Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Stalą – tylko remis ze spadkowiczem

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

28.05.2025 23:35

(akt. 28.05.2025 23:37)

W sobotę Legia w ostatnim w tym sezonie meczu Ekstraklasy zremisowała przy Łazienkowskiej ze zdegradowaną już wcześniej Stalą 2:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż kwadrans podstawowego czasu gry nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (5,08) - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia niezależnie od wyniku i tak nie mogła zmienić swojej pozycji w tabeli, Stal też już od spadku wybronić się nie mogła. Dla obu zespołów był to więc mecz wyłącznie o to, by godnie zakończyć sezon. Można było oczekiwać, że gospodarze zdominują przy Łazienkowskiej jedną z najgorszych drużyn i rzeczywiście tak przed przerwą było. Legioniści stworzyli sobie wiele okazji na strzelenie gola, ale byli bardzo nieskuteczni, nie pierwszy raz w tym sezonie. Legia oddała przed przerwą jedenaście strzałów, a Stal cztery, goście trafili w bramkę ledwie dwa razy, ale przy tym raz z minimalnego spalonego. Po zmianie stron goście oddali jeszcze dwa celne strzały i strzelili dwa gole, jeden z karnego, drugi po rzucie rożnym. Legioniści oddali w całym meczu aż osiem celnych strzałów, skończyło się na dwóch golach, powinno ich być zdecydowanie więcej. To nie przypadkowo tracone gole przez Legię po indywidualnych błędach zadecydowały o tym, że „Wojskowi”, ale właśnie brak skuteczności pod bramką rywali. Dodajmy, że Legia wykonała bez żadnych efektów dwanaście rzutów rożnych, a Stali wystarczyły ledwie dwa, by raz trafić do siatki. Trzeba jednak też przyznać, że goście wyglądali na bardziej zainteresowanych dobrym pożegnaniem się z kibicami niż legioniści, bo mielczanie przebiegli aż o cztery kilometry więcej. Z całą pewnością to niedostateczne zaangażowanie i brak koncentracji w decydujących momentach meczu były też istotnymi przyczynami kiepskiego wyniku osiągniętego w ostatnim meczu trenera Feio i sporej być może grupy piłkarzy przy Łazienkowskiej. Choć kilku zawodników rozegrało niezły mecz, dwóch spośród nich nawet naszym zdaniem całkiem dobry, a Legia na boisku dominowała, to po sobotnim meczu pozostał niedosyt równie duży, jak po całym sezonie. Takim wynikiem kończyć ligę w meczu ze spadkowiczem przy pełnych trybunach przy Łazienkowskiej niezależnie od okoliczności po prostu nie wypada, panowie piłkarze.

Kacper Tobiasz 6 (4,96 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie obronił jeden strzał, w drugiej przy obu golach nie miał nic do powiedzenia, podobnie jak wcześniej przy trafieniu z minimalnego spalonego. Z dośrodkowaniami radził sobie dobrze, z grą nogami było nieco gorzej, raz wybił piłkę do przeciwnika, raz też w niego niedokładnym wybiciem trafił, na szczęście bez konsekwencji. Nie ponosi winy za stracone gole, nie ma powodu ani do obniżania, ani do podnoszenia noty.

Paweł Wszołek 6 (5,63). Dobra gra w obronie, Wszołek nie popełnił ani jednego błędu, za to niestety spowodował karnego, nie chowając za siebie ręki przy dośrodkowaniu w niegroźnej sytuacji. Tak doświadczony piłkarz nigdy nie powinien zapominać o tym, jak dziś takie sytuacje są przez sędziów oceniane i układać ręce tak, by nie dawać arbitrom powodów do używania gwizdka. Wszołek potrafił jednak odpracować swój błąd i strzelił gola, kapitalnie zachowując się w polu karnym, lepiej od wszystkich ofensywnych piłkarzy Legii w sobotę razem wziętych. Do tego Wszołek wywalczył trzy rzuty rożne, biegał od bramki do bramki i miał najwięcej ze wszystkich legionistów przebiegniętych kilometrów. Zastrzeżenia mieliśmy tylko do nieudanych dryblingów, ale ten najważniejszy akurat mu wyszedł. Spowodowanie rzutu karnego nie pozwala nam podnieść mu oceny, ale strzelony gol i dobra gra w obronie nie dają też podstaw do jej obniżenia.

Artur Jędrzejczyk 7 (5,07). Raz ledwie wyszedł za wysoko do rywala i koledzy musieli łatać po nim lukę, poza tym naprawdę dobry występ, należał do najlepszych piłkarzy na boisku. Dużo pewnych i skutecznych interwencji, asekuracja kolegów, jeden blok. bardzo dobra gra w powietrzu i dobre czytanie gry. Do tego Jędrzejczyk grał bardzo dokładnie i praktycznie bez strat, nawet przy długich podaniach, raz doszedł też do strzału po stałym fragmencie gry, ale jego uderzenie głową zostało zablokowane przez obrońcę. Na kapitana Legii wciąż można liczyć, był jednym z niewielu piłkarzy, którzy w sobotę zagrali na naprawdę dobrym poziomie i do tego z odpowiednią koncentracją przez cały mecz.

Steve Kapuadi 4 (4,79). Z jednej strony Francuz też niejednokrotnie udanie interweniował, zablokował jeden strzał i wygrywał powietrzne starcia, z drugiej to on ponosi winę za straconego gola, bo nie zdążył do Matrasa, który, jak nam się wydaje, uderzał z pilnowanej przez Kapuadiego strefy. Co gorsza Kapuadi był już wcześniej blisko zawalenia bramki, nie wyszedł w porę do przodu, złamał linię spalonego i centymetry dosłownie zadecydowały o tym, że sędzia gola nie uznał. O ile nigdy nie krytykujemy piłkarzy za dobrze ustawioną linię spalonego, to tu Francuzowi należy się bura, bo ją po prostu złamał i miał mnóstwo szczęścia, że Gerbowskiemu wystawał w momencie podania bark. Pod bramką rywali raz doszedł do strzału głowa, po którym był kolejny korner, raz zgrał piłkę do kolegi, poza tym oddał kompletnie nieudany strzał zza pola karnego. Saper myli się raz, Kapuadi pomylił się dwa, skończyło się szczęśliwie na jednej bramce. Obrońca musi być czujny i odpowiedzialny przez cały mecz, w przeciwnym przypadku zostanie nisko oceniony, jak Francuz za swój sobotni występ.

Ruben Vinagre 5 (4,59). Niezła pierwsza część meczu, jedno bardzo dobre dalekie podanie do Szkurina, którego Białorusin nie zdołał wykorzystać, dobra gra w obronie, jeden wywalczony rzut rożny i mało strat. Niestety znów jedna z tych strat miała miejsce na własnej połowie i od tego zaczęła się akcja, po której padł gol dla Stali ze spalonego. W drugiej części meczu dobry poziom gry utrzymał przez kwadrans, gdy znów wypracował jedną doskonałą okazję Szkurinowi, potem zaczęły się błędy, jak przy zbyt lekkim podaniu do Tobiasza, straty, a doszły do tego też i pewne problemy w defensywie. Słaba końcowa część meczu poza jednym wywalczonym rzutem rożnym. W sumie ocena za cały mecz, jak dla większości legionistów, musi być mocno przeciętna.

Ryoya Morishita 5 (5,11). Aktywność w pierwszej połowie duża, efektywność marna. Nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji stworzonych mu przez kolegów, raz trafił w bramkarza, a raz w słupek, kilka piłek odebrał, podobna liczbę stracił i wywalczył dwa rzuty rożne. Po zmianie stron raz dobrze zgrał pikę w polu karnym do Szkurina, wywalczył jeden rzut wolny, ale poza tym była bardzo dużo chaosu, strat i nieudanych dryblingów. Nie był to z pewnością dobry występ Morishity, trener Feio konsekwentnie trzymał go do końca na boisku, choć naszym zdaniem powinien w końcówce go zmienić, bo Japończykowi po prostu w sobotę nie szło.

Maximillian Oyedele 7 (5,93).  Najlepszy piłkarz na boisku, kapitalna wręcz pierwsza połowa, zadziwia łatwość, z jaką wyszkolony w Anglii Polak odbiera rywalom piłki w środku pola, często wślizgiem, ale niemal za każdym razem czysto. Bardzo dużo tych piłek odebrał, zebrał i przejął, bardzo mało miał strat, oddał też dwa strzały, po jednym z nich był rzut rożny. Nieco mniej aktywny był po zmianie stron, ale wciąż imponował grą w defensywie, nie przypominamy sobie młodego piłkarza w Ekstraklasie, który byłby tak dobry w tym elemencie gry. To od Oyedele i jego przejęć piłki zaczynała się znaczna część akcji Legii, naszym zdaniem to najlepszy piłkarz sobotniego meczu nie tylko spośród legionistów, ale w ogóle.

Claude Goncalves 4 (5,00). Zaczął od dobrego podania do Morishity w polu karnym, mógł pewnie uderzać sam, ale dostrzegł lepiej ustawionego Japończyka, Morishita trafił jednak w Jałochę. Niestety po tym obiecującym początku Portugalczyk przez resztę meczu grał po prostu słabo. Ani nie imponował w defensywie, ani w grze do przodu, oddał jeden niecelny strzał, nie wykorzystał w polu karnym dobrego podania od Szkurina, a poza tym dość biernie przegrywał piłkę z jednej strony na drugą i często był zadziwiająco wręcz niewidoczny. Nie dziwimy się, że był pierwszym spośród pomocników do zmiany, bo mało wnosił do gry i należał do najsłabszych legionistów w sobotnim meczu.

Juergen Elitim 5 (4,99). W przeciwieństwie do Goncalvesa aktywność była spora, ale podobnie jak w przypadku Morishity jakości brakowało. Zwłaszcza w pierwszej połowie mogło irytować dość niedokładne rozgrywanie piłki przez Kolumbijczyka i duża liczba strat. Nie najlepiej też spisywał się w defensywie, pod koniec pierwszej połowy mimo wysiłków nie zdołał zablokować jedynego celnego strzału piłkarza Stali w pierwszej połowie, na posterunku był jednak dobrze ustawiony Tobiasz. Mniej aktywny, za to zdecydowanie dokładniejszy był Elitim po przerwie, kilka piłek w środku pola też zebrał, do tego to po jego dokładnym podaniu w pole karne do siatki trafił Wszołek, ma więc zapisaną asystę przy tym golu. Ocena od nas za sobotni występ taka sama, jak dla Morishity i Vinagre.

Luquinhas 5 (4,99). Do wymienionej przed chwilą trójki portugalsko-japońsko-kolumbijskiej z identyczną notą dołącza Brazylijczyk. Luqunihas miał całkiem niezłe pierwsze pół godziny, był blisko gola po ładnym technicznym uderzeniu, wcześniej jednak w tej akcji wyrzucił niepotrzebnie do boku niezbyt dokładnym podaniem Morishitę. Po zmianie stron wypracował znakomita okazję Gualowi, oddał jeden bardzo nieudany strzał, dość często niestety znikał nam z pola widzenia nawet na kilkanaście minut. Do gry defensywnej wnosił niewiele, zapamiętaliśmy dwie udane akcje w destrukcji w całym spotkaniu. Zmieniony został w końcówce, by mógł swój ostatni mecz przy Łazienkowskiej zagrać „Kuchy”. Bardzo przeciętne było to pożegnanie Luquinhasa z Legią.

Ilja Szkurin 4 (4,23). Próba naciągnięcia sędziego na początku meczu na faul skutkujący czerwoną kartką dla obrońcy Stali, zamiast pobiegnięcia z piłką w pole karne i szukania strzału, nie wróżyły niczego dobrego w sobotę ze strony Białorusina. No i faktycznie w pierwszej połowie poza wywalczenie dwóch rzutów rożnych i próbie strzału wślizgiem po prostopadłym podaniu od Vinagre, niczego nie pokazał, a co gorsza przez ostatni kwadrans przed przerwą był zupełnie niewidoczny. Po zmianie stron miał dwie dobre okazje do strzelenia gola, raz obrońca wybił piłkę z linii, drugie uderzenie było bardzo niecelne, Na plus natomiast dobra wrzutka do Goncalvesa w pole karne, Portugalczyk jednak do strzału się złożyć nie potrafił. Nieskuteczność Szkurina dość szybko zirytowała trenera Feio, który na ostatnie pół godziny wpuścił za niego Pekharta. Czech ledwie po paru minutach odwdzięczył się za to golem, pokazując jak napastnik powinien wychodzić do podań i wykańczać akcje, a Białorusin niestety za swój występ dostaje od nas niską ocenę, bo zagrał słabo i nieskutecznie.

Tomas Pekhart 6 (6,26). Wszedł na boisko, wyszedł do prostopadłego podania i strzelił gola – przypomniał w ten sposób, ze królem strzelców był parę lat temu nie tylko dlatego, że Wszołek czy jakiś inny legionista „trafiali go w głowę”. Niestety Czech jest na końcu kariery i to po prostu po jego grze widać, poza tą jedną akcją był niemal niewidoczny i trudno było u niego szukać dynamiki, wyjścia na pozycję czy nawet utrzymania się przy piłce. Swoje jako napastnik zrobił, bo strzelił gola, poza tym trudno o jego grze powiedzieć więcej, bo kontaktów z piłką miał niewiele przez te pół godziny.

Marc Gual 5 (4,28). Tak jak Pekhart miał niewiele kontaktów z piłką, tak Gual przez ostatnie pół godziny był przy niej wielokrotnie. Zaczął od celnego, ale lekkiego strzału, potem była kapitalna asysta przy golu Pekharta i wydawało się, że Hiszpan powiedzie w tym meczu Legię do wygranej. Niestety szybko wrócił „król chaosu” rażący mnóstwem niecelnych podań i strat, do tego doszła niewykorzystana bardzo dobra okazja stworzona Gualowi przez Luquinhasa. Nie wiemy czemu były król strzelców Ekstraklasy uparł się uderzać między nogami bramkarza zamiast obok niego. Im dłużej Gual przebywał na boisku, tym mniej efektywna była jego gra i tym więcej piłek oddawał za darmo rywalom. Asysta znakomita, reszta występu na poziomie mocno przeciętnym niestety, choć z pewnością zagrał lepiej od Goncalvesa, za którego wszedł.

Aleksander Wyganowski i Michał Kucharczyk grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Tomasa Pekharta, a redaktorzy Maximilliana Oyedele.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

6.26 Tomas Pekhart

5.93 Maximillian Oyedele

5.63 Paweł Wszołek

5.11 Ryoya Morishita

5.07 Artur Jędrzejczyk

5 Claude Goncalves

4.99 Juergen Elitim

4.99 Luquinhas

4.96 Kacper Tobiasz

4.79 Steve Kapuadi

4.59 Ruben Vinagre

4.28 Marc Gual

4.23 Ilja Szkurin

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.