Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Radomiakiem – drużyna bez charakteru

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

25.02.2025 18:45

(akt. 25.02.2025 18:47)

W sobotę Legia w kolejnym meczu Ekstraklasy przegrała na wyjeździe z Radomiakiem 1:3. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 2 (2,49 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Dobrze się zaczął sobotni mecz, bo od strzelonego gola. Niestety, na tym pozytywy się skończyły. Jedna z najsłabszych drużyn ligi, skazywana na spadek, zadziwiająco szybko i łatwo przejęła kontrolę nad meczem, głównie dzięki szybkim doskokom do legionistów w środku pola i kontratakom po odzyskaniu piłki. W zupełności wystarczyło to na człapiących i niespecjalnie zaangażowanych w grę legionistów, którzy do tego popełniali kolejne rażące błędy przy traconych golach. Kluczem w tym meczu okazały się chęci – piłkarze Radomiaka nie przebiegli więcej kilometrów niż legioniści, za to biegali zdecydowanie szybciej i bronili blisko legionistów. Goście natomiast poruszali się często tak, by się nie spocić i do tego nie wejść w zbyt bliski kontakt z rywalem, bo jeszcze się jakiś uraz przytrafi. Z takim nastawieniem do wykonywania obowiązków piłkarskich nie wygra się żadnego meczu, na to zwracał też uwagę trener Feio po meczu, jednak pytanie pomeczowe pozostaje bez odpowiedzi czemu się takie nastawienie pojawiło, a do tego za jego pojawienie się trener jest odpowiedzialny w nie mniejszym stopniu niż piłkarze. O ile długoterminowo za kształt kadr, dobór piłkarzy czy pracowników pionu sportowego odpowiedzialni są zarządzający klubem, to nie ma to zastosowania w przypadku sobotniego meczu, w którym piłkarzom Legii się po prostu najwyraźniej niespecjalnie chciało i na takie podejście całego zespołu nie pomoże kolejny jeden czy drugi kupiony w okienku piłkarz. Bramkarz i obrońcy popełniali masę błędów, a niektórym defensorom w dodatku niespecjalnie chciało się biegać. Jeszcze bardziej niechętna do wysiłku wydawała się zdecydowana większość pomocników, a do tego niektórzy wyglądali jak wyciągnięci na gwałt z łóżek i to w dodatku po środkach nasennych. W tej sytuacji bezradni byli i napastnicy, którzy oddali w sumie jeden strzał, bo w ogóle nie dostawali piłek w polu karnym i mogli co najwyżej robić za „ścianę” z dala od bramki. Niewiele wnieśli też zmiennicy, może poza Augustyniakiem, wydaje się wręcz, że po zmianach gra Legii wyglądała jeszcze gorzej. Tym razem nie widać też było ani jakiejkolwiek reakcji na tracone gole, ani chęci walki i odrobienia strat. Wyglądało to jakby trzy dni opóźnienia w przelewie wypłat mogły wywołać u piłkarzy zdecydowanie większe emocje niż trzy stracone w Radomiu gole i punkty. Do kompletu wyleciał z boiska trener Feio, który kolejny mecz ligowy obejrzy z trybun. Pozostaje otwartym pytanie, czy będziemy oglądać taką drużynę zarażoną tumiwisizmem również w kolejnych meczach i Legia skończy ten sezon bez awansu do przyszłorocznych pucharów, czy też coś się jednak zmieni. Optymistami niestety nie jesteśmy. Był to z pewnością jeden z najgorszych meczów Legii jaki w tym sezonie przyszło nam oglądać, zarówno jeśli chodzi o poziom gry, jak i brak ambicji i chęci walki o punkty.

Vladan Kovacević 1 (1,97 - ocena Czytelników). Jedna tylko dobra obrona po rzucie rożnym, dwa wybicia piłki na aut i zawalone trzy bramki, każda kolejna w coraz głupszy sposób. A piszemy o bramkarzu, który niedawno jeszcze był najlepszy w Ekstraklasie. Najpierw rywal strzelił w niego, a mimo to piłka wturlała się do bramki, potem ustawił się tak, że piłka wjechała do bramki z ostrego kąta między nim, a bliższym słupkiem (byłby tu gol nawet bez udziału Grzesika), wreszcie przy wyjściu do górnej piłki wpadł na własnego obrońcę i piłkę wypuścił pod nogi rywala. Wyglądało to wszystko jak piłkarski kabaret. Nie pamiętamy, kiedy jakikolwiek bramkarz Legii dostał od nas najniższą ocenę, jednak Kovacević współwinny dwóm pierwszym bramkom i odpowiedzialny za trzecią z pewnością na taką ocenę sobie za sobotni mecz zasłużył. Gdyby bramkarz Legii zagrał na choć średnim poziomie, Radomiak nie zdobyłby ani jednego gola.

Paweł Wszołek 2 (2,67). Pierwsza połowa wręcz koszmarna, już po jego pierwszym błędzie w kryciu przy stałym fragmencie gry mógł paść gol, uratował sytuację Gual wybijając piłkę z linii bramkowej. Ledwie dziesięć minut później rywal kryty przez Wszołka oddał kolejny strzał, tym razem na szczęście niecelny. Wreszcie to, co zrobił przy drugim golu, gdy to on był przy cały czas Capicie, ale potem, zatrzymał się na zasadzie „nie mam zdrowia, niech młody za nim goni”, było zachowaniem, które w ogóle nie powinno mieć miejsca. Oglądając kolejne powtórki tej sytuacji za każdym razem najchętniej w tej sytuacji rzucilibyśmy czymś w monitor. Trochę lepiej Wszołek zagrał po przerwie, dzięki czemu uchronił się przed najniższą oceną, choć nadal miewał problemy z powrotem pod własną bramkę. Przebiegł jednak w meczu jedenaście kilometrów, miał drugi wynik po Kapustce, więc nie można powiedzieć, że przeszedł obok meczu. Na pewno jednak popełnionych w sobotę błędów i odpuszczenia przy drugim golu szybko mu nie zapomnimy.

Jan Ziółkowski 2 (2,73). Krytykowano po meczu z obrońców głównie Barcię, a czy Ziółkowski zagrał od Hiszpana lepiej? Naszym zdaniem niewiele lepiej. Blisko był zawalenia bramki po stałym fragmencie gry, gdy dopuścił do strzału głową Henrique, niższego od siebie o ponad dziesięć centymetrów. Tu poradził sobie bramkarz, Bośniak jednak nie był już tak pomocny przy kolejnym błędzie Ziółkowskiego, gdy nie zdążył przy drugim golu z przerwaniem akcji Capity, choć nie mniejszą winę za tego gola ponoszą Kovacević i Wszołek. W drugiej połowie po jego kolejnym bardzo dużym błędzie napastnik Radomiaka miał kolejną okazję, ale tym razem Ziółkowskiemu udało się naprawić własny błąd, bo Capita polował w tej sytuacji na rzut karny zamiast strzelać. Bardzo dużo miał do tego podań niecelnych, raz doszedł do strzału głową po stałym fragmencie gry, ale w bramkę nie trafił. Często był spóźniony z interwencjami, bardzo łatwo radzili sobie z nim zwłaszcza rywale grający tyłem do bramki. Ziółkowski skończył mecz z żółtą kartką, to czwarte napomnienie w sezonie, więc w kolejnym ligowym meczu nie zagra. W przyszłości niech jednak zbiera doświadczenie u boku pewniejszych i bardziej ogranych obrońców niż Barcia, bo w sobotę z Hiszpanem zagrali wspólnie na równym, ale katastrofalnie niskim poziomie.

Sergio Barcia 2 (1,87). Dostało się Hiszpanowi mocno po tym bardzo złym występie, ale obiektywnie powiedzmy, ze nie był on gorszy od Wszołka czy Ziółkowskiego. Barcia zawalił pierwszego gola, przy drugim piłka trafiłaby do siatki nawet wtedy, gdyby Grzesik do niej nie doszedł - choć dobrym ustawieniem dałby sobie szansę na przerwanie akcji lub wybicie piłki, trzeci gol to wina Kovacevicia, który po prostu wpadł na ustawionego do niego tyłem Barcię i Hiszpan tu większej winy nie ponosi. Błędów popełnił jednak znacznie więcej, niż ten przy pierwszym golu, w zasadzie pewnie grał tylko przez pierwszy kwadrans. W sytuacji, gdy Kingue trafił w słupek po obronie Kovacevicia Barcia przyjął wraz z Oyedele rolę widza, co ciekawe, jedynym który się wtedy ruszył do rywala, był Marc Gual. Przy kontrze Radomiaka na początku drugiej połowy Barcia nie zdążył z doskokiem do rywala i utrudnieniem mu rozegrania, wreszcie w doliczonym czasie gry był bliski zawalenia kolejnego gola. Zastanawiamy się, co podkusiło trenera Feio, by wystawiać nieogranego Barcię zamiast doświadczonego Jędrzejczyka, który potrafi nadrabiać ustawieniem i doświadczeniem swoje niedostatki motoryczne. Cały czas nam się wydaje, że Hiszpan na środku obrony sobie po prostu nie radzi i w każdym swoim występie popełnia jakieś błędy. A że w Radomiu podobne błędy popełniali inni obrońcy i pomocnicy, a jeszcze większe bramkarz, to skończyło się kompromitacją.

Ruben Vinagre 3 (2,39). Przed przerwą dwa dobre zachowania w defensywie, jedno dośrodkowanie i sporo strat. W drugiej połowie było tych strat tyle samo, za to dobrej gry jeszcze mniej. Jedyną chyba zaletą Portugalczyka w sobotę było to, że popełniał dużo mniej błędów w defensywie niż reszta obrońców. Raz tylko nie zablokował dośrodkowania i w odróżnieniu od kolegów nie miał udziału przy żadnym ze straconych goli czy sprokurowaniu innych stuprocentowych sytuacji. Raz nawet wykazał się ambicją goniąc napastnika Radomiaka przez pół boiska, by przeszkodzić mu w oddaniu strzału, nie dogonił go, ale przynajmniej sprowokował go do przedwczesnego zakończenia kontry niecelnym strzałem. Zawiódł jak wszyscy, ale od pozostałych obrońców prezentował się trochę lepiej.

Wahan Biczachczjan 3 (2,21). Wywalczył rzut wolny, potem z niego dośrodkował, wrzutka była niezła, a zamieszanie przyniosło Legii gola. W pierwszym kwadransie grał całkiem nieźle, kilka podań z kolegami pod polem karnym Radomiaka wymienił, po stracie pierwszej bramki schował się i tyle go widzieliśmy. Zszedł w przerwie, niestety jego zmiennik zagrał po raz kolejny jeszcze gorzej. Niezależnie od tego, że zagrał w sobotę słabo, to trochę nie rozumiemy, czemu on najczęściej jest pierwszy do zmiany, pomimo iż wchodzący za niego regularnie Chodyna niewiele na boisko nie wnosi.

Maximilian Oyedele 2 (2,69). Przed meczem nie powinno się brać proszków nasennych, Oyedele wyglądał, jakby zjadł ich całą garść i nie bardzo wiedział gdzie jest i co ma robić, a najlepszym dla niego wyborem byłoby pójście do łóżka i przykrycie się ciepłą kołderką. Mnóstwo strat, niecelnych podań, a przede wszystkim złych ustawień w obronie z dala od przeciwnika, co najlepiej było widać przy drugim straconym golu. Raz wyratował go z opresji Elitim, bo młodzieżowiec omal nie stracił piłki przy wyprowadzaniu pod własnym polem karnym, raz Oyedele ratował się faulem kilkanaście metrów przed polem karnym. Niewiele piłek przejął, a tylko raz udało mu się to zrobić na połowie przeciwnika. Dodajmy do tego bierne zachowanie przy jednej z akcji prawą strona, gdy asekurował Vinagre, oraz przyglądanie się, gdy rywal trafiał w słupek po obronie Kovacevicia po rzucie rożnym. Nadawał się do zmiany już po pół godzinie gry. Z piłkarzy z pola to nie obrońcy zrobili na nas najgorsze wrażenie w sobotę, ale właśnie Oyedele, który był naszym zdaniem spośród graczy z pola najbliżej oceny najniższej. Po przerwie, gdy zastąpił go Augustyniak, Legia przejmowała o wiele więcej piłek w środku pola, tyle że nie potrafiła potem niczego sensownego skonstruować.

Bartosz Kapustka 5 (3,64). Przez pierwsze piętnaście minut był bohaterem Legii, bardzo precyzyjnie uderzył lewą nogą zza pola karnego dając Legii prowadzenie. Jednak po straconym pierwszym golu również i on zniknął zupełnie, podobnie jak pozostali pomocnicy. Po zmianie stron to jemu chciało się najbardziej. Dużo biegał w środku pola, przejął kilka piłek, jednak w rozegraniu raził niedokładnością, a w samej końcówce meczu jego kolejny strzał został zablokowany w polu karnym. Przebiegł ponad jedenaście kilometrów jako jedyny z legionistów, do tego zdobył bramkę. To jedyny piłkarz Legii, o którym można powiedzieć, że zagrał w sobotę na poziomie mocno przeciętnym, ale oczywiście to mu też żadnej chwały nie przynosi.

Juergen Elitim 3 (2,46). Pokazywał się raz na dziesięć minut mniej więcej. Dwa razy dobrze podał do przodu, dwa razy pilę stracił, raz uratował Oyedele przed strata piłki pod własnym polem karnym. Rzadko widzieliśmy go pod grą, jeszcze rzadziej przy pomocy w defensywie. Nie był jedynym piłkarzem Legii, który przeszedł obok meczu. Nie dziwi nas więc zmiana Kolumbijczyka już w przerwie, jego zmiennik nie ma może takich umiejętności, ale przynajmniej starał się je trochę nadrobić zaangażowaniem.

Ryoya Morishita 3 (2,76). Morishitę widzieliśmy przez pierwsze dwadzieścia pięć minut – oddał celny strzał, po którym był rzut rożny, raz piłkę przechwycił, trzy razy stracił, potem zniknął w ogóle. Po zmianie stron dwa razy nieźle dośrodkował, jedną piłkę przechwycił i raz piłkę wyprowadził. Na plus było to, że był dużo aktywniejszy niż przed przerwą, na minus ogromna liczba strat, w tym jedna bardzo nieodpowiedzialna po rzucie rożnym, gdy Radomiak wyprowadził groźną kontrę zakończona niecelnym strzałem. Odbijał się od rywali, był bezproduktywny w ofensywie, o pomaganiu w obronie nie ma co mówić. Przebywając przez cały mecz na boisku przebiegł jako pomocnik ledwie dziesięć kilometrów. Jak już znanemu z pracowitości Japończykowi nie bardzo się w sobotę chciało, to komu miało się chcieć?

Marc Gual 3 (2,09). Gdyby nie Gual, to Radomiak strzeliłby pierwszego gola już w 12. minucie, Hiszpan wybił piłkę z bramki po stałym fragmencie gry. Przyzwoicie grał przez pierwsze dwadzieścia minut, oddał jeden strzał, który trafił obrońcę w rękę, ale karnego słusznie w tej sytuacji sędzia nie podyktował. Niestety w dalszej części meczu przed przerwą notował już głównie straty, po jednej z nich rywal nawet przeprowadził kontrę. Drugą połowę zaczął lepiej, podobnie jak pierwszą, dwa razy utrzymał się przy piłce na połowie rywala i ją celnie odegrał, miał też jeden odbiór. Potem opuścił boisko i zobaczyliśmy, że głosy „ktokolwiek za niego, gorszy nie będzie” były jak zwykle niezbyt mądrym przejawem frustracji – Szkurin naszym zdaniem był od Guala w sobotę jeszcze słabszy.

Rafał Augustyniak 4 (2,78). Nietrudno było lepiej zagrać w sobotę na pozycji defensywnego pomocnika od Oyedele, zmiana Augustyniaka była jedyną, która cokolwiek do drużyny w Radomiu wniosła. Dzięki swojemu doświadczeniu zdecydowanie lepiej od wychowanka Manchesteru United ustawiał się w środku pola i przerywał akcje rywali, wywalczył też jeden rzut rożny, brakowało natomiast dokładnych podań do przodu. Przy bardzo źle grających w sobotę wszystkich obrońcach to zapewne dzięki Augustyniakowi Radomiak nie przeprowadził więcej groźnych akcji w drugiej połowie i jego zwycięstwo nie było jeszcze okazalsze.

Kacper Chodyna 2 (2,02). Wielki chaos. Wywalczył dwa rzuty rożne, raz przyzwoicie dośrodkował, jedno podanie rywala przechwycił. Poza tym zanotował jakąś nieprawdopodobną liczbę strat, podawał niecelnie, gubił piłkę w dryblingach, unikał starć fizycznych z przeciwnikiem. Wyglądało, jakby w Legii trenował osiem dni, a nie osiem miesięcy i to w dodatku tylko na siłowni bez piłki, bo ani on nie rozumiał się z kolegami, ani jego partnerzy nie potrafili mu zagrać piłki na wolne pole. Naszym zdaniem zagrał jeszcze gorzej niż Biczachczjan.

Claude Goncalves 3 (2,37). Można, a nawet należy nisko oceniać jakość sobotniej gry Portugalczyka, ale jemu chciało się chyba nieco bardziej, niż większości kolegów. Dwa wywalczone rzuty wolne, dwa bardzo nieudane strzały, jeden powrót do defensywy, do tego wniósł nawet trochę waleczności na boisko, którą trudno była zaobserwować u ogromnej większość legionistów. Oczywiście był to występ bardzo słaby, ale widzieliśmy w sobotę zdecydowanie gorszych legionistów.

Ilja Szkurin 2 (2,43). Bardzo mało miał kontaktów z piłką, nie dostawał w ogóle podań przodem do bramki, w dodatku nie znając kolegów nie bardzo wiedział, jak z nimi współpracować. Jak już dostał jakieś podanie pod kryciem, to na ogół tracił piłkę, ledwie raz udało mu się ją celnie odegrać, raz też piłkę rywalowi odebrał, nie oddał żadnego strzału, nawet nie był blisko podjęcia takiej próby. Debiut wybitnie nieudany, ale partnerzy mu też w żaden sposób nie pomogli.

Patryk Kun grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu według redaktorów i Czytelników był Bartosz Kapustka.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

3.64 Bartosz Kapustka

2.78 Rafał Augustyniak

2.76 Ryoya Morishita

2.73 Jan Ziółkowski

2.69 Maximillian Oyedele

2.67 Paweł Wszołek

2.46 Juergen Elitim

2.43 Ilja Szkurin

2.39 Ruben Vinagre

2.37 Claude Goncalves

2.21 Wahan Biczachczjan

2.09 Marc Gual

2.02 Kacper Chodyna

1.97 Vladan Kovacević

1.87 Sergio Barcia

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.