News: Narkofutbol Pablo Escobara

Narkofutbol Pablo Escobara

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

20.01.2018 03:02

(akt. 12.12.2018 20:57)

W dzikich czasach, gdy Kolumbią trząsł Pablo Escobar, Atletico Nacional było w stanie sięgnąć po Copa Libertadores. Do dziś wielu zastanawia się nad uczciwością triumfu ekipy z Medelin. Jedną z podstaw myśli, że baron narkotykowy maczał palce w sukcesie kolumbijskiej drużyny są słowa... jego syna. Jak przyznał, jego ojciec wysłał dwóch ludzi, by w odpowiedni sposób porozmawiali z sędzią zawodów.

Pablo Escobar zaczynał swoją przestępczą "karierę" od drobnych kradzieży. Przez latam stał się jednym z największych baronów narkotykowych na całym świecie. Jego majątek szacowano na prawie 30 miliardów dolarów! W pewnym momencie, magazyn "Forbes" plasował go na siódmym miejscu najbogatszych ludzi świata. Chciał pieniędzy i władzy, co zaprowadziło go do kolumbijskiego parlamentu, do którego wybrali go zwykli ludzie. Obywatele, tytułujący go "El Patron". Gdyż dla nich ziszczał marzenia o mieszkaniach czy służbie medycznej, przenosił ich do lepszego świata, w którym najbardziej przyziemne były choćby sukcesy drużyn piłkarskiej. Mieszkańcy Medelin nie chcieli widzieć w nim mordercy, który bez mrugnięcia okiem zlecał morderstwa czy nakazywał wysadzanie budynków lub podkładanie bomb w samolotach. 

 

Paradoksalnie, w ostatnich latach Escobar stał się częścią popkultury, gdy "Netflix" wypuścił jakże interesujący serial "Narcos". Kto nie oglądał produkcji o życiu i pościgu za Escobarem, powinien to zrobić. Nawet na ekranie, poruszono kwestię wspierania Atletico Nacional przez lokalnego "Patrona". "Patrona", który chciał, by Medelin było słynne na całym świecie. A poprzez piłkę nożną, o rozgłos trudno nie było. 

 

W szczycie "kariery" Escobara, Atletico Nacional było w stanie sięgnąć po Copa Libertadores. Triumf w najważniejszych rozgrywkach klubowych Ameryki Południowej dał rozgłos i zrodził teorie o sukcesie, który nie był do końca przypadkowy, ani nie wykuł się jedynie na kanwie piłkarskich umiejętności. Finał rozgrywano na zasadzie dwumeczu. W pierwszym spotkaniu, 2:0 wygrała paragwajska Olimpia Asuncion. Rewanż, jak twierdzą obserwatorzy, miał dość  specyficzny przebieg. Do dziś wiele mówi się o tym, że sędzia zawodów, Juan Carlos Loustau z Argentyny, musiał zmagać się ze specyficzną presją. - Mój ojciec posłał przed meczem ludzi do szatni arbitra, którzy mieli z nim porozmawiać i wytłumaczyć powagę sytuacji. Sędzia usłyszał, że ma gwizdać po myśli Kolumbijczyków - opowiadał po latach w hiszpańskim programie "El Chiringuito" syn Escobara, Juan Pablo, który obecnie posługuje się zmienioną tożsamością (Sebastian Marroquin). Atletico ostatecznie wygrało 2:0, a także okazało się lepsze w rzutach karnych i mogło świętować zdobycie pucharu. Ten znalazł się potem także w rękach lidera Kartelu z Medelin. 

 

Escobar pomagał Atletico przede wszystkim dlatego, że dobrze odbierała to lokalna społeczność. Prawda jest jednak taka, że przestępca kibicował innemu klubowi z Medelin, Independiente. Wspominał o tym także syn człowieka, który przez lata siał postrach w Kolumbii. Paradoksalnie, wpływy Escobara nie potrafiły przełożyć się na sukcesy lokalnych klubów w krajowych rozgrywkach. W latach osiemdziesiątych krajowym potentatem była America Cali wspierana przez miejscowy kartel braci Rodriguez. Atletico Nacional sięgnęło wtedy po mistrzowski tytuł raz - w 1981 roku. Gracze z Medelin byli w stanie powtórzyć sukces po dziesięciu latach. Trudno stwierdzić, czy w czasach wspierania drużyn przez kartele, rozgrywki Primera A były w pełni czyste i polegające jedynie na tym, kto jest lepszy na boisku. Zdecydowanie można w to wątpić. Trzymając się jednak oficjalnych list osiągnięć, ekipie Atletico zapisuje się w sumie szesnaście mistrzostw Kolumbii.

 

Znacznie gorzej radziło sobie ukochane przez Escobara Independiente. Być może narkotywkowy baron chętnie łożył pieniądze także na Atletico, widząc większe szanse na zwiększenie popularności. Co ciekawe, barwy National w czasach Escobara reprezentował słynny Rene Higuita, który obecnie znajduje się w sztabie szkoleniowym klubu z Medelin i zasiądzie na ławce w trakcie spotkania z Legią. Były bramkarz reprezentacji Kolumbii obszernie opowiadał o swoich spotkanich z "Patronem". - Był moim przyjacielem, poznałem jego ludzką stronę. Znam ludzi z wielu klas społecznych. Nie będe nigdy zaprzeczał swoim znajomościom. Jestem lojalnym przyjacielem, który w pewnym momencie jako jeden z niewielu utrzymywał kontakt z Pablo, co wiele osób odbierało bardzo źle. Nie miałem żadnego związku z handlem narkotykami, ale nie wstydzę się tego, że utrzymywałem kontakty z Escobarem - opowiadał wykonawca słynnego "skorpiona" w programie "Caracol TV". Będę twoim amuletem - miał stwierdzić przestępca, gdy spotkał się z Higuitą ostatni raz przed wylotem kadry Kolumbii na Mistrzostwa Świata w 1990 roku. Sam Escobar chciał polecieć do Włoch, obserwować mecze mundialu, ale gdy dowiedział się, że FBI będzie tam na niego czekało, zrezygnował z podróży do Europy. 

 

Przyjaźń z Escobarem była też dla Higuity opłacalna. W czasach gry dla Atletico Nacional, ale również potem, na konto bramkarza trafiały duże pieniądze przelewane na zlecenie "Pablito". Sam golkiper odwiedził go też w prywatnym więzieniu "El Catedral". Pewnego razu pojawił się tam także w towarzystwie Diego Maradony. Obaj panowie rozegrali w więzieniu mecz z ludźmi Esobara, który także brał udział w spotkaniu. Argentyńczyk otrzymał za pojawienie się odpowiednie wynagrodzenie. - Czułem się jak w luksusowym hotelu w Dubaju. Były tam również najpiękniejsze kobiety, jakie widziałem w życiu. Przedstawiono mnie również pewnemu dżentelmenowi, którego wszyscy nazywali "El Patron". Nie wiedziałem wtedy kim był, nie czytałem gazet, nie oglądałem telewizji, ale okazał się, dla mnie, człowiekiem przyjaznym, choć nieco zimnym. Stwierdził, że podziwiał moją grę w piłkę i utożsamiał się ze mną, gdyż obaj zatriumfowaliśmy nad biedą - mówił Maradona cytowany przez "Fox Sports". - Nie jestem odpowiednią osobą, by oceniać handel narkotykami. Nikogo nie zmuszał do pracy, solidnie za nią płacił. Politycy za to kradli pieniądze, on je zarabiał. A zabijanie ludzi? Był w stanie wojny, gdyż kolumbijscy obywatele byli poddawani restrykcjom, ekstradycji do USA. Ludzie giną na wojnach. Bush także zabił setki tysięcy ludzi w imię ropy. Czy on nie jest zły? - dodawał legendarny zawodnik, w desperackiej próbie obrony Escobara.

 

 

Handlarz narkotykami sterował działaniami Atletico, ale też Club Deportivo Medelin. Największych winnych szukał w sędziach, choć próbował też tworzyć silną drużynę przez sprowadzanie jak najlepszych zawodników. Escobar starał się nakłonić na grę w Atletico Maradonę, lecz ten tylko grzecznie podziękował. "El Patron" nie miał jednak skrupułów, by wywierać nacisk na arbitrach lub karać ich za złe decyzje. - Pablo nie był usatysfakcjonowany pracą arbitra w meczu America Cali - Independiente Medelin. Siedziałem wtedy obok niego i "El Patron' był na tyle urażony, że polecił "Chopo" zamordowanie sędziego. Ojciec dwóch dziewczynek zginął po oddaniu do niego dziesięciu strzałów. Wcześniej Pablo kazał również porwać innego sędziego, a w przypadku spotkania z 1991 w Copa Libertadores, do pokoju rozjemców weszło kilka osób z karabinami i zaproponowało odpowiednią kwotę, by Nacional wygrał - wspomina jeden z członków struktury kartelu, Jhon Jairo Velasquez nazywany "Popeyem". Wybór był prosty - "plata or plomo", pieniądze lub kula. Ostatnia sytuacja dotyczy konfrontacji Atletico z urugwajskim klubem Danumio. Zapewne nie zaskakuje fakt, że Kolumbijczycy zwyciężyli 6:0. - Klimat strachu wprowadzonego przez Escobara, musiał być odczuwalny także w świecie piłki nożnej - twierdził "Popey", były szef komanda zabójców "El Patrona", na łamach "La Prensa". 

Pod koniec życia, gdy policja była już na tropie Escobara, ten ukrywał się jedynie z Velasquezem. "Pablito" z użyciem przenośnego radia, słuchał relacji z meczu reperzentacji Kolumbii. Z bronią w ręcę, ze świadomością zbliżającego się końca, Escobar krzyknął - "gol dla Kolumbii". Do końca kochał piłkę, lecz niszczył ją wprowadzając do futbolu strach, patologię i krew, którą ociekało środowisko. Narkoterrorysta stworzył narkofutbol.

 


Na przełomie soboty i niedzieli, o północy, Legia Warszawa zagra z Atletico Nacional, mistrzem Copa Libertadores z 2016 roku. Spotkanie będzie transmitowane w telewizji Eleven. Relacja tekstowa na żywo na łamach Legia.Net. 

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.