Legia - Arka 1:1 - Piątkowe nudy
28.09.2018 20:30
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
Niewiele działo się w piątkowy wieczór przy Łazienkowskiej. - Będziemy walczyć nie tylko z Arką, lecz z własnym zmęczeniem spowodowanym podróżami i trzema meczami w sześć dni - mówił dzień przed spotkaniem Ricardo Sa Pinto, szkoleniowiec Legii. I walka faktycznie była, choć dotyczyła również kibiców konfrontujących się z nudą. Nie zmienił tego gol, który padł już w trzeciej minucie, kiedy stołeczna defensywa nie była w stanie wybić piłki spod własnego pola karnego. Futbolówka wróciła w „szesnastkę”, tam Artura Jędrzejczyka przepchnął Aleksander Kolev, zgrał piłkę do Macieja Jankowskiego, a ten nie dał szans Radosławowi Cierzniakowi mocno uderzając w kierunku bliższego słupka.
Długimi fragmentami na boisku nie działo się nic. Trudno było zaobserwować przewagę którejś z drużyn, choć przyjezdni dość konsekwentnie się bronili i dlatego legioniści mieli problem z dotarciem pod pole karne Arki. Brakowało składnych akcji, a indywidualne zrywy nie przynosiły skutku. Nie pomagała nawet stabilizacja, która w składzie „Wojskowych” widoczna jest od zakończenia przerwy na mecze reprezentacji. Widać to było choćby po tym, że przeciwko gdynianom, na murawie zameldowała się ta sama „jedenastka”, co tydzień wcześniej w Legnicy, kiedy mistrzowie Polski wygrali z Miedzią 4:1. Warszawiakom w piątek brakowało jednak dokładności i błyskotliwości. Gra była toporna, brakowało spokoju i odpowiedniej organizacji. Gdyby nie Michał Kucharczyk, Legia schodziłaby na przerwę przegrywając. Ostatnie minuty były jednak najlepszym fragmentem gry „Wojskowych” w pierwszych 45 minutach. Piłkarze Sa Pinto mieli kilka okazji z rzutów wolnych i rożnych, aż wykorzystali jeden z kornerów. Skrzydłowy dopadł do piłki zgranej głową w polu karnym i z bliska pokonał Pavolsa Steinborsa wyrównując stan rywalizacji.
W drugiej połowie było już niewiele, ale lepiej. Warszawiacy częściej gościli pod polem karnym gdynian. Blisko gola było tuż po wznowieniu gry, kiedy dobrym dośrodkowaniem w „szesnastkę” popisał się Kucharczyk. Carlitosowi zabrakło centymetrów, by sfinalizować centrę. Kolejne okazje nie przynosiły jednak wybitnych sytuacji. W warszawskiej drużynie brakowało zawodnika, który byłby w stanie natchnąć swoją grą kolegów. Hiszpański napastnik był niewidoczny, niecelnie podawał duet środkowych pomocników Cafu - Domagoj Antolić, a Paweł Stolarski - jak i Adam Hlousek - przeplatali na flankach niezłe interwencje z błędami. Widowisku nie pomagał także sędzia, który nie był niewidoczny, za to upomniał obu trenerów i podjął multum złych decyzji. Zastanawiająca była również niechęć arbitra do obejrzenia niektórych sytuacji za pośrednictwem systemu VAR.
Gracze z Gdyni. czym bliżej końca spotkania, tym mocniej skupiali się na obronie wyniku. Poza nielicznymi próbami, w tym strzale Koleva zza pola karnego, Arka nie była w stanie poważniej zaatakować. Mało co wynikało jednak także z prób gospodarzy, którzy w nienajgorzej zapowiadających się akcjach, regularnie niecelnie podawali czy spowalniali akcje. Czujni byli również stoperzy gości, którzy wybijali większość dośrodkowań poza pole karne. Kiedy Legia rzuciła się do ataków w końcówce spotkania, zabrakło czasu, by wykreować szansę na strzelenie zwycięskiego gola.
Po piątkowym spotkaniu Legii z Arką trudno wskazać zawodnika który nie zawiódł. Sam mecz oglądało się trudno, widowisko przyprawiało o senność. Mistrzowie Polski kontynuują jednak serię spotkań bez porażki, a konfrontacją z gdynianami przedłużyli ją do pięciu.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa - Arka Gdynia 1:1 (1:1)
Bramki: Kucharczyk (45. min.) - Jankowski (3. min.)
Żółte kartki: Stolarski - Janota, Marciniak, Helstrup
Legia: Cierzniak - Stolarski (84' Kante), Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek - Antolić (76' Martins), Cafu - Kucharczyk, Szymański, Nagy - Carlitos
Arka: Steinbors - Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak - Deja (32' Danch), Nalepa - Janota (90' Aankour), Zarandia (79' Siemaszko), Kolev - Jankowski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.