fot. Marcin Szymczyk

Koszykówka: Ważna wygrana, Legia wciąż w grze o mistrzostwo!

Redaktor Michał Grzegorczyk

Michał Grzegorczyk

Źródło: Legia.Net

20.06.2025 19:00

(akt. 20.06.2025 21:03)

Koszykarze Legii wygrali u siebie 87:83 ze Startem w szóstym meczu w finale mistrzostw Polski. W serii, trwającej do czterech zwycięstw, jest 3:3! Ostatnie, decydujące spotkanie już w niedzielę, 22 czerwca (godz. 17:30), w Lublinie.

Po środowym, bardzo słabym występie w Lublinie Legia nie ma już marginesu błędu – w piątek walczyła o przedłużenie serii. Wypełniona po brzegi hala na Bemowie miała jej pomóc przełamać wyraźny mentalny i fizyczny kryzys, który coraz mocniej daje o sobie znać.

Pierwsze punkty w meczu zdobył Tyran De Lattibeaudiere, efektownie ogrywając pod koszem Mate Vucicia. W ciągu pierwszych trzech minut Jamajczyk miał już na koncie 6 punktów, a jego wysiłki wsparł C.J. Williams, trafiając dwie trudne trójki. Co nietypowe – zza łuku trafił również Emmanuel Lecomte, który grał mimo mikrourazu. Po czterech minutach Start prowadził już 15:6, zmuszając trenera Heiko Rannulę do wzięcia przerwy na żądanie. Po wznowieniu gry celną trójką odpowiedział Kameron McGusty, a chwilę później skutecznie zaczął grać również Ojars Silins, który stopniowo zmniejszał straty Legii do zaledwie trzech punktów. Niestety, mimo ofensywnych przebłysków, wciąż zawodziła obrona gospodarzy – albo raczej to Start grał z taką pewnością i intensywnością, że Legia nie była w stanie ich zatrzymać. Podobnie jak w meczu numer 5, goście narzucili tempo i koncentrację, które momentami odbierały warszawianom chęć do gry. Start wygrał pierwszą kwartę 27:19, trafiając 5 z 7 rzutów za trzy punkty.

Drugą kwartę Legia rozpoczęła znakomicie – trójkami popisali się E.J. Onu i McGusty, co zmusiło Wojciecha Kamińskiego do wzięcia czasu już po 50 sekundach przy stanie 25:27. Po punktach Andrzeja Pluty mieliśmy remis, a skuteczna kontra Aleksy Radanova dała Legii pierwsze prowadzenie w meczu. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt – z minimalną przewagą gospodarzy. Dużo energii z ławki wniósł Onu, który w pierwszej połowie trzykrotnie trafił zza łuku.

Niestety, chwila nieuwagi Legii i dwie błędne decyzje Radanova na rozegraniu pozwoliły Startowi błyskawicznie odzyskać prowadzenie, dzięki skutecznej grze z kontry. Po raz kolejny ogromne znaczenie miała aktywność Michała Krasuskiego, który swoją nieustępliwą obroną skutecznie ograniczał poczynania obwodowych Legii. W końcówce pierwszej połowy Start ponownie odskoczył na cztery punkty, ale ważną trójkę trafił Pluta, a równo z syreną kolejną – Silins. Po 20 minutach gry na tablicy widniał remis 47:47. Warto dodać, że Start był niemal bezbłędny w kontrolowaniu piłki – w całej pierwszej połowie stracił ją zaledwie dwa razy.

Po zmianie stron oglądaliśmy prawdziwą bitwę – gra się zaostrzyła, a obie drużyny postawiły na fizyczną walkę. W barwach Startu wciąż najaktywniejszy był De Lattibeaudiere, jednak bardzo solidne zawody w obronie i na tablicach rozgrywał również Vucić, który już w pierwszej połowie miał 9 zbiórek. Niestety dla Legii, Chorwat w trzeciej kwarcie szybko popełnił trzy faule i musiał usiąść na ławce. Legioniści zaczęli stopniowo budować niewielką przewagę – dużą rolę odegrał Radanov, który w tej części meczu zdobył 8 punktów. Goście jednak nie odpuszczali i kilkukrotnie doprowadzali do remisu, wykorzystując problemy z przewinieniami po stronie Legii. W końcówce kwarty udało się wreszcie skutecznie uruchomić Vucicia pod koszem, a pozytywny impuls z ławki dał Maksymilian Wilczek, który dobrze wykorzystał większe minuty w zastępstwie Keifera Sykesa. Amerykanin pojawił się wprawdzie na parkiecie w pierwszej połowie, ale szybko odnowił mu się uraz mięśnia dwugłowego, co wykluczyło go z dalszego udziału w meczu. Po 30 minutach gry Legia prowadziła ze Startem 68:62.

W decydującej czwartej kwarcie jeszcze większego znaczenia nabrała gra obronna – oba zespoły zostawiały na parkiecie mnóstwo energii i serca. De Lattibeaudiere wciąż był największym zagrożeniem ze strony Startu, ale w przeciwieństwie do meczu nr 5, tym razem „Wojskowi” znacznie lepiej go ograniczali i nie pozwolili na łatwe punkty. Legioniści mieli problemy ze skutecznością rzutów z dystansu, dlatego Kameron McGusty trafił dwa ważne rzuty bliżej obręczy. Gospodarze starali się szukać przewag głównie na obwodzie, podczas gdy Start konsekwentnie stawiał na grę jeden na jednego z udziałem De Lattibeaudiere’a. W kluczowych momentach Jamajczyk otrzymał jeszcze wsparcie od Courtneya Rameya i Lecomte’a – cała trójka zdobyła łącznie 55 punktów. Po stronie Legii imponująca była zespołowość – aż sześciu zawodników miało dwucyfrową zdobycz punktową, a każdy z graczy Zielonych Kanonierów wniósł istotny wkład. Gospodarze wytrzymali presję nerwowej końcówki i wygrali 87:83, doprowadzając w serii do remisu 3:3. O losach mistrzostwa Polski zadecyduje mecz numer 7 w Lublinie.

6. MECZ W FINALE MISTRZOSTW POLSKI: LEGIA WARSZAWA – START LUBLIN 87:83 (19:27, 28:20, 21:15, 19:21)

Legia: Kameron McGusty 21 pkt. 1 zb. 3 as. 4 str., Andrzej Pluta 11 pkt. 3 zb. 7 as., Michał Kolenda 11 pkt. 2 zb. 1 as., EJ Onu 11 pkt. 2 zb., Aleksa Radanov 10 pkt. 4 zb. 4 as., Ojars Silins 10 pkt. 2 zb. 1 as., Mate Vucić 8 pkt. 16 zb. 3 as. 3 prz. 3 bl., Maksymilian Wilczek 5 pkt. 2 zb. 1 as., Keifer Sykes 0 pkt. 2 zb. 2 as. 3 str., Dominik Grudziński-

Start: Tyran De Lattibeaudiere 23 pkt. 11 zb. 2 as. 4 str., Courtney Ramey 18 pkt. 3 zb. 3 as. 3 str., Emmanuel Lecomte 14 pkt. 1 zb. 3 as., Michał Krasuski 8 pkt. 4 zb. 3 as., CJ Williams 8 pkt. 3 zb. 1 as., Ousmane Drame 6 pkt. 5 zb. 2 as., Tevin Brown 6 pkt. 3 zb. 2 as., Filip Put 0 pkt. 3 zb. 1 as., Bartłomiej Pelczar 0 pkt., Michał Turewicz-, Wiktor Kępka-, Roman Szymański-

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.