
Zbigniew Boniek: Komisja Dyscyplinarna popełniła błędy
09.08.2014 21:43
(akt. 21.12.2018 16:01)
- Interweniował pan w UEFA w sprawie Legii?
- O sprawie dowiedziałem się w czwartek, około godziny 16. Od tamtej pory byłem w stałym kontakcie z panem Leśnodorskim, rozmawiałem też z panem Wandzlem z Ekstraklasy SA. I od tamtego momentu do 1 w nocy wydzwoniłem wszystkich najważniejszych ludzi w UEFA. Wszyscy wnikliwie przyglądali się tej sprawie, ale i Michel Platini, i Giorgio Marchetti mówili jedno: – Zibi, tam nie ma żadnej furtki. Nic. Regulamin nie przewiduje żadnej innej kary niż walkower. Jest nam bardzo przykro… Ponadto pamiętajmy, że to nie jest tak, że orzeka UEFA i że Platini może tym ręcznie sterować. Orzeka niezależna Komisja Dyscyplinarna
Wcześniej zupełnie nie było niczego, czego złapać mogłaby się Legia? Takiej ostatniej deski ratunku?
- W dniu obrad Komisji Dyscyplinarnej obdzwoniłem wszystkich. Pisałem do Michela Platiniego: „Michel, przyjaciół w życiu ma się niewielu. Pomóż mi!”. Ludzie z UEFA powiedzieli mi, że jest tylko jedna możliwość, by spróbować Legię uratować. Otóż Celtic musiałby się tego awansu po prostu zrzec, w ramach gestu fair-play. Jeszcze o ósmej rano powiedziałem prezesowi Leśnodorskiemu, że muszą intensywnie naciskać na Celtic, bo tylko to może coś zmienić. Niestety, Celtic zachował się w tej całej sprawie… Hmm… Łagodnie powiem, że antysportowo. Przed meczami z Legią była z ich strony kurtuazja, dżentelmeńskie maniery, sympatyczna współpraca. A przy okazji tej sprawy Celtic udawał, że go nie ma. Nie odpowiadał na telefony, na maile, po prostu schował się za krzakiem i czekał. Starał się być nieuchwytny i był. Takie zachowania nie przystoją wielkim klubom. Cokolwiek zdecydowałeś, miej odwagę odebrać telefon.
Coś pana w tej sprawie szczególnie dziwi?
- Cała ta sprawa jest od początku do końca dziwna. Ludzie z UEFA powiedzieli mi, że 9 lipca wysłali Legii informację, kto pauzuje na kartki, na jakiej postawie i jakie są dalsze procedury. Wystarczyło się zastosować. Zresztą, ten przepis, że piłkarz musi być zgłoszony do rozgrywek, by kara mu się naliczała, jest dość stary. Jak to możliwe, że Bereszyński najpierw na liście zgłoszonych był, a później go wykreślono? Nie pojmuję. To dziecinny błąd. Muszę też powiedzieć, że dobrze by było, gdyby ta sprawa nauczyła trochę piłkarzy, że w wolnej chwili nie powinni tylko grać na Playstation, a czasami mogliby przeczytać regulaminy rozgrywek, w jakich występują. To przecież ich praca. I jak widać, lepiej prawo znać niż go nie znać… Muszę też powiedzieć, że jako związek złożymy oficjalne zażalenie na postępowanie Komisji Dyscyplinarnej. Powiedziałem Michelowi Platiniemu, że jest to skandal, iż prezes i współwłaściciel klubu przylatuje specjalnie i nie jest nawet wysłuchany przez Komisję, tylko trzymają go w holu. To wielka niestosowność. Pana Leśnodorskiego jest mi bardzo żal, w sposób nieprawdopodobny żyje klubem…
Całą rozmowę z prezesem PZPN-u można przeczytać na "Weszło" w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.