Obronna ręka prezesa
11.10.2002 14:36
<b>- Czy nie uważa pan, że przekroczona została już pewna granica niedomówień i skandali z PZPN w roli głównej?</b>
Wywiad z Michałem Listkiewiczem
- Czy nie uważa pan, że przekroczona została już pewna granica niedomówień i skandali z PZPN w roli głównej?
- Niedomówień jest rzeczywiście za wiele, być może szwankuje nasza polityka medialna. Sporo jest także pomówień, taka już nasza rzeczywistość. Skandal? To bardzo mocne słowo. Chyba niewłaściwe.
- Czy jest pan zaskoczony tym, że w ostatnim czasie o PZPN mówi się tylko negatywnie?
- Dużo jeżdżę po kraju i słyszałem więcej opinii pozytywnych niż negatywnych. Lektura gazet nie jest dobrym sposobem oceny rzeczywistości. O wielu rzeczach media milczą. Na przykład o uratowaniu PZPN przed krachem finansowym, opieką nad domami dziecka, ratowaniem bytu wielu klubów.
- Co było największą kompromitacją PZPN za czasów pana rządów?
- Chyba różnimy się w ocenie słowa kompromitacja, bo uważam, że takowej w najnowszej historii PZPN nie było. Zdarzały się oczywiście błędy, ale tych nie robi ten, kto nic nie robi. Zaliczyłbym do nich niespójną politykę medialną związku, brak dialogu z kibicami, szczególnie w kontekście meczów reprezentacji oraz polskich klubów w europejskich pucharach - przydałaby się osobna komórka do tych spraw, zbyt pasywną politykę w sprawie budowy stadionów, a przede wszystkim boisk dla młodzieży. Myślę, że nasza presja na władze lokalne i samorządowe musi być zdecydowanie większa.
- Czy prasa prowadzi nagonkę na PZPN, czy też naprawdę dzieje się aż tak źle?
- Czytam codziennie kilkanaście tytułów, także regionalnych. I zauważyłem, że tylko dwa czy trzy przedstawiają PZPN jako "siedlisko zła". Awans do finałów mistrzostw świata, uporządkowanie finansów, lukratywny kontrakt dla klubów, świetny sponsor reprezentacji, pomoc małym klubom dotkniętym powodzią, 20-procentowy wzrost liczby zawodników, europejskie medale juniorów, awans kobiet do europejskiej elity - to chyba nie tak źle.
- Czy to nie dziwne, że pan Kolator zdążył już być szefem sędziów, szefem bezpieczeństwa na stadionach, wiceprezesem, a teraz także obserwatorem UEFA?
- Życzyłbym każdej federacji europejskiej tak zaangażowanych i kompetentnych działaczy jak pan Eugeniusz Kolator.
- Czy nie jest tak, że obserwator UEFA jest pewnym przedstawicielem Polski w międzynarodowym środowisku? A prawie 80 procent ankietowanych nie chce, aby reprezentował ich pan Kolator.
- Dla mnie bardziej od ankiety wiarygodna jest ocena UEFA, a ta jest doskonała.
- Powiedział pan, że Kolator pracuje za darmo. Ile pan zarabia, dodając do tego diety z UEFA?
- Zarabiam tyle, co polski trener drugoligowy. Na pewno znacznie mniej niż większość prezesów federacji europejskich oraz polskich klubów ligowych.
- Kto będzie polskim arbitrem na mistrzostwach Europy. Czy też znów obudzimy się z ręką w nocniku?
- Wierzę, że ktoś z trójki Granat, Mikulski, Gilewski pojedzie na finały mistrzostw Europy.
- Czy sędzia Jacek Granat mówił prawdę o układach rządzących w UEFA?
- Jacek Granat już zdementował te wypowiedzi.
- Czy w PZPN nie za dużo do powiedzenia mają sędziowie? W zasadzie objęli wszystkie możliwe pozycje.
- W 35-osobowym zarządzie zasiada tylko czterech byłych sędziów, wybranych w tajnym głosowaniu przed delegatów reprezentujących kluby, wojewódzkie związki, piłkę kobiecą i trenerów.
- Dlaczego PZPN pozostawał bezczynny wobec sprawy Leszka Saksa i przypomniał sobie o niej raptem po trzech tygodniach, gdy na pierwsze strony gazet trafił sędzia Fijarczyk?
- Leszek Saks to najuczciwszy człowiek, jakiego spotkałem. W innym kraju nikt przy zdrowych zmysłach nie wywoływałby sprawy Saksa.
- Czy gdyby nie beznadziejny Fijarczyk, przypomniałby pan sobie w ogóle o sprawie Saksa?
- Sędzia Fijarczyk prowadził znakomicie wiele spotkań i jeden słaby mecz nie może zmienić opinii na jego temat. A co do pana Saksa, polecam felieton pana Ludwika Stommy w "Polityce". Mogę przytoczyć fragment: "Piętnowanie rzekomego wszechobecnego złodziejstwa i takiejż korupcji nie jest niczym innym niż populistyczną demagogią na bieżący wyborczy użytek. (...) Zaś krzyczenie na ulicach: "Stój, bo strzelam!", tylko robi ludziom wodę z mózgu, aż zaczynają wierzyć, że pozycja Legii w lidze zależy od tego, czy Leszek Saks zostanie powieszony, czy poćwiartowany". Autor, pan Ludwik Stomma, jest jednym z najwybitniejszych polskich intelektualistów. Polecam lekturę całości.
- Czy to prawda, że Zbigniew Przesmycki sędziował mecz Stali Stalowa Wola z Olimpią Poznań, który zakończył się skandalem? I czy w tym samym czasie Antoni Fijarczyk był kierownikiem Stali? Teraz pan Przesmycki oceniał pana Fijarczyka.
- Zbigniew Przesmycki był świetnym sędzią. Nie uważam, by choć jeden jego mecz można było określić mianem skandalu.
- Czy Antoniego Fijarczyka trzeba egzaminować, aby stwierdzić, że nie potrafi sędziować? Pokazał to ośmiu tysiącom ludzi na stadionie i innym przed telewizorami.
- On sędziował pokazowo wiele spotkań, jak choćby Wisła - Legia decydujący w praktyce o mistrzostwie Polski. Nawet Collina miał wpadki. Sam widziałem!
- Ile błędów musi popełnić sędzia, aby otrzymać notę 2? Jaką najniższą notę otrzymał sędzia w pierwszej lidze?
- Nota 2 to kompletna kompromitacja, poziom C-klasowy. Najniższa otrzymana nota to chyba 5 w skali do 10. A przy okazji odsyłam pana do relacji z meczów Bundesligi lub Premiership. Czy tam sędziowie są bezbłędni?
- Dlaczego sędziom odmawia się konstytucyjnego prawa do obrony i zakazuje się im wypowiadania po meczach?
- Jest to przepis FIFA, z którym ja sam nie do końca się zgadzam.
- Czy nie uważa pan, że coś się panu pomyliło i Leszek Saks stracił nie tę pracę, którą powinien? Nigdy już jego pracy nie będzie towarzyszył spokój, zawsze będą podteksty. A w Telefonice nikt by mu nie przeszkadzał.
- Gdyby poznał pan osobiście pana Leszka Saksa, nigdy nie zadałby pan takiego pytania.
- Czy pana zdaniem, gdyby Leszek Saks został zwolniony z PZPN, straciłby pracę także w Telefonice?
- Zależałoby to od decyzji szefów Telefoniki, których bliżej nie znam. Nie jestem więc w stanie odpowiedzieć.
- Czy to prawda, że pan Saks został kierownikiem magazynu w Ołtarzewie?
- Nieprawda. Natomiast jest to możliwe w przyszłości, ponieważ pan Saks posiada odpowiednie ku temu kwalifikacje.
- Czy nie uważa pan, że Leszek Saks, jeśli wcześniej był uczciwy, to teraz może już stracić obiektywizm przy wyznaczaniu sędziów, z powodu nagonki?
- Uczciwość nie może zależeć od nagonki ludzi nieuczciwych bądź niekompetentnych.
- Czy nie uważa pan, że to trochę dziwne, że w tym sezonie Wisła ma mnóstwo rzutów karnych, a Legia prawie w ogóle? W poprzednich rozgrywkach Wisła miała 12 karnych, a Legia 5.
- Statystyka nie oddaje rzeczywistości. Oprócz karnych są także rzuty wolne, rożne, spalone, kartki. Jednak uważam, że w tym sezonie Legii należały się jeszcze trzy czy cztery rzuty karne. Być może innym drużynom także. Przypominam, że karnego trzeba jeszcze strzelić.
- Czy zamierza pan pozwać do sądu Jana Tomaszewskiego?
- Zamierzam i to szybko!
- Czy lubi pan czytać felietony Jana Tomaszewskiego?
- Tomaszewski narusza godność wielu ludzi, wrażliwość nie jest jego mocną stroną. Aczkolwiek jego felietony bywają zabawne.
- Czy nie jest dziwne, że reprezentacja Polski mieszka w hotelu Victoria, z którym jednoznacznie kojarzy się Zbigniew Boniek?
- Victoria kojarzy się przede wszystkim ze zwycięstwem.
- Czym się różni hotel Victoria od hotelu Sobieski? Po przygodzie z tamtym, powiedziano, że już nigdy kadra nie będzie mieszkała w drogim miejscu w centrum miasta.
- Victoria jest tańsza niż jakiekolwiek inne miejsce, dzięki bardzo korzystnej dla PZPN umowie.
- Dlaczego PZPN dzieli pieniądze z Canal nie według praw rynku, czyli zainteresowania klubami, ale według własnego kaprysu?
- PZPN dzieli pieniądze według zasad ustalonych dwa lata temu podczas spotkania z przedstawicielami klubów. Wszyscy te zasady zaakceptowali.
- Czy dziwi się pan prezesowi Legii, że nie podoba mu się trochę socjalistyczny podział pieniędzy?
- Podział jest ściśle związany z miejscem w tabeli. Legia od lat znajduje się w czołówce ligi i dlatego dostaje najwięcej pieniędzy. Gdyby podział był socjalistyczny, Legia dostawałaby tyle, co na przykład Szczakowianka.
- Czy zdaje pan sobie sprawę, że na Łazienkowskiej nigdy nie będzie pan mile przyjmowany, dopóki Legia nie dostanie tytułu za rok 1993?
- Decyzja w tej sprawie należy tylko do kompetencji Walnego Zjazdu PZPN. Nikt z Legii na ostatnim zjeździe nie wystąpił z wnioskiem o przywrócenie tytułu mistrza Polski. Może za dwa lata? W Legii, szczególnie tej dawniejszej, miałem wielu przyjaciół. To znaczy ja mogę wyjść z wnioskiem o przywrócenie tytułu, ale jakiś czas temu z panem Ryszardem Parulskim umawialiśmy się inaczej. Widocznie coś się jednak w Legii stało, bo nikt wniosku nie zgłosił.
- Ostatnio Eugeniusz Stanek uchylił karę nałożoną na GKS, ponieważ nie można dwa razy karać za jedno przewinienie. Legia w 1993 roku została ukarana: odebraniem mistrzostwa Polski, wycofaniem z europejskich pucharów, karą finansową, minus trzema punktami na nowy sezon i jeszcze kilkoma szczegółami.
- Interpretacji mecenasa Stanka nie podzielił zarząd PZPN, kary można łączyć. Natomiast z pucharów europejskich Legię - mimo protestów PZPN - wycofała UEFA.
- Jak pan sobie wyobraża istnienie Polskiego Związku Piłki Nożnej po wycofaniu Legii z ligi? I czy takie bezsensowne groźby nie podważają pańskiej pozycji? Przecież wiadomo, że nie może pan tych gróźb zrealizować.
- Nikomu nie groziłem, to jakieś nieporozumienie. A liga bez Legii byłaby jak niedosolona zupa.
- Czy nie boi się pan, że sprawa Radomska trafi do normalnego sądu, a każdy normalny sąd przyzna Tadeuszowi Dąbrowskiemu rację?
- Zgodnie z przepisami FIFA i UEFA kluby nie mogą skarżyć do sądu swoich federacji. A Tadeusz Dąbrowski mądrze rozgrywa swoją kampanię wyborczą. Naczelny Sąd Administracyjny podjął decyzję o nierozpatrywaniu spraw dyscyplinarnych dotyczących sportu.
- Co będzie, jeśli okaże się, że zdegradowaliście Radomsko z ligi nielegalnie?
- Decyzja była być może kontrowersyjna, ale zgodna z przepisami, więc legalna.
- W trzeciej lidze w trakcie sezonu dołączono do rozgrywek Pogoń Staszów. Czemu dla jednych robi się wyjątki, a dla innych nie? I czemu nie zdążono rozpatrzyć sprawy Pogoni Staszów i Radomska na czas? Czy dokonano takich zmian, aby sytuacja się nie powtórzyła?
- To były zupełnie inne sprawy. Już zarządziłem, aby decyzje NKO zapadały dużo szybciej niż dotychczas. Przygotowywane są dalsze zmiany przepisów.
- Kto został ukarany i w jaki sposób za sprawę Szczakowianki i Garbarni?
- Surowo zostali ukarani działacze Śląskiego Związku Piłki Nożnej i klubu Victoria Jaworzno. Natomiast piłkarz Branko Rasić będzie wkrótce przesłuchiwany przez Wydział Dyscypliny.
- Czy nie ma pan wrażenia, że Wydział Dyscypliny nie ma moralnego prawa ukarać jakiegokolwiek piłkarza, skoro nic nie zrobił Cezaremu Kucharskiemu za skopanie Arkadiusza Głowackiego? Czy pana zdaniem rzeczywiście nie było to "złośliwe"?
- Arkadiusz Głowacki inaczej zinterpretował to zdarzenie niż pan. I jego zeznania z pewnością miały wpływ na werdykt Wydziału Dyscypliny. Niemniej w środę rzecznik ochrony prawa związkowego, pułkownik Zbigniew Jabłoński podzielił pańską opinię i sprawa wróci na wokandę. Decyzja zostanie podjęta raz jeszcze - być może będzie inna, ostrzejsza.
- Czy zimą kluby znów będą mogły sobie zakpić z licencji?
- Nikt nie kpi z licencji. Po prostu ich wprowadzenie rozłożono w czasie. Od lipca 2003 wymogi muszą być bezwzględnie spełnione. Najczęściej jako kpinę wypomina się sprawę dachu na Polonii. Ale także Legia trochę sobie zakpiła, podpisując umowę w sprawie drużyn juniorskich z SEMP-em. W praktyce na Łazienkowskiej nadal tych zespołów nie ma.
- Dlaczego PZPN zezwala na nierespektowanie umów i oficjalnie ogłasza, że nie będzie zrywał kontraktów klubów z piłkarzami, jeśli zawodnicy nie będą otrzymywali premii?
- W trudnej sytuacji wszyscy muszą zgodzić się na zastąpienie szynki dżemem. Także piłkarze. Jednak PZPN nigdy nie będzie respektował zrywania kontraktów. Mowa była tylko o negocjacjach w celu osiągnięcia kompromisu.
- Dlaczego PZPN w tym roku zdążył odwołać połowę swoich decyzji - uznanie barażów o ligę, anulowanie ich wyników, odwołanie dodatkowego spotkania barażowego, wyznaczenie terminu meczu o Superpuchar, odwołanie meczu o Superpuchar, ustalenie reformy rozgrywek ligowych, odwołanie reformy rozgrywek ligowych, wprowadzenie przepisów licencyjnych, odstąpienie od przepisów licencyjnych?
- Odsyłam pana do protokołów z posiedzeń zarządu i prezydium PZPN. Są dostępne w internecie. Czasami lepiej coś poprawić niż udawać, że zjadło się wszystkie rozumy. Nie ma ludzi nieomylnych. Recesja na rynku wymusiła część tych zmian.
- Dlaczego przemówienia Zbigniewa Bońka podczas konferencji trenerów nikt nie słuchał?
- Przemówienia Bońka słuchało 200 osób. Zdjęcie zamieszczone w "Przeglądzie Sportowym" pochodziło z konferencji prasowej. Widocznie polscy dziennikarze dowiedzieli się wcześniej wszystkiego, co chcieli. Sam byłem na tej konferencji.
- Dlaczego omawiając zjazd trenerów w Warszawie mówił, że to pierwsza taka impreza w Europie Wschodniej. Czy prezes wie, w której części Europy leży Polska i gdzie w takim razie leży Ural?
- Terminologię zaczerpnąłem z dokumentów UEFA. Aby pana rozbawić, podam, że są propozycje stworzenia grupy wschodnio-kaukaskiej Pucharu UEFA. Należałyby do niej między innymi Kazachstan, Polska i... Niemcy. Mnie też to śmieszy.
- Powiedział pan, że PZPN płaci kary nakładane przez UEFA na Legię. Z jakiej racji są równi i równiejsi?
- To nie jest tak. PZPN płaci kary UEFA za prawie wszystkie polskie kluby. Ale po czasie odzyskujemy te pieniądze.
- Co z nowym stadionem w Warszawie?
- Oby nadeszły konkrety, tak jak z nowym mostem w Warszawie. Wierzę, że po wyborach nowe władze wezmą się do roboty.
- Gratulujemy zmian w NKO, teraz przynajmniej ma Pan pewność, że decyzje podejmowane przez tę Komisję może nie będą zgodne z prawem, ale na pewno zgodne z Pana oczekiwaniami.
- Moje oczekiwania wobec NKO są skromne. Wzajemne zaufanie, lojalność i poczucie przyzwoitości. Bo to mnie atakuje się za decyzje NKO i innych organów PZPN.
- Czy zdaje pan sobie sprawę, że wypowiedzią o tym, że NKO nie może robić z siebie najważniejszej części PZPN i że "ogon nie może kręcić psem" podważył pan zasadę o niezawisłości sądu?
- NKO nie jest żadnym sądem, jest organem powołanym przez zarząd PZPN. I od niego zależy. Sądami są Sąd Polubowny i Sąd Koleżeński. One są niezależne.
- Jak długo jeszcze będzie pan prezesem PZPN?
- Najbliższe wybory będą za dwa lata. A później? Może mnie wybiorą, może nie, a może sam będę miał dosyć.
- Komu pan kibicuje? Bez odpowiedzi, że "każdemu"!
- Kibicuję reprezentacji Polski. Poza tym warszawskiemu Marymontowi, w którym grałem, a także koszykarzom Polonii Warszawa, gdzie kiedyś jako kierownik drużyny świętowałem wicemistrzostwo Polski.
- Czemu PZPN zgadza się na zmieniane nazwy klubów - przykładem Dospel Katowice zamiast GKS Katowice.
- O nazwie spółki decydują jej władze i Sąd Gospodarzy. PZPN nie ma na to wpływu.
- Niedomówień jest rzeczywiście za wiele, być może szwankuje nasza polityka medialna. Sporo jest także pomówień, taka już nasza rzeczywistość. Skandal? To bardzo mocne słowo. Chyba niewłaściwe.
- Czy jest pan zaskoczony tym, że w ostatnim czasie o PZPN mówi się tylko negatywnie?
- Dużo jeżdżę po kraju i słyszałem więcej opinii pozytywnych niż negatywnych. Lektura gazet nie jest dobrym sposobem oceny rzeczywistości. O wielu rzeczach media milczą. Na przykład o uratowaniu PZPN przed krachem finansowym, opieką nad domami dziecka, ratowaniem bytu wielu klubów.
- Co było największą kompromitacją PZPN za czasów pana rządów?
- Chyba różnimy się w ocenie słowa kompromitacja, bo uważam, że takowej w najnowszej historii PZPN nie było. Zdarzały się oczywiście błędy, ale tych nie robi ten, kto nic nie robi. Zaliczyłbym do nich niespójną politykę medialną związku, brak dialogu z kibicami, szczególnie w kontekście meczów reprezentacji oraz polskich klubów w europejskich pucharach - przydałaby się osobna komórka do tych spraw, zbyt pasywną politykę w sprawie budowy stadionów, a przede wszystkim boisk dla młodzieży. Myślę, że nasza presja na władze lokalne i samorządowe musi być zdecydowanie większa.
- Czy prasa prowadzi nagonkę na PZPN, czy też naprawdę dzieje się aż tak źle?
- Czytam codziennie kilkanaście tytułów, także regionalnych. I zauważyłem, że tylko dwa czy trzy przedstawiają PZPN jako "siedlisko zła". Awans do finałów mistrzostw świata, uporządkowanie finansów, lukratywny kontrakt dla klubów, świetny sponsor reprezentacji, pomoc małym klubom dotkniętym powodzią, 20-procentowy wzrost liczby zawodników, europejskie medale juniorów, awans kobiet do europejskiej elity - to chyba nie tak źle.
- Czy to nie dziwne, że pan Kolator zdążył już być szefem sędziów, szefem bezpieczeństwa na stadionach, wiceprezesem, a teraz także obserwatorem UEFA?
- Życzyłbym każdej federacji europejskiej tak zaangażowanych i kompetentnych działaczy jak pan Eugeniusz Kolator.
- Czy nie jest tak, że obserwator UEFA jest pewnym przedstawicielem Polski w międzynarodowym środowisku? A prawie 80 procent ankietowanych nie chce, aby reprezentował ich pan Kolator.
- Dla mnie bardziej od ankiety wiarygodna jest ocena UEFA, a ta jest doskonała.
- Powiedział pan, że Kolator pracuje za darmo. Ile pan zarabia, dodając do tego diety z UEFA?
- Zarabiam tyle, co polski trener drugoligowy. Na pewno znacznie mniej niż większość prezesów federacji europejskich oraz polskich klubów ligowych.
- Kto będzie polskim arbitrem na mistrzostwach Europy. Czy też znów obudzimy się z ręką w nocniku?
- Wierzę, że ktoś z trójki Granat, Mikulski, Gilewski pojedzie na finały mistrzostw Europy.
- Czy sędzia Jacek Granat mówił prawdę o układach rządzących w UEFA?
- Jacek Granat już zdementował te wypowiedzi.
- Czy w PZPN nie za dużo do powiedzenia mają sędziowie? W zasadzie objęli wszystkie możliwe pozycje.
- W 35-osobowym zarządzie zasiada tylko czterech byłych sędziów, wybranych w tajnym głosowaniu przed delegatów reprezentujących kluby, wojewódzkie związki, piłkę kobiecą i trenerów.
- Dlaczego PZPN pozostawał bezczynny wobec sprawy Leszka Saksa i przypomniał sobie o niej raptem po trzech tygodniach, gdy na pierwsze strony gazet trafił sędzia Fijarczyk?
- Leszek Saks to najuczciwszy człowiek, jakiego spotkałem. W innym kraju nikt przy zdrowych zmysłach nie wywoływałby sprawy Saksa.
- Czy gdyby nie beznadziejny Fijarczyk, przypomniałby pan sobie w ogóle o sprawie Saksa?
- Sędzia Fijarczyk prowadził znakomicie wiele spotkań i jeden słaby mecz nie może zmienić opinii na jego temat. A co do pana Saksa, polecam felieton pana Ludwika Stommy w "Polityce". Mogę przytoczyć fragment: "Piętnowanie rzekomego wszechobecnego złodziejstwa i takiejż korupcji nie jest niczym innym niż populistyczną demagogią na bieżący wyborczy użytek. (...) Zaś krzyczenie na ulicach: "Stój, bo strzelam!", tylko robi ludziom wodę z mózgu, aż zaczynają wierzyć, że pozycja Legii w lidze zależy od tego, czy Leszek Saks zostanie powieszony, czy poćwiartowany". Autor, pan Ludwik Stomma, jest jednym z najwybitniejszych polskich intelektualistów. Polecam lekturę całości.
- Czy to prawda, że Zbigniew Przesmycki sędziował mecz Stali Stalowa Wola z Olimpią Poznań, który zakończył się skandalem? I czy w tym samym czasie Antoni Fijarczyk był kierownikiem Stali? Teraz pan Przesmycki oceniał pana Fijarczyka.
- Zbigniew Przesmycki był świetnym sędzią. Nie uważam, by choć jeden jego mecz można było określić mianem skandalu.
- Czy Antoniego Fijarczyka trzeba egzaminować, aby stwierdzić, że nie potrafi sędziować? Pokazał to ośmiu tysiącom ludzi na stadionie i innym przed telewizorami.
- On sędziował pokazowo wiele spotkań, jak choćby Wisła - Legia decydujący w praktyce o mistrzostwie Polski. Nawet Collina miał wpadki. Sam widziałem!
- Ile błędów musi popełnić sędzia, aby otrzymać notę 2? Jaką najniższą notę otrzymał sędzia w pierwszej lidze?
- Nota 2 to kompletna kompromitacja, poziom C-klasowy. Najniższa otrzymana nota to chyba 5 w skali do 10. A przy okazji odsyłam pana do relacji z meczów Bundesligi lub Premiership. Czy tam sędziowie są bezbłędni?
- Dlaczego sędziom odmawia się konstytucyjnego prawa do obrony i zakazuje się im wypowiadania po meczach?
- Jest to przepis FIFA, z którym ja sam nie do końca się zgadzam.
- Czy nie uważa pan, że coś się panu pomyliło i Leszek Saks stracił nie tę pracę, którą powinien? Nigdy już jego pracy nie będzie towarzyszył spokój, zawsze będą podteksty. A w Telefonice nikt by mu nie przeszkadzał.
- Gdyby poznał pan osobiście pana Leszka Saksa, nigdy nie zadałby pan takiego pytania.
- Czy pana zdaniem, gdyby Leszek Saks został zwolniony z PZPN, straciłby pracę także w Telefonice?
- Zależałoby to od decyzji szefów Telefoniki, których bliżej nie znam. Nie jestem więc w stanie odpowiedzieć.
- Czy to prawda, że pan Saks został kierownikiem magazynu w Ołtarzewie?
- Nieprawda. Natomiast jest to możliwe w przyszłości, ponieważ pan Saks posiada odpowiednie ku temu kwalifikacje.
- Czy nie uważa pan, że Leszek Saks, jeśli wcześniej był uczciwy, to teraz może już stracić obiektywizm przy wyznaczaniu sędziów, z powodu nagonki?
- Uczciwość nie może zależeć od nagonki ludzi nieuczciwych bądź niekompetentnych.
- Czy nie uważa pan, że to trochę dziwne, że w tym sezonie Wisła ma mnóstwo rzutów karnych, a Legia prawie w ogóle? W poprzednich rozgrywkach Wisła miała 12 karnych, a Legia 5.
- Statystyka nie oddaje rzeczywistości. Oprócz karnych są także rzuty wolne, rożne, spalone, kartki. Jednak uważam, że w tym sezonie Legii należały się jeszcze trzy czy cztery rzuty karne. Być może innym drużynom także. Przypominam, że karnego trzeba jeszcze strzelić.
- Czy zamierza pan pozwać do sądu Jana Tomaszewskiego?
- Zamierzam i to szybko!
- Czy lubi pan czytać felietony Jana Tomaszewskiego?
- Tomaszewski narusza godność wielu ludzi, wrażliwość nie jest jego mocną stroną. Aczkolwiek jego felietony bywają zabawne.
- Czy nie jest dziwne, że reprezentacja Polski mieszka w hotelu Victoria, z którym jednoznacznie kojarzy się Zbigniew Boniek?
- Victoria kojarzy się przede wszystkim ze zwycięstwem.
- Czym się różni hotel Victoria od hotelu Sobieski? Po przygodzie z tamtym, powiedziano, że już nigdy kadra nie będzie mieszkała w drogim miejscu w centrum miasta.
- Victoria jest tańsza niż jakiekolwiek inne miejsce, dzięki bardzo korzystnej dla PZPN umowie.
- Dlaczego PZPN dzieli pieniądze z Canal nie według praw rynku, czyli zainteresowania klubami, ale według własnego kaprysu?
- PZPN dzieli pieniądze według zasad ustalonych dwa lata temu podczas spotkania z przedstawicielami klubów. Wszyscy te zasady zaakceptowali.
- Czy dziwi się pan prezesowi Legii, że nie podoba mu się trochę socjalistyczny podział pieniędzy?
- Podział jest ściśle związany z miejscem w tabeli. Legia od lat znajduje się w czołówce ligi i dlatego dostaje najwięcej pieniędzy. Gdyby podział był socjalistyczny, Legia dostawałaby tyle, co na przykład Szczakowianka.
- Czy zdaje pan sobie sprawę, że na Łazienkowskiej nigdy nie będzie pan mile przyjmowany, dopóki Legia nie dostanie tytułu za rok 1993?
- Decyzja w tej sprawie należy tylko do kompetencji Walnego Zjazdu PZPN. Nikt z Legii na ostatnim zjeździe nie wystąpił z wnioskiem o przywrócenie tytułu mistrza Polski. Może za dwa lata? W Legii, szczególnie tej dawniejszej, miałem wielu przyjaciół. To znaczy ja mogę wyjść z wnioskiem o przywrócenie tytułu, ale jakiś czas temu z panem Ryszardem Parulskim umawialiśmy się inaczej. Widocznie coś się jednak w Legii stało, bo nikt wniosku nie zgłosił.
- Ostatnio Eugeniusz Stanek uchylił karę nałożoną na GKS, ponieważ nie można dwa razy karać za jedno przewinienie. Legia w 1993 roku została ukarana: odebraniem mistrzostwa Polski, wycofaniem z europejskich pucharów, karą finansową, minus trzema punktami na nowy sezon i jeszcze kilkoma szczegółami.
- Interpretacji mecenasa Stanka nie podzielił zarząd PZPN, kary można łączyć. Natomiast z pucharów europejskich Legię - mimo protestów PZPN - wycofała UEFA.
- Jak pan sobie wyobraża istnienie Polskiego Związku Piłki Nożnej po wycofaniu Legii z ligi? I czy takie bezsensowne groźby nie podważają pańskiej pozycji? Przecież wiadomo, że nie może pan tych gróźb zrealizować.
- Nikomu nie groziłem, to jakieś nieporozumienie. A liga bez Legii byłaby jak niedosolona zupa.
- Czy nie boi się pan, że sprawa Radomska trafi do normalnego sądu, a każdy normalny sąd przyzna Tadeuszowi Dąbrowskiemu rację?
- Zgodnie z przepisami FIFA i UEFA kluby nie mogą skarżyć do sądu swoich federacji. A Tadeusz Dąbrowski mądrze rozgrywa swoją kampanię wyborczą. Naczelny Sąd Administracyjny podjął decyzję o nierozpatrywaniu spraw dyscyplinarnych dotyczących sportu.
- Co będzie, jeśli okaże się, że zdegradowaliście Radomsko z ligi nielegalnie?
- Decyzja była być może kontrowersyjna, ale zgodna z przepisami, więc legalna.
- W trzeciej lidze w trakcie sezonu dołączono do rozgrywek Pogoń Staszów. Czemu dla jednych robi się wyjątki, a dla innych nie? I czemu nie zdążono rozpatrzyć sprawy Pogoni Staszów i Radomska na czas? Czy dokonano takich zmian, aby sytuacja się nie powtórzyła?
- To były zupełnie inne sprawy. Już zarządziłem, aby decyzje NKO zapadały dużo szybciej niż dotychczas. Przygotowywane są dalsze zmiany przepisów.
- Kto został ukarany i w jaki sposób za sprawę Szczakowianki i Garbarni?
- Surowo zostali ukarani działacze Śląskiego Związku Piłki Nożnej i klubu Victoria Jaworzno. Natomiast piłkarz Branko Rasić będzie wkrótce przesłuchiwany przez Wydział Dyscypliny.
- Czy nie ma pan wrażenia, że Wydział Dyscypliny nie ma moralnego prawa ukarać jakiegokolwiek piłkarza, skoro nic nie zrobił Cezaremu Kucharskiemu za skopanie Arkadiusza Głowackiego? Czy pana zdaniem rzeczywiście nie było to "złośliwe"?
- Arkadiusz Głowacki inaczej zinterpretował to zdarzenie niż pan. I jego zeznania z pewnością miały wpływ na werdykt Wydziału Dyscypliny. Niemniej w środę rzecznik ochrony prawa związkowego, pułkownik Zbigniew Jabłoński podzielił pańską opinię i sprawa wróci na wokandę. Decyzja zostanie podjęta raz jeszcze - być może będzie inna, ostrzejsza.
- Czy zimą kluby znów będą mogły sobie zakpić z licencji?
- Nikt nie kpi z licencji. Po prostu ich wprowadzenie rozłożono w czasie. Od lipca 2003 wymogi muszą być bezwzględnie spełnione. Najczęściej jako kpinę wypomina się sprawę dachu na Polonii. Ale także Legia trochę sobie zakpiła, podpisując umowę w sprawie drużyn juniorskich z SEMP-em. W praktyce na Łazienkowskiej nadal tych zespołów nie ma.
- Dlaczego PZPN zezwala na nierespektowanie umów i oficjalnie ogłasza, że nie będzie zrywał kontraktów klubów z piłkarzami, jeśli zawodnicy nie będą otrzymywali premii?
- W trudnej sytuacji wszyscy muszą zgodzić się na zastąpienie szynki dżemem. Także piłkarze. Jednak PZPN nigdy nie będzie respektował zrywania kontraktów. Mowa była tylko o negocjacjach w celu osiągnięcia kompromisu.
- Dlaczego PZPN w tym roku zdążył odwołać połowę swoich decyzji - uznanie barażów o ligę, anulowanie ich wyników, odwołanie dodatkowego spotkania barażowego, wyznaczenie terminu meczu o Superpuchar, odwołanie meczu o Superpuchar, ustalenie reformy rozgrywek ligowych, odwołanie reformy rozgrywek ligowych, wprowadzenie przepisów licencyjnych, odstąpienie od przepisów licencyjnych?
- Odsyłam pana do protokołów z posiedzeń zarządu i prezydium PZPN. Są dostępne w internecie. Czasami lepiej coś poprawić niż udawać, że zjadło się wszystkie rozumy. Nie ma ludzi nieomylnych. Recesja na rynku wymusiła część tych zmian.
- Dlaczego przemówienia Zbigniewa Bońka podczas konferencji trenerów nikt nie słuchał?
- Przemówienia Bońka słuchało 200 osób. Zdjęcie zamieszczone w "Przeglądzie Sportowym" pochodziło z konferencji prasowej. Widocznie polscy dziennikarze dowiedzieli się wcześniej wszystkiego, co chcieli. Sam byłem na tej konferencji.
- Dlaczego omawiając zjazd trenerów w Warszawie mówił, że to pierwsza taka impreza w Europie Wschodniej. Czy prezes wie, w której części Europy leży Polska i gdzie w takim razie leży Ural?
- Terminologię zaczerpnąłem z dokumentów UEFA. Aby pana rozbawić, podam, że są propozycje stworzenia grupy wschodnio-kaukaskiej Pucharu UEFA. Należałyby do niej między innymi Kazachstan, Polska i... Niemcy. Mnie też to śmieszy.
- Powiedział pan, że PZPN płaci kary nakładane przez UEFA na Legię. Z jakiej racji są równi i równiejsi?
- To nie jest tak. PZPN płaci kary UEFA za prawie wszystkie polskie kluby. Ale po czasie odzyskujemy te pieniądze.
- Co z nowym stadionem w Warszawie?
- Oby nadeszły konkrety, tak jak z nowym mostem w Warszawie. Wierzę, że po wyborach nowe władze wezmą się do roboty.
- Gratulujemy zmian w NKO, teraz przynajmniej ma Pan pewność, że decyzje podejmowane przez tę Komisję może nie będą zgodne z prawem, ale na pewno zgodne z Pana oczekiwaniami.
- Moje oczekiwania wobec NKO są skromne. Wzajemne zaufanie, lojalność i poczucie przyzwoitości. Bo to mnie atakuje się za decyzje NKO i innych organów PZPN.
- Czy zdaje pan sobie sprawę, że wypowiedzią o tym, że NKO nie może robić z siebie najważniejszej części PZPN i że "ogon nie może kręcić psem" podważył pan zasadę o niezawisłości sądu?
- NKO nie jest żadnym sądem, jest organem powołanym przez zarząd PZPN. I od niego zależy. Sądami są Sąd Polubowny i Sąd Koleżeński. One są niezależne.
- Jak długo jeszcze będzie pan prezesem PZPN?
- Najbliższe wybory będą za dwa lata. A później? Może mnie wybiorą, może nie, a może sam będę miał dosyć.
- Komu pan kibicuje? Bez odpowiedzi, że "każdemu"!
- Kibicuję reprezentacji Polski. Poza tym warszawskiemu Marymontowi, w którym grałem, a także koszykarzom Polonii Warszawa, gdzie kiedyś jako kierownik drużyny świętowałem wicemistrzostwo Polski.
- Czemu PZPN zgadza się na zmieniane nazwy klubów - przykładem Dospel Katowice zamiast GKS Katowice.
- O nazwie spółki decydują jej władze i Sąd Gospodarzy. PZPN nie ma na to wpływu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.