Spostrzeżenia, wnioski

Kilka spostrzeżeń po meczu z Omonią - Wygrana, która smakuje wyjątkowo

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.12.2024 13:50

(akt. 01.12.2024 14:31)

Piłkarze Legii wygrali z Omonią w Nikozji 3:0 i umocnili się na pozycji wicelidera rozgrywek. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Trudny logistycznie wyjazd — To jeden z najbardziej skomplikowanych wyjazdowych meczów Legii w historii europejskich pucharów. W Nikozji była dość ograniczona oferta hotelowa, a Legia potrzebuje zawsze dwóch takich obiektów. W jednym zamieszkuje drużyna wraz ze sztabem szkoleniowo — medycznym, zaś w drugim zarząd klubu, sponsorzy, media klubowe i delegacja. Początkowo drużyna miała mieszkać w Nikozji, zaś pozostali w Larnace. Szybko się jednak okazało, że wobec dłuższego pobytu na Cyprze, planowanych treningach w piątek i sobotę i wylotu w sobotnie popołudnie na mecz w Mielcu ze Stalą, baza noclegowa w Nikozji mija się z celem. Boisko treningowe Legii udostępnił bowiem Anorthosis i dojazdy na zajęcia godzinę w jedną stronę, zabieranie ze sobą mnóstwo sprzętu, nie miało sensu. Dlatego ostatecznie postanowiono, że zespół również zamieszka w Larnace, a do Nikozji dojedzie jedynie na oficjalny przedmeczowy trening i sam mecz z Omonią. Następnie dwa dni treningów w Larnace odbyły się z wymaganym do zajęć sprzętem — a tego nie brakowało, z Warszawy zostało nadane mnóstwo sprzętu na cargo — od piłek, przez buty, dresy czy kurtki, a na gumach czy pachołkach kończąc. Więcej sprzętu musieli zabrać też lekarze i fizjoterapeuci — leki na każdą okazję, przenośne USG czy system Game-Ready. Ostatecznie wszystko było dopięte na ostatni guzik i przebiegło zgodnie z planem. Czas między meczem z Omonią i Stalą został wykorzystany optymalnie na regenerację i treningi.

Mecz pod kontrolą — Sam mecz z Omonią miał dość spokojny przebieg. W pierwszej połowie spotkania, poza dwoma sytuacjami Semedo, gospodarze nie stworzyli zagrożenia pod bramką Legii. Choć Omonia lubi stłamsić przeciwnika w pierwszym minutach spotkania, to gracze Feio tym razem na to nie pozwolili. Co ciekawe legioniści dominowali, ale wcale nie poprzez długie utrzymywanie się przy piłce w środku pola, ale poprzez niską obronę, co jest dość trudne do wykonania, ale podobnie wyglądało spotkanie z Baćką Topola. Gol Morishity był w pełni zasłużony, a przecież były jeszcze zablokowane strzały Luquinhasa czy Guala. Początek drugiej części starcia to zbyt głębokie wycofanie się, ale rywale nie mieli żadnych sytuacji bramkowych. Momentami perfekcyjna defensywa spowodowała, że Omonia z każdą minutą musiała bardziej ryzykować. I legioniści dwukrotnie to wykorzystali — raz za sprawą Mateusza Szczepaniaka, a drugi raz po uderzeniu Pawła Wszołka i trafieniu samobójczym. Kibice Legii przez niemal całe spotkanie mogli być spokojni, puls z pewnością nikomu nie wzrósł. Legioniści wygrali w Lidze Konferencji czwarty mecz z rzędu, nie tracąc gola, bilans bramkowy 11:0 musi robić wrażenie na każdym. Pozycja wicelidera rozgrywek jest w pełni zasłużona.

Mocne stałe fragmenty gry — W zeszłym sezonie jedną z bolączek zespołu były stałe fragmenty gry. Legioniści stanowczo za rzadko trafiali do siatki w ofensywie, za to zbyt wiele goli tracili w defensywie. Od początku sezonu za defensywne stałe fragmenty gry odpowiada Inaki Astiz, zaś za ofensywne Goncalo Feio, choć nie tylko. I możemy oglądać efekty tej pracy. Legioniści goli po stałych fragmentach tracą dużo mniej, zaś strzelają zdecydowanie więcej. W Nikozji tak padły dwa gole. Druga bramka rozpoczęła się od wrzutu z autu, a skończyła dograniem Augustyniaka i strzałem Szczepaniaka. Zaś trzeci gol to rzut rożny, na bramkę uderzał Wszołek, piłka odbiła się od Kakoullisa i wpadła do siatki. - Stałe fragmenty to coś, czego z pewnością nie zaniedbamy. To jeden z fundamentów gry w piłkę i czasem element kluczowy dla wyniku spotkania — mówił przed sezonem Feio. Słowa znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.

Augustyniak jednak szóstką — Augustyniak przez większość kariery grywał jako defensywny pomocnik, ale po podpisaniu umowy z Legią Warszawa został przekwalifikowany przez trenera Runjaicia na stopera. „August” początkowo nie ustrzegał się błędów, ale z czasem wyglądał coraz lepiej, progres w grze był dostrzegalny gołym okiem. I kiedy sam piłkarz już przyzwyczaił się do nowej roli, w pełni ją zaakceptował, to z klubu odszedł Slisz, a Runjaić przypomniał sobie, że Rafał jest nominalną „szóstką” i od początku zimowego zgrupowania tam ustawiał Augustyniaka. Niestety niemiecki szkoleniowiec nie dopasował zadań do charakterystyki piłkarza, który nigdy nie był tak mobilny i wybiegany jak Slisz. To powodowało błędy, już po trzech tygodniach Runjaić wycofał się z tego pomysłu i przywrócił Augustyniaka na pozycję stopera. Sytuacja zmieniła się za czasów Feio. Przed sezonem Augustyniak był brany pod uwagę ponownie jako szóstka, razem z Goncalvesem rywalizowali o miejsce na boisku. Wobec słabej postawy Claude w meczach o stawkę, Augustyniak dość szybko doczekał się szansy gry. Z tym że obecnie funkcjonuje na boisku inaczej — jest jedną szóstką, a nie jak wcześniej jedną z dwóch, w dodatku często cofa się i asekurując kolegów, staje się jednym ze stoperów, ale też chętnie włącza się do akcji ofensywnych, gdyż ciąg na bramkę jest jego naturalną cechą. I przy zmienionych zadaniach taktycznych, nagle okazało się, że Augustyniak jednak na „szóstce” grać potrafi. W ostatnich zaś meczach był kluczową postacią, najlepszą na murawie. W starciu w Nikozji przez kibiców i redaktorów Legia.Net został wybrany najlepszym piłkarzem meczu. Brawo.

Postawa kibiców Omonii — Sierp i młot na flagach i koszulkach, czerwone koszulki Związku Radzieckiego — reprezentacji z lat 80-tych, płótna z Marksem, Engelsem i Leninem, wielbienie Armii Czerwonej, w końcu zakłamywanie rzeczywistości o tym, że ta armia wyzwoliła Warszawę i całą Europę. Na sektorze najbardziej zagorzałych fanów Omonii było mnóstwo ludzi młodych, często niepełnoletnich, które czasów komunizmu nie pamiętają, które tych czasów nie przeżyły. Na szczęście większość mieszkańców wyspy z takimi poglądami się nie zgadza, a nawet jest im przeciwna i z nimi walczy. Wielu polityków, piłkarzy, kibiców, ale i zwykłych ludzi potępiło zachowanie fanów Omonii, na ulicach spotykało nas i przepraszało za to co się stało, przekonywało, że to nielicząca się mniejszość. Władze Legii zareagowały jeszcze w trakcie meczu, sytuacja została dokładnie opisana i przekazana do UEFA. Wkrótce się przekonamy, czy europejska centrala tak samo traktuje hasła prawicowe i lewicowe. Kibice Legii na stadion wpuszczeni nie zostali. Wobec tych wszystkich zdarzeń zwycięstwo 3:0 z Omonią smakuje jeszcze lepiej.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.