
Siatkówka: Kto nie wygrywa 3:0...
13.10.2018 22:41
(akt. 02.12.2018 11:22)
Galeria z meczu (Fot. Ana Okolus)
Pierwszy set był wyrównany, a walka toczyła się od pierwszej piłki. Żadna z drużyn przez dłuższy czas nie potrafiła zdobyć przewagi punktowej, przez co kibice oglądali niezwykle zaciętą batalię. W końcówce partii, dzięki skutecznym atakom Kamila Guzewicza i Tobiasza Wojtkowskiego (19:16), przewagę uzyskali goście. Gdy wydawało się, że BAS Białystok wygra seta, legioniści zabralisię za odrabianie strat. Dwa punkty Artura Gromelskiego oraz as serwisowy Kamila Graczyka pozwoliły „Wojskowym” objąć prowadzenie (22:21). W decydujących wymianach warszawiacy nie popełnili już błędów, a atak Kacpra Buczka pozwolił na wygraną w pierwszym secie (26:24).
W kolejnej partii ekipa Daniela Kołodziejczyka początkowo grała dobrze. Gospodarze po akcjach Daniela Rosy i Graczyka szybko odskoczyli białostoczanom na trzy punkty (6:3). Odpowiedź gości była jednak błyskawiczna. Bloki Cezarego Stanisławajtysa oraz punkty Karola Borkowskiego i Wojtkowskiego nie tylko doprowadziły do remisu, ale dały cztery "oczka" zaliczki (11:7). To jednak wszystko, na co w drugiej odsłonie stać było podopiecznych trenera Marcina Śliwy. Od tego momentu na parkiecie ponownie rządzili legioniści. Najpierw atak Graczyka dał remis (12:12), a chwilę potem ten sam zawodnik zdobył punkt pozwalający odskoczyć „Wojskowym” na dwa punkty (19:17). Po kolejnych akcjach, przewaga ośmiokrotnego mistrza Polski wzrastała, co ostatecznie zakończyło się wygraniem drugiego seta (25:20).
W trzeciej odsłonie stołeczni gracze wciąż byli w koncertowej dyspozycji. Nic nie zwiastowało katastrofy. Legioniści po kapitalnym bloku Rosy najpierw wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:3), a chwilę później różnicę w podobnym stylu powiększył Maciej Stępień (7:4). Sytuacja na parkiecie skomplikowała się w najmniej oczekiwanym momencie. Przy wyniku 9:6 dla Legii, groźnego urazu pod siatką doznał Graczyk, który opuścił parkiet na noszach.„Wojskowi” bez swojego najlepszego przyjmującego zaczęli grać niedokładnie, pozwalając ekipie z Podlasia na odrobienie strat (17:17). Pomimo tego, iż BAS zaczął grać lepiej, to warszawiacy mogli zakończyć spotkanie w trzech setach. Gospodarze po bloku Mateusza Grodzickiego odskoczyli na dwa punkty i mieli dwie piłki meczowe... które goście obronili z dużą łatwością. Mało tego, zaskoczeni tym faktem legioniści popełnili dwa indywidualne błędy i to przyjezdni mogli cieszyć się z niespodziewanego zwycięstwa 27:25.
W kolejnym secie drużyna trenera Kołodziejczyka tylko w początkowej fazie gry podjęła walkę z rywalem (5:5). Drużyna z Podlasia, natchniona zdobyciem kontaktowego seta, nie dała legionistom zbyt wiele powiedzieć. „Wojskowych” w ataku rozbijali Maciej Walasek i Marcin Ociepski, a w bloku brylował Borkowski, który w końcówce trzy razy z rzędu zatrzymał legionistów. Gospodarze przegrali czwartą odsłonę 15:25 i o zwycięstwie zdecydować musiał tie-break.
W partię decydująca o losach meczu, lepiej weszli legioniści. Warszawiacy prowadzili 4:2 i 6:4, jednak do kluczowej sytuacji doszło w środkowej fazie tie-breaku. Gdy gospodarze prowadzili 7:6, skuteczną akcją popisał się Stępień. Sędzia Bartosz Kiljański dopatrzył się jednak w tej sytuacji błędu, przez co z punktu cieszyć mogli się goście. Z decyzją sędziego nie mógł pogodzić się trener wraz z zawodnikami, za co arbiter pokazał czerwoną kartkę. Ta oznaczała przyznanie kolejnego punktu przyjezdnym. „Wojskowi” wciąż próbowali gonić wynik. Udało się to po ataku Igora Stelmaszczyka (12:12), ale to wszystko, na co stać było miejscowych zawodników. Końcówkę meczu lepiej rozegrał BAS, który po nieudanym ataku Stelmaszczyka, ostatecznie wygrał cały mecz.
Rozczarowania z końcowego rezultatu nie krył Kołodziejczyk. Szkoleniowiec legionistów odniósł się do kluczowych dla losów meczu kwestii. - Zabrakło nam opanowania i ogrania. Niestety, mimo ogromnych chęci jakie moi zawodnicy przejawiali, nie udało się wygrać. Zadecydował jeden błąd w końcówce trzeciego seta oraz kontuzja Kamila Graczyka, który jest ważnym ogniwem zespołu. Z nim mecz mógł potoczyć się inaczej. Pomimo porażki, była walka i emocje, więc mam nadzieję, że poza wynikiem, spotkanie mogło się podobać kibicom - powiedział na gorąco trener "Wojskowych".
- Groźna kontuzja Kamila, na pewno miała wpływ na to, co działo się później na parkiecie. Pomimo moich prób, nie udało się doprowadzić do tego, by zawodnicy o tej sytuacji nie myśleli. Takie wypadki zostają przez jakiś czas w głowach. Czekamy na wyniki badań przebywającego w szpitalu Graczyka. Cała sytuacja wyglądała bardzo poważnie, ale mam nadzieję, że nie będzie to kontuzja, która na długo wykluczy go z gry. Szkoda, że nie zakończyliśmy spotkania w trzech setach mając rywala niczym na widelcu - dodał Kołodziejczyk.
- Sędziowie popełnili wiele błędów. Niestety, w decydujących o losach meczu momentach, były to pomyłki na naszą niekorzyść. Niestety poniosły mnie nerwy. Czerwona kartka i w konsekwencji odebranie punktu miało wpływ na końcowy wynik... Jak jednak panować nad sobą, gdy arbitrzy popełniają karygodny błąd w decydującym momencie? - zastanawiał się szkoleniowiec legionistów.
- Zawodnicy solidnie przepracowali cały okres przygotowawczy. Chłopaki są dobrze przygotowani do sezonu, dlatego sądzę, że ta porażka nie wpłynie negatywnie na drużynę, a będzie wręcz przeciwnie. Sądzę, że jesteśmy w stanie walczyć o najwyższe lokaty w grupie - zakończył Kołodziejczyk.
Legia Warszawa – BAS Białystok 2:3 (26:24, 25:20, 25:27, 15:25, 13:15)
Legia: Rosa, Obuchowicz, Graczyk, Grodzicki, Szewczyk, Stelmaszczyk oraz Sumara (libero), Stępień, Buczek, Gromelski, Pazgan, Morawski, Tomczak, Belczyk.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.