Wszystko o meczu z Barceloną
14.08.2002 15:08
To już dziś. 21.30, Barcelona, Camp Nou. Poniżej przeczytacie ostatnie wypowiedzi zawodników, oraz najświeższe informacje z obozów obu drużyn. W szczegółach newsa przeczytacie informacje, które ukazywały się od poniedziałku w naszym serwisie, a także inne aktualności dotyczące dzisiejszego meczu, a także ostatnie wywiady z trenerami, <a href="wywiad.php?id=59" class=new><b>Louisem van Gaalem <a></b> oraz <a href="wywiad.php?id=60" class=new><b>Dariuszem Kubickim</b></a>.
W czasie gorączki związanej z meczem z Barceloną, nie zapominamy o bieżących sprawach klubu. <a href="news.php?id=1656" class=new><b>Tutaj </b></a>przeczytacie o kontuzjach Citki i "Sokoła", a <a href="news.php?id=1655" class=new><b>tutaj </b></a>o wypożyczeniach Mierzejewskiego, Wojtasia i Cieślińskiego.
ŚRODA 14.08.2002 - DZIŚ DZIEŃ PRAWDY
Prawdopodobne wyjściowe jedenastki
Barcelona: Valdes - Navarro, F.de Boer, Puyol - Motta, Cocu, Xavi, Mendieta - Luis Enrique, Kluivert, Saviola.
Legia: Stanew - Dudek, Joźwiak, Omeljńczuk - Szala, Magiera, Majewski, Vuković, Kiełbowicz - Yahaya, Kucharski.
Oczekiwanie na jubileusz
Ten mecz będzie 125. Barcelony w Pucharze Europy, rozegranym na własnym boisku. Bilans wcale nie jest taki olśniewający: 65 spotkań wygrała Barcelona, 29 zremisowała i aż 30 przegrała. Na Camp Nou (wcześniej grali na innym stadionie) gospodarze strzelili gościom 148 bramek. Teraz czekają na jubileusz. Najwięcej bramek zdobył Rivaldo (25), a potem Luis Enrique (18), Patrick Kluivert (16), Christo Stoiczkow (15), Evaristo i Ronald Koeman (po 10).
Oby po meczach z Legią, musieli świętować jubileusz w Pucharze UEFA.
Bagaż Okuki
Gracze Legii podobnie pozytywne nastroje prezentowali przed ubiegłorocznym spotkaniem w Pucharze UEFA z Valencią. Wtedy mieli ku temu podstawy, bowiem w Warszawie zremisowali 1:1, tracąc gola po wątpliwym karnym. W rewanżu polegli jednak 1:6. Dali się stłamsić. Teraz ma być inaczej. Ciekawe tylko, czy do takiego przekonania są racjonalne podstawy.
Trener Dragomir Okuka za tamten mecz był bardzo krytykowany, nawet przez niektórych swoich piłkarzy. Teraz na nic podobnego by nie pozwolił, inna ma być także taktyka. Zwalnianie tempa w środku pola i gra bardziej agresywna - z czego na polskim podwórku Legia jest znana. Wiadomo na pewno, że nie można pozwolić, aby w danej sytuacji tylko jeden polski piłkarz miał do czynienia z jednym hiszpańskim piłkarzem. - Nie wolno dopuścić do starć jeden na jednego - twierdzi Cezary Kucharski, a on jak nikt w Legii wie doskonale, o czym w tej chwili mówi. Gdy krótko grał w Primera Division, miał okazję przyjrzeć się z bliska, jak wyszkoleni są gracze Barcelony.
Okuka od początku dnia minę miał dziarską, chociaż sprawy nie układały się po jego myśli. Chciał być w Hiszpanii możliwie najwcześniej, by przed wieczornym treningiem mieć jak najwięcej czasu na regenerację. Dlatego był średnio zadowolony, że rejs wyczarterowanym od LOT-u Boeingiem 737 zaplanowano dopiero na samo południe. Tymczasem Katalończycy nie zgodzili się nawet, aby samolot przybył na ich lotnisko przed godziną 16 - ostatecznie wystartował z opóźnieniem ponad godzinnym. W efekcie lądowanie zepsuło grafik dnia i do położonego pod Barceloną czterogwiazdkowego hotelu St. Joseph legioniści przybyli dopiero tuż przed wieczorem. A gdy szkoleniowcowi zginęła torba z osobistym bagażem, nie krył już nie złego humoru i współpracownicy starali się nie wchodzić mu w drogę. Torba na szczęście jednak się znalazła, podobnie jak bagaż ze sprzętem masażystów, i można było kontynuować drogę.
Znakomity kontakt
Centralną postacią dzisiejszego wieczoru w Legii ma być jednak nie trener Okuka czy też kapitan Kucharski, którego na lotnisku w Barcelonie otoczyły flesze, dyktafony i telewizyjne kamery. Szanujący się kibic "Barcy" jest zdania, że najważniejszym zawodnikiem warszawian w środowy wieczór będzie bramkarz Radostin Stanew. I to nie tylko dlatego, ze będzie miał okazję, by wykazać się jak jeszcze nigdy w całej swojej karierze, ale głównie dlatego, że puści przynajmniej kilka bramek.
- Grałem już w Barcelonie z reprezentacją Bułgarii przeciwko reprezentacji Katalonii. Nie na Camp Nou, ale na Stadionie Olimpijskim. Graliśmy towarzysko, ale pamiętam z tamtego meczu takie nazwiska jak Sergi, Jordi Cruyff, Celades i kilku innych. Oczywiście teraz ranga jest znacznie większa, ale przynajmniej poznałem już Barcelonę. To normalne, że w środowy wieczór będę miał dużo pracy. Ale nie boję się. Wypomina mi się błąd z niedawnego ligowego meczu z Groclinem. Przecież najlepszym bramkarzom zdarzają się błędy. Taki Oliver Kahn bronił świetnie przez całe mistrzostwa świata, a w finale zdarzyła mu się pomyłka. Skoro ja pomyliłem się raz, to może teraz czas na moje wielkie spotkanie? - Stanew wydaje się być spokojny, pomimo że dziś od 21.30 do 23.20 naszego czasu będzie poddany próbie, jakiej nigdy przedtem nie przechodził.
Bramkarz nie widzi także problemu w tym, że w kilku meczach nowego sezonu, pod nieobecność kontuzjowanego Jacka Zielińskiego, można było mieć pretensje nie tylko do niego, ale także i do jego partnerów z obrony. - To moi koledzy i nie mam zamiaru ich oceniać. Z Markiem Jóźwiakiem i resztą obrony mam znakomity kontakt. Błąd może zrobić każdy. Choć wiadomo, że z takim przeciwnikiem, jakim jest Barcelona, na błędy pozwolić sobie nie można. Oczywiście słyszałem o tym, że Legia 13 lat temu w Barcelonie zremisowała. To niby historia. Ale skoro można było wtedy, to dlaczego nie można i teraz - wykazuje solidarność bułgarski zawodnik.
Trudno prorokować
On ma bronić dostępu do bramki, natomiast strzelanie bramek to specjalność Stanka Svitlicy. Jugosłowianin nie jest oceniany wysoko za piłkarskie walory, ostatnio pełni rolę rezerwowego, ale zawsze będzie mu pamiętane, że przed rokiem na stadionie Mestalla właśnie on uratował honor Legii, gdy doszło do sławetnego pogromu. - Nie gram w pierwszym składzie i to rozumiem, w końcu przyjechałem wyraźnie spóźniony z wakacji. Na razie nie jestem jeszcze w stanie grać całe spotkania. Trudno prorokować, że uda się strzelić bramkę z Barceloną. Strzeliłem Valencii, ale było to przy stanie 0:5, gdy sprawa została już dawno przegrana. Teraz jesteśmy w innej sytuacji niż wtedy. Pierwszy mecz gramy na wyjeździe. Nie musimy więc od razu w środę gonić wyniku, gdy rywale obejmą prowadzenie. Dla nas nie byłaby przecież zła jakaś niewysoka przegrana - dywaguje Svitlica.
W warszawskiej ekipie jest kilku doświadczonych zawodników, dla których mecz z Barceloną na Camp Nou może stanowić ukoronowanie kariery. Ale jest także 18-letni Mariusz Zganiacz. Dla niego ten mecz mógłby stanowić takiej kariery początek. On zna miejsce w szyku, ale gdyby drużynie nie szło, wcale nie jest wykluczone, że nie wszedłby w drugiej połowie. - Jestem w tej drużynie najmłodszy. Wiem, że nie wybiegnę w pierwszym składzie, ale dla mnie wiele znaczy już to, że znalazłem się w gronie 16 zawodników, którzy przyjechali do Barcelony. Nie ma bowiem kilku bardziej znanych ode mnie. A po przegranym meczu w czwartoligowych rezerwach obawiałem się, że zostanę w kraju. Tymczasem jest szansa wystąpić przez parę minut na Camp Nou. Ta perspektywa wcale mnie nie onieśmiela. W reprezentacji juniorów do lat 16 grałem w mistrzostwach Europy z Turcją i Rosją na dużych angielskich stadionach. Jestem nawet ciekaw, czy tamta presja z obecną jest w ogóle porównywalna - mówi skromnie, ale bez kompleksów zawodnik.
Oby tylko ich się nie nabawił, gdyby w Barcelonie wystąpił wariant najgorszy, tzn. klęska w rodzaju tamtej z Valencii. Powinien pod tym względem brać przykład z niebojącego się żadnego rywala, zwykle pogodnie usposobionego do świata Marka Jóźwiaka. On niejeden mecz w życiu wygrał, ale ostatnio nie miał dobrej prasy. Za tracone w lidze i z Vardarem przez Legię bramki oprócz Dariusza Dudka obwiniano głównie jego. Na doświadczonego zawodnika zdenerwował się nawet mający do niego od ładnych kilku miesięcy duże zaufanie Okuka. A przecież na Camp Nou bardzo wiele będzie zależało od postawy ostatniego stopera.
Van Gaal straszy piłkarzy
- Nie możemy tego przegrać. Gramy na 100 proc. - zapowiada trener Barcelony Louis van Gaal na okładce miejscowego "Sportu" i grozi palcem swoim piłkarzom.
Media w stolicy Katalonii od kilku dni pełne są wywiadów z zawodnikami, którzy podkreślają, że są pełni respektu dla drużyny z Warszawy. - Musimy rywali traktować poważnie, bo jak nie uda się nam awansować, to cały sezon będziemy mieli zepsuty - mówił Philip Cocu na konferencji prasowej.
Oczywiście takie potraktowanie sprawy przez faworytów nie może dobrze wróżyć Polakom. Gdy przed rokiem Valencia w rewanżu potraktowała Legię poważnie skończyło się wynikiem 6:1.
- Nie możemy dać przeciwnikom miejsca, pozwolić rozwinąć im skrzydeł - twierdzi kapitan legionistów Cezary Kucharski, potraktowany na lotnisku w stolicy Katalonii z wyjątkową atencją. Wszyscy ludzie z kamerami ruszyli w kierunku "Kucharza" pamiętając, że przed laty średnio udanie, ale jednak walczył o miejsce w składzie hiszpańskiego Sportingu Gijon. - Nie możemy się zdrzemnąć. Nasi obrońcy muszą być skoncentrowani przez całe spotkanie. Ale skoncentrowana musi być cała drużyna - opowiadał miejscowym.
Z Okęcia do Barcelony piłkarze Legii odlecieli z godzinnym opóźnieniem, ponieważ Katalończycy mają swoje przepisy i nie zgodzili się na wcześniejsze lądowanie samolotu czarterowego. Mistrzowie Polski zamieszkali w czterogwiazdkowym hotelu "St. Joseph" pod Barceloną. Wieczorem pojechali na stadion, gdzie odbyli trening w porze środowego spotkania. Trener Dragomir Okuka na zajęciach obiecał główną uwagę zwrócić na defensywę. - Ale mamy zamiar groźnie kontratakować - powiedział.
O ile jednak serbski szkoleniowiec legionistów dzięki prasie poświęcającej meczowi przynajmniej po kilka stron dziennie z ogromnymi zdjęciami nie jest już w Hiszpanii postacią anonimową, to Louis van Gaal pojawia się nawet wtedy, gdy otworzy się przysłowiową lodówkę.
Moi piłkarze w meczu z Legią muszą zagrać jak piłkarze, a nie jak dziadkowie - grzmi robiąc aluzję do tego, że jego gwiazdorom nie zawsze i nie przeciwko wszystkim chciało się biegać. - Pamiętam za co poprzednio zwolniono mnie z Barcelony. Właśnie za brak sukcesów w Lidze Mistrzów. W lidze można przegrać jedno spotkanie i nic się nie stanie. Porażka w środę może spowodować, że nie podniesiemy się już do końca sezonu.
We wtorek Katalończycy trenowali dwukrotnie. Rano mieli zajęcia taktyczne, a potem już ćwiczyli normalnie. Zaczęli trzy godziny przed Legią. Skończyli przed godz. 20, a potem pojechali do hotelu. Są zgrupowani od kilku dni i choćby to, mimo powszechnie panującej opinii, że Legia nie jest wymagającym rywalem świadczy, że traktują rywali poważnie.
Van Gaal ma oczywiście koncepcję składu, ale nie chce podawać nazwisk, ponieważ jest zdania, że zawodnicy o nominacjach muszą dowiedzieć się bezpośrednio od niego. Wygląda jednak, że mimo wcześniejszych zapowiedzi w bramce postawi na Oscara Bonnano i że w jedenastce nie znajdzie się kupiony przed rozpoczęciem sezonu Juan Roman Riquelme. Van Gaal woli nieco mniej błyskotliwego, ale za to dobrze mu znanego Luisa Enrique. O pozostałych kandydaturach już się nie dyskutuje. Takie nazwiska jak Patrick Kluivert i Javier Saviola od pewnego czasu "w ciemno" wpisywane są do meczowych protokołów.
Jeszcze mniej zagadek jest w Legii. Okuka, mając na uwadze m.in. kontuzje od początku sezonu gra jednym i tym samym składem. Szkoda, że nie ma Jacka Zielińskiego, bo pod jego nieobecność obrona warszawian nie wydaje się scementowana. - Jak zagramy na 100 proc., to wcale nie musi być źle - twierdzi Siergiej Omieljańczuk.
Kucharski najlepszy!
Mecz Barcelona - Legia w hiszpańskiej prasie znajduje się zdecydowanie w cieniu oświadczenia Ronaldo, który powiedział, że ma już dość piłki włoskiej i chciałby znów grać na Półwyspie Iberyjskim. Spotkanie mistrzów Polski z dumą Katalonii zajmuje drugie miejsce. Na łamach dziennika "AS" kapitan Barcelony, Luis Enrique liczy, że na mecz przybędzie komplet kibiców i wszystkie miejsca na Camp Nou będą zajęte. A jego nadzieje nie są bezpodstawne, bo - zdaniem dziennikarzy - "Polacy w piłkę grać potrafią, czego dowodem jest ubiegłoroczna rywalizacja z Wisłą Kraków. Zakończona wyeliminowaniem mistrzów Polski, po dwóch trudnych meczach".
Natomiast były reprezentant Hiszpanii tak ocenił piłkarzy Legii: "Są dobrze przygotowani fizycznie, silni i szybcy. Wiem, że bardzo wytrwale przygotowywali się do rywalizacji z nami. To dobry, wiedzący na czym polega europejski futbol, zespół".
Natomiast inna z największych w Hiszpanii gazet - "Maca" zamieszcza całkiem spory artykuł powołując się na... "Przegląd Sportowy". We wtorkowym wydaniu napisaliśmy, że władze barcelońskiego lotniska nie chciały wpuścić samolotu legionistów przed godziną 14, więc mistrzowie Polski nie odpoczną przed meczem. We wczorajszej "Marce" czytamy: "Włodarze Barcelony nie traktują Legi Warszawa z należnym szacunkiem, starając się na każdym kroku utrudnić Polakom pobyt w Barcelonie, o czym donosi dziennik, "Przegląd Sportowy". Czytając artykuł dalej dowiadujemy się, że najlepszym piłkarzem warszawskiej ekipy jest Cezary Kucharski. Były gracz Sportingu Gijon, którego jednak defensywa Barcelony nie musi się obawiać, bowiem w ostatnim ligowym meczu z Amiką Wronki nie był najlepiej dysponowany strzelecko - informacje o tym, Hiszpanie także zaczerpnęli z "PS".
ŹRÓDŁO: Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy
WTOREK 13.08.2002 - 1 dzień do meczu
Mecz z Newcastle United był ostatnim sprawdzianem dla piłkarzy Barcelony przed spotkaniem z Legią Warszawa w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Wprawdzie kontuzji doznali w nim Carles Puyol i Michael Reiziger, to jednak trener Louis van Gaal będzie mógł z nich skorzystać w meczu z legionistami. Najnowszy zakup Barcelony - rewelacyjny Argentyńczyk Juan Roman Riquelme, również narzeka na urazy, ale deklaruje, że w środowy wieczór będzie gotowy do gry.
- Gdy rywalizuje się o awans do Ligi Mistrzów, mobilizacja w ekipie musi być maksymalna. Jeśli chodzi o Legię, to... nic nie wiem o tym zespole - przyznał Argentyńczyk.
O konfrontacji z mistrzami Polski inni piłkarze Barcy wypowiadają się niechętnie. Dlaczego? Bo nie mają zielonego pojęcia, co to za drużyna i z kim im przyjdzie grać! Dopiero wczoraj trener Van Gaal dał im pierwsze wskazówki przekazane przez wysłannika Barcy, który był obecny na Łazienkowskiej podczas rewanżowego meczu z Vardarem Skopje.
- Mój człowiek rozszyfrował Legię - deklaruje z pewnością w głosie Van Gaal. - Wiem, jak ją łatwo pokonać. Mówił mi, że obrona jest dziurawa niczym ser szwajcarski. Dla takich artystów jak Kluivert, Riguelme, Saviola nie powinno być problemów z wymanewrowaniem polskiego bramkarza.
Najbardziej rozmowny zawodnik Barcelony to ostatnio Kluivert.
- Zabawa się skończyła. Dla nas sezon na poważnie zaczyna się jutro spotkaniem z Legią - mówi Holender. - Polacy będą chcieli pokazać swoje pazurki na Camp Nou. Nie mam wątpliwości co do tego, że czasy słabeuszy w futbolu już się skończyły. U siebie musimy wysoko wygrać, by wyjazd do Warszawy był tylko przyjemną wycieczką turystyczną.
Van Gaal będzie liczył na piłkarzy, którzy grali w ostatnich trzech meczach towarzyskich. Jedyny dylemat holenderskiego trenera to kogo postawić w bramce: Argentyńczyka Bonano czy Victora Valdesa, zawodnika Barcelony B. Ten ostatni świetnie wypadł w meczu z Newcastle.
ŹRÓDŁO: Super Express
PONIEDZIAŁEK 12.08.2002 - 2 dni do meczuTutaj znajdziecie wywiad z Dariuszem Dudkiem.
Tutaj przeczytacie co myśli "Vuko" po meczu we Wronkach i przed wyjazdem do Barcelony.
Ostrożna Barcelona - kurtuazja czy realizm ?
Ten wyjazd był nam potrzebny - powiedział Luis Enrique, gwiazdor FC Barcelony i reprezentacji Hiszpanii, po powrocie do domu z długiego zgrupowania w Holandii i Anglii. Barcelona, która już w środę zagra z warszawską Legią o awans do Ligi Mistrzów, zakończyła etap przygotowań do rywalizacji z mistrzem Polski.
- Musimy sobie jasno powiedzieć, że to wszystko, co zrobiliśmy do tej pory, jest mało ważną historią. A jeśli w środę nie pokonamy Legii, będzie to historia w ogóle nie istotna. Nikt nie będzie pamiętał, że dobrze graliśmy w przedsezonowych sparingach. Nie możemy zbyt lekko podejść do spotkania z Legią, bo w przeciwnym razie będziemy mieli kłopoty - stwierdził Enrique.
Gotowi do walki
Piłkarze Barcelony, choć zapewne w głębi duszy są spokojni o wynik, wypowiadają się o zbliżającym się spotkaniu bez specjalnej pewności siebie. Oczywiście nie padają też na kolana przed Polakami.
- Jesteśmy wszyscy gotowi do walki z Legią - zapowiedział Carles Puyol. Do formy najlepszego hiszpańskiego obrońcy były ostatnio zastrzeżenia. Jednak z twarzy Puyola jak zwykle nie znika uśmiech. - Jestem bardzo zadowolony z przygotowań do sezonu. Bardzo szybko przystosowaliśmy się do systemu gry, który wymyślił Louis Van Gaal. Z każdym meczem byliśmy coraz lepsi i lepsi, co znakomicie wpływało na nasze nastroje.
W ostatnim meczu sparingowym Barcelona na luzie pokonała Newcastle United 3:0. I choć Patrick Kluivert stwierdził, że Legia na pewno postawi wyższe wymagania, Philip Cocu, powiedział: - Jeśli zagramy tak dobrze, jak przeciwko Newcastle, zdecydowanie wygramy. Ostatnie mecze bardzo nas wzmocniły. Czasami brakowało nam sił w ostatnich minutach, ale i tak pokazaliśmy, że jesteśmy niezwykle silni. Teraz myślimy o wydarzeniu dla nas priorytetowym, czyli środowym spotkaniu.
Poczuli ducha klubu
W meczu z Newcastle wspomniany wcześniej Puyol - podobnie jak Michael Reiziger - odniósł kontuzję. W starciu powietrznym doznał urazu głowy. Jednak lekarze twierdzą, że szybko wraca do zdrowia i do środy będzie w optymalnej formie. Także Reiziger, który miał stłuczone żebra, prawdopodobnie w niedzielę wznowi pełne treningi. Phillipe Christanval, mający od dłuższego czasu problemy ze ścięgnem Achillesa, być może będzie uczestniczył w zajęciach już dziś. Natomiast w obu meczach z Legią raczej nie zagra Marc Overmars. Zapewne będzie zdrowy dopiero za trzy tygodnie.
- Mamy szeroki skład, a w dodatku nowi piłkarze świetnie się do nas wprowadzili. Poczuli, co to znaczy Barcelona, poczuli ducha tego klubu - skomentował Luis Enrique.
ŹRÓDŁO: Przegląd Sportowy
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.