobytu w Polsce nie darzyliśmy wielką sympatią, ale głównie dlatego, że się nie znaliśmy. Gdy jednak doszło do spotkań przed meczem Legii z Wisłą i podczas szkoleniowego kongresu UEFA okazało się, iż nadajemy na podobnych falach. Życie wszystkich trenerów jest podobne. Dziś ja jestem na piedestale, wczoraj był Smuda, a jutro będzie ktoś inny. Bo prasa jest brutalna, rozlicza tylko z aktualnych wyników. Nikt jednak nie odbierze nam osiągniętych sukcesów. A "Franz" ma na koncie trzy tytuły mistrza Polski, więc musi być świetnym fachowcem.

- Zdaje pan sobie sprawę, że mecze Legia - Widzew to takie święte wojny jak te Partizana z Crveną Zvezdą?

- To chyba dobre porównanie. A wiem, o czym mówię, bo już raz uczestniczyłem w tym święcie, na początku mojej pracy w Legii. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, ale było świetne. Na trybunach był komplet publiczności i wspaniała oprawa, a na boisku ostra walka i znakomite akcje. To wszystko zrobiło na mnie wielkie wrażenie.

- Tymczasem Legia wystąpi bez Aleksandara Vukovicia.

- No właśnie. To duża strata, bez niego widowisko może nie być maksymalnie piękne. Nie ma jednak sensu załamywać rąk, tylko dobrze się zastanowić, kto powinien zastąpić "Aco". Kadrę mam szeroką, więc możliwych jest kilka wariantów. Nie wiem jeszcze, jak będzie się czuł Czarek Kucharski, który ma predyspozycje do prowadzenia gry, ale ostatnio narzekał na bóle nogi. Zastępcami Vukovicia mogą być także Mariusz Zganiacz, Jacek Magiera, Dariusz Dudek, Radosław Wróblewski a nawet Moussa Yahaya. Możliwości jest naprawdę sporo, więc decyzję podejmę dopiero po dzisiejszym porannym rozruchu.

- Nie obawia się pan o formę Radostina Stanewa, który przed tygodniem w Płocku zainkasował cios w nos?

- Nos na szczęście nie został złamany, więc "Radek" w dobrej dyspozycji przystąpi do meczu z Widzewem. To bardzo ważne, iż nie będzie pauzował przed spotkaniem z Schalke, dla bramkarza przerwa nie byłaby dobra. Inna sprawa, że w rezerwie jest bardzo dobry Artur Boruc. Czasami nawet żałuję, iż nie mogę wystawiać jednocześnie obu naszych golkiperów. Na tej pozycji mam prawdziwe kłopoty bogactwa.

- Po zwycięstwie w Płocku chyba pan odetchnął?

- Nie, nie było przecież tak źle. Ostatnio Legia rozegrała sześć dobrych meczów, wyłączając oczywiście ten z Radomskiem. Pucharowe spotkanie nie udało nam się zupełnie, nie najlepsza była też pierwsza połowa przed tygodniem. Druga udowodniła jednak, że jesteśmy w dużym gazie. Takim, który pozwala zachować optymizm przed konfrontacją z Schalke. Uważam, że faworytem są Niemcy, nawet w sytuacji, gdy ich najlepsi zawodnicy przeżywają zdrowotne kłopoty, ale Legia nie stoi na straconej pozycji. Jeśli zagramy na maksimum, a potrafimy wspiąć się na wyżyny w najważniejszych momentach, to sprawimy miłą niespodziankę. I nawet Ebbe Sand nie powinien nam wówczas przeszkodzić.

- Będzie pan trochę oszczędzał najlepszych zawodników w dzisiejszym spotkaniu?

- Ależ skąd! Teraz liczy się tylko konfrontacja z Widzewem. Nie tylko prestiżowa, ale też bardzo trudna. Bo łodzianie mają lepszy skład niż wyniki. W zespole Smudy tkwi naprawdę duży potencjał, który w pewnym momencie zostanie w pełni wykorzystany. Mam nadzieję, że nastąpi to dopiero po meczu z nami. Jesteśmy faworytem i nie powinniśmy zawieść oczekiwań kibiców. Dziś wygra Legia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.