
Petar Stojanović – za pan brat z presją i agresją
30.06.2025 12:00
(akt. 30.06.2025 15:51)
– Gram w piłkę nożną sercem. Jestem emocjonalny, szczególnie gdy reprezentuję kraj. Wtedy masz inny motyw. Wtedy czujesz specjalny przypływ adrenaliny i trudno jest go powstrzymać. Wszyscy jesteśmy inni. Gdybym się narodził na nowo, modliłbym się, żebym miał taki sam charakter. To doprowadziło mnie do tego, kim jestem teraz. Jestem pewien, że to może doprowadzić mnie do jeszcze większych rzeczy – mówił, w rozmowie z siol.net, nowy piłkarz Legii, Petar Stojanović.
– Jest produktem znakomitej szkoły, Interblocku Lublana, która wychowała na przykład Ilicicia i Berica oraz wielu innych młodych graczy. Petar jest jednym z tych młodych, utalentowanych graczy, którzy mają przed sobą dobrą przyszłość – opowiadał w Sportske novosti były reprezentant Słowenii, Grega Zidan.
OPUŚCIŁ DOM W WIEKU 15 LAT, BYŁ OBRAŻANY, CZĘSTO ŁAPAŁ KARTKI
Stojanović miał piękne dzieciństwo w Stepanjsko naselje. To jedno z osiedli blokowych w stolicy Słowenii, Lublanie. – Dużo grałem w piłkę nożną z przyjaciółmi w szkole podstawowej im. Karela Destovnika-Kajuha. Zawsze uprawialiśmy ten sport, nawet gdy padał śnieg – wówczas woźny dawał nam łopatę i odśnieżaliśmy boisko. Nie przeszkadzały nam nawet podarte siatki bramkowe. Po prostu graliśmy – opowiadał siol.net.
Zaczął przygodę z piłką w Arne Tabor, a następnie grał w innych klubach z Lublany, czyli Slovanie i Interblocku. W wieku 15 lat opuścił Lublanę i pojechał do Mariboru, gdzie spędził 4,5 roku (wliczając w to roczne wypożyczenie do NK Verzej z 2. poziomu rozgrywkowego). Wystąpił 66 razy w pierwszym zespole NK Maribor (m.in. 5 w Lidze Mistrzów), strzelił 3 gole, miał 11 asyst, zdobył 4 mistrzostwa i 3 Puchary Słowenii. Przez długi czas był też najmłodszym debiutantem (16 lat, 5 miesięcy i 18 dni). Co by robił, gdyby nie był piłkarzem? – Może byłbym "graczem", ponieważ lubię grać w gry komputerowe – mówił w 24ur.com.
Przestrzegano go, że powinien zachować pewną powściągliwość w przyszłości, zwłaszcza w gorących dyskusjach z sędziami. – To zawodnik, który jest dość twardy i agresywny. Jednak to jest właśnie jego największa wada, ta agresja. Nie potrafi jeszcze kontrolować siebie, daje się ponieść na boisku i dlatego często dostaje żółte kartki – tłumaczył Zidan w SN. – Naprawdę trudno jest zmienić coś, co już jest w tobie. Ale spróbuję – śmiał się Stojanović (siol.net), który przyjaźni się z byłym zawodnikiem Legii, Benjaminem Verbiciem.
– Kiedy je stek, jest najspokojniejszym facetem na świecie. Kiedy wbiega na boisko, jest agresywny ponad miarę. Cóż, to dobrze, że jest taki odważny, ale trzeba go prowadzić i z nim rozmawiać – dodał Primoz Gliha w Sportske novosti.
– Pierwszą rzeczą, która mnie w nim przekonała, było to, że jest bardzo przyziemny, skromny. Mimo że jest osobą publiczną i celebrytą, zawsze zachowywał pokorę. Nie uważa się za kogoś wyjątkowego, traktuje wszystkich tak samo. Jaki jest, kiedy wraca do domu po porażce lub zwycięstwie? Kiedy przegrywa, często zapada cisza. Widzę, że zmaga się z emocjami w środku, dlatego ważne jest, żebyśmy byli razem. Myślę, że wtedy jest mu o wiele łatwiej. Kiedy wygrywa, jest szczęśliwy, zadowolony, ma uśmiech na twarzy i to jest prawdziwy, pozytywny Petar – mówiła o nim jego partnerka, Maja Cizmar, w 24ur.com.
Stojanović jako dziecko nigdy nie marzył o grze w dużym klubie. – Zawsze myślałem tylko o kadrze. To największa rzecz, jaka może się przydarzyć w twojej karierze. Moje marzenie się spełniło. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli – tłumaczył 66-krotny reprezentant Słowenii (długo był najmłodszym debiutantem w kadrze – 19 lat, miesiąc i 11 dni) w mediach z jego ojczyzny.
Czytaj też
BYŁ ŁĄCZONY Z WIELKIMI KLUBAMI, OSIĄGAŁ SUKCESY Z DINAMEM, ŁATWIEJ PRZYJMUJE KRYTYKĘ
Manchester United, Arsenal, Southampton, Wolfsburg, Roma, Milan, Besiktas... To kluby, z którymi Stojanović był w jakiś sposób łączony. Ostatecznie przeniósł się do Chorwacji, choć rok wcześniej był o krok od Hannoveru 96, ale w ostatniej chwili do niego nie trafił.
– Wtedy był to dla mnie wielki szok. Dzięki Bogu, jak tylko wróciłem z Niemiec, pojechaliśmy na zgrupowanie do Turcji i było mi przynajmniej trochę łatwiej, bo cały czas funkcjonowałem z drużyną. Byłem w pokoju z Zeljko Filipoviciem, który wszystko mi ułatwił. Ale i tak dużo myślałem o nieudanym transferze. Zajęło mi trochę czasu, żeby dojść do siebie. Byłem zawiedziony. W Mariborze stanęli za mną, zaproponowali mi nowy kontrakt, a tym samym podnieśli mnie z powrotem do poziomu, na którym już byłem. Dzięki Bogu, że w klubie byli tacy ludzie, w przeciwnym razie mógłbym spaść bardzo nisko – opowiadał w ekipa.svet24.si.
Reprezentował Dinamo przez 6,5 roku (2.2016 – 7.2022), licząc z rocznym transferem czasowym do Empoli, do którego trafił potem na stałe, za 1,2 mln euro (łącznie 1,5 mln euro). Ogółem wystąpił 187 razy w klubie z Zagrzebia, strzelił 2 gole i miał 18 asyst. Występował w Lidze Mistrzów i Europy, zdobył 5 mistrzostw Chorwacji i 3 krajowe puchary.
Po strzeleniu jednego z goli, na stadionie Rujevica wysłał jasny komunikat swoim krytykom, przykładając palec do ust. – Nie wymienię nikogo z nazwiska. Przekaz był skierowany do wszystkich, którzy źle o mnie mówią w Chorwacji, a także w Słowenii. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko. Niektórzy to dostrzegają, niektórzy po prostu nie chcą, ale taka jest piłka nożna – wyjaśnił zawodnik (dnevnik.si), który zaczynał karierę jako bramkarz.
– Jeśli chodzi o ustawienie z czwórką z tyłu, to Petar występował w Zagrzebiu na prawej obronie. Jak graliśmy na trójkę w Lidze Mistrzów, to Stojanović był prawym wahadłowym. Reprezentacja Słowenii? Ustawiany na wahadle, a przy systemie z czwórką zdarzało się, że występował na prawym skrzydle – mówił nam Damian Kądzior.
Pobyt w Dinamie sprawił, że potem było mu o wiele łatwiej we Włoszech. – Łatwiej przyjmuję krytykę. Każdy zawodnik, który grał w Dinamie, jest dumny z tego okresu. Trzeba tego doświadczyć. Pamiętam odpowiedź Milana Badelja na pytanie, gdzie miał najtrudniejszy czas w swojej karierze. Reprezentował duże kluby, w tym Lazio i Fiorentinaę ale nie było większej presji niż w Dinamie. Zgadzam się z nim – wyjaśniał Stojanović (siol.net).
PRACOWAŁ Z PIRLO, SPADŁ Z SERIE B
Przez pierwsze półtora roku był podstawowym zawodnikiem Empoli (Serie A). Co działo się od 2023 r.? – Po nowym roku nie byłem już na odpowiednim poziomie. Inny zawodnik okazał się ode mnie lepszy i zasłużył na minuty. Ale doskonale wiemy, jakim jestem piłkarzem. Muszę grać – analizował Stojanović w słoweńskich mediach.
– Po moim pierwszym dobrym sezonie obiecali mi nowy kontrakt, ale ostatecznie do tego nie doszło. Znasz mnie, znasz mój temperament. Prawdopodobnie wybrałem zły moment, ale postanowiłem porozmawiać z dyrektorem, powiedzieliśmy sobie pewne rzeczy. Nie mówię, że kwestia kontraktu była powodem, dla którego przeszedłem do Sampdorii. Grałem dobrze, ale trener oczekiwał czegoś innego w obronie, a ja nie mogłem się do tego dostosować. Miałem gorącą głowę. Oferta Sampdorii była naprawdę dobra, nawet finansowo, lepsza niż w Serie A! – opowiadał w Nogomanii.
– Początek sezonu był słaby. Mieliśmy słabe wyniki, a oczekiwania okazały się inne. Sampdoria to duży klub, który dążył do powrotu do Serie A, ale niestety nam się nie udało. Wszedłem w kryzys, wchodząc z ławki rezerwowych. To była moja wina, nie byłem w dobrej formie. To zostało przeniesione z Empoli. Kiedy już wszystko uporządkowałem w głowie, druga część rozgrywek była znakomita. Dotarliśmy do play-offów. W Serie B gra się trudniej niż w Serie A, choć może to brzmieć śmiesznie. Wszyscy mi to mówili, ale im nie wierzyłem – wyjaśniał, w rozmowie z nogomania.com, reprezentant Słowenii.
– Na początku występowałem regularnie, lecz potem wróciłem kontuzjowany po meczach z Finlandią i Irlandią Północną – wyjaśniał Stojanović w siol.net. Od marca ub.r. wrócił do podstawowego składu, grając w nim do końca sezonu 2023/24. Jego trenerem w Genui był... Andrea Pirlo.
– Stojanović jest bardzo kulturalnym, sympatycznym młodym człowiekiem. W ostatnich latach nie miał szczęścia w wyborze klubów, ponieważ nie może pochwalić się regularną formą w rozgrywkach, ale nie robi z tego dramatu. Kiedy zakłada koszulkę słoweńskiej reprezentacji, budzi się w nim coś zwierzęcego. Kadra zabiera go do swojego świata, w którym panują różne emocje. Przeobraża się w fanatycznego wojownika, który oddałby wszystko za ojczyznę. Serce, duszę, nawet ostatnią kroplę potu. Pomaga Słowenii osiągać sukcesy i marzyć o nowych, jeszcze większych. Takich jak kwalifikacje do mistrzostw świata 2026. Daje jasny przykład innym. Uosabia wszystko, czego potrzebuje kraj, liczący dwa miliony mieszkańców – czytamy na siol.net.
Miniony sezon spędził na wypożyczeniu w Salernitanie, w barwach której zagrał 29 meczów. Nie strzelił żadnego gola, nie miał też ani jednej asysty. – Jest jednym z wielu piłkarzy, którzy przybyli latem i całkowicie zawiedli oczekiwania. Zapamiętany tylko z licznych żółtych kartek, które zebrał, i czerwonej kartki, którą otrzymał w barażu z Sampdorią, co jeszcze bardziej skomplikowało i tak delikatną sytuację. Ostatecznie Stojanović był jednym z najgorszych. Nigdy nie było decydującego dośrodkowania, nigdy nie była to spójna gra, a średnia ocen okazała się niewystarczająca. Salernitana nie potrzebuje kogoś, kto mówi, że "nie chce świętować w przypadku decydującej bramki" jako wyraz szacunku dla drużyny, w której był statystą przez kilka miesięcy. Pożegnanie? Anonimowe i bez żalu dla bazy fanów – pisało tuttosalernitana.com.
Jego zespół spadł z Serie B, on zakończył transfer czasowy i – po wygaśnięciu umowy z Empoli – stał się wolnym agentem. Jak się okazało – chwilowo, gdyż dołączył do Legii.
Newsy transferowe można znaleźć TU, tematy związane z Ekstraklasą są TUTAJ.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.