
Mateusz Mazur: Mam żal do Goncalo Feio
18.06.2025 12:00
(akt. 18.06.2025 12:03)
O procedurze transferowej w Legii
– Każdy transfer w letnim oknie, jak i wcześniejszych, był za zgodą wszystkich stron. Nikogo nie sprowadzono wbrew trenerowi, sztabowi, czy któremuś z prezesów. Wszystko było spójne. W tamtym momencie spójne. Zawodników weryfikował dział skautingu, później przekazywał nazwiska do Jacka Zielińskiego. Jacek rozmawiał o nich na spotkaniach z Radkiem Mozyrko i Goncalo Feio. Nikt nie wcisnął do Legii jakiegoś piłkarza na siłę, bo tak sobie wymyślił.
– Jeżeli my sprowadziliśmy Oyedele, który okazał się dobrym transferem, to sprowadziliśmy go razem. Nie sprowadziłem go ja, nie sprowadził go Radek Mozyrko, nie sprowadził go Jacek, ani nie sprowadził go Goncalo Feio, czy ktoś ze skautów. Nsame dzisiaj ma zły PR, a jego transfer oceniono jako niewypał. Sprowadziliśmy go razem, świadomie. Nie zrobił tego Jacek, Radek, ja, Norbert Misiak, Tomek Kiełbowicz, Piotrek Włodarczyk, czy Goncalo. Bo w piłce działasz zespołowo. I ta praca zespołowa była latem wykonywana. Ja dziś nie kupuję narracji, że skauting zawalił to okno.
O tym, że w pewnym momencie zabrakło spójności
– Zamiast iść w jedną stronę i wzajemnie sobie ufać, później to się rozjechało i zaczęła się wewnętrzna gra. Na zasadzie ja sprowadziłem tego, ty sprowadziłeś tego, a tego nie byłoby w klubie beze mnie.
O Alfareli i Szkurinie
– Wydaje mi się, że niektórym w klubie pasowało to, że Alfarela ma problem z tym, by wejść do Legii i od początku być kozakiem. Bardziej ich cieszyło, że on się spali, czy będzie miał gorszy mecz, niż chcieli go budować. I zepchnęli go na bok: ty sobie nie radzisz, nie odnajdziesz się w Legii. Był rzucany na dziesięć, piętnaście, czy dwadzieścia minut w jednym i drugim meczu w ciężkich momentach, często na skrzydło.
– Zimą przyszedł Ilja Szkurin i też miał ciężki początek. Było widać, jak bardzo frustrował się tym, że nie może zdobyć bramki. Natomiast Ilja dostał zaufanie. Nawet po gorszym meczu w kolejnym wychodził w składzie. Pozwolono mu dojść do momentu, że zdobędzie jedną, drugą czy trzecią bramkę dla Legii.
O Nsame
– Chcieliśmy doświadczonego napastnika, który odnajduje się w polu karnym i zapewni nam gole. Kogoś takiego widzieliśmy w Nsame. Rozegrał kilkaset meczów, strzelił bodaj w okolicach 200 goli. Nie będziemy od niego wymagali pressowania, tego, żeby pracował nie wiadomo, jak wiele w obronie. Po jakimś czasie narracja zmieniła się w stronę, że to przeszkadza. Ktoś o parę miesięcy za późno zorientował się, że taki profil nam jednak nie odpowiada i od napastnika wymagamy nie tylko goli.
– Sztab z jednej strony wiedział, jakiego piłkarza sprowadzamy, a później otwarcie komunikował, że on nie pasuje profilem. Chociaż zachowując obiektywizm, to akurat ten transfer nam nie wyszedł. Być może za jakiś czas ta narracja dotycząca Nsame jeszcze się zmieni.
O braku zaufania
– Rozjechaliśmy się pomiędzy działami, nie było zaufania. W taki sposób nie da się pracować. Rozpad stał się kwestią czasu. Doszło do sytuacji, że musisz decydować – zostaje jedna, czy druga strona.
– W Legii w tamtym momencie najlepiej byłoby wyjaśnić nieporozumienia na linii pion sportowy, trener, sztab szkoleniowy, bo zaczęło już być mocno nie po drodze w wielu tematach. Rozumiem, że ktoś może mieć konflikt. Natomiast powinno go się wyjaśniać między sobą jak dorośli ludzie, faceci. Umówmy się: kto w swojej pracy lubi się ze wszystkimi? Nie ma takich sytuacji i piłka nie jest wyjątkiem.
Całą rozmowę z Mateuszem Mazurem można przeczytać w Przeglądzie Sportowym Onet.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.