Ruch - Legia 1:4 - Legioniści wrócili w dobrym stylu
20.09.2015 15:30
- Relacja na żywo - minuta po minucie
Niedzielny mecz Ruchu z Legią przypominał małe święto Śląska. Stroje miejscowych oraz oprawa w barwach regionu tylko to potęgowały, podobnie jak obecność orkiestry górniczej. Wszystko miało związek z 80-leciem stadionu przy Cichej, które było celebrowane we wspomniany sposób. Pojawił się również przedwojenny zegar „Omega”, który odmierzał kolejne minuty. Wskazówka ledwie drgnęła, a przyjezdni już prowadzili. Byłego legionistę Mateusza Cichockiego przepchnął Aleksandar Prijović i idealnie dograł do Nemanji Nikolicia. Reprezentant Węgier wyszedł sam na sam z Matusem Putnockim i nie dał mu szans. Legia szybko wyszła na prowadzenie i wreszcie dała nadzieję, że przerwie fatalną passę meczów bez wygranej, która trwa blisko 50 dni.
Legioniści na boisko wyszli w składzie niemal identycznym do tego, w którym wystąpili w czwartek w duńskim Herning. Henning Berg zdecydował się tylko na zastąpienie Bartosza BereszyńskiegoŁukaszem Broziem. Warszawiacy wyszli na boisko naładowani energią. Efektem był pierwszy gol, ale napór warszawiaków nie ustawał. Dosłownie po kilku chwilach piłkę rozegrali między sobą Dominik Furman i Nikolić. Dobra kombinacja zmyliła obrońców gospodarzy, do futbolówki w polu karnym dopadł Stojan Vranjes i wpakował ją do siatki. Dla Bośniaka było to debiutanckie trafienie w barwach „Wojskowych”. Ruch próbował odpowiedzieć po stałym fragmencie gry, ale wiele zabrakło. Szkoleniowiec „Niebieskich” Waldemar Fornalik, nie miał tęgiej miny.
Tuż po trafieniu Vranjesa, legoniści przeprowadzili w 12. minucie kolejną akcję, która rozpoczęła się od złego wyprowadzenia piłki przez Cichockiego. Prijović przechwycił futbolówkę, podał do Nikolicia, a ten wypatrzył Michała Kucharczyka, który pewnym uderzeniem pokonał Putnockiego. Było 3:0, a nie minął nawet kwadrans. Gra warszawiaków robiła wrażenia. Z czasem groźniej zaczęli atakować miejscowi. W 22. minucie niczym popularne ostatnio w Polsce „Pendolino” ruszył eks-legionista Kamil Mazek. Wychowanek stołecznego klubu dograł w pole karne, a tam do piłki dobiegł Mariusz Stępiński i strzelił gola na 1:3.
Mecz był ciekawy, a po golu Stępińskiego, obudził się Ruch. Gospodarze zaczęli częściej atakować, choć nie stwarzali sobie wybitnych sytuacji do strzelenia gola. Legioniści z czasem się cofnęli i to rywale doszli do głosu. Na pięć minut przed końcem Łukasz Surma uderzył piłkę głową i kapitalna parada Dusana Kuciaka uratowała „Wojskowych”. Efektem był rzut rożny i kolejne zagrożenie ze strony Ruchu. Piłka po strzale Rafała Grodzickiego przeleciała tuż obok słupka. Do przerwy rezultat się nie zmienił. Nieźle wyglądał duet środkowych pomocników Furman-Vranjes. Dzięki nim, „Niebiescy” byli zmuszeni grać większość piłek na skrzydła do Mazka i Zieńczuka.
Ruch szukał alternatywy w ofensywie. Po przerwie Zieńczuka zastąpił Tomasz Podgórski. Początek drugiej połowy był nudny, gra toczyła się w środku pola, a kibice z zaciekłością „skubali” pestki słonecznika, na które zwracali większą uwagę niż na boiskowe wydarzenia. Ciszę przerwał Prijović, który dobrze minął dwóch rywali i uderzał z pola karnego, ale piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej i wyleciała poza boisko. Rywale starali się również zagrozić legionistom, ale ich próby ograniczały się głównie do strzałów zza „szesnastki”.
W 59. minucie legioniści ponownie przypomnieli o sobie w ofensywie. Guilherme kapitalnie podał piłkę do Prijovicia, a ten opanował ją w polu karnym i technicznym strzałem pokonał golkipera gospodarzy. Warszawiacy wiele zyskiwali dzięki panowaniu w środkowej strefie boiska. W drugiej połowie boczni defensorzy Legii rzadziej pozwalali rozwijać skrzydła Mazkowi, który przegrywał siłowe pojedynki z „Wojskowymi”.
Na ostatnie sześć minut Berg wpuścił na boisko Marka Saganowskiego oraz Arkadiusza Piecha, którzy zastąpili Nikolicia i Prijovicia. W końcówce legioniści pilnowali okazałego wyniku i rzadziej angażowali się w akcje ofensywne. Nie można było narzekać na dyscyplinę taktyczną w grze warszawiaków. W końcówce groźnie zaatakował Stępiński, ale gola z tego nie było, bo były widzewiak posłał futbolówkę obok słupka.
Legia pokonała 4:1 Ruch Poznań i przerwała serię meczów bez zwycięstwa w lidze, która trwała od 2 sierpnia od starcia z Górnikiem Łęczna. W czwartek warszawiacy zmierzą się w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk.
Autor: Piotr Kamieniecki
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:4 (1:3)
Stępiński (21. min.) - Nikolic (1. min.), Vranjes (10.min.), Kucharczyk (12. min.), Prijović (58. min.)
Żółte kartki: Konczkowski - Furman
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Oleksy – Surma, Urbańczyk – Mazek, Lipski (77' Lenartowski), Zieńczuk (46' Podgórski) – Stępiński (85' Szewczyk).
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Guilherme, Furman (79' Makowski), Vranjes, Kucharczyk - Prijović (84' Saganowski), Nikolić (84' Piech).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.