
Znalezione na blogach: Norweskie tornado
25.12.2013 13:29
(akt. 21.12.2018 15:11)
Wraz z końcem rundy wiosennej, na Łazienkowskiej 3 odezwał się nie tylko grom, ale rozpętało prawdziwe tornado. Trener zajmującej pierwszą pozycję w lidze Legii Warszawa, zakończył swoją pracę z zespołem. To oświadczenie wstrząsnęło futbolowym światem, no dobra, może „tylko” polskim środowiskiem piłkarskim. Nie pamiętam podobnego przypadku, aby odchodził opiekun najlepszej drużyny w lidze, zespołu nie tylko walczącego o mistrzostwo, ale mającego na nie największe szanse. Co więcej, opuszczał prowadzony przez siebie zespół bez większego zgrzytu na linii kierownictwo - trener, czy też na skutek konfliktu ze swoimi zawodnikami. A jednak, Jan Urban nie jest już opiekunem piłkarzy mistrza Polski. Jego miejsce zajmuje bardzo znany i powszechnie szanowany Henning Berg. I to zaczynają się schody, bo charyzmatycznego Norwega znamy jak już napisałem bardzo dobrze... z tym, że jako piłkarza, natomiast trenerem jest zupełnie anonimowym. Wygląda więc na to, że to właśnie na stadionie Wojska Polskiego święcić ma swoje pierwsze triumfy.
Trzeba przyznać, że tym ruchem prezes Legii, Bogusław Leśnodorski po raz kolejny udowadnia, iż lubi „grać” ostro i nawet bardzo ryzykowne posunięcia nie są mu obce. Jan Urban miał swoich zwolenników, pomimo niewątpliwych sukcesów, miał też przeciwników, ale chyba nikt nie wątpi, że kolejne mistrzostwo z dużym, (może lepiej byłoby napisać wielkim) prawdopodobieństwem stałoby się faktem. Teraz, pod ręką zupełnie nieznanego warsztatowo fachowca, nic już nie jest tak oczywiste. Wprowadzanie nowej filozofii nigdy nie jest łatwe, nowe treningi, nowa taktyka, to wszystko może mieć zarówno pozytywny jak i negatywny wpływ na prowadzony przez norweskiego szkoleniowca zespół. A przecież w szalonej, jakby skompresowanej rundzie wiosennej, czasu na korekty nie będzie. Z tym wszystkim musi poradzić sobie facet z niewątpliwą piłkarską przeszłością, ale z nie oszukujmy się dość nikłym doświadczeniem trenerskim. A przecież doświadczenie to właśnie to, czego brakowało jeszcze wczorajszemu szefowi warszawskich piłkarzy.
Jan Urban przychodził, jako trener o znanych zaletach, ale też o zdefiniowanych wadach. Taktyczne niuanse i szkoleniowe gierki nigdy nie były jego mocną stroną świetnego niegdyś napastnika. Za to umiejętność pracy z młodzieżą i wspólny język z zawodnikami należały do wielkich zalet starego/nowego szkoleniowca wojskowych. Pamiętam jak dziś, gdy zaraz po swoim powrocie na Ł3 Jan Urban, wszem i wobec oznajmił, że Legia jest na tyle wielka, iż nie powinna dostosowywać się do gry rywali, powinna grać ofensywnie, a to przeciwnik powinien szukać naszych słabych stron. Dla fanów stołecznego zespołu, zmęczonych taktycznymi eksperymentami Macieja Skorży był to balsam na skołatane nerwy. Przegrany w fatalnym stylu sezon miał już się nigdy nie powtórzyć. Ciekawe jest to, że poniekąd to właśnie trzymanie się tej tak hurraoptymistycznie przyjętej deklaracji stało się niejako gwoździem do trenerskiej trumny. Kilkanaście miesięcy później te same tłumy kibiców nie mogły wybaczyć szkoleniowcowi otwartej gry z europejskimi średniakami. Gry, która siłą rzeczy okazała się może i niezła dla oka, ale za to nieskuteczna. Po raz kolejny okazało się, że łaska kibica na pstrym koniu jedzie i czytając liczne komentarze można było się przekonać, że to Maciej Skorża i jego jak powszechnie zarzucana zbyt defensywna taktyka nagle okazała się wzorem dla jego następcy. Niedoścignionym wzorem, jak powszechnie uważano.
Co by o trenerze Janie Urbanie nie mówić, trzeba przyznać, że poprowadził swój zespół dokładnie tam gdzie tego oczekiwali kibice. Zupełnie nie zważając na fakt jak rozbity zespół odziedziczył, zabrał się do ciężkiej pracy. Trzeba przyznać, że zupełnie odmienił oblicze drużyny, a długo oczekiwane mistrzostwo stało się faktem. Co ważne, drużyna grała zapowiadany ofensywny futbol, porywając ilością strzelanych bramek. Ten trend utrzymał się do samego końca, z jednej strony radując kibiców, z drugiej przyczyniając się do niepowodzeń w meczach o wyższą, europejską stawkę. Fan futbolu to bardzo specyficzny typ pasjonata, nie interesują go finanse zespołu, nie interesuje otaczająca go rzeczywistość, jedyne, czego pragnie to sukcesu swojej drużyny. Dziś chcemy pucharu, jutro mistrzostwa, a pojutrze... pojutrze mamy zawojować Europę. Ot, tak, z dnia na dzień, a raczej z roku na rok.
Tym wymaganiom nie podołał trener Urban, na Europie połamał zęby, a w zasadzie to łamał je raz po raz. Gdy do tego dodamy wielkie kłopoty z kontuzjami i coraz mniejszy udział utalentowanej legijnej młodzieży, mamy pełen obraz problemów, jakie przyczyniły się do takiej, a nie innej oceny byłego już szkoleniowca. Decyzja oznacza, że Legia pod wodzą prezesa Leśnodorskiego nie chce stać w miejscu, pragnie iść dalej, rozwijać się jeszcze szybciej niż dotychczas. Chce zaistnieć nie tylko na rynku lokalnym, ale też korzystnie „sprzedać” się w Europie. Za to oczywiście ganić jej włodarzy nie można, ale to wcale nie oznacza, że wraz z tymi działaniami nie pojawia się szereg ważnych pytań, na które warto by sobie odpowiedzieć:
- czy wciąż osłabiany zespół faktycznie może zaspokajać ambicje swoich kibiców?
- czy aby na pewno sukces sportowy, nie powinien iść wraz z sukcesem finansowym?
- czy możliwym jest, aby działalność sportowa aż tak wyprzedzała tę ze sfery finansów?
- czy pion sportowy jest już na tyle prężny, że będzie w stanie pomóc nowemu szkoleniowcowi?
Czy nie jest tak, że bez spełnienia tych warunków, ten czy tamten szkoleniowiec na trenerskiej ławce traci jakiekolwiek znaczenie. Bez tego spełnienie oczekiwań kibiców, a przede wszystkim zadośćuczynienie dość szumnym zapowiedziom o dominacji, będzie szalenie trudnym zadaniem. No chyba, że Henning Berg samym swoim nazwiskiem ma przyciągnąć kolejnych inwestorów, a my mamy do czynienie nie tyle z próbą poprawienia sytuacji zespołu, co z zakrojoną na szeroką skalę akcją marketingową...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.