![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Legia? Dodatkowa mobilizacja!
09.08.2002 13:08
(akt. 07.12.2018 12:52)
Nie ma graczy, którzy czasem nie popełnialiby błędów. Legionistom zdarzyły się one w środę z Vardarem, a np. w sobotę mogą być praktycznie bezbłędni - mówi bramkarz Amiki Grzegorz Szamotulski
Wywiad z Grzegorz Szamotulski
Nie ma graczy, którzy czasem nie popełnialiby błędów. Legionistom zdarzyły się one w środę z Vardarem, a np. w sobotę mogą być praktycznie bezbłędni - mówi bramkarz Amiki Grzegorz Szamotulski
W sobotę w drugiej kolejce ekstraklasy, w meczu na szczycie, Amica Wronki zmierzy się Legią. Szamotulski przez pięć lat był zawodnikiem drużyny z Warszawy. Najpierw rezerwowym, a potem pierwszym bramkarzem. Zimą 2000 r. trafił do greckiego PAOK Saloniki. Po pół roku wrócił do Polski. Już nie do Legii jednak, tylko najpierw na kilka miesięcy do Śląska Wrocław, a od początku poprzedniego sezonu broni barw właśnie Amiki. Już w drugiej kolejce jego nowa drużyna przyjechała na ulicę Łazienkowską w Warszawie i zwyciężyła 2:1, a wszystkie poprzednie mecze na tym stadionie bez jego udziału Amica przegrywała. Potem już tak dobrze nie było, dawny klub Szamotulskiego umiał wykazać wyższość - w trzech następnych meczach sezonu wronczanie zdobyli ledwie punkt. Na końcu rozgrywek Legia była pierwsza, Amica zaś trzecia. Teraz oba zespoły także są w trójce najczęściej wymienianych kandydatów do mistrzowskiego tytułu.
Czy Legia jest dla Pana nadal klubem szczególnym? Czy mecz przeciwko niej to już nic nadzwyczajnego?
Grzegorz Szamotulski: Traktuję konfrontację z Legią jak każde spotkanie ligowe. Przynajmniej staram się, bo zawsze do tej nazwy będę miał szacunek.
Jesteście zmobilizowani jednak bardziej niż w przypadku innego ligowego spotkania.
- Przed meczami z Legią mobilizacja zawsze jest wyjątkowa. Wiem o tym doskonale, bo - jak już ustaliliśmy - sam byłem w tym klubie i pamiętam, jak wszyscy zawsze spinali się na mecze z nami. Ale to na pewno nie tak, że "będziemy gryźli trawę" z Legią, a w następnych kolejkach odpuścimy. Traktujemy poważnie każde spotkanie.
Rok temu w Amice było pełno ludzi z legijną przeszłością. Oprócz dyrektora Pawła Janasa i trenera Mirosława Jabłońskiego z piłkarzy Pan, Piotr Mosór i Jerzy Podbrożny. Teraz dwóch ostatnich już nie ma, ponieważ grają dla Płocka. Czy wtedy to nastawienie "na Legię" było jeszcze silniejsze?
- Rzecz jasna, był jakiś dreszczyk, ale by koledzy jakoś szczególnie się "napinali", to nie mogę powiedzieć. Starali się jak i ja traktować tę konfrontację jak normalne spotkanie.
Tegoroczny sezon Amica zaczęła od porażki z Polonią w Warszawie. Chyba nie tego oczekiwano, bo przecież po trzeciej lokacie na mecie ubiegłego sezonu aspiracje we Wronkach muszą być spore.
- Oczywiście, że chcemy osiągnąć znaczący rezultat i przynajmniej powtórzyć poprzednie osiągnięcie, ale prawda jest taka, że ostatnio mieliśmy więcej osłabień niż wzmocnień. Wobec tego zachodzi pytanie, czy te aspiracje są uprawnione.
Mecz z Polonią oddaliście jednak chyba trochę za łatwo. "Pozamiatane" już było do przerwy.
- Faktycznie te punkty oddaliśmy jakby za łatwo. Nie podjęliśmy walki od pierwszej minuty, czym bardzo ułatwiliśmy Polonii zadanie. Wiem, że zgodnie z tradycją Polonia wygrywa z nami u siebie, a potem my u siebie wygrywamy z Polonią. Trzeba jednak kiedyś to zmienić. Choć biorąc pod uwagę, że najbliższy mecz, w rundzie wiosennej będzie we Wronkach, na razie dochowamy wierności tradycji.
Po tej przegranej w klubie zanosi się ponoć na nerwowe ruchy działaczy?
- O tym nic mi nie wiadomo, należy pytać np. dyrektora klubu. Natomiast wydaje mi się, że z tej porażki nikt nie robi tragedii. Przecież nie tylko my przegraliśmy w pierwszej kolejce. W końcu Legia też nie wygrała, chociaż w przeciwieństwie do nas jej akurat w końcówce remis udało się uratować.
A co się stanie, jeżeli na starcie sezonu doznacie drugiej porażki i nie sprostacie również Legii?
- Nic się nie stanie. Będziemy dalej wykonywać swoją robotę. Wszyscy zdają sobie sprawę, jakich na rozpoczęcie rozgrywek mamy rywali. My zajęliśmy trzecie miejsce w ubiegłym sezonie, ale Polonia była tuż za nami. A Legia to mistrz Polski i niech już to posłuży za wyjaśnienie.
Na początku poprzedniego sezonu Amica wygrała z Legią w Warszawie, ale potem już tak dobrze nie było. Późniejszy mistrz wygrał dwa razy, w tym także we Wronkach, a remis także był jego zwycięstwem. Taki wynik wystarczał bowiem do wywalczenia tytułu.
- Legia jest dobrym zespołem, więc nie ma co temu się dziwić. Wyjdziemy na boisko przeciwko niej bardzo skoncentrowani. Mimo że gramy u siebie, to nawet z remisu będziemy zadowoleni, chociaż oczywiście nie rezygnujemy z wygranej. Legia to zawsze Legia i należy o tym pamiętać. Prawdę mówiąc, w naszej sytuacji korzystny będzie każdy rezultat.
Oglądał Pan pucharowy mecz Legii z Vardarem?
- Tak, oglądałem.
I jakie wnioski? Może takie, że Legia w tej chwili ma słabą obronę?
- Faktycznie, obrońcy Legii w środę nie wypadli najlepiej, ale nie ma sensu wyciągać z tego daleko idących wniosków. Każdy mecz jest inny, z kolei nie ma graczy, którzy czasem nie popełnialiby błędów. Legionistom zdarzyły się one w środę, a np. w sobotę mogą być praktycznie bezbłędni. Mistrz Polski ma dobrych, bardzo doświadczonych obrońców i na tym by wypadało poprzestać.
Kto jest teraz najważniejszą postacią w zespole Legii? Chyba nie ma dwóch zdań, że Cezary Kucharski?
- Czarek wyróżnia się w każdym spotkaniu. I nie ma dla niego znaczenia, czy mecz jest o punkty, czy sparingowy. Trenerzy mogą liczyć na niego zawsze i wszędzie. To bardzo ważne mieć kogoś takiego w zespole.
Pan grał z nim jeszcze kilka lat temu w Legii. Czy od tego czasu zrobił postępy?
- Obecnie gra zdecydowanie lepiej. Nie tylko strzela bramki, ale ma przecież równie dużo asyst. Przez 90 minut biega, goni niemal po całej długości i szerokości boiska. Daje przykład innym. Pozostali legioniści też starają się dużo biegać i naprawdę na boisku pracować. Kiedyś tego w tym klubie nie było.
W czwartek selekcjoner Zbigniew Boniek ogłosił skład nowej kadry. Nie ma w niej Grzegorza Szamotulskiego. Zawód?
- Nie liczyłem na powołanie. Od dawna już nie liczę na nikogo poza sobą. Zawiedziony nie jestem. Może inni tak, ale ja nie. Na pewno.
W gronie wyróżnionych znalazł się m.in. pański dawny dubler z Legii Wojciech Kowalewski. Jak traktować to powołanie?
- Był moim dublerem w Legii, ale co z tego? Kiedy to było? Nic na to nie mogę poradzić. O powołaniach i o tym, kto jest czyim dublerem, decydują wyłącznie trenerzy.
Na co Amica liczy w nadchodzącym sezonie?
- Jak już mówiłem, nie chcemy wypaść gorzej niż przed rokiem.
To w końcu jak będzie w najbliższą sobotę?
- Na pewno ciekawie. Obie drużyny podejdą do meczu z maksymalnym zaangażowaniem i każdy wynik będzie możliwy.
W sobotę w drugiej kolejce ekstraklasy, w meczu na szczycie, Amica Wronki zmierzy się Legią. Szamotulski przez pięć lat był zawodnikiem drużyny z Warszawy. Najpierw rezerwowym, a potem pierwszym bramkarzem. Zimą 2000 r. trafił do greckiego PAOK Saloniki. Po pół roku wrócił do Polski. Już nie do Legii jednak, tylko najpierw na kilka miesięcy do Śląska Wrocław, a od początku poprzedniego sezonu broni barw właśnie Amiki. Już w drugiej kolejce jego nowa drużyna przyjechała na ulicę Łazienkowską w Warszawie i zwyciężyła 2:1, a wszystkie poprzednie mecze na tym stadionie bez jego udziału Amica przegrywała. Potem już tak dobrze nie było, dawny klub Szamotulskiego umiał wykazać wyższość - w trzech następnych meczach sezonu wronczanie zdobyli ledwie punkt. Na końcu rozgrywek Legia była pierwsza, Amica zaś trzecia. Teraz oba zespoły także są w trójce najczęściej wymienianych kandydatów do mistrzowskiego tytułu.
Czy Legia jest dla Pana nadal klubem szczególnym? Czy mecz przeciwko niej to już nic nadzwyczajnego?
Grzegorz Szamotulski: Traktuję konfrontację z Legią jak każde spotkanie ligowe. Przynajmniej staram się, bo zawsze do tej nazwy będę miał szacunek.
Jesteście zmobilizowani jednak bardziej niż w przypadku innego ligowego spotkania.
- Przed meczami z Legią mobilizacja zawsze jest wyjątkowa. Wiem o tym doskonale, bo - jak już ustaliliśmy - sam byłem w tym klubie i pamiętam, jak wszyscy zawsze spinali się na mecze z nami. Ale to na pewno nie tak, że "będziemy gryźli trawę" z Legią, a w następnych kolejkach odpuścimy. Traktujemy poważnie każde spotkanie.
Rok temu w Amice było pełno ludzi z legijną przeszłością. Oprócz dyrektora Pawła Janasa i trenera Mirosława Jabłońskiego z piłkarzy Pan, Piotr Mosór i Jerzy Podbrożny. Teraz dwóch ostatnich już nie ma, ponieważ grają dla Płocka. Czy wtedy to nastawienie "na Legię" było jeszcze silniejsze?
- Rzecz jasna, był jakiś dreszczyk, ale by koledzy jakoś szczególnie się "napinali", to nie mogę powiedzieć. Starali się jak i ja traktować tę konfrontację jak normalne spotkanie.
Tegoroczny sezon Amica zaczęła od porażki z Polonią w Warszawie. Chyba nie tego oczekiwano, bo przecież po trzeciej lokacie na mecie ubiegłego sezonu aspiracje we Wronkach muszą być spore.
- Oczywiście, że chcemy osiągnąć znaczący rezultat i przynajmniej powtórzyć poprzednie osiągnięcie, ale prawda jest taka, że ostatnio mieliśmy więcej osłabień niż wzmocnień. Wobec tego zachodzi pytanie, czy te aspiracje są uprawnione.
Mecz z Polonią oddaliście jednak chyba trochę za łatwo. "Pozamiatane" już było do przerwy.
- Faktycznie te punkty oddaliśmy jakby za łatwo. Nie podjęliśmy walki od pierwszej minuty, czym bardzo ułatwiliśmy Polonii zadanie. Wiem, że zgodnie z tradycją Polonia wygrywa z nami u siebie, a potem my u siebie wygrywamy z Polonią. Trzeba jednak kiedyś to zmienić. Choć biorąc pod uwagę, że najbliższy mecz, w rundzie wiosennej będzie we Wronkach, na razie dochowamy wierności tradycji.
Po tej przegranej w klubie zanosi się ponoć na nerwowe ruchy działaczy?
- O tym nic mi nie wiadomo, należy pytać np. dyrektora klubu. Natomiast wydaje mi się, że z tej porażki nikt nie robi tragedii. Przecież nie tylko my przegraliśmy w pierwszej kolejce. W końcu Legia też nie wygrała, chociaż w przeciwieństwie do nas jej akurat w końcówce remis udało się uratować.
A co się stanie, jeżeli na starcie sezonu doznacie drugiej porażki i nie sprostacie również Legii?
- Nic się nie stanie. Będziemy dalej wykonywać swoją robotę. Wszyscy zdają sobie sprawę, jakich na rozpoczęcie rozgrywek mamy rywali. My zajęliśmy trzecie miejsce w ubiegłym sezonie, ale Polonia była tuż za nami. A Legia to mistrz Polski i niech już to posłuży za wyjaśnienie.
Na początku poprzedniego sezonu Amica wygrała z Legią w Warszawie, ale potem już tak dobrze nie było. Późniejszy mistrz wygrał dwa razy, w tym także we Wronkach, a remis także był jego zwycięstwem. Taki wynik wystarczał bowiem do wywalczenia tytułu.
- Legia jest dobrym zespołem, więc nie ma co temu się dziwić. Wyjdziemy na boisko przeciwko niej bardzo skoncentrowani. Mimo że gramy u siebie, to nawet z remisu będziemy zadowoleni, chociaż oczywiście nie rezygnujemy z wygranej. Legia to zawsze Legia i należy o tym pamiętać. Prawdę mówiąc, w naszej sytuacji korzystny będzie każdy rezultat.
Oglądał Pan pucharowy mecz Legii z Vardarem?
- Tak, oglądałem.
I jakie wnioski? Może takie, że Legia w tej chwili ma słabą obronę?
- Faktycznie, obrońcy Legii w środę nie wypadli najlepiej, ale nie ma sensu wyciągać z tego daleko idących wniosków. Każdy mecz jest inny, z kolei nie ma graczy, którzy czasem nie popełnialiby błędów. Legionistom zdarzyły się one w środę, a np. w sobotę mogą być praktycznie bezbłędni. Mistrz Polski ma dobrych, bardzo doświadczonych obrońców i na tym by wypadało poprzestać.
Kto jest teraz najważniejszą postacią w zespole Legii? Chyba nie ma dwóch zdań, że Cezary Kucharski?
- Czarek wyróżnia się w każdym spotkaniu. I nie ma dla niego znaczenia, czy mecz jest o punkty, czy sparingowy. Trenerzy mogą liczyć na niego zawsze i wszędzie. To bardzo ważne mieć kogoś takiego w zespole.
Pan grał z nim jeszcze kilka lat temu w Legii. Czy od tego czasu zrobił postępy?
- Obecnie gra zdecydowanie lepiej. Nie tylko strzela bramki, ale ma przecież równie dużo asyst. Przez 90 minut biega, goni niemal po całej długości i szerokości boiska. Daje przykład innym. Pozostali legioniści też starają się dużo biegać i naprawdę na boisku pracować. Kiedyś tego w tym klubie nie było.
W czwartek selekcjoner Zbigniew Boniek ogłosił skład nowej kadry. Nie ma w niej Grzegorza Szamotulskiego. Zawód?
- Nie liczyłem na powołanie. Od dawna już nie liczę na nikogo poza sobą. Zawiedziony nie jestem. Może inni tak, ale ja nie. Na pewno.
W gronie wyróżnionych znalazł się m.in. pański dawny dubler z Legii Wojciech Kowalewski. Jak traktować to powołanie?
- Był moim dublerem w Legii, ale co z tego? Kiedy to było? Nic na to nie mogę poradzić. O powołaniach i o tym, kto jest czyim dublerem, decydują wyłącznie trenerzy.
Na co Amica liczy w nadchodzącym sezonie?
- Jak już mówiłem, nie chcemy wypaść gorzej niż przed rokiem.
To w końcu jak będzie w najbliższą sobotę?
- Na pewno ciekawie. Obie drużyny podejdą do meczu z maksymalnym zaangażowaniem i każdy wynik będzie możliwy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.