Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piłka naszła idealnie

Robert Błoński, Maciej Weber

Źródło: Gazeta Wyborcza

30.10.2002 00:10

(akt. 07.12.2018 12:03)

<b>Zdobył Pan dla Legii już drugiego gola, a to wcale nie takie częste u obrońców lub defensywnie zorientowanych graczy pomocy. Uderzenie zza pola karnego w meczu z Schalke było fantastyczne. </b> Wywiad z Dariuszem Dudkiem
Zdobył Pan dla Legii już drugiego gola, a to wcale nie takie częste u obrońców lub defensywnie zorientowanych graczy pomocy. Uderzenie zza pola karnego w meczu z Schalke było fantastyczne.
- Bardzo się cieszę, że piłka wpadła do bramki. Bardzo czysto trafiłem piłkę. Tak czysto, że aż rzadko się zdarza.
Uderzył Pan piłkę tuż po jej odbiciu o trawę. W takich sytuacjach zwykle trafia się nad poprzeczką. I to przeważnie bardzo wysoko.
- Zastanawiałem się, czy nie uderzyć piłki od razu, bezpośrednio z powietrza. Zdecydowałem jednak, że zrobię to z tzw. dropsztyka, jak często zdarza się to na treningach. Wyszło, i myślę, że to nie był żaden przypadek.
Który gol był ładniejszy - ten z przewrotki z Polonią czy ten w spotkaniu z Schalke?
- Dziś piłka idealnie "naszła" mi na nogę. Ale ten gol dał tylko radość i satysfakcję, bo nie wygraliśmy. Z Polonią ustaliłem wynik spotkania na 4:1. Tamten gol był i ładniejszy i cenniejszy.
We wtorek, kilka minut po zdobyciu gola, został Pan sfaulowany i arbiter podyktował rzut karny. Czy słusznie?
- Faul był ewidentny. Nie wbiegłem na pole karne po to, by się położyć. Chciałem strzelić kolejnego gola. Brutalnie mi w tym przeszkodzono. A szansę miałem dużą, ponieważ wychodziłem na pozycję sam na sam z bramkarzem. Czysty karny.
Wchodził Pan na boisko w ciężkiej sytuacji...
- Tak. Było 0:0, miałem pomóc odwrócić losy spotkania. A tu po dziesięciu minutach było 0:2. Co pomyślałem? Jest źle, ale zostaje nam sportowa złość i ambicja. Chciałem poderwać kolegów do walki. Okazja nadarzyła się szybko. A trzeba było coś zrobić, bo gdy straciliśmy dwie bramki, trochę uszło z nas powietrze.
Nie miał Pan obaw, wchodząc po przerwie na prawą pomoc? To chyba nietypowa pozycja.
- Już raz miałem okazję zagrać w Legii jako prawy pomocnik. Bardzo dziękuję trenerowi, że w tak ważnym meczu jednak zdecydował się na mnie postawić. Czasem, wchodząc na boisko w drugiej połowie, można pokazać się bardziej niż wtedy, gdy gra się od początku spotkania.
Pozycja skrajnego pomocnika w meczu z takim zespołem jak Schalke jest bardzo trudna?
- O, tak. Niemcy mają bardzo szybkich graczy, trzeba się zdrowo za nimi nabiegać. Zawodnicy Schalke są bardzo doświadczeni i ciężko jest zyskać nad nimi przewagę. Mimo wszystko pokazaliśmy charakter i jeszcze nie wszystko stracone.
Legia ma jeszcze szanse na awans?
- Skończyła się dopiero pierwsza połowa. Nikt nie powinien odbierać nam szans. W Gelsenkirchen czeka nas 90 min walki.
Czego zabrakło, by pokonać Schalke? A jeżeli nie pokonać, to chociaż zremisować?
- Moim zdaniem zabrakło nam koncentracji. Przy ostatniej bramce chyba popełniłem błąd. Nie udało mi się dokładnie pokryć Sanda. Skoczył wysoko, a ja się spóźniłem. Rywale zrobili wokół niego zasłonę, miał sporo miejsca i przesądził o wygranej niemieckiego zespołu.
Po raz pierwszy zagrał Pan w białych butach?
- Tak, rzeczywiście. Poprzednie - czarne - mi się rozleciały. Odkąd przyszedłem do Legii, gram w obuwiu Nike, wcześniej występowałem w adidasach, które najczęściej przysyłał mi mój brat Jurek. Te białe dostałem od Marka Citko. On ma umowę z Nike. Powiem szczerze, że bałem się, czy ktoś nie będzie ze mnie się wyśmiewać albo mówić, że odbiła mi woda sodowa. Tak nie jest, po prostu w białych butach dobrze mi się grało. Są wygodne i chyba już takie założę na następne spotkania.
Odzyskał Pan miejsce w podstawowym składzie?
- Nie wiem. W Legii jest ponad 20 zawodników, z których każdy czuje się na siłach i ma umiejętności, by grać w pierwszej jedenastce. Ja jestem jednym z nich i walczę.
Czy przed stratą drugiej bramki nie był Pan faulowany przy linii, z prawej strony boiska, na połowie Schalke?
- W polskiej lidze, i to na naszym boisku, sędzia raczej podyktowałby wolnego dla nas. Jednak w pucharach gra się inaczej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.