Domyślne zdjęcie Legia.Net

Awansować i zarobić

Robert Błoński

Źródło: Gazeta Wyborcza

19.09.2002 10:52

(akt. 07.12.2018 12:04)

<b>Czy Legii opłaca się grać w I rundzie Pucharu UEFA?</b> Wywiad z Edwardem Trylnikiem
Czy Legii opłaca się grać w I rundzie Pucharu UEFA?
- Oczywiście. Zarobimy konkretne pieniądze. Po pierwsze, do kasy wpłynie nie mniej niż milion złotych za sprzedaż praw do transmisji telewizyjnych, dostaniemy pieniądze także za reklamy wokół stadionu, no i będą wpływy z biletów. Liczę, że mecz obejrzy ok. 8 tys. widzów, choć do środy, do godz. 15 sprzedaliśmy tylko 5 tys. wejściówek. To nie za dużo. Jeśli uda się sprzedać kolejne trzy, wpływy z biletów wyniosą 200-250 tys. zł i to będzie kwota mnie zadowalająca. Na meczu z Barceloną zarobiliśmy na wejściówkach 600 tys. zł, ale wtedy ceny były wyższe.
A ile kosztuje organizacja takiego meczu?
- Tyle samo co spotkania ligowego, czyli jakieś 15-20 tys. zł. Nie płacimy za pobyt Holendrów w Warszawie. Wydamy więc właściwie tylko na oświetlenie i ochronę.
Kiedy do klubu wpłyną pieniądze, o których Pan mówił?
- Zwyczaje są takie, że połowę kwoty za prawa do transmisji dostaje się przed meczem, połowę - po nim. Druga rata ma być na naszym koncie tydzień po rewanżowym meczu w Utrechcie.
Podczas meczu z Barceloną wokół boiska było bardzo mało reklam.
- Te miejsca należą do firmy Global, której sprzedaliśmy prawa do reklam. Ona płaci nam określoną kwotę, a sama - na własną rękę - sprzedaje powierzchnię wokół boiska. Z Barceloną nie było reklam, bo meczu nie pokazywała żadna hiszpańska telewizja. Transmisja była tylko w lokalnej TV3 Catalunia. Teraz spotkanie będzie transmitowane do Holandii, znajdą się więc reklamy.
Czy europejska federacja płaci za udział w Pucharze UEFA i czy Legia dostanie jakąś kwotę za grę w eliminacjach Ligi Mistrzów?
- Za awans do kolejnych rund Pucharu UEFA jest taka sama kwota - 80 tys. franków szwajcarskich. Taką samą kwotę dostaniemy za grę w eliminacjach Champions League. Tych pieniędzy nie można porównać z kwotami, które dostają uczestnicy tych elitarnych rozgrywek. Nie są to wielkie pieniądze, ale UEFA płaci je w ratach. Pierwszą - pod koniec roku. Drugą - w połowie przyszłego, po zakończeniu rozgrywek.
Czy kwoty za prawa do transmisji są zawsze takie same?
- Nie. Nas obowiązuje podpisana dwa czy trzy lata temu - bardzo korzystna - umowa z firmami Sportfive i Global. Jest w niej tabelka, w której są wyszczególnione kwoty. Wszystko zależy od tego, z kim gramy, a pieniądze są za to, że mecz z Łazienkowskiej pokazany będzie w kraju naszego przeciwnika. Nie ukrywam, że najlepiej płacą Niemcy. Jednak kwota, jaką dostaniemy za Utrecht, też jest satysfakcjonująca.
Jakie będą premie za awans?
- Nie chcę mówić. Ale zawodnikom będzie opłacało się wygrywać i awansować.
Na co przeznaczy Pan zyski?
- Jak Pan wie, mamy trochę długów. M.in. wobec zawodników. Jest to kwota 3,5 mln zł - na zespół, łącznie z całym sztabem szkoleniowo-medycznym - za zdobycie mistrzostwa Polski. Jeśli awansujemy i wylosujemy dobrą drużynę w drugiej rundzie, może część tych zaległości zostanie wyrównana. Jak nie awansujemy, trzeba chyba będzie dalej czekać. Pozostałe zobowiązania wobec nich regulujemy na bieżąco.
Poza tym PZPN ukarał nas za zachowanie kibiców, którzy rzucali kamieniami podczas spotkania z Wisłą. Musimy także zapłacić UEFA za zapalenie rac podczas spotkania z Barceloną. Chcemy zainwestować trochę w stadion. No i będziemy chcieli odłożyć trochę na zimę.
W ramach oszczędności zapowiedział Pan, że kilku zawodnikom (Rafałowi Siadaczce, Markowi Citko, Tomaszowi Łapińskiemu, Sebastianowi Nowakowi, Dariuszowi Solnicy, Krzysztofowi Szewczykowi, Rafałowi Dębińskiemu i Maciejowi Sawickiemu) obniży o połowę kontrakty.
- Tak. Kilkanaście dni temu grupa zawodników dostała pismo, w którym zawarta była informacja o redukcji kontraktów. Napisaliśmy, o ile obniżamy i dlaczego. To były aneksy do zawartych wcześniej umów. Kilku zawodników - m.in. Łapiński, Siadaczka i Solnica - napisało, że nie wyraża zgody na takie rozwiązanie. Z innymi rozmawialiśmy i jeszcze się zastanawiają. Czekają, co robić. Od 15 września są im naliczane nowe, mniejsze kwoty. Pewnie kiedy dostaną pieniądze, będą się odwoływali. Najprostsza droga to spotkanie w Sądzie Polubownym PZPN. Ale zaproponowaliśmy im płacenie kontraktów do końca roku i - z dniem 1 stycznia 2003 r. - rozwiązanie umów. W zamian za karty zawodnicze zaproponowaliśmy rezygnację z kwot transferowych. Zawodnicy będą mogli odejść za darmo. Na razie jedyny zawodnik, który jest takim rozwiązaniem zainteresowany, to Marek Citko. Reszta się zastanawia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.