News: Legia bogatsza o pół miliona

Zwycięstwo reprezentacji Węgier, remis Portugalii

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

14.06.2016 23:04

(akt. 04.01.2019 12:28)

Piąty dzień mistrzostw Europy dostarczył kibicom piłkarskim mnóstwo emocji, mimo że odbyły się tylko dwa spotkania grupy F. Najpierw Austria zaskakująco przegrała z Węgrami, a wieczorem Portugalia musiała podzielić się punktami z Islandią.

W wyjściowej "jedenastce" Węgrów znalazło się miejsce dla dwóch piłkarzy występujących na co dzień w Ekstraklasie - Richarda Guzmicsa, gracza Wisły Kraków oraz Tamasa Kadara, zawodnika Lecha Poznań. Na ławce usiadł z kolei Gergo Lovrencics, piłkarz "Kolejorza" oraz Nemanja Nikolić, napastnik Legii Warszawa. Od samego początku własny rytm chciał narzucić zespół Marcela Kollera. Już w pierwszej minucie na listę strzelców mógł się wpisać David Alaba.  Defensor Bayernu Monachium potężnie uderzył z dystansu, jednak trafił tylko w słupek. Później lewy obrońca otrzymał dokładne podanie od kolegi, wpadł w "szesnastkę", lecz czujny w bramce był Gabor Kiraly - co ciekawe, najstarszy piłkarz mistrzostw Europy. Po kwadransie do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Bernda Storcka. Po jednej z akcji piłkę tuż przed polem karnym zgarnął Adam Szalai, ale strzał snajpera Hannoveru został zablokowany. W 23. minucie Węgrzy byli bliscy szczęścia. Guzmics długim podaniem świetnie obsłużył na prawej flance Szalaia, który bez przyjęcia odegrał futbolówkę do Zoltana Gery, jednak piłkę chwycił Robert Almer. Niezłą okazję miał też Zlatko Junuzović. Gracz Werderu Brema uderzył z półwoleja zza pola karnego, ale Kiraly poradził sobie z jego strzałem. Tuż przed przerwą mogliśmy obejrzeć błysk Marko Arnautovicia. Austriak popędził lewą stroną i zagrał piłkę wzdłuż pola karnego. Do futbolówki doszedł Martin Harnik, ale zawodnik VfB Stuttgart poślizgnął się i stracił równowagę.

 

Po zmianie stron, podobnie jak na początku pierwszej połowy, również przycisnęli Austriacy. Alaba zszedł na lewe skrzydło i dośrodkował. Futbolówka dotarła do Marca Janko, ale napastnik nie potrafił skierować jej do siatki. Z dystansu, po drugiej stronie, zaskoczyć Almera chciał Gera, jednak pomocnik oddał bardzo niecelne uderzenie. Kilka chwil później, niemal z tej samej odległości, na bramkę huknął Balazs Dzudzsak, lecz tym razem golkiper Austrii Wiedeń z problemami, ale wybił futbolówkę poza linię końcową. W 62. minucie Węgrzy wyszli na prowadzenie. Laszlo Kleinheisler podał na granicy "szesnastki" do Szalaia, a napastnik wbiegł w pole karne i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w bramce. Warto podkreślić, że błąd popełnił także Almer, który mógł zachować się w tej sytuacji znacznie lepiej. Kilka chwil później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, za faul na Kadarze, otrzymał Aleksandar Dragovic i od tego momentu piłkarze Kollera musieli sobie radzić w "dziesiątkę".

 

Formacje znacznie się rozciągnęły, przez co gracze Storcka mieli więcej miejsca i przeprowadzili kilka niebezpiecznych kontrataków. Austriacy nie mieli nic do stracenia, a oprócz bloku defensywnego, praktycznie nikt nie wracał się do obrony, aby zabezpieczać własną bramkę. Węgrzy jednak dopięli swego i w 88. minucie podwyższyli prowadzenie. Fantastyczną piłkę z środka pola otrzymał Zoltan Stieber. Pomocnik wpadł w "szesnastkę" i sprytnie przelobował bezradnego Almera. W doliczonym czasie gola kontaktowego mógł strzelić jeszcze Arnautović, ale piłkarz Stoke City trafił wprost w Kiralyego. Węgrzy sprawili niespodziankę, zasłużenie zdobyli trzy punkty i mają spore szanse na wyjście z grupy. 

 

Austria - Węgry 0:2 (0:0)

Szalai (61. min.), Stieber (88. min.)

Żółte kartki: Dragovic (Austria) - Nemeth (Węgry)

Czerwona kartka: Dragovic (za dwie żółte)

 

Austria: Almer - Klein, Dragovic, Hinteregger, Fuchs - Baumgartlinger, Alaba - Harnik (78' Schoepf), Junuzovic (58' Sabitzer), Arnautovic - Janko (65' Okotie)

Węgry: Kiraly - Fiola, Guzmics, Lang, Kadar - Gera - Nemeth (89' Pinter), Nagy, Kleinheisler (79' Stieber), Dzsudzsak - Szalai (69' Priskin)

 

W drugim wtorkowym meczu Portugalia zmierzyła się na stadionie w Saint-Etienne z reprezentacją Islandii. Co ciekawe, ci drudzy mogli już w 2. minucie otworzyć wynik spotkania, ale Gylfi Sigurdsson po minięciu Vierinhi trafił prosto w Rui Patricio. Zawodnicy Larsa Lagerbacka od początku chcieli zaskoczyć rywali i szybko strzelić gola, a nie czekać na własnej połowie i nastawiać się głównie na kontry. Po kwadransie nieco przycisnęli Portugalczycy, zwłaszcza Vierinha, który robił sporo szumu w ofensywie, mimo że to nominalny prawy obrońca. Gracz Wolfsburga po jednej z akcji zszedł do środka pola i huknął na bramkę Hannesa Halldorssona, ale Islandczyk spokojnie chwycił piłkę. W 21. minucie Portugalczycy powinni objąć prowadzenie! Cristiano Ronaldo zwiódł Ari Skulasonai zacentrował idealnie na głowę Naniego.  29-latek uderzył z główki, a Halldorsson instynktownie odbił futbolówkę i tym samym uchronił swój zespół od straty gola. Ekipa Fernando Santosa zdominowała przeciwników, stwarzała sobie znacznie więcej okazji i w 31. minucie dopełniła celu. Andre Gomes płasko dośrodkował z prawego skrzydła. Do piłkę w polu karnym dopadł Nani i pewnie umieścił piłkę w siatce. Islandczycy w końcówce pierwszej połowy próbowali jeszcze doprowadzić do wyrównania. Zespół Lagerbacka miał kilka rzutów rożnych, ale nie były one w stanie zagrozić oponentom. Tuż przed przerwą kibicom pokazał się Raphael Guerreiro. Piłkarz francuskiego Lorient popisał się efektownym dryblingiem przed "szesnastką", spojrzał i uderzył na bramkę, ale został zablokowany.

 

W drugą połowę świetnie weszli Islandczycy, którzy błyskawicznie doprowadzili do remisu. Johann Gudmundsson popędził prawą flanką i perfekcyjnie zacentrował w pole karne. Pomocnik Charlton Athletic kapitalnie wypatrzył niepilnowanego Birkira Bjarnasona, który pokonał Patricio. Portugalczycy, podrażnieni bramką, próbowali odmienić losy spotkania. Z dystansu zaskoczyć Halldorssona chcieli Gomes i Guerreiro, jednak Islandczyk za każdym razem wychodził z opresji. Im było bliżej do końca meczu, tym ciężar na swoje barki starał się wziąć Ronaldo. Gracz Realu Madryt dryblował i regularnie uderzał zza "szesnastki", ale jego strzały nie przyniosły pożądanych efektów. W końcówce meczu drużyna Lagerbacka została praktycznie zamknięta we własnym polu karnym i miała ograniczony wachlarz możliwości. W 86. minucie mogło być 2:1 dla Portugalii. Ronaldo uderzył piłkę głową po niezłym dośrodkowaniu, ale piłkę bez najmniejszych problemów złapał Halldorsson. Moment później świetną sytuację mieli Islandczycy, ale Patricio obronił strzał Alfreda Finnbogasona.W doliczonym czasiePortugalczycy naciskali rywali, jednak rezultat meczu nie uległ już zmianie.

 

Portugalia - Islandia 1:1 (1:0)

Nani (31. min.) - Bjarnason (50. min.)

Żółte kartki: Bjarnason (Islandia)


Portugalia: Patricio - Vierinha, Carvalho, Pepe, Guerreiro - Mario (76' Quaresma), Pereira, Gomes (85' Eder) - Moutinho (70' Sanches) - Nani, Ronaldo

Islandia:  Halldorsson - Saevarsson, Sigurdsson, Arnason, Skulason - Gudmundsson (90' Bjarnason), Gunnarsson, Sigurdsson, Bjarnason - Sighthorsson (81' Finnbogasson), Bodvarsson

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.