Dariusz Mioduski
fot. Marcin Szymczyk

Dariusz Mioduski: Cel na wiosnę? Niezmiennie mistrzostwo Polski

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Radio Zet

26.12.2024 12:45

(akt. 26.12.2024 14:21)

- Co wiosną uznam za sukces, a co za porażkę? Celem numer jeden jest mistrzostwo Polski, to jest niezmienne. W tym roku Puchar Polski to też coś, o co powinniśmy powalczyć. Chcemy też jak najdalej zajść w Europie, tutaj nie trzeba nikogo motywować — powiedział właściciel i prezes Legii, Dariusz Mioduski w rozmowie świątecznej w Radiu Zet.

Liga Konferencji

- Awans z fazy ligowej był celem samym w sobie, siódme miejsce na koniec wzięlibyśmy w ciemno. Zakładaliśmy, że to nie będzie łatwe, ale po pierwszych wygranych apetyty zaczęły rosnąć. Fajnie, że na koniec stało się tak jak się stało, czyli jesteśmy na siódmym miejscu. Będziemy grać w Europie dopiero w marcu, nie musimy grać wcześniej w spotkaniu barażowym.

- Skandalem było to co wydarzyło się w Sztokholmie, to że mecz został wznowiony tak szybko, że widoczność była taka, jaka była. Nie wiem czemu tak się stało, mam wrażenie że chodziło o ogólne regulacje dotyczące walkowerów. Jeśli przerwa trwała by zbyt długo, moglibyśmy potencjalnie domagać się walkowera, a UEFA nie chciałaby aby takie kontrowersje miały miejsce. I trochę na siłę wznowiono ten mecz w warunkach fatalnych z punktu widzenia widoczności, ale i zdrowia zawodników, którzy biegali w tym dymie, chemii. To było bez sensu. Widoczność była fatalna, siedząc na trybunie nie widziałem gdzie jest piłka. To miało wpływ na straconego gola - Kobylak mógł nie zobaczyć tej piłki tak szybko, jakby to zrobił w normalnych warunkach. Ale oczywiście najpoważniejszą kwestią było nieuznanie naszej bramki w sytuacji, która z ujęć dostępnych nie pozostawia wątpliwości. Sędzia nie tylko nie uznał bramki, ale pozwolił na grę dalej, a w wyniku tego poszła kontra i straciliśmy gola na 0:2. Za protesty naszych zawodników Ryoya Morishita został ukarany żółtą kartką, a przez to jest wykluczony z kolejnego meczu. Czyli mamy trzy zdarzenia, jedno po drugim, wszystkie dla nas niekorzystne. Złożyliśmy protest, już w przerwie reagowaliśmy bardzo mocno. Ostatecznie wyszliśmy na drugą połowę, choć był pomysł by w ramach protestu tego nie robić. Ale to jest zawsze ostateczność. Dograliśmy mecz do końca, złożyliśmy protest. Ale rzadko w takich sytuacjach można coś ugrać. Pamiętamy skandaliczne sędziowanie w meczu z udziałem Śląska w pucharach i nic z tego nie wyniknęło. W naszych przypadku było podobnie, a szkoda bo w normalnych warunkach ten mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Nie wiem czy byśmy wygrali, zremisowali czy przegrali, ale szansa na zdobycie tego jednego punktu, byłaby o wiele większa.

- Czy mam narzędzia będąc w ECA by takim rzeczom przeciwdziałać? Te narzędzia są bardzo ograniczone. Brak jest takich sytuacji, że ktoś ma na kogoś przełożenie i coś można załatwić. Oczekiwania, że z kimś się porozmawia i ten ktoś wpłynie na zmianę decyzji - wiem, że takie oczekiwania są, ale tak się nie dzieje. Te procesy są wyraźnie opisane, a UEFA jest regulatorem. Nie ma procesu odwoławczego tylko proces wewnątrz samej UEFY. A UEFA nie zmienia decyzji podjętych, nie przyznaje się do błędu, to jest właściwie niemożliwe.

- UEFA jest organem złożonym z federacji, a ECA jest odpowiednikiem ale członkami są kluby - od roku praktycznie wszystkie w Europie. Tworzymy w ostatnich latach procesy takie, by kluby miały coś do powiedzenia, bo wcześniej UEFA decydowała o wszystkim. Ciężką pracą wypracowaliśmy współdecyzyjność - szczególnie na poziomie europejskich pucharów. Na razie głównie w kwestii komercyjnej czy formatu rozgrywek oraz dostępu do tych rozgrywek. Dzięki temu powstała Liga Konferencji, jest tam 36 zespołów, zmieniają się rankingi. To są rzeczy wypracowywane z klubami, a UEFA nie może tego zmienić na podstawie zawartych umów. Kolejną kwestią, o którą chcemy powalczyć, są regulacje i będziemy chcieli to zrobić.

- Gramy drugi sezon z rzędu w Lidze Konferencji - z powodzeniem. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z naprawdę dobrymi przeciwnikami. W najbliższych latach chcielibyśmy pójść wyżej, a nie tylko pozostać w Lidze Konferencji, takie są nasze ambicje. Oczekiwania są takie, by była to Liga Europy, a daj Boże Liga Mistrzów. Liga Konferencji powstała po ty, by spowolnić efekty polaryzacji. Ale Legia, jako największy klub w Polsce, docelowo powinna grać w Lidze Mistrzów. I poprzez wypracowywanie rankingu grając w Lidze Konferencji, Lidze Europy, z powodzeniem, będziemy powiększać liczbę drużyn w pucharach aż dojdziemy do tego 10. miejsca w Europie. Obecnie walczymy o 15. miejsce, co pozwoli na dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Kibicuję polskim zespołom w pucharach, choćby po to by nie było takich sytuacji, jak teraz - że mamy dwa kluby walczące o mistrzostwo grając na trzech frontach, a dwa pozostałe grając na jednym. A granie w piłkę raz w tygodniu i dwa razy w tygodniu, to inna dyscyplina sportu. Trzymam więc kciuki za zespoły w pucharach, by szanse były wyrównane. Ale najważniejszy jest oczywiście ranking europejski. Gdyby Lech Poznań nie odpadł ze Spartakiem Trnava, to być może już dziś mielibyśmy punkty do 15. miejsca zapewnione, a tak w przyszłym sezonie będziemy znów musieli odnieść sukces - najlepiej trzech drużyn, może czterech. Ta piętnastka dużo zmienia, gdy w pucharach będzie pięć drużyn, ranking będzie się dzielił na pięć drużyn, co utrudni dalszy progres. Czesi pokazują, że można dojść do dziesiątki, mają dobre trzy zespoły, ale Serbia mająca jeden zespół w rankingu spada. A Polsce mamy dobry trend rozwojowy, wzrasta atrakcyjność ekstraklasy, coraz więcej ludzi jest na trybunach i coraz mniej osób narzeka na ligowy poziom. Trend rozwojowy jest bardzo pozytywny i jestem optymistą, kluby są coraz lepiej zarządzane, widać coraz większy profesjonalizm, strategiczne myślenie.

Legalizacja opraw i kary

- To się zaczęło dziać, rozmowy trwają. Niestety całe środowisko piłkarskie, nie tylko UEFA, jest dość konserwatywne i wprowadzanie zmian jest powolne. Ale rozmawiamy o zasadności kar za oprawy, za race, za niedrożność przejść ewakuacyjnych czyli zablokowane schody, za które jesteśmy karani na każdym spotkaniu.

- Nie jest tak, że są równi i równiejsi. Tam są ludzie z różnych części Europy i niestety dla nas, Polacy w strukturach UEFA są w bardzo małej liczbie, nasza reprezentacja jest tam zbyt mała, przez co nikt nie walczy o nasze interesy. To są ułamki procenta. Jest Zbyszek Boniek, który jest w najważniejszym ciele UEFA, ale decyzje nie są podejmowane na tym poziomie, tylko 4-5 poziomów niżej. Jako naród mamy problem ze zrozumieniem, że mamy szanse być w takich strukturach i powinniśmy tam być. Ci, którzy są, robią dobrą robotę, ale brakuje nas w ciałach rozstrzygających o wszelkich karach. I jeśli tam jest Anglik, gdzie kibicowanie wygląda inaczej niż w Polsce, to jego percepcja i ocena sytuacji jest zupełnie inna, niż osoby z naszego środowiska. To małe rzeczy, które wpływają na końcowe decyzje.

- Ale powstał komitet, którego jestem wiceszefem, w którym kluby są reprezentowane i gdzie jako kluby walczymy o regulacje - choćby takie jak to, gdzie będą rozgrywane finały. Teraz rozpoczęła się dyskusja dotycząca kar za zablokowane schody. Bo na stadionie Legii schody nigdzie nie są zablokowane, wyjątkiem jest Żyleta, a na żadnej trybunie ultras nie robi się korytarzy by udostępnić komuś przejście. I teraz BVB nie ma krzesełek, tam wszyscy stoją i oni kar nie dostają, a u nas są krzesełka i my przez to kary dostajemy. I testujemy już, na razie nie w Polsce, mecze w pucharach, gdzie będzie zezwolenie na trybuny stojące. A to będzie oznaczało dla nas kilkaset tysięcy złotych mniej w karach rocznie, bo za każdy mecz jesteśmy za to karani.

- Race dają dodatkowy, specjalny efekt dla piłki. Wolałbym aby to było jakoś uregulowane, by w pewnym zakresie było dopuszczane. I wtedy kibice by wiedzieli, w jakim zakresie mogą się poruszać i dostosowywać pod tym kątem oprawy. Natomiast zrobienie z całego stadionu racowiska, co uniemożliwia rozegranie meczu, jak miało to miejsce w Szwecji, to już jest przekroczenie tej fajności.

O obecnej sytuacji w Legii

- Jest tak jak powiedział Aleksandar Vuković czyli w Legii nigdy nie jest tak źle, ani tak dobrze, jak się o tym pisze. Jest dobrze, bo jesteśmy w grze na trzech frontach, a takiego luksusu i komfortu nie ma większość naszych konkurentów. Ale w każdym biznesie, nie tylko sportowym, jeśli się nie rozwijasz, nie szukasz czegoś, co można zrobić lepiej, to się cofasz. I my patrzymy co można zrobić jeszcze lepiej.

- Na pewno w Legię zainwestowałem ponad 100 milionów złotych. Ile wyciągnąłem? Nie miałem jeszcze okazji zarobić na klubie jakichś pieniędzy. Wręcz odwrotnie, nie pobieram wynagrodzenia w Legii, to jest projekt mocno inwestycyjny. Legia ma duże zyski, ale i ogromne koszty. Wchodząc w Legię nie myślałem o zarabianiu pieniędzy - mógłbym sobie wymyślić dziesięć innych sposobów na zarobienie kasy. Jestem chłopakiem z Chełma, zobaczyłem trochę świata, zrozumiałem, że pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze, że w życiu trzeba robić rzeczy, które dają satysfakcje, radość i poczucie, że coś się po sobie zostawi, które zmienią otoczenie. Projekt Legii jest dla mnie takim projektem. Lubię spełniać marzenia, wpływać na rzeczy, które są dla mnie istotne. Oczywiście to nie jest projekt ideowy, ale też biznesowy. Na Legię patrzyłem zawsze jako na największą markę sportową w tym regionie, w Polsce na pewno. Na świecie nie ma wielu rozpoznawalnych marek z Polski, jest ich niewiele, ale Legia jest jedną z nich. I ja ten potencjał chciałem realizować, rozwijać, stworzyć coś, z czego warszawiacy a może i Polacy, będą dumni. To jest projekt długoterminowy, nie dotyczy tylko futbolu i pierwszej drużyny Legii Warszawa, ale budowy czegoś większego wokół tej marki. Ale oczywiście sukces drużyny piłkarskiej Legii, jest kluczem do rozwoju klubu i projektu. Bez tego sukcesu trudno myśleć o robieniu innych kroków.

- Dziś nie mam planów by sprzedać Legię. Mam takie propozycje, bo na rynkach kluby piłkarskie stają się coraz bardziej atrakcyjne, rozmawiam z ludźmi biznesowo, jestem dobrze zorientowany na tym polu, wiem kto chętnie kluby kupuje i w jakim celu to robi. Badam i studiuję struktury inwestycyjne. I w ramach tego wszystkiego pojawiają się propozycje współpracy. I najłatwiej byłoby sprzedać Legię, tym bardziej że Legia jest warta więcej niż to, co w nią zainwestowałem - może nawet kilkukrotnie.

- Kasa w klubie piłkarskim zwykle jest pusta, pieniądze zarobione, które wpływają na konto klubu, natychmiast są reinwestowane w to, co ten klub potrzebuje. Dla mnie kluczem było stworzyć taki fundament, na którym Legia będzie mogła trwać i się rozwijać. Nie myślałem o tym, co tu i teraz. I tym fundamentem nie było inwestowanie w starszych piłkarzy, którzy dadzą jakość piłkarską, tylko fundamentem było stworzenie ośrodka treningowego, inwestycja w akademię, stworzenie struktur komercyjnych, marketingowych, medialnych, całego zaplecza funkcjonowania Legii, które jest dziś na topowym europejskim poziomie. Teraz kolejnym krokiem będzie równanie poziomem sportowym do tych lepszych zespołów w Europie. I tu już jest inwestycja w boisko.

- Stadion Legii jest takim salonem, na którym spotykają się regularnie ludzie biznesu, mediów, sportu, kultury i polityki. Fajnie, że jest to miejsce, które łączy. Szczególnie w czasach permanentnej polaryzacji.

Posada dyrektora sportowego

Jacek Zieliński przez ostatnie kilkadziesiąt lat na każdym polu osiągał z Legią sukcesy, jest jedną z legend i ikon klubu. Przez ostatnie trzy lata pełnił funkcję dyrektora sportowego, a wcześniej w zasadzie każdą inną funkcję w pionie sportowym - od szefa akademii po osobę odpowiadającą za rozwój zawodników. I zawsze działał z sukcesami, ale i z pokorą i podejściem takim, że klub jest najważniejszy. Przez ostatnie trzy lata Legia osiągnęła sukcesy - ok, nie zdobyła mistrzostwa Polski, to na pewno nas wszystkich boli, ale klub się rozwinął. Byliśmy na 137. miejscu w rankingu UEFA, a jesteśmy na 72. Zdobyliśmy Puchar Polski i Superpuchar, zagraliśmy dwa razy z sukcesami w Lidze Konferencji, ogrywając naprawdę duże marki. To trzeba docenić, Jacek miał duży wkład w to wszystko.

- To nie jest tak, że rola Jacka Zielińskiego się skończyła, klub wciąż go potrzebuje. Natomiast Legia nie może wpaść w samozadowolenie i stwierdzić, że wszystko już jest dobrze. Teraz będziemy wybierać nowego dyrektora sportowego, procesy się rozpoczęły, a Jacek jedną z osób za to odpowiedzialnych. Chcemy ściągnąć kompetencje, które pchną nas dalej. Mam na myśli kompetencje dotyczące budowania drużyny, rekrutacji, skautingu, analityki wokół tego. Zrobiliśmy bardzo duży progres przez ostatnie parę lat, ale czujemy, że możemy zrobić kolejny krok do przodu. Prawdopodobnie będą to osoby spoza Polski, bo w Polsce wielu takich osób nie ma. Czy Masłowski jest taką osobą? Mamy proces rekrutacji, nie chcę tej rozmowy sprowadzać do jednego czy dwóch nazwisk, o personaliach pogadamy, jak będą znane.

- W tym obszarze musi być ścisła współpraca, musi być określone, jak chcemy grać w piłkę, ściągać zawodników o określonych wcześniej profilach. I te założenia trzeba konsekwentnie realizować. Do tego konieczna jest bardzo ścisła współpraca wszystkich kluczowych osób, jak największej liczby tych osób, które mogą dać swoje zdanie na dany temat. Na tej podstawie trzeba podejmować decyzje. W tym procesie w ostatnich latach bardzo ważny jest trener. W ostatnich trzech latach nie było takiej sytuacji byśmy ściągnęli jakiegoś zawodnika bez pełnej akceptacji trenera.

O trenerze Goncalo Feio i kadrze zespołu

- Jako klub działamy w taki sposób, że pewne rzeczy są rzeczami wewnętrznymi, i sytuacja jaka miała miejsce między mną a trenerem Goncalo Feio w szatni po meczu w Szwecji również jest sprawą wewnętrzną. Ani ja, ani nikt z zarządu, na temat tej sytuacji nie będzie się wypowiadał. To jest ogarnięte, procesy działają, jedziemy dalej.

- Trener powiedział ostatnio o braku odpowiednich nazwisk do wzmocnień. Czy ja podobnie jak trener też chcę wzmocnień? Odpowiem jak Zbigniew Jakubas. Czy ktoś, kto włożył takie pieniądze w klub, nie chce wygrywać? Nie chce się wzmacniać? To jest oczywiste, że wszyscy pracujemy nad tym, aby było jak najlepiej, tylko patrzymy na całość sytuacji i podejmujemy odpowiednie decyzje. Dziś w klubie są stworzone procesy i struktury, i ludzie w tym będący dobrze sobie dają radę. A czy mamy wąską kadrę? Mogę zapytać - co się stało w Manchesterze City? Czy fakt, że wypadł Rodri spowodowało, że to zupełnie inny klub i wszystko nie działa, nie ma wzmocnień i trener sobie nie radzi? Nie, tak się nie dzieje, czasem po prostu są takie sytuacje. I jak wypadają kluczowi zawodnicy, to trzeba sobie radzić. My ostatnie mecze rozgrywaliśmy bez absolutnie kluczowych zawodników w kadrze. Wzmocnienia będą, choćby przez to, że do gry wróci siedmiu zawodników, którzy ostatnio byli kontuzjowani. Naszym celem jest na pewno wzmocnienie drużyny, a nie jej osłabienie. Na jakich pozycjach? To już nie jest pytanie do mnie.

- Czy rozpoczęliśmy rozmowy z trenerem Feio o przedłużeniu umowy? Z tego co wiem, to nie. Mamy ważną umowę, i cele do zrealizowania. A co będzie kluczowe? Na końcu najważniejszy jest klub. Nie ma więc miejsca na własne ego, czy to ego trenera czy dyrektora sportowego czy nawet moje. Zawsze będziemy się kierować najlepszym interesem klubu. Oczekuję tego, by wszyscy w klubie, zwłaszcza na kluczowych stanowiskach, myśleli podobnie w tym temacie. Wiem z doświadczenia, ale patrząc też na inne kluby, gdy brakuje tej jedności, zaczynają się problemy. Trzeba się dzielić spostrzeżeniami, mieć swoje wymagania, gdyby tego nie było, powstałby problem. Oczekuję tego od swoich najbliższych współpracowników. Dziś każdy musi myśleć o tym, co możemy zrobić lepiej i jak to zrobić. Ale na koniec najważniejsze jest zrozumienie i współpraca. Jeśli to w klubie jest, to wszystko idzie dobrze. I ostatnie trzy lata, to co zrobiliśmy pozytywnego jest efektem, że mieliśmy taką jedność. Nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy, ale działaliśmy wspólnie i ciągnęliśmy wózek w jedną stronę.

- Co wiosną uznam za sukces, a co za porażkę? Czy Goncalo Feio będzie przygotowywał zespół do rundy wiosennej? Celem numer jeden jest mistrzostwo Polski, to jest niezmienne.  W tym roku Puchar Polski to też coś, o co powinniśmy powalczyć. Chcemy też jak najdalej zajść w Europie, tutaj nie trzeba nikogo motywować.

Polecamy

Komentarze (361)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.