News: Komentarz: Szambo

Znalezione na blogach: O słabości naszej piłki

Marcin Szymczyk

Źródło: okiemsnajpera.przegladsportowy.pl/, przegladsportowy.pl

17.11.2013 19:33

(akt. 21.12.2018 15:11)

- Dostaliśmy w trąbę ze Słowacją, która delikatnie mówiąc, do mocarzy nie należy. Bronił jej trzeci bramkarz, nie przyjechało kilku zawodników. Mamy Boruca, Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i podniecamy się nimi, myślimy, że oni nam będą wygrywać mecze. NIE BĘDĄ. To nie podwórko, że jeden weźmie piłkę, objedzie siedmiu (w tym trzech z brzuchem) i strzeli gola. To profesjonalny futbol, na który jesteśmy za słabi. Po prostu. Za słabi. Tylko nie potrafimy tego przyznać, chora duma narodowa każe nam oczekiwać cudów. I budzimy się średnio co miesiąc z ręką w nocniku - pisze na swoim blogu dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Adam Dawidziuk.

Po laniu od Słowaków słyszę, że to eksperymenty, że trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Wyłączam telewizor, nie potrafię też słuchać pani z Polsatu News, która zadaje Adamowi Godlewskiemu pytania. „Pojawiły się głosy, że Nawałka powinien odejść”. „Może zapraszajmy tylko San Marino”. Tak samo nie widzę sensu w tych niepotrzebnych usprawiedliwieniach. Powtórzę się: przegrywamy, bo jesteśmy słabi. Mentalnie, taktycznie, odstajemy pod względem wyszkolenia technicznego. Cierpimy. Oglądając ligę i reprezentację, pokutujemy za lata zaniedbań i olania (tak: olania) szkolenia, podejścia do dzieci i młodzieży. Za pracę u podstaw: pała.


... Nie ma żadnego systemu szkolenia. Są jednostki, pasjonaci pracujący za kilkaset złotych miesięcznie. Życie tę pasję w nich zabija, bo żeby jakoś żyć, muszą pracować w trzech miejscach. Współczuję im. Bo co z tego, że na terenie klubu jest Orlik, skoro pierwszeństwo ma do niego gmina? Widzieliście kiedyś trening 8-latków o 19 w listopadzie? Ja widziałem. I dzieci, które wstały o 6, były w szkole, na świetlicy, zdążyły lub nie odrobić lekcje. Podziwiam je, że nie marudzą. Wiecie jak wyglądają boiska przy szkołach podstawowych? Betonowa wylewka, a na niej wykładzina. Brak słów. W miejscach, gdzie w czasie mojego dzieciństwa były boiska, stoją bloki.


...Nie dziwią mnie porażki reprezentacji, Legii i Lecha w europejskich pucharach. Dlaczego tak wiele wymagamy? Dlaczego nie przyznamy, że po prostu jesteśmy słabi i nie weźmiemy się do roboty, by to zmienić? Tylko tego będę wymagał od prezesa Zbigniewa Bońka i jego ekipy. Nie wyników kadry.


Cały tekst Adama Dawidziuka można przeczytać TUTAJ.

- Absolutnie proszę nie myśleć, że jestem przeciwnikiem szkółek czy też - jak to się ładnie mówi - akademii. Wręcz przeciwnie, niech rozkwitają. Jednak nie ulegam tak całkiem ich czarowi. Są one potrzebne, by "obrobić" materiał, który został dostarczony "z dołu". Dół to te wszystkie osiedla, które kiedyś tętniły życiem, a dzisiaj gasną. Widzę to po okolicy, w której się wychowałem. Gdzieniegdzie powstają orliki, ale liczba osiedlowych boisk dramatycznie znika. Dramatycznie też kurczy się liczba chłopaków, którzy mają siedem, osiem albo dwanaście lat i po prostu grają, od rana do wieczora.


- Widział ktoś takiego chłopca, któremu rodzice by na to pozwolili? Widział ktoś smarkacza z kluczem zawieszonym na szyi, odbijającego piłkę o garaż, przez sześć godzin? Ilu takich jest, a ilu było kiedyś? Można wsadzić syna w samochód i zawieźć na trening, później sprawdzić, czy się nie przemęczył (ejże, trenerze, za ostre te zajęcia, nie za to płacę!) i wrócić do domu. Przy dużej konsekwencji, taki chłopak zostanie profesjonalnym zawodnikiem, bo w Polsce będzie konkurował z innymi "profesjonalnymi zawodnikami", którzy przeszli identyczną ścieżkę. Ale na arenie międzynarodowej do rywalizacji przystąpią już chłopcy z państw, w których przez 365 dni świeci słońce albo z takich, w których jedna konsola Playstation przypada na sto tysięcy, a nie na stu mieszkańców. Mówiąc krótko - wtedy na arenę wkroczą goście, którzy w życiu niczego innego nie robili, poza kopaniem piłki. Dziesięć godzin dziennie. I nas zleją. Będą nas lać przez kolejne dwieście lat.


- Dzisiaj wierzymy w fatamorganę - wierzymy w widoczne gdzieś na horyzoncie akademie, które będą miały tysiąckrotnie niższy przerób niż osiedlowe boiska sprzed dekad, za to oszlifują każdy diamencik. Oj, bardzo jestem sceptyczny. Moim zdaniem będą mimo wszystko zajmować się - że tak nieładnie powiem - półproduktami, czyli dzieciakami, które w swoim życiu kopnęły piłkę o trzysta tysięcy razy za mało. Nam - rodzicom - te pociechy czasami przyniosą dumę, ale czy przyniosą krajowi? Nie dowierzam.


Cały tekst Krzysztofa Stanowskiego można przeczytać TUTAJ.

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.