
Koszykówka: Legia mistrzem Polski!
22.06.2025 19:10
(akt. 22.06.2025 22:09)
W niedzielny wieczór wszystko sprowadzało się do jednego meczu. Start Lublin i Legia Warszawa stanęły naprzeciw siebie w siódmym, decydującym starciu o tytuł mistrza Polski. Dla Legii był to już 56. mecz w sezonie i zarazem szansa na pierwsze mistrzostwo od 1969 roku. Ale także Start Lublin miał przed sobą historyczną okazję – możliwość sięgnięcia po największy sukces w dziejach klubu.
Przed pierwszym gwizdkiem uczczono minutą ciszy zmarłego w piątek Mieczysława Młynarskiego – wielokrotnego reprezentanta Polski i rekordzistę pod względem liczby zdobytych punktów w jednym meczu polskiej ligi. W 1982 roku zdobył on aż 90 punktów w spotkaniu Górnika Wałbrzych z Pogonią Szczecin – rekord do dziś niepobity.
Dobry początek w wykonaniu Legii zapoczątkował Mate Vucić, który najpierw zatrzymał blokiem Tyrana De Lattibeaudiere’a, a chwilę później, niekryty pod koszem, otworzył wynik spotkania. Po stronie gospodarzy pierwsze punkty zdobył rzutem za trzy Michał Krasuski, ale natychmiast odpowiedział tym samym Michał Kolenda, a po efektownej akcji „2+1” Andrzeja Pluty, Legia objęła prowadzenie 10:3. Podopieczni trenera Heiko Rannuli po raz pierwszy w tej serii weszli w mecz z odpowiednią energią i koncentracją, co przełożyło się na wynik 15:5 po 5,5 minutach gry. Legioniści skutecznie zagęszczali strefę podkoszową, utrudniając Startowi grę przez wysokich zawodników. Jednak wtedy sygnał do odrabiania strat dał Emmanuel Lecomte, który zdobył 5 punktów z rzędu, inicjując serię 7:0 dla lublinian. Przerwał ją dopiero Kameron McGusty – akcją „2+1”, a jego 9 punktów w tej odsłonie pozwoliło Legii utrzymać prowadzenie. Po pierwszej kwarcie, w której goście imponowali defensywą, prowadzili w Lublinie 23:18.

W drugiej kwarcie gospodarze poprawili obronę, wymuszając kolejne straty Legii, jednak znów trójki ratowały „Wojskowych” – trafiali najpierw Pluta, a następnie ponownie McGusty. Wysoka skuteczność z dystansu zmusiła Start do przesunięcia obrony bliżej linii rzutów za trzy, co z kolei otworzyło przestrzeń pod koszem dla Vucicia. Po jego akcji „and one” Legia prowadziła już 32:22, a trener Wojciech Kamiński poprosił o przerwę. W dalszej części kwarty lepiej prezentował się znów Lecomte, przełamał się również De Lattibeaudiere. Pierwsza połowa przyniosła emocjonujący pojedynek strzelecki Lecomte’a z McGustym – ten pierwszy zdobył 17 punktów, ten drugi 16. Niestety końcówka tej części należała do Startu – Legii przytrafiło się kilka strat i z dziesięciopunktowej przewagi zostało tylko pięć. Do szatni zespoły schodziły przy stanie 42:37 dla Legii.
Drugą połowę trójką otworzył Courtney Ramey, a chwilę później dorzucił jeszcze dwa punkty z linii rzutów osobistych – na tablicy wyników znów był remis, 42:42. W odpowiedzi dobrze zorganizowana i zespołowo grająca Legia miała serię 9:0. Przełamał ją dopiero Lecomte, trafiając za trzy – choć nie jest znany z wysokiej skuteczności w tym elemencie, w tym meczu miał już na koncie 3 trafienia z 4 prób zza łuku. Goście dobrze odnajdywali pod koszem Vucicia, który w tej kwarcie zdobył sześć punktów. Mimo tego, problemy Legii pod atakowaną tablicą zaczął ponownie sprawiać De Lattibeaudiere, a ofensywne tempo Startu napędzał Ramey, który w trzeciej kwarcie dołożył aż 11 punktów. Mimo narastających kłopotów z faulami i coraz odważniejszej gry lublinian, Vucić wciąż stanowił ogromną wartość pod koszem, utrzymując Legię w grze. Dzięki jego postawie „Zieloni Kanonierzy” utrzymali prowadzenie i po 30 minutach było 64:61 dla gości.
Czwartą kwartę otworzył Ojars Silins, trafiając trzy rzuty wolne po faulu przy rzucie za trzy. Każda kolejna akcja podgrzewała atmosferę w wypełnionej po brzegi hali Globus. Gra toczyła się kosz za kosz, a obie drużyny walczyły z maksymalnym zaangażowaniem. Vucić dalej był skuteczny w pomalowanym, a na obwodzie znów rozgorzał pojedynek Lecomte’a z McGustym. W połowie kwarty Start zdołał zredukować stratę do minimum, co poderwało lubelską publiczność. Najpierw Tevin Brown trafił trójkę z rogu, doprowadzając do remisu, a w 37. minucie meczu Courtney Ramey dał Startowi pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Legia natychmiast odpowiedziała: McGusty zanotował dwie kluczowe akcje – najpierw 2+1, potem 3+1 – i raz jeszcze potwierdził, dlaczego to on był MVP sezonu. Na minutę przed końcem spotkania Silins trafił trójkę, która dała Legii 9 punktów przewagi, a zwycięstwo przypieczętował Aleksa Radanov, trafiając z rogu na 90:79 na 30 sekund przed końcem. Legia wygrała w Lublinie 92:82, triumfując w serii 4:3 i sięgając po pierwsze mistrzostwo Polski od 56 lat. Najlepszym zawodnikiem serii finałowej został wybrany Kameron McGusty.
7. MECZ W FINALE MISTRZOSTW POLSKI: START LUBLIN – LEGIA WARSZAWA 82:92 (18:23, 19:19, 24:22, 21:28)
Start: Emmanuel Lecomte 25 pkt. 3 zb. 5 as., Courtney Ramey 23 pkt. 11 zb. 6 as. 3 str., Tyran De Lattibeaudiere 14 pkt. 6 zb. 2 as., Tevin Brown 10 pkt. 1 zb. 3 as., Ousmane Drame 5 pkt. 6 zb., Michał Krasuski 3 pkt., Filip Put 2 pkt. 1 zb. 1 as., CJ Williams 0 pkt. 2 zb., Bartłomiej Pelczar-, Michał Turewicz-, Wiktor Kępka-, Roman Szymański-
Legia: Kameron McGusty 30 pkt. 2 zb. 4 as., Mate Vucić 22 pkt. 10 zb. 3 as., Andrzej Pluta 10 pkt. 4 zb. 7 as., Aleksa Radanov 10 pkt. 5 zb. 3 str., Ojars Silins 8 pkt. 8 zb. 2 as., Keifer Sykes 4 pkt. 1 zb. 2 as., EJ Onu 3 pkt. 3 zb., Michał Kolenda 3 pkt. 2 zb., Maksymilian Wilczek 2 pkt. 2 zb., Dominik Grudziński-
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.