
Koszykówka: Mistrzostwo oddaliło się od Legii
18.06.2025 22:00
(akt. 18.06.2025 22:44)
Po czterech meczach serii był remis 2:2, a stawka środowego wieczoru była ogromna – odkąd finał PLK rozgrywany jest do czterech zwycięstw, aż 8 z 10 drużyn wygrywających mecz numer 5 przy stanie 2:2 sięgało później po mistrzostwo Polski.
Wynik spotkania otworzył efektowną akcją Kameron McGusty, który był najaktywniejszym graczem Legii w pierwszych minutach, szybko zdobywając 6 punktów, wykorzystując przewagę fizyczną nad kryjącym go Emmanuelem Lecomte’em. Kolejne 4 punkty dla gości dołożył pod koszem energiczny Mate Vucić. Jednak – podobnie jak w poprzednim meczu – legioniści nie potrafili znaleźć odpowiedzi na fizycznie grającego Tyrana De Lattibeaudiere’a, który zdobył 7 z pierwszych 10 punktów dla Startu. Po słabszym występie w meczu nr 4, tym razem Andrzej Pluta i Tevin Brown szybko trafili pierwsze trójki. Po dobrym początku Legii, Start odrobił straty właśnie dzięki skuteczności zza łuku i objął prowadzenie 18:15. Pierwsza kwarta należała do De Lattibeaudiere’a (11 pkt) i McGusty’ego (8 pkt), a po 10 minutach to lublinianie prowadzili 20:19.
Drugą kwartę celną trójką rozpoczął CJ Williams, ale chwilę później tym samym odpowiedział Michał Kolenda. W grze nadal dominowali De Lattibeaudiere po stronie Startu i McGusty w barwach Legii – ich pojedynek był ozdobą pierwszej połowy. Różnicę stanowiło jednak wsparcie pozostałych graczy: Jamajczyk mógł liczyć na Ousmane’a Drame’a, który trafiał z dystansu, a Michał Krasuski dawał ogrom energii w obronie. Ten drugi szczególnie był cichym bohaterem pierwszej połowy. Legioniści tymczasem mieli kolejne proste straty – po czterech minutach drugiej kwarty przewaga gospodarzy wzrosła do 9 punktów. Start grał bardzo zespołowo, z wielką determinacją i sercem, a niemal każdy zawodnik wnosił coś pozytywnego. W Legii natomiast wielu graczy – pod presją agresywnej obrony Startu – podejmowało błędne decyzje. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego, wymusili aż 8 strat Legii w pierwszej połowie i do szatni schodzili z prowadzeniem 52:44.
Gospodarze rozpoczęli drugą połowę od imponującej serii 12:0 i już po trzech minutach trzeciej kwarty prowadzili aż 64:44. Legioniści – podobnie jak w meczu numer 3 – ponownie uwierzyli, że przełamanie przyjdzie dzięki rzutom za trzy punkty. Jednak kiedy zawodzi skuteczność, to woda na młyn dla zespołu Startu. Niemoc strzelecką gości przerwał dopiero Aleksa Radanov, ale wydawało się, że wiara w zwycięstwo stopniowo uchodzi z warszawskiego zespołu. Trener Heiko Rannula już na początku trzeciej kwarty zmuszony był wykorzystać czas, jednak gra Wojskowych nadal wyglądała bardzo słabo – jakby zupełnie uszło z nich powietrze i brakowało sił na fizyczną walkę, jaką narzucili gospodarze. Koszykarze Legii drugi mecz z rzędu nie trafiali z dystansu, a ich obrona właściwie nie istniała – po raz kolejny pozwalając rywalom na grę na bardzo wysokiej skuteczności. W tym meczu większe minuty otrzymali Dominik Grudziński i Maksymilian Wilczek, ponieważ z rotacji wypadł zmagający się z urazem mięśniowym Keifer Sykes. Po trzech kwartach Start prowadził już 78:57, całkowicie odbierając Legii ich główną broń – rzuty za trzy, które goście trafiali z zaledwie 18-procentową skutecznością.
Czwartą kwartę od pięciu punktów z rzędu rozpoczął wspomniany Grudziński, ale nie przełożyło się to na poprawę gry całej drużyny. Nawet jeśli Legia notowała krótkie lepsze fragmenty w ataku, to po bronionej stronie parkietu nie miała żadnych argumentów. Start dominował w zbiórkach, w punktach z pomalowanego, a największą przewagę miał na dystansie – trafił aż 11 trójek, przy tylko 6 trafieniach Legii oraz miał w swoim składzie de Lattibeaudiere’a, który zdobył w tym spotkaniu 25 „oczek”. W końcówce meczu Legia wyglądała, jakby myślami była już przy kolejnym spotkaniu, a gospodarze wręcz bawili się koszykówką, zdobywając aż 97 punktów. Prawie całą czwartą kwartę rozegrali Wilczek i Grudziński, a trener Rannula nie poprosił już ani razu o czas – jakby symbolicznie rzucając ręcznik. Start rozegrał znakomite spotkanie na tle wyraźnie słabszej Legii i wygrał mecz numer pięć 97:82, obejmując prowadzenie w serii 3:2.
Szósty mecz finałowy już w piątek, 20 czerwca (godz. 17:30), tym razem w Warszawie.
5. MECZ W FINALE MISTRZOSTW POLSKI: START LUBLIN – LEGIA WARSZAWA 97:82 (20:19, 32:25, 26:13, 19:25)
Start: Tyran De Lattibeaudiere 25 pkt. 5 zb. 3 as. 3 prz., Courtney Ramey 18 pkt. 2 zb. 8 as., Ousmane Drame 17 pkt. 14 zb. 1 as., Tevin Brown 15 pkt. 3 zb. 5 as., CJ Williams 7 pkt. 1 zb., Filip Put 6 pkt., Michał Krasuski 5 pkt. 5 zb. 3 as. 4 prz., Emmanuel Lecomte 4 pkt. 4 as., Bartłomiej Pelczar 0 pkt., Michał Turewicz 0 pkt., Wiktor Kępka 0 pkt., Roman Szymański 0 pkt.
Legia: Andrzej Pluta 20 pkt. 2 zb. 4 as. 3 str., Kameron McGusty 17 pkt. 2 zb. 3 as., Aleksa Radanov 11 pkt. 8 zb. 3 as. 4 str., Michał Kolenda 9 pkt. 3 zb., Mate Vucić 7 pkt. 6 zb. 2 as., Maksymilian Wilczek 7 pkt. 1 zb. 1 as., Dominik Grudziński 5 pkt. 3 zb. 2 as., EJ Onu 4 pkt. 2 zb., Ojars Silins 2 pkt. 2 zb., Keifer Sykes-
TERMINY POZOSTAŁYCH MECZÓW:
- 20.06 (PT) g. 17:30 Legia Warszawa – Start Lublin
- ew. 22.06 (ND) g. 17:30 Start Lublin – Legia Warszawa
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.