
Kilka spostrzeżeń po meczu z Pogonią - Legia była lepsza
04.05.2025 22:00
(akt. 04.05.2025 22:01)
Zdeterminowana, wybiegana i lepsza Legia – Przed meczem z Pogonią wiele osób podkreślało, że Pogoń ma mniej meczów w nogach, jest bardzo zmotywowana tak przez nowego właściciela jak i przez fakt, w jakim stylu rok temu przegrała finał Pucharu Polaki. Wyliczane były też atuty – bramkostrzelny i nie do powstrzymania Efthymis Koulouris czy pragnący zwycięstwa jak nigdy wcześniej Kamil Grosicki. I co wyszło z tego wszystkiego? Legia wyszła na mecz bardziej zmotywowana, zabiegała przeciwnika i była zwyczajnie lepsza. Najlepszy strzelec w ekstraklasie w tym sezonie, podobnie jak w czasie meczu ligowym w Warszawie, został wyłączony z gry, a „Grosik” ponownie nie był w stanie zaprezentować swoich atutów, gdyż przegrywał pojedynki tak z Pawłem Wszołkiem jak i z Radovanem Pankovem. Chwilowe zamieszanie wywoływała jedynie zmiana stron boiska przez byłego reprezentanta Polski. Legia przeważała od początku i już po 20 minutach powinna prowadzić dwoma bramkami i całkowicie użożyć sobie mecz. Mogła, ale sędzia słusznie nie uznał gola Steva Kapuadiego, podyktował rzut karny, ale nie wykorzystał go Marc Gual. Później został popełniony błąd przy rzucie wolnym = zamykającego akcje Danijela Loncara (189 cm wzrostu) krył Ryoya Morishita (168 cm wzrostu). Rywal zrobił użytek z przewagi wzrostu i głową pokonał Kacpra Tobiasza. Legia podała wiec tlen rywalowi, ale zaraz po przewie odcięła dopływ powietrza.
Groźne skrzydła, świetny Mori, skuteczny środek pola = Legia zaskoczyła przeciwnika organizacją gry, tym że była zespołem bardzo kompaktowym, że poszczególne formacje grały blisko siebie. Pogoń przegrała rywalizację w środku pola. Juergen Elitim, Maxi Oyedele i Claude Goncalves całkowicie zdominowali swoją strefę boiska, wygrywali większość pojedynków. Rywale ratowali się faulami, stąd aż pięć żółtych kartek do przerwy, a mogło być ich więcej, ale arbiter kilka razy był dla szczecinian wyrozumiały. Ale najgroźniejszą bronią Legii w piątek były skrzydła. Morishita z prawego skrzydła zagrywał Luquinhasa, który z lewego skrzydła schodził do środka, w drugiej połowie Ruben Vinagre wykładał piłkę do Kacpra Chodyny. Dobrze współpracowali boczni obrońcy ze skrzydłowymi – Paweł Wszołek z Morishitą, a Vinagre z Luquinhasem. Trzy z czterech goli dla Legii padły dzięki skrzydłom i dobrej ofensywnej postawie grających tam piłkarzy.
Mori show! – To był mecz Ryoyi Morishity. Od pierwszej minuty robił sporo zamieszania w szeregach rywali. Zaczął od akcji prawą stroną i dogrania górnej piłki w kierunku Luquinhasa, ale wtedy skuteczni byli obrońcy. Przy drugiej próbie dogrywał wzdłuż bramki do Brazylijczyka, ale ten nie zdążył. Za trzecim razem najpierw ograł w dziecinny sposób Leonardo Koutrisa, a po chwili idealnie w tempo dograł do „Luquiego”, który dostawił nogę i cieszył się z gola. Tuż po przerwie obrońcy zablokowali strzał Pawła Wszołka, a Koutris tak wybił piłkę, że posłał ją pod nogi Japończyka. Ten nie zastanawiał się wiele i z ostrego kąta posłał potężny strzał pod poprzeczkę dając ponownie prowadzenie Legii. Po godzinie gry trener Goncalo Feio dokonał kilku zmian i roszad. Na prawe skrzydło powędrował Kacper Chodyna, a „Mori” został przesunięty do środka w miejsce zmordowanego Goncalvesa. I po kilku minutach Morishita świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Ilję Szkurina, który minął bramkarza i posłał piłkę do siatki. Brawo! Całkowicie zasłużenie został wybrany najlepszym graczem finału. Długą drogę przeszedł Morishita w Legii – po pół roku był piłkarzem, który nie rokował i był już właściwie spisywany na straty. Odmienił go Feio przestawiając do środka, Japończyk uwierzył w siebie, mocno pracował na treningach i robił stały postęp. Dziś jest jednym z kluczowych graczy zespołu.
Za mało atutów na Legię – Waga piątkowego spotkania była ogromna, presja na obu zespołach również. I od razu było wiadomo, że to będzie największa przewaga legionistów, którzy w ostatnich latach rozegrali wiele meczów o wszystko i zwykle odpowiednio się mobilizowali i wychodzili z nich zwycięsko. W tym sezonie spotkaniem o budżet i przyszłość był dwumecz z Broendby i legioniści wyszli z niego zwycięsko. Starciem o wszystko i posadę trenera Goncalo Feio był ćwierćfinał Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok i zespół Legii wygrał i awansował. A przecież meczów z uznanymi rywalami było więcej – wygrany mecz z Betisem, zwycięska rywalizacja z Molde czy dwumecz z Chelsea zakończony zwycięstwem w Londynie. Dla Pogoni stawka meczu była trudna do udźwignięcia, a poza tym atutów w składzie było zbyt mało. Zwykle grający na wysokim poziomie Kamil Grosicki czy bramkostrzelny Efthymis Koulouris to za mało, zwłaszcza że gracze Legii w drugim meczu z rzędu te atuty wyłączyli z gry. - Legia była lepsza i miała bardziej wartościowych zawodników, którzy potrafili zdobywać bramki – podsumował szczerze po meczu „Grosik”.
Wciąż jest o co walczyć – Piłkarze Legii Warszawa po meczu na Stadionie Narodowym mieli okazję by się pobawić i poświętować, ale trzeba szybko wrócić do pracy i rozpocząć przygotowania do kolejnego meczu ligowego. Legia wciąż ma w tym sezonie o co walczyć. Czwarte miejsce w tabeli ligowej jest na wyciągniecie ręki (trzy punkty do Pogoni Szczecin), a wobec kolejnych wpadek Jagiellonii Białystok i trzecie miejsce może stać się realne. By jednak dać sobie na to szanse, trzeba wygrać bardzo trudne spotkanie z Lechem Poznań walczącym o tytuł mistrzowski z Rakowem Częstochowa i starcie z Widzewem w Łodzi, który to rywal na Legię zawsze jest podwójnie zmobilizowany. Nie pozostaje nic innego jak trenować i grać. Seria zwycięstw z rzędu wcale nie musi się przecież skończyć na czterech wygranych.
Multimedia

Przemarsz kibiców przed FInałem PP

Przemarsz kibiców przed FInałem PP

Finał Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4

Finał Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4

Świętowanie po zdobyciu Pucharu Polski

Finał Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4

Finał Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4

Finał Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:4

Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.