Chelsea FC - Legia Warszawa 1:2 Goncalo Feio
fot. Łukasz Wiśniewski

Blaski i cienie Goncalo Feio. Co dalej?

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.05.2025 14:00

(akt. 12.05.2025 16:54)

Trener Goncalo Feio ma ważną umowę z Legią Warszawa do końca bieżącego sezonu. Jaka będzie przyszłość? Jak możemy ocenić mijający sezon?

Legia w tym sezonie grała na trzech frontach i na dwóch sobie poradziła, ale zawiodła i spisała się znacznie poniżej oczekiwań w ekstraklasie. A dodatkowo jest duże rozczarowanie po starciu z Lechem, który cieszył się po meczu na stadionie Legii z pozycji lidera i prawdopodobnego mistrzostwa Polski, a to przez kibiców zawsze będzie odbierane jako upokorzenie. Ale spójrzmy na poszczególne rozgrywki.

Trzy fronty

Puchar Polski - zdobyte trofeum, wygrane wszystkie mecze, zagwarantowane miejsce w eliminacjach Ligi Europy. Wynik zgodnie w oczekiwaniami, plan wypełniony. Dodatkowo uratowana została sytuacja finansowa klubu, która bez pucharów w przyszłym sezonie byłaby nie do pozazdroszczenia.

Liga Konferencji - wynik ponad stan, planem było wejście do fazy ligowej. Legia nie tylko awansowała, przeskoczyła 1/16 zajmując wysokie miejsce w tabeli. Pokonała Molde, co przecież przed rokiem się nie udało, Legia była lepsza od Brondby czy Molde, ale wygrała też z tegorocznymi finalistami - Betisem i Chelsea - dla Anglików była to jedyna porażka w całych rozgrywkach. Mecze w LK spowodowały wzrost zainteresowania niektórymi piłkarzami, ale i wzrost ich cen - mam na myśli przede wszystkim Jana Ziółkowskiego, Steva Kapuadiego, Ryoyę Morishitę czy Maxiego Oyedele.

Ekstraklasa - wynik znacznie poniżej oczekiwań. 5 miejsce i ogromna strata do Lecha - 16 punktów. To po prostu dużo za dużo. To już 4. sezon z rzędu, gdy Legia nie sięgnie po tytuł najlepszej drużyny w kraju i tutaj nie ma przypadku. Dziś Lech i Raków mają silniejsze kadry zespołu, a i Jagiellonia nie ma gorszej kadry. Mimo to boli, że w meczach z czołówką czyli czterema drużyna znajdującymi się w tabeli nad Legią, legioniści zdobyli tylko 2 punkty na 24 możliwe. To wynik kompromitujący. Nie musiało tak być, bo jak podkreślał trener Goncalo Feio, Legia często na porażki nie zasługiwała będąc zespołem optycznie lepszym. Co z tego, że Legia z Lechem stworzyła sobie więcej okazji, a Lech tylko jedną, skoro ta jedna została zamieniona na gola. Co z tego, że w meczach z Jagiellonią nie uznane zostały dwie bramki i nie został podyktowany ewidentny rzut karny, skoro dało to „Wojskowym” tylko jeden punkt. Legia miała w tych meczach nieco pecha, ale na koniec liczy się to co w sieci. O stylu za jakiś czas nikt nie będzie pamiętać, a wyniki w głowach zostaną. Owszem porównując styl gry, to w Poznaniu Legia była gorsza i zasłużenie przegrała, w Warszawie mecz był inny, atuty Lecha zostały zneutralizowane, widać więc postęp, ale nadal nie przekłada się on na punkty.

Przedsezonowe obietnice

Przed sezonem w klubie wszyscy mówili jednym głosem – priorytetem jest mistrzostwo Polski i nie ma żadnych wymówek. Dziś jednak te obietnice wypomina się głównie Goncalo Feio. Legia przez trzy poprzednie sezony nie zdobywała mistrzostwa Polski, dla Feio kluczowe więc było pierwsze miejsce w ekstraklasie i nie bał się o tym mówić, kreował wizję, że to będzie sezon wyjątkowy. Dziś należy uznać to za błąd PR-owy, gdyż wiele osób ma mu te słowa za złe. Gdyby powiedział, że w Legii zawsze myśli się o mistrzostwie i dla niego i zespołu to ważne, będą starać się sprostać wyzwaniu, to pewnie krytyka dziś byłaby mniejsza.

Przed sezonem wiele optymizmu w samego Feio ale i cały sztab wlała postawa środka pomocy w letnim okresie przygotowawczym. Wtedy absolutnie kluczowym graczem był będący w topowej formie Juergen Elitim, ale Kolumbijczyk tuż przed startem ligi, w ostatnim sparingu, doznał kontuzji która wykluczyła go z gry na pół roku. Nie zagrał w 32 meczach z rzędu. Bez niego o wiele gorzej spisywał się Claude Goncalves, którego szkoleniowiec bronił. Dawał mu szanse gry, ale w pewnym momencie postanowił go razem ze sztabem zbudować na nowo - popracował więcej nad siłą, zmienił nieco styl gry oraz pozycję wyjściową. To trwało, ale w końcu Portugalczyk zaczął grać tak, jak wcześniej na letnim obozie. Również Luquinhas bez Elitima jesienią wyglądał gorzej, a poza tym zimą doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na dwa miesiące. To wszystko spowodowało, że początkowy plan Feio na grę w ekstraklasie runął jak domek z kart.

Kolejną obietnicą była gra intensywna, oparta na wysokim pressingu i dużym zaangażowaniu, wzajemnym poświęceniu. I tutaj od października, od momentu zmiany ustawienia, widać stały progres, Legia jako zespół coraz lepiej w tym aspekcie i coraz więcej czasu gra pressingiem. Ma to przełożenie na fazy przejściowe czyli szybki odbiór piłki po stracie i ruszenie do przodu tak, by akcje zakończyć strzałem. To coś, co stało się wizytówką Legii Feio. Między innymi dzięki takiej grze, Legia ma najwięcej w lidze kontaktów z piłką w polu karnym i najwięcej kluczowych podań w pole karne, takich otwierających drogę do bramki. Wiele z nich jest dziełem krytykowanego Marca Guala, ale nie tylko - również Elitima, Luquinhasa, Bartosza Kapustki czy Morishity.

Ofensywa a defensywa

Legia w ofensywie się rozwijała i grała w tym sezonie coraz lepiej – mam na myśli liczbę wykreowanych sytuacji, a nie wykończenie. Trener Jan Urban powiedział kiedyś, by rozliczać go z tego, czy zespół tworzy sobie sytuacje, czy są wypracowane schematy, które na to pozwalają, a nie za to czy Bartłomiej Grzelak trafi z pięciu metrów do bramki, gdyż na to już nie ma wpływu. Te słowa po 15 latach nadal są aktualne i pasują do obecnej Legii. Feio można rozliczać za kreowanie sytuacji bramkowych, ale za ich wykończenie odpowiada już głównie jakość posiadanych piłkarzy.

Legia pod względem strzelonych goli zajmuje drugie miejsce w ekstraklasie. Współczynnik goli oczekiwanych ma najlepszy w lidze i jest on o 5 wyższy niż faktycznie strzeliła. Legia od zmiany ustawienia z każdym miesiącem kreuje więcej sytuacji podbramkowych.

I o ile w ofensywie było nieźle, zostało wyciśnięte tyle, ile się dało, to gra w defensywie często pozostawiała wiele do życzenia. Drużyna ma na koncie dużo traconych goli – jest pod tym względem na 6. miejscu w lidze. Legia straciła aż 40 goli, dla porównania Raków stracił 21 a Lech 29. Za wiele traconych goli było po stałych fragmentach gry – tu jest wiele do poprawy! Ale stałe fragmenty w defensywie to jest też pochodna wzrostu graczy Legii - Morishita, Elitim, Luquinhhas, Goncalves, Kun, Vinagre do wysokich delikatnie mówiąc nie należą.

Niepokojący jest współczynnik goli oczekiwanych rywali – jest o pięć wyższy niż liczba faktycznie straconych goli. Potrzebny jest więc lepszy balans między obroną i defensywą.

Rozwój piłkarzy – indywidualny i sprzedażowy

Piłkarze Legii niemal jednym głosem podkreślają, że Feio to świetny fachowiec, najlepszy z jakim pracowali. Czemu tak mówią? Pewnie dlatego, że wielu z nich indywidualnie się rozwinęło i osiągnęło najlepszy, indywidualny wynik w karierze.

Morishita sprzed roku i dziś to dwaj inni piłkarze. Japończyk miał potencjał, ale poprzez swój duży etos pracy nieprawdopodobnie się rozwinął, poprawił się niemal we wszystkich aspektach i z piłkarza, który miał być odpalony stał się jednym z kluczowych graczy zespołu. Kapustka rozegrał najlepszy sezon od dawna, strzelił najwięcej goli w jednym sezonie w karierze. Goncalves miał świetny okres przygotowawczy, ale potem grał słabo popełniał błędy. Sztab szkoleniowo - medyczny mocno z nim pracował, poprawiono motorykę, siłę, zmieniono nieco rolę na boisku i dziś Portugalczyk nie tylko nie wkurza, nie irytuje, ale pod koniec sezonu stał się ważnym graczem drużyny. Luquinhas wrócił do Legii i każdy znał ego atuty, podstawowym zarzutem były słabe liczby. I to zostało zmienione - 13 goli i 3 asysty to jego zdecydowanie najlepszy wynik w jego karierze. Ziółkowski zanotował duży progres i ma obecnie największy potencjał sprzedażowy. Spora jakość już na boisku, a jeszcze duże perspektywy na rozwój. Kapuadi pokazał się w ofensywie w wielu spotkaniach, był skałą, którą trudno skruszyć. Miał słabsze chwile, zwłaszcza po złamaniu nosa grał mocno przeciętnie, ale całość na plus, jego wartość bardzo wzrosła. Kacper Tobiasz pod koniec rundy wiosennej został jakby odzyskany ponownie dla zespołu i widać, że mocno na sobą pracuje. Maxi Oyedele w rundzie wiosennej grał więcej i zwykle grał dobrze. Nie potrafi zagrać jeszcze dwóch meczów na identycznym poziomie, ma wahania formy, ale jest coraz lepiej.

To pokazuje, że wykonywana jest dobra praca z piłkarzami, a przecież dla wielu z nich to najbardziej intensywny sezon w karierze. Nawet Marc Gual, który strzelił 18 goli notuje pod względem liczb najlepszy sezon w życiu, tyle że Hiszpan tych bramek mógł i powinien mieć znacznie więcej niż 18.

Zmiany w Feio

Od kilku miesięcy widzimy zmiany w wizerunku Feio. Zmienił się na konferencjach prasowych, unika już populizmów i tanich zagrywek, wywyższania się, jest merytoryczny. Nie komentuje decyzji sędziów, docenia przeciwników. To coś, czego wcześniej nie było.

Stara się nad sobą panować – po bezsensownym zachowaniu po meczu z Broendby i po bardzo słabej sytuacji do jakiej doszło w Szwecji, nie dochodziło już do kolejnych wybuchów. Oczywiście wciąż emocje w Portugalczyku buzują, ogromna liczba żółtych kartek nie wzięła się z niczego, ale widać, że Feio stara się nad tymi emocjami panować.

Feio nie był zadowolony z procesu rekrutacji do zespołu i zmiany, do jakich doszło to w dużej mierze jego dzieło. Nie było mu po drodze z Radosławem Mozyrko i doprowadził do tego, że ten z Legią się pożegnał. Nie ma też Jacka Zielińskiego, którego Goncalo zawsze szanował, ale miał uwagi do jego wyborów. Teraz są Michał Żewłakow i Fredi Bobić i pozostaje pytanie, czy dane mu będzie z nimi popracować dłużej niż dwa miesiące.

Mamy wrażenie, że jak na tak młodego szkoleniowca – 35 lat i jak na pierwszy sezon w ekstraklasie w roli pierwszego trenera, to Feio zebrał ogromne doświadczenia. Popełniał po drodze błędy, ale końcówka sezonu pokazuje, że się na nich uczył. Nie wiem, czy zostanie z Legią czy też nie. Decyzja o tym zostanie ogłoszona w tym tygodniu, być może nawet we wtorek – na ten dzień zaplanowane jest spotkanie Marcina Herry, Żewłakowa i Bobicia z dziennikarzami.

Z uwagi na to, że czasu między ostatnim meczem tego sezonu, a pierwszym nowego jest bardzo mało, jakakolwiek rewolucja nie jest wskazana. Trzy jakościowe transfery, kilka powrotów – Migouel Afarela, Marco Burch może Igor Strzałek i Maciek Kikolski. Nie jest też wskazana rewolucja na ławce trenerskiej, gdyż czasu na poukładanie klocków nie będzie. Jeśli to by zależało ode mnie, to zostawiłbym Feio na kolejny sezon, a pierwsze podsumowanie zrobił po rundzie jesiennej. Czy tak postanowi Żewłakow? Przekonamy się wkrótce.

Ankieta

Czy Goncalo Feio powinien zostać w Legii na kolejny sezon?

 

Polecamy

Komentarze (59)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.