Piotr Celeban
fot. Marcin Szymczyk

Piotr Celeban: Iordanescu jest uczciwy i poradzi sobie z presją w Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

17.06.2025 14:35

(akt. 17.06.2025 14:37)

Edward Iordanescu trafił do klubu z Łazienkowskiej, podpisując 2-letni kontrakt. – Nie pracowaliśmy zbyt długo, ale znamy się, mamy ze sobą kontakt. Złożyłem mu gratulacje, jak został trenerem Legii – mówił Piotr Celeban, były mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław, który współpracował z Rumunem w FC Vaslui, w drugiej połowie 2012 roku.

– Poznaliśmy się w Vaslui. Edward Iordanescu był tam asystentem, przez chwilę pierwszym trenerem. To bardzo dobry człowiek. Już wtedy pojawiały się zalążki, które wskazywały na to, że będzie niezłym szkoleniowcem – tym bardziej, że grał w piłkę, czuł wszystko jako zawodnik. Mieliśmy wtedy duże problemy finansowe, zwariowanego właściciela, który – jak to Rumuni – czasami próbował ingerować w skład, ale Edi wykazywał się stanowczością.

– Współpracowałem z nim krótko, ale bardzo dobrze zapamiętam ten czas. Prowadząc kolejne drużyny, pokazał, że zna się na swoim fachu. Legia zakontraktowała świetnego trenera. Życzę mu powodzenia. Jak będzie możliwość i będę w pobliżu, to na pewno do niego zadzwonię i postaram się z nim spotkać, porozmawiać.

Co na to wskazywało, że będzie dobrym trenerem?

– Pewność siebie, przekazywana wiedza. Jego ojciec jest jednym z najwybitniejszych trenerów rumuńskich, z sukcesami prowadził reprezentację i też był piłkarzem. To wszystko przekłada się na to, że potem jesteś w stanie dotrzeć do zawodnika w prosty sposób.

– Niektórzy szkoleniowcy dużo gadają, ale jak przychodzi co do czego, to potem trudno dostrzec efekty pracy na boisku. Jeśli chodzi o Ediego, to był piłkarzem, ma sporą wiedzę trenerską i taktyczną. Przekazywał ją w łatwy sposób, co skutkowało pod kątem zajęć. Wszystko odbywało się bardzo dobrze – 100-procentowy profesjonalizm.

Zwracał na coś szczególną uwagę?

– Pracowaliśmy bardzo dawno temu, ale skupiał się na detalach. Chce grać ofensywnie, ale wszystko musi być zbilansowane. Pokazał to w kolejnych zespołach, z którymi osiągał sukcesy – również z reprezentacją Rumunii na EURO, gdzie udowodnił, że można grać ładnie dla oka. Był bardzo chwalony za okres w kadrze.

Mimo że w Vaslui był asystentem, to zabierał głos w szatni i na treningach, podpowiadał zawodnikom?

– Sam jestem teraz trenerem, więc wiem, jak to się odbywa. Jest główny szkoleniowiec, który decyduje o wielu rzeczach i skupia się na całym zespole, a asystenci są przekierowani na konkretne formacje, widzą dodatkowe rzeczy na boisku i dzielą się spostrzeżeniami. Edi udzielał się, miał swoje zdanie. Nie wiem, kogo rozważała jeszcze Legia, ale uważam, że Iordanescu prędzej czy później osiągnie z nią wyznaczone cele. Życzę mu tego, bo jest bardzo dobrym trenerem i człowiekiem.

Jakby nie patrzeć, to młody szkoleniowiec. Lubi nowe technologie? Jeśli masz do tego dostęp, to jest to coś, co może nie zrobi za ciebie wyniku, ale na pewno dużo pomoże. Edi korzysta z tego i to sprawi, że jego warsztat będzie coraz lepszy – tak, jak rezultaty zespołu. I chyba Legia wreszcie wróci na swoje miejsce.

Niektórzy mają wątpliwości w stosunku do trenera Iordanescu, tłumacząc to tym, że ostatni raz prowadził klub w 2021 roku i ogólnie zbyt długo nie pracował w jednym miejscu.

– Trzeba też brać pod uwagę to, w jakich klubach pracował. Zdobył mistrzostwo z CFR Cluj, które zawsze było za plecami wielkiej marki, czyli Steauy.

Nie ma co patrzeć na to, jak długo prowadził rumuńskie zespoły, bo tam właściciele często są impulsywni i są w stanie zwolnić mimo dobrego wyniku. Łukasz Szukała mówił mi, jak zwalniano szkoleniowców w Bukareszcie. Słyszałem, że w przerwie jednego z meczów Gigi Becali poszedł do telewizji i powiedział, że już nie mają trenera.

Iordanescu i tak osiągnął bardzo dużo w Rumunii, spoglądając na to, w jakich był zespołach i z jakimi właścicielami współpracował. Jeśli prowadzisz Steauę, to jesteś pod ogromną presją – nie tylko ze strony kibiców, ale przede wszystkim właściciela, który jest zwariowany.

Ostatnio Michał Gliwa powiedział, że będąc na ławce, został ukarany czerwoną kartką za odkopnięcie wody. Później miał rozmowę wychowawczą z trenerem Iordanescu, który wytłumaczył mu, że takiego zachowania nie toleruje i że było to nieodpowiedzialne. Miał pan jakąś pamiętną rozmowę z tym szkoleniowcem?

– Czegoś takiego akurat nie było. Powiem tak: wielu trenerów, którzy wcześniej grali w piłkę, znają takie sytuacje z własnego doświadczenia, wiedzą, że mecz to emocje i że czasami zawodnikowi może coś odwalić. Potem pozostaje kwestia podejścia szkoleniowca do piłkarza i tego, czy od razu go ganić – według mnie, czerwona kartka to już i tak kara z automatu.

Piłkarz potrafi wyczuć, jest na tyle mądry, że widzi, czy trener jest autentyczny, czy sieje farmazon i nawija makaron na uszy. Edi jest uczciwy w stosunku do graczy – tak go zapamiętałem. Zawodnicy będą szanować takiego szkoleniowca, który gra w otwarte karty. Czasami może powiedzieć parę mocnych słów w szatni, nie tolerować jakiegoś zachowania i zganić piłkarza, ale potem pójdzie na konferencję prasową i nie będzie nikogo krytykował publicznie. Wręcz przeciwnie, będzie bronił. Dla takiego trenera chce się grać.

Legia to największy klub w Polsce, biorąc pod uwagę nie tylko budżet, ale też tytuły. Wiadomo, jaka jest tam presja, lecz Edi sobie z nią dobrze poradzi. Praca musi go obronić. Przemawiają za nim wyniki. Mając niezłych zawodników, będzie w stanie do nich przemówić, by zrobili to, co mają zrobić, czyli wreszcie sięgnąć po mistrzostwo Polski, na które czekają przy Łazienkowskiej od 2021 roku.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.