Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Moim klubem jest Legia"

Źródło: Przegląd Sportowy

08.10.2002 16:10

(akt. 07.12.2018 12:51)

Wywiad z Grzegorz Szamotulski

- Serce miał pan rozdarte?

- Jak to rozdarte? Nie było nawet naddarte!

- Przecież Polonia to pana były klub.

- Moim klubem jest Legia, a Polonia to moje byłe miejsce pracy. I to wszystko. Na Konwiktorską byłem przez moment oddelegowany, abym zdobywał tam doświadczenie. Jednak nie mam do tego miejsca sentymentu, zresztą z wzajemnością, bo kibice Polonii za mną nie przepadają.

- Na Łazienkowskiej czuje się pan jak u siebie?

- Zdecydowanie tak! Co raz wpadałem na kolejnych znajomych, kibice też okazywali mi wyrazy sympatii. A potem byłem świadkiem ładnego meczu, ze świetną atmosferą. Szczerze mówiąc, aż się nie chce wracać do Wronek. Tam wprawdzie mamy grupę kibiców, którzy są zawsze z nami, ale już ci spoza "młyna" głównie nas... wyzywają. Jak to wszystko porównać do tego, co dzieje się na Łazienkowskiej?

- Mecz się podobał?

- Polonia grała słabiutko i dominacja Legii była bezdyskusyjna. Amica też by z taką Polonią, grając u siebie, wygrała. W oczy rzucał się brak w bramce gości Andrzeja Krzyształowicza. W poprzednich spotkaniach spisywał się znakomicie i jego absencja dla polonistów okazała się dotkliwa.

- Jak to się stało, że bramkarz Amiki Wronki obejrzał derby Warszawy?

- W klubie dostaliśmy kilka dni wolnych i takiej okazji nie mogłem przegapić. Zwłaszcza, że przecież mieszkam w Warszawie. Zawsze, jak tylko mogę, pojawiam się na Łazienkowskiej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.