Wnioski, spostrzeżenia
fot. Marcin Szymczyk

Kilka spostrzeżeń po meczu z Cracovią - Irytująca gra, fatalna głębia składu

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.05.2025 14:20

(akt. 19.05.2025 17:23)

Piłkarze Legii przegrali na wyjeździe z Cracovią 1:3 i przegrali zasłużenie. Mecz z "Pasami" pokazał, że głębia składu to coś, nad czym trzeba mocno w Warszawie popracować. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Irytujący mecz - Właśnie takie spotkania jak z Cracovią wkurzają najbardziej, irytują do granic możliwości. Nie porażka z Lechem po meczu, gdy wynik mógł być zupełnie inny, a Legia stworzyła sobie więcej sytuacji bramkowych. Nie po starciu z Jagiellonią, które było niezwykle wyrównane. Ale właśnie takie przegrane jak ta niedzielna w Krakowie, gdzie wynik 1:3 był najniższym wymiarem kary. Tak, bo przecież „Pasy” miały jeszcze niewykorzystany rzut karny (niesłuszny, ale jednak), nieuznanego gola (minimalny spalony), było kilka interwencji Tobiasza i strzałów niecelnych. Legioniści popełniali ogromne błędy indywidualne, a straty trudne do wytłumaczenia przydarzały się niemal każdemu w zespole. I nie ma co się tu wyzłośliwiać i wypominać błędu np. Kapuadiemu przy golu Kallmana, bo błędy i straty notowali wszyscy bez wyjątku - Elitim, Gual, Szczepaniak, Vinagre, Ziółkowski, Pankov czy Oyedele. Legioniści w w sytuacjach wymagających dużej dynamiki czy błyskawicznej reakcji, byli o jedno tempo spóźnieni. Być może wpływ na to miało to, że od poprzedniego starcia nie minęły 72 godziny - nie wiem. Ale fakt jest taki, że Cracovia wygrała bo była tego dnia zwyczajnie lepsza i wygrała w pełni zasłużenie.

Słabiutka głębia kadry - Można się złościć za to, jak ten mecz wyglądał na trenera - bo być może mógł dokonać innych wyborów personalnych, albo inaczej zmotywować zespół. Być może… Można się złościć na piłkarzy, gdyż wszyscy zagrali poniżej możliwości, po prostu źle. Być może… Ale przede wszystkim należy się irytować na tych, którzy tak zbudowali głębię składu. Tak, bo mecz w Krakowie pokazał, że gdy wypada 1 czy 2 piłkarzy, to trenerzy potrafią jakoś to uzupełnić, zatuszować braki taktyką i jakoś to wyglada. Natomiast gdy wypadają kolejni, to drużyna jest bezradna i zwyczajnie słaba jakościowo. Przypomnijmy, że w niedzielę za kartki nie mogli zagrać Claude Goncalves, Luquinhas, Ryoya Morishita i Patryk Kun, dodatkowo do końca sezonu urazy wykluczyły Bartosza Kapustką, a także jak się okazało Kacpra Chodynę i Wahana Biczachczjana - nie zagrają również ze Stalą Mielec w ostatniej kolejce. I tutaj już zmiennicy po prostu sobie nie poradzili. Przesunięcie na skrzydło Pawła Wszołka nie dało oczekiwanych efektów - był pozbawiony swojego największego atutu czyli atakowania wolnych przestrzeni. Przesunięcie do środka pola Marca Guala spowodowało, że głównie irytował swoimi wyborami, stratami i niecelnymi podaniami. Z kolei postawienie od pierwszej minuty na Mateusza Szczepaniaka pokazało, że przed nim, jak i przed innymi młodymi, jeszcze bardzo dużo pracy. Innych jednak nie było - można było postawić w środku pola na Rafała Augustyniaka, ale czy dzięki temu obraz gry byłby diametralnie inny i Legia byłaby zespołem lepszym i wygrała? Śmiem wątpić. Poza nim na środek pomocy czy skrzydła dostępna była tylko młodzież.

Młodzież wcale nie taka znakomita - Wiele w tym sezonie mówi się o tym, że młodzież dostaje za mało szans, że mogła by pomóc Legii w odnoszeniu sukcesów. Ale mecz w Krakowie pokazał, że nie każdy już dziś jest na poziomie Jana Ziółkowskiego czy Maxiego Oyedele, a przecież i oni w tym sezonie potrzebowali czasu aby pokazywać dobre umiejętności, które powalają myśleć o pierwszym składzie Legii. Poza wspomnianą dwójką w niedzielę najlepszy był Wojciech Urbański czyli piłkarz, który regularnie dostawał szansę ale ostatnio nie wnosił wiele do gry. Mateusz Szczepaniak miał jedną udaną akcję, poza tym były błędy, straty - w sumie aż 7, żadnego odbioru, żadnego dryblingu, żadnego strzału. Pacal Mozie również pokazał, że musi wiele pracować by móc myśleć o tym, aby pomagać pierwszemu zespołowi w walce o ligowe punkty - nieco zagubiony, jeden bardzo niecelny strzał, 4 straty, jedna próba dryblingu - nieudana, żadnego odbioru. Oliwier Olewiński to piłkarz zadziorny, na pewno posiadający talent ale nie jest jeszcze gotowy na ekstraklasę. Musi talent poprzeć pracą i zdobywaniem doświadczenia. Na ławce był jeszcze posiadający ogromny potencjał Aleksander Wyganowski, który jednak po zimowym obozie w Hiszpanii ma wyraźny spadek formy i w meczach rezerw czy CLJ wyglada gorzej niż jesienią. To nie pierwszy przypadek w ostatnich latach, że młodzi po obozie z pierwszą drużyną póżniej potrzebowali czasu aby wejść na swój wcześniej prezentowany poziom - inne obciążenia to jedno, ale też kwestia mentalu jest ogromna. Jeśli Legia ma walczyć o mistrzostwo Polski to potrzebuje młodych graczy, którzy prezentują odpowiedni poziom - takich jak Ziółkowski czy Oyedele, takich którzy rokują by ustabilizować poziom na dość wysokim poziomie jak Urbański. Pozostali by pomóc drużynie muszą mocno pracować i się nie obrażać, nie marudzić, nie szukać innych klubów, w których być może ktoś im obieca częstszą grę. Tylko w ten sposób nie podążą drogą Kacpra Skibickiego, który też miał w Legii moment - tyle, że na tym jednym momencie się skończyło.

Czas na zmiany - Przed Legią kolejny czas nadziei - na to, że kadra zostanie przebudowana skutecznie, mądrze i że pozwoli to na walkę o mistrzostwo Polski w przyszłym sezonie. A zmiany w kadrze być muszą, bo niedzielny mecz w Krakowie pokazał, że Cracovia miała silniejszą ławkę rezerwowych niż Legia. Dyrektor sportowy Michał Żewłakow nakreślił już priorytety - dwóch skrzydłowych i napastnik, ja bym do tego dodał jeszcze dwóch bocznych obrońców oraz bramkarza - bez względu na to czy w klubie pozostanie Kacper Tobiasz czy nie. Czyli potrzeby są duże, a budżet transferowy do wielkich należał nie będzie. Pytanie też kto będzie prowadził zespół w kolejnym sezonie. Jeśli ma nastąpić zmiana trenera, to powinna być przygotowana 2-3 miesiące temu, ale wówczas w klubie nawet nie było kogoś, kto mógłby taką decyzję podjąć - nie było wtedy ani dyrektora sportowego Żewłakowa, ani też osoby pokroju Frediego Bobicia. Dziś czasu jest bardzo mało, za nieco ponad miesiąc przecież kolejne mecze o stawkę w europejskich pucharach i będą to znowu mecze o przyszłość klubu - brak fazy grupowej Ligi Europy lub Konferencji będzie oznaczać zaciskanie pasa czyli dalsze osłabianie i tak już niemocnej przecież kadry.

Piąte miejsce - Wynik w Krakowie sprawił, że Legia już na pewno zakończy sezon na piątym miejscu w lidze. W XXI wielu tylko dwa razy Legia była poza pierwszą czwórką - w 2022 roku - 10 miejsce, ratowanie się przed spadkiem oraz właśnie teraz czyli w 2025 roku. Dla wielu drużyn nie byłby to najgorszy wynik, ale Legia jest klubem z największa miasta, z największymi możliwościami, w którym nie tak dawno drugie miejsce było uznawane za porażkę. Warszawa kocha zwycięzców. Czeka na nich już cztery lata. Zasadne jest pytanie, jak długo będzie jeszcze czekać?!

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.