Czereszewski w Lechu
05.09.2002 15:46
TAK NAPRAWDę to jeszcze nie czuję, że zmieniłem klub. Jestem z drużyną na zgrupowaniu w Szamotułach i jest to zwykły, treningowy obóz. Nie miałem jeszcze żadnego kontaktu z kibicami, nie rozegrałem żadnego meczu - opowiada Sylwester Czereszewski (na zdjęciu), nowy napastnik poznańskiego Lecha. "Czereś" jeszcze nie jest pewny, czy będzie mógł występować w Poznaniu, ponieważ wciąż nie jest znany jego status - nie wiadomo, czy jego kartą nie dysponuje AEL Limassol. - Sprawa chyba wyjaśni się w najbliższych dniach, może nawet już dzisiaj - twierdzi.
Wywiad z Sylwestrem Czereszewskim
TAK NAPRAWDę to jeszcze nie czuję, że zmieniłem klub. Jestem z drużyną na zgrupowaniu w Szamotułach i jest to zwykły, treningowy obóz. Nie miałem jeszcze żadnego kontaktu z kibicami, nie rozegrałem żadnego meczu - opowiada Sylwester Czereszewski (na zdjęciu), nowy napastnik poznańskiego Lecha. "Czereś" jeszcze nie jest pewny, czy będzie mógł występować w Poznaniu, ponieważ wciąż nie jest znany jego status - nie wiadomo, czy jego kartą nie dysponuje AEL Limassol. - Sprawa chyba wyjaśni się w najbliższych dniach, może nawet już dzisiaj - twierdzi.
- Jak przebiega integracja z zespołem?
- Bardzo dobrze. Wprawdzie mieszkam z innym nowym zawodnikiem Lecha, Maćkiem Nuckowskim, ale nie izolujemy się od reszty grupy. Maćka poznałem dwa lata temu, podczas wesela Arka Klimka. Dobrze się dogadujemy. W zespole nie spotkałem nikogo, z kim grałbym wcześniej. To może być pewna bariera, ale na pewno do przeskoczenia. We wtorek wszyscy razem oglądaliśmy mecz Widzewa z Amiką.
- I komu kibicowaliście?
- Większość chciała, aby był remis. Widzew nas interesuje tym bardziej, że następny mecz ligowy gramy w Łodzi. Będzie ciężko. Na pewno po pierwszych spotkaniach w Poznaniu panuje niedosyt. Drużyna zdobyła pięć punktów, a spodziewano się lepszego dorobku.
- Rozmawiał pan już z trenerem Bogusławem Baniakiem?
- Tak, mieliśmy rozmowę. Mówił o stylu gry zespołu u siebie i na wyjeździe. Ja prawdopodobnie będę występował na pozycji najbardziej wysuniętego napastnika, a wspierało mnie będzie dwóch partnerów. Jest Piotrek Reiss, jest Artur Bugaj, Waldek Przysiuda i kilku innych zawodników. Wbrew powszechnej opinii, to akurat napastników w Lechu nie brakuje!
- Kontaktował się pan z piłkarzami Legii? Tłumaczył pan decyzję o przejściu do Legii?
- Nie, rozmawiałem tylko z Adamem Majewskim. On akurat też kiedyś grał w Lechu. Co mówił? Że Poznań to ładne miasto (śmiech).
- Atmosfera w Lechu jest lepsza niż w Legii?
- Jestem w Lechu za krótko na wiarygodne oceny, ale... atmosfera jest inna. W Legii był profesjonalizm, ale taki chłodny. Dzień po dniu, zwykła... wegetacja. Pełny spokój, żadnych afer. Tu też jest profesjonalizm, ale jest też żywioł. Po treningach jest dużo dowcipów, żartów. Więcej się dzieje.
- A treningi?
- Chyba takie, jak wszędzie. Chociaż w ostatnich dniach mieliśmy dużo zajęć strzeleckich.
- Jest pan tym, który ma zbawić Lecha. Czuje pan presję?
- Na pewno tu będzie się grało trochę inaczej, niż w Warszawie. W Legii każdy z zawodników może zdobyć gola. Dzięki temu możesz sobie pozwolić na słabszą dyspozycję w dwóch czy trzech spotkaniach. Tu nie ma na to miejsca, bo jest zbyt duża odpowiedzialność. A presję ja będę miał szczególną, bo... jestem z Legii. Wiem, że to nie będzie dla mnie ułatwieniem.
- Jak przebiega integracja z zespołem?
- Bardzo dobrze. Wprawdzie mieszkam z innym nowym zawodnikiem Lecha, Maćkiem Nuckowskim, ale nie izolujemy się od reszty grupy. Maćka poznałem dwa lata temu, podczas wesela Arka Klimka. Dobrze się dogadujemy. W zespole nie spotkałem nikogo, z kim grałbym wcześniej. To może być pewna bariera, ale na pewno do przeskoczenia. We wtorek wszyscy razem oglądaliśmy mecz Widzewa z Amiką.
- I komu kibicowaliście?
- Większość chciała, aby był remis. Widzew nas interesuje tym bardziej, że następny mecz ligowy gramy w Łodzi. Będzie ciężko. Na pewno po pierwszych spotkaniach w Poznaniu panuje niedosyt. Drużyna zdobyła pięć punktów, a spodziewano się lepszego dorobku.
- Rozmawiał pan już z trenerem Bogusławem Baniakiem?
- Tak, mieliśmy rozmowę. Mówił o stylu gry zespołu u siebie i na wyjeździe. Ja prawdopodobnie będę występował na pozycji najbardziej wysuniętego napastnika, a wspierało mnie będzie dwóch partnerów. Jest Piotrek Reiss, jest Artur Bugaj, Waldek Przysiuda i kilku innych zawodników. Wbrew powszechnej opinii, to akurat napastników w Lechu nie brakuje!
- Kontaktował się pan z piłkarzami Legii? Tłumaczył pan decyzję o przejściu do Legii?
- Nie, rozmawiałem tylko z Adamem Majewskim. On akurat też kiedyś grał w Lechu. Co mówił? Że Poznań to ładne miasto (śmiech).
- Atmosfera w Lechu jest lepsza niż w Legii?
- Jestem w Lechu za krótko na wiarygodne oceny, ale... atmosfera jest inna. W Legii był profesjonalizm, ale taki chłodny. Dzień po dniu, zwykła... wegetacja. Pełny spokój, żadnych afer. Tu też jest profesjonalizm, ale jest też żywioł. Po treningach jest dużo dowcipów, żartów. Więcej się dzieje.
- A treningi?
- Chyba takie, jak wszędzie. Chociaż w ostatnich dniach mieliśmy dużo zajęć strzeleckich.
- Jest pan tym, który ma zbawić Lecha. Czuje pan presję?
- Na pewno tu będzie się grało trochę inaczej, niż w Warszawie. W Legii każdy z zawodników może zdobyć gola. Dzięki temu możesz sobie pozwolić na słabszą dyspozycję w dwóch czy trzech spotkaniach. Tu nie ma na to miejsca, bo jest zbyt duża odpowiedzialność. A presję ja będę miał szczególną, bo... jestem z Legii. Wiem, że to nie będzie dla mnie ułatwieniem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.