Michał Żewłakow: Legia łapie rywala i szarpie aż przegryzie tętnicę
19.12.2019 11:10
Czy przyjazd Legii do Lubina wywołuje w panu większe emocje?
Mecz przeciwko zespołowi, w którym spędziłem trochę czasu, i jako piłkarz, i jako dyrektor sportowy, wywołuje sentyment, a serce jest rozdarte. W Legii szanuje się ludzi, którzy dobrze dla niej grają albo z nią wygrywają, więc skoro moje drogi z warszawskim klubem się rozeszły, to chciałbym dać się dobrze zapamiętać z tego, że Zagłębie tanio skóry nie sprzedaje.
Ma pan trochę żalu o rozstanie z Legią we wrześniu 2017 roku?
Nie. To normalna kolej rzeczy. Jeśli wspominam czas spędzony w tym klubie, to koncentruję się wyłącznie na pięknych chwilach: dwóch Pucharach oraz mistrzostwie Polski jako piłkarz i awansie do Champions League, kiedy byłem dyrektorem sportowym. W głowie i sercu pozostał pozytywny sentyment.
Dlaczego Legia trenera Vukovicia gra ostatnio tak efektownie?
Vuko zna specyfikę klubu oraz piłkarzy. W trudnym momencie zwyciężyła cierpliwość właściciela, a po trzecie piłkarze ufają trenerowi, wierzyli w niego i każdym kolejnym zwycięstwem budowali jego pozycję. Kluczowy był mecz z Lechem, w którym Legia odwróciła wynik. Od tamtej pory, w ekstraklasie, wygrywa najczęściej.
Cieszy się pan, że mecz nie jest rozgrywany w Warszawie, gdzie w ostatnich pięciu meczach Legia zdobyła 21 bramek?
Z trzech ostatnich spotkań przy ulicy Łazienkowskiej jedno wygraliśmy, jedno zremisowaliśmy i jedno przegraliśmy, więc nie jest tak źle. Nie jest istotne, gdzie się gra, ale jak się gra. To ostatni mecz w tym roku, przyjemnie byłoby żegnać się z kibicami w radosnych nastrojach.
Dwa tygodnie temu Legia wygrała 3:0 we Wrocławiu na boisku ówczesnego lidera, Śląska.
To nie był jedyny mecz, w którym udowodniła, że jest stabilna, coraz silniejsza, ofensywna i skuteczna. Za nią seria takich spotkań – jak dopadnie i złapie rywala za gardło, to szarpie dopóki nie przegryzie tętnicy. Trzeba się jej postawić, a Zagłębie potrafi u siebie sprawić niespodziankę. Na pewno będzie walczyło.
Nie ma pan wrażenia, że Legia wróciła do tego, co miała we wrześniu 2017 roku, kiedy zwolniła związanego z klubem od lat trenera Jacka Magierę oraz polskiego dyrektora sportowego Michała Żewłakowa. Potem nastał czas ludzi z Bałkanów i Portugalii. Dziś trenerem znowu jest jej były i oddany piłkarz Aleksandar Vuković, a dyrektorem Polak RadosławKucharski.
Każdy prezes i właściciel klubu uczy się futbolu, kiedy bezpośrednio dotyka go po raz pierwszy. Wydaje mi się, że prezesa Mioduskiego zmusiła do takiego zachowania sytuacja ekonomiczna, ale najważniejsze, że pomysł się sprawdził, Legia jest coraz groźniejsza i silniejsza – o taki klub wszystkim w Warszawie chodzi. Nie ma mnie tam od ponad dwóch lat, obecna drużyna jest inna, pisze swoją historię i wyznacza nowe kierunki.
W październiku na trenera Vukovicia czekała taczka, dziś wielu chętnie nosiłoby go w lektyce.
Prezes zachował spokój i dziś wszyscy się cieszą. Vuko zawsze był uczciwy, oddany pracy w klubie, szczery i konkretny. Cieszę się, że te cechy charakteru dały mu miejsce, w którym jest teraz.
Zapis całej rozmowy z Michałem Żewłakowem można przeczytać w czwartkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.