Minęła XXXVI kolejka Lotto Ekstraklasy
29.05.2017 11:40
Arka Gdynia 1:1 Ruch Chorzów
Znamy pierwszego spadkowicza! Jest nim Ruch, który nie potrafił wygrać z Arką. Chorzowianie pierwsi strzelili jednak gola. Autorem trafienia był Łukasz Moneta. Skrzydłowy gości rozpoczął kontrę. Piłka zaczęła krążyć między zawodnikami, aż w końcu na bramkę Pavelsa Steinborsa pobiegł Jarosław Niezgoda. Wypożyczony napastnik Legii wyłożył futbolówkę wspomnianemu Monecie, a ten trafił do siatki. W 8. minucie do wyrównania mogli doprowadzić gospodarze. Mateusz Szwoch uderzył z rzutu wolnego. Strzał na bok sparował Libor Hrdlicka, dobijać próbował Dariusz Formella, lecz pomocnik gdynian spudłował. Za chwilę Rafał Siemaszko trafił w słupek po centrze z kornera „Szwochinho”.
Punkt kulminacyjny tego meczu był dopiero przed nami. W 23. minucie Tadeusz Socha posłał centrę w pole karne Ruchu. Piłkę głową do Siemaszki zgrał Formella, a napastnik gdynian Hrdlickę pokonał wpychając futbolówkę ręką do bramki. Snajper zaczął się cieszyć z gola całując swoją dłoń, chorzowianie protestowali, sędziowie rozpoczęli dyskusję i… uznali trafienie dla gospodarzy. Resztę meczu moglibyśmy tak naprawdę pominąć. Warto odnotować jedynie zmarnowaną stuprocentową okazję przez wspomnianego Formellę oraz aktywność Monety. Były legionista w końcówce starcia raz za razem oddawał uderzenia, ale nie zdołał drugi raz pokonać golkipera przeciwników. „Niebiescy” spadają z Lotto Ekstraklasy, a zespół Leszka Ojrzyńskiego o ligowy by powalczy za tydzień w Lubinie z Zagłębiem.
Bramki: Siemaszko (23. min.) – Moneta (4. min.)
Żółte kartki: Formella, Sołdecki, Kakoko
Widzów: 9 001
Arka: Steinbors – Socha, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak – da Silva (60’ Zarandia; 66’ Abbott), Sołdecki, Kakoko, Szwoch, Formella (77’ Bożok) - Siemaszko
Ruch: Hrdlicka – Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj (72’ Oleksy) – Moneta, Surma, Urbańczyk (85’ Visnakovs), Nowak, Przybecki – Niezgoda (70’ Arak)
Górnik Łęczna 1:3 Zagłębie Lubin
Spotkanie rozpoczęło się od fantastycznego uderzenia Javiego Hernandeza. Wydawało się, że piłka szybuje w samo okienko bramki, ale finalnie odbiła się tylko od poprzeczki. Osiem minut później Szymon Drewniak posłał dośrodkowanie z kornera. Podanie trafiło do Leandro, który głową podał futbolówkę do Gersona, a Brazylijczyk piętką pokonał Martina Polacka. Lubinianie doprowadzili do wyrównania jeszcze przed przerwą. Filip Starzyński wypatrzył w polu karnym wbiegającego Jakuba Tosika i asystował przy jego golu. Za chwilę przed szansą stanął Kamil Mazek, ale były legionista nie zdobył bramki, przegrał pojedynek z Wojciechem Małeckim.
Górnicy w drugiej połowie za bardzo odsłonili się, co próbowali wykorzystać goście. Świetnie w bramce sprawował się Małecki, który w 88. minucie wybronił nawet rzut karny. Przy dobitce interweniował już dosyć przypadkowo i piłkę sparował na słupek, a ta odbiła się następnie od jego głowy i wpadła do siatki. Końcowy rezultat ustanowił Jarosław Kubicki, który mocnym strzałem w dodatkowym czasie gry ustalił wyni spotkania. Jeśli Górnik chce utrzymać się w Lotto Ekstraklasie za tydzień musi zanotować korzystny wynik z Ruchem Chorzów i liczyć na potknięcie Arki Gdynia w Lubinie z Zagłębiem.
Bramki: Gerson (16. min.) – Tosik (40. min.), Małecki (88. min. - sam.), Kubicki (90. min.)
Żółta kartka: Dźwigała
Widzów: 5 395
Górnik: Małecki – Matei, Dźwigała, Gerson, Leandro – Bonin, Atoche (75’ Ubiparip), Drewniak (62’ Grzelczak), Sasin, Hernandez (85’ Tymiński) - Śpiączka
Zagłębie: Polacek – Todorovski, Guldan, Jach, Cotra – Janus (68’ Janoszka), Tosik, Kubicki, Starzyński (85’ Piątek), Mazek (60’ Woźniak) - Buksa
Piast Gliwice 4:0 Wisła Płock
W pierwszej połowie nie oglądaliśmy żadnych goli. Dobrze w bramce Wisły Płock spisywał się Mateusz Kryczka, który jednak w 49. minucie popełnił błąd przy strzale Sasa Zivca i Piast objął prowadzenie. Do wyrównania mógł doprowadzić Giorgi Merebaszwili, ale futbolówka po uderzeniu Gruzina odbiła się tylko od słupka. Nie strzelili gola płocczanie, zrobili to gliwiczanie. Jako drugi dla wicemistrzów Polski trafił Maciej Jankowski. Kolejny cios wyprowadził Martin Bukata, a końcowy rezultat ustanowił Jankowski, dla którego było to drugie trafienie w tym meczu.
Bramki: Zivec (49. min.), Jankowski (65. min., 80. min.), Bukata (71. min.)
Żółte kartki: Hebert, Sedlar - Byrtek, Szymiński, Sielewski
Czerwona kartka: Kante (brutalny faul)
Widzów: 5 540
Piast: Szmatuła (46’ Rusow) – Pietrowski, Sedlar, Hebert, Mraz – Zivec, Bukata, Murawski, Jankowski (82’ Dziczek), Gojko (75’ Szeliga - Sekulski
Wisła Płock: Kryczka – Szymiński, Sielewski, Byrtek, Stępiński – Stefańczyk (46’ Kante), Rogalski (75’ Popiela), Wlazło, Merebaszwili (69’ Kieplin), Reca - Piątkowski
Śląsk Wrocław 2:0 Cracovia
Nie minął kwadrans, a Śląsk cieszył się z pierwszego gola. Ryota Morioka zagrał świetną piłkę do Kamila Dankowskiego, który stał na równi z linią obronną rywali. Defensor gospodarzy szybko podał futbolówkę do wybiegającego Kamila Bilińskiego i napastnik wrocławian pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Piłkarze Śląska szukali drugiego trafienia, a tymczasem „Pasy” potrafiły odpowiedzieć jedynie indywidualną akcją Sebastiana Stebleckiego. W końcu gracze Jana Urbana cieszyli się z kolejnego gola. Robert Pich znalazł w „szesnastce” Japończyka. Pomocnik łatwo zgubił krycie i za chwilę wpisał się na listę strzelców.
W drugiej odsłonie wrocławianie nie grali już tak efektownie jak w pierwszej. Piłkarzy z Krakowa postraszyli przy dwóch dośrodkowaniach. Najpierw Pich posłał centro-strzał na bramkę Sandomierskiego, ale golkiper przytomnie interweniował. Później futbolówka po kopnięciu Augusto wylądowała na poprzeczce. Najciekawszą akcję widzieliśmy jednak w 63. minucie. Krzysztof Piątek uderzył piłkę głową, ale trafił w słupek, a chwilę potem dwie dobitki – w rewelacyjny sposób – obronił Mariusz Pawełek. Śląsk – Cravocia 2:0!
Bramki: Biliński (13. min.), Morioka (35. min.)
Żółte kartki: Augusto, Kovacević – Wołąkiewicz, Piątek, Jendrisek, Budziński
Widzów: 11 867
Śląsk: Pawełek – Dankowski, Celeban, Pawelec, Augusto (71’ Lewandowski) – Engels, Kovacević, Madej (88’ Stjepanović), Morioka, Pich – Biliński (90’ Zwoliński)
Cracovia: Sandomierski – Wójcicki (26’ Brzyski), Polczak, Wołąkiewicz, Jaroszyński – Szczepaniak, Dąbrowski, Budziński, Steblecki (61’ Vestenicky), Jendrisek (76’ Adamczyk) – Piątek
Korona Kielce 0:1 Legia Warszawa
Pierwszy kwadrans należał do Korony. W 13. minucie piłka nawet zatrzepotała w siatce warszawiaków. Jednak w pojedynku powietrznym sędzia dopatrzył się faulu Bartosza Kwietnia na Łukaszu Broziu i nie uznał bramki dla gospodarzy. Kilka chwil później legioniści wyprowadzali kontratak. Dwójkowa akcja Thibaulta Moulina i Miroslava Radovicia nie przyniosła jednak korzyści warszawiakom, ponieważ Francuza powstrzymał Milan Borjan. Następnie swój koncert rozpoczął Vadis Odjidja-Ofoe. Podań Belga nie wykorzystali zaś Dominik Nagy oraz Guilherme. Węgier dostał jeszcze jedną szansę od belgijskiego rozgrywającego i tym razem skrzydłowy „Wojskowych” wpisał się na listę strzelców.
Na początku drugiej połowy Odjidja-Ofoe otrzymał podanie od Adama Hlouska i Belg zagrał na klepkę z Moulinem. Następnie rozgrywający „Wojskowych” popędził na bramkę Korony w towarzystwie czterech rywali. Żaden z zawodników gospodarzy nie zdołał wygarnąć mu futbolówki, a on za chwilę podał ją do Radovicia. Serb mógł strzelić gola, ale nie potrafił pokonać Borjana. Później 28-legionista tworzył kolejne okazje swoim kolegom, ale ani Nagy, ani Kasper Hamalainen, ani żaden inny piłkarz nie trafił już do siatki. Legia wygrała 1:0 z Koroną.
Bramka: Nagy (35. min.)
Żółte kartki: Grzelak, Kwiecień, Rymaniak, Mrozik, Kiełb, Borjan, Abalo - Broź, Nagy, Malarz
Widzów: 15 000
Korona: Borjan – Rymaniak, Kwiecień, Grzelak, Kallaste (46’ Mrozik) – Aankour (73’ Kotarzewski), Możdżeń, Żubrowski, Palanca, Kiełb – Górski (55’ Marković)
Legia: Malarz – Broź, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Kopczyński, Moulin – Guilherme (90' Rzeźniczak), Odjidja-Ofoe, Nagy (80' Chukwu) – Radović (75' Hamalainen)
Lech Poznań 2:1 Wisła Kraków
Łukasz Załuska obronił pierwszy strzał z dystansu Radosława Majewskiego, ale przy drugim był już bezrady. Pomocnik Lecha najpierw uderzył z lewej nogi, a minutę później huknął z prawej i napoczął rywala. Później „Kolejorz” szukał sposobu, aby zdobyć drugą bramkę, a drogę wskazał mu Arkadiusz Głowacki. Kapitan Wisły Kraków za słabo podał futbolówkę do swojego bramkarza, zagranie przeciął Maciej Makuszewski, który najpierw minął golkipera "Białej Gwiazdy", a następnie strzelił gola.
Jeżeli mówimy o błędach, musimy wspomnieć o pomyłce Matusa Putnockiego. Załuska wybił daleko futbolówkę. Do piłki biegło trzech zawodników, dwóch Lecha i jeden Wisły. Rafał Boguski wykorzystał nieporozumienie golkipera ze swoim kolegą z zespołu i za chwilę strzelił – jak się później okazało – honorowego gola. Autor trafienia dla wiślaków po chwili znów mógł skorzystać z prezentu lechitów, jednak tym razem uderzył bardzo nieprecyzyjnie, mimo iż nie był atakowany przez rywali.
Do wyrównania mógł doprowadzić Semir Stilić. Bośniak uderzył futbolówkę z rzutu wolnego, ale trafił tylko w słupek. Wiślacy próbowali wywalczyć w Poznaniu punkt, ale nie umieli znów pokonać Putnockiego. Najbliżej był Boguski, który w doliczonym czasie gry – podobnie jak jego kolega – przymierzył w słupek.
Bramki: Majewski (9. min.), Makuszewski (21. min.) – Boguski (27. min.)
Żółte kartki: Kędziora – Spicić, Bartkowski, Głowacki, Gonzalez
Widzów: 19 373
Lech: Putnocky – Kędziora, Bednarek, Wilusz (46’ L. Nielsen), Kostewycz – Makuszewski, Tetteh, Gajos (58’ Trałka), Majewski, Jevtić – Kownacki (78’ Robak)
Wisła Kraków: Załuska – Bartkowski, Głowacki, Gonzalez, Spicić – Małecki (68’ Bartosz), Uryga (63’ Stilić), Llonch, Brlek, Boguski – Ondrasek (75’ Brożek)
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 Jagiellonia Białystok
Fedor Cernych dokonał rzadkiej rzeczy. Litwin przymierzył się do uderzenia, piłka po drodze odbiła się od Cilliana Sheridana i wpadła do siatki. Reprezentant Litwy miał szczęście, iż trafił w Irlandczyka, ponieważ inaczej by chybił. Następnie irlandzkiego napastnika fantastycznym podaniem obsłużył Przemysław Frankowski i „Jaga” prowadziła 2:0. Honorowego gola strzelił Vlastimir Jovanović. Zawodnik wysłał bombę w kierunku Mariana Kelemena i Słowak nie był w stanie nic zrobić.
Niecieczanie mogli, a nawet powinni doprowadzić do wyrównania. Sędzia podyktował jedenastkę za kontakt Kelemana z Patrikiem Misakiem. Do rzutu karnego ustawił się Mateusz Kupczak, jednak nie zdołał pokonać golkipera „Jagi”. Wynik do ostatniego gwizdka nie uległ już zmianie.
Bramki: Jovanović (71. min.) – Sheridan (16. min., 34. min.)
Żółte kartki: Gutkovskis – Grzyb
Widzów: 4 017
Bruk-Bet: Pilarz – Fryc, Kupczak, Osyra (51’ Pleva), Ziajka – Gutkovskis (83’ Wróbel), Babiarz, Jovanović, Stefanik, Misak – Nowak (65’ Kędziora)
Jagiellonia: Kelemen – Frankowski, Szymanowicz, Guti, Tomasik – Novikovas (77’ Chomczenowskyj), Góralski, Grzyb, Vassiljev (77’ Szymański), Cernych – Sheridan (55’ Świderski)
Lechia Gdańsk 4:0 Pogoń Szczecin
W pierwszej połowie piłkę zagrywaną przez Rafała Wolskiego do siatki ładował Marco Paixao. Portugalczyk najpierw zamienił centrę „Wolaka” z kornera na bramkę, a później skutecznie wykończył jego akcję z najbliższej odległości. Portugalski snajper skompletował hat-tricka trafiając z rzutu karnego. Końcowy rezultat ustanowił Piotr Wiśniewski, który dostał szansę od trenera Piotra Nowaka, by pożegnać się z kibicami z Gdańska. Zarówno pomocnik lechistów, jak i bramkarz Mateusz Bąk oficjalnie pożegnali się fanami wchodząc na kilka minut na plac gry.
Bramki: M. Paixao (20. min., 34. min., 70. min. - k.), Wiśniewski (80. min.)
Żółte kartki: Nunes, Borysiuk, Vitoria, Wiśniewski – Cincadze, Rudol
Widzów: 20 067
Lechia: Kuciak (83’ Bąk) – Haraslin, Maloca, Vitoria, Nunes – Krasić, Sławczew, Borysiuk, Wolski (71’ F. Paixao), Peszko (77’ Wiśniewski) – M. Paixao
Pogoń: Słowik – Nepsuj, Obst, Fojut, Rudol (61’ Matynia) – Delew, Cincadze (60’ Kort), Murawski, Drygas, Gyurcso – Listkowski (81’ Kowalczyk)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.