Domyślne zdjęcie Legia.Net

Verven: "Nie znam nazwisk"

Adam Dawidziuk

Źródło: Przegląd Sportowy

19.09.2002 09:09

(akt. 15.01.2019 21:47)

<img src="img/StijnVerven.jpg" border=1 align=left> - Lekarze mówili o sześcio lub siedmiotygodniowej przerwie - powiedział Stijn Vreven, belgijski obrońca Utrechtu. - Jednak skoro przyleciałem do Warszawy, istnieje szansa, że zagram. Widziałem Legię w dwóch występach przeciwko Barcelonie. Mistrzowie Polski pozytywnie zaskoczyli mnie organizacją gry, w czwartek czeka nas trudna przeprawa - dodaje.
- Występował pan w Szczecinie w meczu Polska - Belgia. Jak pan go wspomina? - Pokazaliście dobry futbol, myślę, że cała polska piłka nożna stoi na wysokim poziomie. - Pamięta pan Cezarego Kucharskiego? - Hm... tak. To niezły piłkarz, podobnie jak pozostali reprezentanci. - Dlaczego Belgia łatwo przegrała z Bułgarią? - No cóż, ten mecz zupełnie nam nie wyszedł. Ale to dopiero pierwsze spotkanie i na razie nie ma co rozpaczać. Ta porażka w niczym nie zmienia faktu, że chcemy zająć pierwsze miejsce w grupie i bezpośrednio zakwalifikować się do mistrzostw Europy. Nie powinniśmy jednak przegrywać spotkań u siebie. - Miał pan już okazję obejrzeć mecze Legii? - Widziałem Legię w dwóch występach przeciwko Barcelonie. Mistrzowie Polski pozytywnie zaskoczyli mnie organizacją gry, w czwartek czeka nas trudna przeprawa. - Zna pan nazwiska napastników, z którymi przyjdzie panu walczyć? - Nie znam nazwisk, ale widziałem jak grają ci piłkarze na kasetach wideo. - Jaki wynik chcielibyście osiągnąć w Warszawie? - Przede wszystkim cieszymy się, że pierwszy mecz stoczymy na wyjeździe. Powinniśmy osiągnąć tu taki wynik, który pozwoli nam na spokojną grę w rewanżu w Utrechcie i awans do następnej rundy. - Podobno kibice FC Utrecht należą do najbardziej żywiołowych w Holandii. - Potwierdzam. Jestem Belgiem, gdzie kibice nie należą do najbardziej żywiołowych. Kiedy przyjechałem do Utrechtu, byłem zaskoczony zachowaniem fanów, którzy na każdym meczu reagują niezwykle żywiołowo. To prawie szaleństwo, co oni wyprawiają. Do Warszawy wybiera ich się chyba tysiąc, a może więcej? Dwa, trzy tysiące? Zapewniam jednak pana, że gdybyśmy jutro grali jakiś mecz w Chinach, pojechałoby za nami tyle samo kibiców. Ci ludzie zawsze wierzą w swój zespół i bardzo nas wspomagają. Są dobrym duchem drużyny.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.