
Oceny piłkarzy Legii po meczu z Lechem Poznań - ani źle, ani dobrze
14.05.2025 09:25
(akt. 14.05.2025 09:26)
Gra zespołu – 5 (4,37 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - W poprzednich sezonach mecze Legii z Lechem często okazywały się rozczarowaniem, niż zgodnym z zapowiedziami wielkim hitem. Wychodzi na to, że w pierwszym klasyku w trwających rozgrywkach mieliśmy do czynienia z wyjątkiem od reguły, gdyż w meczu w Poznaniu padło, aż siedem goli. Natomiast w niedzielę przy Łazienkowskiej w wykonaniu obu drużyn oglądaliśmy zaledwie cztery strzały celne, z czego tylko jeden Lecha, po którym piłka akurat zatrzepotała w sieci. Choć tak naprawdę zawodnicy Legii na liczbę dogodnych sytuacji narzekać nie mogli. Niestety jak przyszło co do czego to piłka albo lądowało wysoko nad bramką, lub któryś zawodników się na piłce poślizgnął. Jakby doszukiwać się pozytywów — to na pewno można pochwalić defensywę i środek pola Legii, gdyż, znikome zagrożenie ze strony ''Kolejorza'' przez większość czasu to właśnie ich zasługa. Lech dłuższymi fragmentami osadzał się na połowie Legii, lecz nie potrafił dojść do dogodnych sytuacji. Do lepszego wyniku, szczególnie w pierwszej połowie, zabrakło większej jakości z przodu, ale też w ciągu całego spotkania skuteczności i szczęścia. Niestety porażką Legia skreśliła swoje szanse na podium, a Lechowi zwiększyłą szansę na mistrzowski tytuł.
Vladan Kovacević – 6 (4,13) - Z typowo bramkarskiego punktu widzenia w meczu z Lechem był niemal bezrobotny. Choć w jego grze nogami było widać dużą pewność siebie. Raz nawet ryzykowanie kiwnął Ishaka i dobrze wybił piłkę. Co nie zmiana faktu, że pewnie jakby w meczu z ''Kolejorzem'' stanął jakiś bramkarz z młodszego rocznika stołecznej akademii, wynik meczu niczym by się nie różnił. Statystyki tylko to potwierdzają. W całym spotkaniu Serb nie zaliczył ani jednej interwencji, wyjścia, czy obrony z pola karnego. Za to miał 33 kontakty z piłką, zagrał dziewięć długich piłek, a jego skuteczność podań wyniosła 80 procent. Z kolei strzał przy bramce Golizadeha był tak idealny, że ciężko mieć pretensje do Kovacevicia. Ten mecz na pewno nie dał odpowiedzi trenerowi Goncalo Feio na pytanie, czy przedłużyć wypożyczenie Vladana ze Sportingu Lizbona. Niczego nie zawalił, ocena wyjściowa.
Paweł Wszołek - 6 (5,00) - Jak zwykle po swojej stronie boiska robił dużo ''wiatru''. Miał wiele dograń w pole karne, nawet jak kilka z nich było niecelnych, to i tak zazwyczaj prowokowało zamieszanie w polu karnym rywali. Na początku spotkania świetnie odanalazł się pod bramką Lecha, dograł, lecz zawodnicy Legii przegrali walkę o górną piłkę. Dołożył od siebie również pracą w obronie. Była akcja, w której Wszołek dwukrotnie zatrzymywał piłkarzy Lecha. Warto zaznaczyć, że często rozszerzał grę zagrywając piłkę do wyżej ustawionego Morishity. Na minus aż 19 razy tracił piłkę. Kolejny mecz w którym pokazał doskonałe przygotowanie motoryczne, był też najszybszym graczem na boisku 33,4 km na godzinę.
Steve Kapuadi – 6 (5,24) - Był to solidny mecz Francuza, a jednocześnie bardzo dla niego wymagający. Kapuadi co chwilę musiał z dużą ostrożnością pilnować rywali w polu karnym. Szczególnie gdy Lech dłuższymi fragmentami próbował sforsować obronę Legii, a mimo to u stopera Legii ani na moment nie pojawiało się rozkojarzenie. Choć przy grze z przodu szło mu nieco gorzej. W 21. minucie Kapuadi utrzymywał się przy piłce, a przy doskoku przeciwnika od razu ją stracił. Kilka minut później Francuz dostał dogranie od Vinagre, lecz nie wygrał pojedynku główkowego w polu karnym Lecha. Natomiast pod koniec pierwszej połowy bardzo dobrze wyskoczył do piłki, a potem dwa razy interweniował z podłoża. Często, szczególnie w drugiej połowie, posyłał dłuższe podanie do kolegów ustawionych na bokach. W 65. minucie dopuścił się poważnego błędu, gdyż nie upilnował Ishaka, przez co napastnik Lecha oddał uderzenie na bramkę ''Wojskowych''. W całym spotkaniu Steve dziewięć razy tracił piłkę. Mimo kilku niedociągnięć był to raczej pozytywny występ, nie pozwolił na wiele rywalom.
Jan Ziółkowski - 6 (5,67) - Nie był to z pewnością bezbłędny mecz w wykonaniu młodego obrońcy ''Wojskowych''. W 10. minucie Ziółkowski źle wyskoczył do piłki dogranej przez Joela Pereire, futbolówka przeleciała mu nad głową. Z kolei pod koniec pierwszej połowy chciał odważnie przeciąć akcje Lecha, lecz swoim niecelnym wybiciem tylko ją napędził. Niestety w jego interwencjach często brakowało spokoju, najczęściej próbował wychodzić do rywala ''na raz'', potem przeważnie musiał za nim niestetya gonić. Niemniej w 51. minucie mocno oberwał piłką, lecz szybko się podniósł i kilkadziesiąt sekund później odebrał piłkę Anfonso Sousie, wchodzącemu w pole karne Legii. W 69. minucie chciał wrzucić piłkę ''krzyżakiem'', ostatecznie wywalczył w ten sposób jedynie rzut rożny. W samym polu karnym przeciwnika było widać ostrożność ze strony piłkarzy Lecha w stosunku do Ziółkowskiego. Gracz Legii chwilę później świetnie uderzył głową, lecz Mrozek zaprezentował jeszcze lepszą interwencją. W sumie w całej rywalizacji Ziółkowski miał pięć udanych interwencji oraz cztery zablokowane strzały rywali. Tym razem jednak. szczególnie w destrukcji w grze Ziółkowskiego do perfekcji trochę zabrakło.
Ruben Vinagre - 3 (3,02) - Bez dwóch zdań największe rozczarowanie spotkania z Lechem. Niedzielna rywalizacja ułożyła się tak, że to właśnie Portugalczyk miał najlepsze okazje na zdobycie bramki. Ponadto w całym spotkaniu zaprzepaścił też kilka dobrych akcji legionistów. Przez większość spotkania kompletnie nie potrafił wyczuć balansu między dryblingiem, a podaniem do lepiej ustawionego kolegi. Jednakże najbardziej można rozpamiętywać sytuację Rubena z 40. minuty, kiedy nawet nie trafił bramkę, mając idealną wystawioną piłkę na 12 metrze. W całym meczu aż 19-krotnie tracił futbolówkę, od jego niewytłumaczalnej straty rozpoczęła sie akcja bramkowa Lecha. Jakby tego było mało, to w 52. minucie miał okazję, by zagrać do świetnie ustawionego Morishity, lecz jego podanie było za słabe i niecelne. Vinagre miał również problem z tempem podejmowania decyzji. Tutaj można przytoczyć przykład, gdy Portugalczyk, mając dużo czasu na zagranie w pole karne, zwlekał, a finalnie potknął się na piłce. W 87. minucie dostał od kolegi świetny przerzut, lecz znów zwolnił grę, co spowodowało, że z tej akcji nic nie wyszło. Niewątpliwie nie można mu odmówić aktywności i zaangażowania w meczu z poznaniakami, bowiem aż 78 razy dotykał piłki, lecz przyzwyczaił już kibiców Legii, że potrafi z nią robić dużo większy pożytek. Aktywny, aż 53 podania, najwięcej z zespołu, ale zbyt wiele złych decyzji. Przebiegł też największy dysnast w sprintach i szybkim biegu.
Rafał Augustyniak - 5 (4,06) - Był to nietypowy mecz Augustyniaka, w którym kapitan Legii genialne interwencje co chwilę przeplatał nonszalanckimi zagraniami, lub często niepotrzebnym dryblingiem. Już na początku spotkania pomocnik Legii swoim wślizgiem rozpoczął dobrze zapowiadającą się akcję drużyny, lecz Wszołek w kluczowym momencie za słabo dograł piłkę w pole karne. A z kolei chwilę później niby poradził sobie z czterema rywalami na plecach, jednak w ostatniej chwili zagrał do Elitima, wsadzając go na minę. Kapitan Legii miał masę miejsca na posłanie przerzutu, zamiast tego wybrał krążenie z piłką w jednym miejscu i skazanie kolegi na stratę piłki. Chwilę później Augustyniak znów początkowo zachował pozorny spokój z piłką, lecz po chwili doskoczyło do niego trzech rywali i musiał wybijać piłkę. W 57. minucie zaliczył bardzo ważną interwencję, kiedy wybił piłkę ze światła bramki Legii. Choć w akcji po chwili po raz kolejny miał wiele miejsca, a niepotrzebnie czekał, przez co Kozubal dobiegł i odebrał mu piłkę. Na szczęście chwilę później Augustyniak naprawił swój błąd zabijając piłkę Walemarkowi. Mimo wszystko grając na pozycji Augustyniaka, nie można pozwalać sobie na, aż tak dużo fantazję. W innym meczu takie błędy mogłyby słono kosztować cały zespół.
Claude Goncalves - 6 (4,74) - Tym razem bez większych fajerwerków, ale też miał kilka swoich przebłysków, przy zaledwie 28 kontaktów z piłką. Był przydatny zarówno w grze z piłką, jak i w destrukcji. Już w pierwszej minucie niedzielnego meczu sprawdził Mrozka mocnym uderzeniem zza pola karnego. W jego grze nie brakowało charakteru, pod koniec pierwszej połowy dwukrotnie wyłuskiwał piłkę rywalom, po czym dostarczył piłkę Luquinhasowi. Raz nawet gdyby dopisała skuteczność kolegi, pisalibyśmy, że Portugalczyk rozpoczął akcję bramkową ''Wojskowych''. Sam Goncalves był bliski gola, lecz kiedy wszyscy widzieli piłkę w siatce, jego uderzenie głową niemal z linii bramkowej wybił Pereira. Portugalczyk był bardzo skuteczny w powietrzu wygrał bowiem trzy z czterech pojedynków główkowych. Był to solidny występ pomocnika Legii.
Juergen Elitim - 7 (4,8) - Zaczął spotkanie bardzo pewnie, bez większych skrupułów od razu wywiązywał się ze swojej pracy w środku pola. Już w 40. sekundzie spotkania świetnie wyskoczył za pleców rywala, odebrał piłkę, a tym samym otworzył pierwszą akcję Legii zakończoną groźnym strzałem. To nie wyjątek — w pierwszej połowie kilkukrotnie zatrzymywał akcje ''Kolejorza'', po czym otwierał kontrę gospodarzy. Tak zrobił też choćby w 33. minucie, kiedy po jego odbiorze w środkowej strefie, Legia mogła wyjść z groźną kontrą. MIał najwięcej odbiorów w zespole, najwięcej doskoków pressingowych i przebiegł największy dystans 11,1 km. Pod koniec pierwszej połowy popisał się błyskotliwym zagraniem prostopadłym do Morishity, ale ten się potknął... W drugiej połowie Elitim kontynułował grę na wysokim poziomie niemniej koledzy z przodu często nie potrafili się dostosować. Ponadto Elitim starał się walczyć o każdą piłkę, kiedy było to potrzebne potrafił ją przytrzymać, a także wywalczyć stały fragment. Był to dobry mecz Kolumbijczyka, w którym pomocnik Legii często był motorem napędowym ataków stołecznej drużyny. Naszym zdaniem najlepszy piłkarz Legii w tym meczu.
Ryoya Morishita - 5 (4,4) - Nie miał takiej jakości i swobody jak zazwyczaj, duża w tym zasługa zasługa młodszego Gurgula, z którym Japończyk za plecami nie miał łatwego życia. Choć w 40. minucie rolę się odwróciłu i to Morshita ograł młodzieżowca, wystawił na 12 metrze Vinagre kapitalną piłkę, lecz ten z dużą siłą jedynie obił porzeczkę. W 84. minucie dostał kapitalną piłke od Elitima, lecz ''Mori'' nawet nie trafił w bramkę. Niestety tym razem ''Samuraj'' nie wyróżnił się niczym szczególnym. Wygrał jedynie trzy z ośmiu pojedynków z rywalami, Morishira w niedzilę rozegrał typowy mecz do zapomnienia.
Luquinhas - 5 (4,55) - W pierwszej połowie nie miał wiele do powiedzenia, dopiero w jej doliczonym czasie dobrze kiwnął rywala, podał do Vinagre, zapowiadało się bardzo dobrze, jednak Vinagre całkowicie zepsół tę akcję. W 52. minucie dobrze wyprowadził piłkę z zamieszania w polu karnym i zapoczątkował akcję legionistów. Po chwili mógł być autorem pięknego gola, ale jego uderzenie nożycami zostało zablokowane przez Pereirę. W drugiej połowie się uaktywnił, już dużo częściej wchodził z piłką w pole karne, lecz w dalszym ciągu było to trochę za mało.
Ilja Szkurin - 3 (3,28) - Grał 57 minut, a jeśli ktoś nie zapoznał się ze składami przed meczem, to mógł przeoczyć występ Białorusina. Obrońcy Lecha skutecznie schowali napastnika Legii, który zbytnio również nie szukał podań kolegów z zespołu. W ciągu całego swojego występu dotknął zaledwie osiem razy piłkę i nie oddał nawet jednego strzału.
Marc Gual - 5 (3,57) - Pojawił się dopiero w drugiej połowie w miejsce Szkurina. W zaledwie kilka minut ożywił grę i zrobił więcej, niż Białorusin przez całe spotaknie. Jak zwykle trochę chaotyczności, torchę błysku i dużo zamieszania, lecz po bezbarwnym występie Szkurina tego właśnie brakowało. Gual zaczął mecz od zaprzepaszczenia świetnej akcji Legii, w której zagrał za słabo do Vinagre. Chwilę później zangażował się w drybling przy polu karnym Lecha, lecz stracił piłkę. W 67. minucie dobrze zagrał w pole karne, Ziółkowski był bliski dołożenia nogi i strzelenia gola. W końcówce wystawił piłkę Vinagre, lecz, Portugalczyk zabrał napastnikowi potecjonalną asystę. Raz uderzył na bramkę, ale pomylił się nieznacznie. Często nie był najwyżej ustawionym zawodnikiem Legii, przez co wcielał się często w rolę dziesiątki. Generalnie było to dobra zmiana Hiszpana,
Kacper Chodyna i Tomas Pekhart grali zbyt krótko aby ich oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Jana Ziółkowskiego, zaś redaktorzy wskazali na Juergena Elitima.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.