Kilka spostrzeżeń po meczu z FC Lugano - Trudna sytuacja przed ostatnim meczem
14.12.2024 14:35
Intensywna i dobra pierwsza połowa meczu – Pierwsza połowa meczu mogła się podobać, oba zespoły grały na dużej intensywności. Gracze Lugano starali się momentalnie doskakiwać do legionistów, gdy ci mieli piłkę, nie zostawiali im tym samym miejsca i nie dawali czasu na decyzje, zmuszali do gry na jeden kontakt. I choć nie wszyscy dawali sobie z tym radę, to gracze Goncalo Feio zagrażali bramce gości, zaś rywale długo nie mogli sobie stworzyć żadnej sytuacji pod bramką Gabriela Kobylaka. Obrona Legii grała dość wysoko, dobrze się przesuwała, wszyscy byli skoncentrowani. W 11. minucie Paweł Wszołek przejął piłkę jeszcze na własnej połowie i pomknął z nią do przodu, wymienił podania z Kacprem Chodyną i idealnie w tempo zagrał do wbiegającego w pole karne Marca Guala. Hiszpan uderzył z pierwszej piłki, ale trafił w poprzeczkę, na szczęście najszybciej do odbitej piłki doskoczył Ryoya Morishita i głową umieścił piłkę w siatce. Po strzeleniu gola legioniści przyjmowali graczy gości na swojej połowie i po przejęciu piłki ruszali z akcjami. Dzięki temu swoje okazje mieli Morishita przy strzale z dystansu, Luquinhas, który jednak z dobrej pozycji fatalnie przestrzelił czy Chodyna, którego uderzenie zostało zablokowane. Niestety legioniści popełnili błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry i do przerwy był remis. Z uwagi na przebieg pierwszych 45 minut był to tylko remis.
Jeden błąd Celhaki napędził kolejne – Do 40. minuty meczu, czyli do momentu straty pierwszego gola, Jurgen Celhaka był jednym z lepszych graczy na murawie. Przechwycił kilka piłek i dobrze się ustawiał. Gdy atakowali goście, stawał się środkowym obrońcą. Asekurował kolegów, gdy tym przydarzył się błąd. Nieźle rozgrywał piłkę, a nawet brał udział w akcjach ofensywnych posyłając dwa prostopadłe zagrania w pole karne, uruchomił też swoim podaniem Ryoyę Morishitę, gdy ten uderzył z dystansu obok bramki. Niestety razem ze Stevem Kapuadim zawalili krycie Mattio Bottaniego przy rzucie rożnym, Albańczyk nie podążył za wbiegającym graczem FC Lugano, nie poszedł też na piłkę, biernie przyglądał się, jak kapitan rywala zdobywa bramkę. Ta sytuacja zmieniła grę Celhaki, widać było, że siedziało to w nim do końca pobytu na boisku. Niestety ten błąd napędził kolejne, w 45. minucie fatalnie stracił piłkę na połowie rywala. Rywale ruszyli z błyskawiczną kontrą, na bramkę Gabriela Kobylaka sunął Hicham Mahou, gonił go Paweł Wszołek. Ostatecznie gracz FC Lugano oddał strzał z pola karnego, ale wprost w bramkarza Legii. Dwa błędy w odstępie kilku minut popełnił Celhaka i oba mogły być fatalne w skutkach. Po zmianie stron, w 66. minucie, Jurgen zbyt łatwo dał sobie odebrać futbolówkę, Renato Steffen pobiegł dynamicznie pod bramkę Legii i uderzył lewą nogą na dalszy słupek. Gabriel Kobylak z najwyższym trudem wypiąstkował piłkę do boku. Po tej sytuacji Celhakę na boisku zastąpił Sergio Barcia.
Fatalne sędziowanie – Legia miała swoich zawodników, którzy popełniali błędy, którzy mogli i powinni w wielu sytuacjach zachować się lepiej, ale największy wpływ na przebieg wydarzeń na boisku miał niestety sędzia Juan Martínez Munuera. W 38. minucie nie zauważył faulu na Luquinhasie, przez co rywale ruszyli z groźną kontrą. W 40. minucie zawodnik gości przy rzucie rożnym trzymał Marca Guala, nie pozwalając mu na wyskok, nie był zainteresowany piłką. Arbiter tego jednak nie zauważył, nie zrobili też tego sędziowie na wozie VAR. A szkoda, bo po chwili padł gol, do którego swoje złe zachowanie dołożyli Jurgen Celhaka i Steve Kapuadi. W 74. minucie przy dośrodkowaniu doszło do sporej kontrowersji, naszym zdaniem jeden z zawodników gości był na spalonym. Ale sędzia z Hiszpanii przy udziale VAR ponownie gola uznał. Jakby tego było mało, nie zauważył przewinienia na Patryku Kunie z boku pola karnego, a protestującego Radovana Pankova ukarał dwoma żółtymi kartkami i w konsekwencji czerwoną kartką. Nie da się ukryć, że arbiter i jego decyzje miały tym razem duży wpływ na końcowy wynik spotkania.
Bezsilność ofensywna po zmianie stron – Po przerwie rywale podchodzili jeszcze wyżej z pressingiem, zostawiali jeszcze mniej miejsca legionistom. Mieli z tym problemy Ryoya Morishita czy Luquinhas, którzy notowali wiele strat. Najmniejszy błąd w przyjęciu piłki skutkował stratą, a czasem groźną sytuacją – tak było, gdy Paweł Wszołek źle przyjął piłkę w polu karnym i rywale mieli świetną sytuację, ale na szczęście z asekuracją i świetnym powrotem zdążył Bartosz Kapustka. Zespół ze Szwajcarii po zmianie stron, po przejęciu piłki nie budował już cierpliwie akcji od tyłu, ale jednym lub dwoma podaniami albo dynamiczną szarżą, starał się przedostać pod pole karne Legii. Tak było w 59. minucie, gdy Mattia Zanotti na środku boiska minął Luquinhasa, pobiegł sprintem pod pole karne i oddał celny strzał. W 74. minucie Legia straciła drugiego gola w Lidze Konferencji, który przesądził o porażce. Na pewno mógł się lepiej zachować Gabriel Kobylak, który odbił piłkę wprost pod nogi Albiana Hajdariego, a ten z najbliższej odległości posłał piłkę do siatki. Po stracie gola Legia próbowała atakować, ale niewiele z tego wychodziło. Legioniści przez całą drugą połowę ani razu nie zagrozili bramce Amira Saipiego. O ile w defensywie zespół sobie radził, to w ofensywie było widać sporą bezsilność, ogromną niemoc.
Trudna sytuacja przed meczem z Djurgarden – Piłkarze Legii w czwartek stracili pierwsze gole w Lidze Konferencji i tym samym pierwsze punkty, spadli z drugiej pozycji na czwartą w tabeli rozgrywek. Gra toczy się o to, by zachować miejsce w pierwszej ósemce, co pozwoli uniknąć meczów w lutym w 1/16 rozgrywek i rozpocząć zmagania na europejskich boiskach od marca w 1/8 finału. To wszystko jest związane też z gratyfikacjami finansowymi ze strony UEFA. Legii do tego, by znaleźć się w pierwszej ósemce, brakuje jednego punktu. Ewentualna porażka w Szwecji może spowodować spadek poniżej ósemki. Niestety sytuacja kadrowa jest bardzo trudna. Z Djurgarden nie zagrają Kacper Tobiasz (złamana kość śródręcza), Maximillian Oyedele (uraz stawu skokowego), Rafał Augustyniak (złamana kość nadgarstka), Juergen Elitim (wraca do zajęć po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją łąkotki), Ruben Vinagre (uraz stawu skokowego) – wszystkie wymienione urazy były mechaniczne i wynikały z gry w kontakcie. Do tego dochodzi brak wykartkowanych w ostatnim spotkaniu z FC Lugano Radovana Pankova i Bartosza Kapustki oraz niezgłoszonego do rozgrywek Wojciecha Urbańskiego. To powoduje, że trener Goncalo Feio będzie miał spory problem z ustaleniem wyjściowego składu, że będzie musiał sięgnąć dość głęboko na ławkę rezerwowych, której zawodnicy podczas rundy jesiennej raczej nie pomagali drużynie. Jedno jest pewno, o wymarzony remis w Szwecji będzie niezwykle trudno, o wygranej nie wspominając.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.