![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Rozmowa z Tomaszem Mazurkiewiczem
11.09.2002 08:55
(akt. 07.12.2018 12:04)
<b>- Był pan najszczęśliwszym z wszystkich kadrowiczów przygotowujących się w Warszawie do pierwszego meczu eliminacji mistrzostw Europy.</b>
Wywiad z Tomaszem Mazurkiewiczem
- Był pan najszczęśliwszym z wszystkich kadrowiczów przygotowujących się w Warszawie do pierwszego meczu eliminacji mistrzostw Europy.
- Tak, bo odwiedziłem kolegów z Legii. Nie żałuję przeprowadzki do Danii, ale tęskno mi za atmosferą z Łazienkowskiej.
- Nie może się pan dogadać z Duńczykami?
- Oni wszyscy mówią po angielsku, więc nie ma problemu. Ale czas spędzam tylko z młodymi, bo starsi zaraz po treningu uciekają do domu, do rodzin. W pracy są zimni jak prawdziwi Skandynawowie.
- Gra w Aarhus musi mieć i zalety...
- Ma, i to wiele! Tu się łatwiej wypromować niż w Polsce, bo na mecze chodzi po 15 tysięcy kibiców. Na nasze spotkanie z Broendby już miesiąc przed terminem nie było ani jednej z 20 tysięcy wejściówek. Duńczycy mają piękne, bezpieczne stadiony i w pełni zawodową ligę. Piłkarza nie obchodzi nic poza grą, a kasa jest trzydziestego dnia każdego miesiąca na koncie.
- Dużo większa niż w Legii?
- Trochę. Ale inaczej podzielona. Większość zarabiam w ramach kontraktu. Premie mamy skromne - 3 tysiące złotych, gdy jesteśmy w czołówce tabeli, niespełna 1,5 tysiąca, gdy w środku stawki.
- Nie czuje się pan samotny w Danii?
- Na szczęście jest ze mną moja dziewczyna Małgosia, która tu studiuje biznes i prawo Unii Europejskiej.
- Podobno był pan ostatnio podglądany przez menedżerów?
- Interesuje się mną Anderlecht Bruksela. Wysłannicy belgijskiego klubu oglądali mój występ w jednym meczu i zapowiedzieli, że przyjadą na następny. Podobno mają poważne plany.
- Pytał pan już Michała Żewłakowa, jak tam jest?
- Jeszcze za wcześnie, nie zapeszajmy.
- Z Anderlechtu będzie łatwiej trafić do pierwszej reprezentacji Polski.
- Zbigniew Boniek ma swoich piłkarzy, ja na razie marzę o igrzyskach. Meczem z San Marino zaczęliśmy rywalizację w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy. Droga do Aten jest daleka. Ale wierzę, że stać nas, by wygrać grupę, baraże, a potem zdobyć medal w finałowej imprezie. Wtedy pojedziemy na igrzyska.
- Mecz z San Marino wygraliście bez problemów 5:1. Jesteście mocni.
- Edward Klejndinst to wybitny taktyk, umie wydobyć z nas to, co najlepsze. W dodatku dla nas to nie tylko trener, ale i przyjaciel.
- Tak, bo odwiedziłem kolegów z Legii. Nie żałuję przeprowadzki do Danii, ale tęskno mi za atmosferą z Łazienkowskiej.
- Nie może się pan dogadać z Duńczykami?
- Oni wszyscy mówią po angielsku, więc nie ma problemu. Ale czas spędzam tylko z młodymi, bo starsi zaraz po treningu uciekają do domu, do rodzin. W pracy są zimni jak prawdziwi Skandynawowie.
- Gra w Aarhus musi mieć i zalety...
- Ma, i to wiele! Tu się łatwiej wypromować niż w Polsce, bo na mecze chodzi po 15 tysięcy kibiców. Na nasze spotkanie z Broendby już miesiąc przed terminem nie było ani jednej z 20 tysięcy wejściówek. Duńczycy mają piękne, bezpieczne stadiony i w pełni zawodową ligę. Piłkarza nie obchodzi nic poza grą, a kasa jest trzydziestego dnia każdego miesiąca na koncie.
- Dużo większa niż w Legii?
- Trochę. Ale inaczej podzielona. Większość zarabiam w ramach kontraktu. Premie mamy skromne - 3 tysiące złotych, gdy jesteśmy w czołówce tabeli, niespełna 1,5 tysiąca, gdy w środku stawki.
- Nie czuje się pan samotny w Danii?
- Na szczęście jest ze mną moja dziewczyna Małgosia, która tu studiuje biznes i prawo Unii Europejskiej.
- Podobno był pan ostatnio podglądany przez menedżerów?
- Interesuje się mną Anderlecht Bruksela. Wysłannicy belgijskiego klubu oglądali mój występ w jednym meczu i zapowiedzieli, że przyjadą na następny. Podobno mają poważne plany.
- Pytał pan już Michała Żewłakowa, jak tam jest?
- Jeszcze za wcześnie, nie zapeszajmy.
- Z Anderlechtu będzie łatwiej trafić do pierwszej reprezentacji Polski.
- Zbigniew Boniek ma swoich piłkarzy, ja na razie marzę o igrzyskach. Meczem z San Marino zaczęliśmy rywalizację w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy. Droga do Aten jest daleka. Ale wierzę, że stać nas, by wygrać grupę, baraże, a potem zdobyć medal w finałowej imprezie. Wtedy pojedziemy na igrzyska.
- Mecz z San Marino wygraliście bez problemów 5:1. Jesteście mocni.
- Edward Klejndinst to wybitny taktyk, umie wydobyć z nas to, co najlepsze. W dodatku dla nas to nie tylko trener, ale i przyjaciel.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.