
Seweryn Dmowski: Dialog z kibicami jest bardzo ważny
24.04.2014 03:18
(akt. 08.12.2018 17:57)
- Znaleźliśmy firmę, która jest bardzo aktywnym członkiem ESSMA, European Stadium Safety Management Association, która z kolei jest największą tego typu organizacją w Europie. Drugą jest działająca w Katarze ICSS – my zwróciliśmy się do obu, ICSS poleciło nam ESSMA, z członków ESSMA wybraliśmy jedną z najbardziej aktywnych firm.
I na miejscu zjawili się angielscy policjanci.
- Firma jest zarejestrowana w Irlandii Północnej, ale tak, to brytyjska firma. Audyt zaś mieli wykonywać Andrew McQuillan z Irlandii Płn. oraz Peter Driver, były policjant z Manchesteru, który dodatkowo, gdy miał 20 lat był... stójkowym na stadionie. Przeszedł więc policyjną drogę od samego dołu, od ogarniania kibiców na trybunach, aż po stanowisko zastępcy komendanta policji Manchesteru i dowódcy operacji policyjnych na stadionach City i United. Przyjechali więc sprawdzić Legię, infrastrukturę, procedury bezpieczeństwa, ale też współpracę z organami zewnętrznymi – policją oraz organami administracji. Oglądali na przykład nagrania z meczu z Jagiellonią i w audycie ma się zawrzeć opinia na temat działań funkcjonariuszy na stadionie.
Jak wyglądał ten audyt od strony technicznej?
- Obaj byli w Polsce sześć dni, od piątku do środy. W całej procedurze brali udział kibice, był legijny SLO, zaczęło się od oprowadzenia po stadionie, ale najważniejszy był mecz z Lechem, podczas którego biegaliśmy po całym stadionie. Obaj potrafili na przykład podejść do stewarda czy ochroniarza i zapytać o zakres jego obowiązków, wcześniejsze szkolenia i tym podobne. Wszystko w przyjemnej atmosferze, bez wprowadzania klimatu szkolnego sprawdzianu, ale analizowali wszystko naprawdę dokładnie. Byli w pomieszczeniu policji, kontrolowali monitoring, zabezpieczenia. Następnego dnia było spotkanie z przedstawicielami miasta, z przedstawicielami wojewody, była analiza monitoringu, do tego również analiza logistyczna meczu z Jagiellonią. W środę już zaczynali pisać wnioski i polecieli do siebie.
- Taki audyt to świetna procedura, bardzo klarowna, czysta i jasna. Goście, którzy w nic nie ingerują, ale ciągle notują, nagrywają, obserwują i są w stanie faktycznie rzetelnie oddać rzeczywisty stan bezpieczeństwa.
Wnioski, którymi podzielili się z tobą?
- Cóż… Jest dobrze. „Macie wspaniałe stadiony, zaangażowanych fanów”… Zresztą, z kibicami to jest dość ciekawa kwestia – oni dziwili się, dlaczego po meczu z Jagiellonią spadła na prezesa Leśnodorskiego fala krytyki za dialog z kibicami. Oni przekonywali, że to nie dialog spowodował takie wydarzenia – mówili za to, że bez dialogu, podobne sytuacje mogłyby się wydarzyć wcześniej, mogłyby być jeszcze bardziej niebezpieczne, albo wręcz stać się normą. Bardzo mocno stawiają na dialog, naturalnie z wytyczeniem tych granic, których przekroczyć nie można. Pracowałem z nimi niemal przez cały czas trwania audytu i generalnie reagowali bardzo pozytywnie.
- Warto to podkreślić, bo faktycznie u nas dialog z kibicami po każdym incydencie stawia się jako przykład bezmyślności, albo nawet prowokowania burd, tymczasem goście z zagranicy, którzy zjedli zęby na walce z futbolowym chuligaństwem mówią, że to bardzo ważna sprawa.
- Oczywiście, my spędziliśmy mnóstwo czasu rozmawiając o tych angielskich metodach walki z chuligaństwem i oni podkreślali, że restrykcyjne ustawy, reformy policji, ostre kary – to wszystko było tylko pierwszą częścią szerszego planu, opartego na edukacji i dialogu z kibicami. To nie jest tak, że dali komuś pałką po głowie i koniec. A trzeba też pamiętać, że bezpieczeństwo to proces, a nie stan i nie ma czegoś takiego jak "uporanie się z chuligaństwem" – trzeba dbać o nie cały czas.
Mam wrażenie, że wreszcie takie pojedyncze incydenty jak na meczu Legia - Jagiellonia przestały wywoływać zbiorową histerię, a zaczęły być traktowane wyłącznie jako rzadkie, pojedyncze wyskoki nie rzutujące na ogólną opinię bezpiecznych stadionów.
- Może nie aż tak, bo każde tego typu wydarzenie bardzo negatywnie odbija się na wizerunku i powoduje straty wizerunkowe dla ligi, dla klubów, dla wszystkich ludzi związanych z piłką. Wydaje mi się, że odstąpienie od wrzucania na sztandary walki z chuligaństwem stadionowym wynika po pierwsze z coraz mniejszej liczby takich wydarzeń – nie da się już ludziom wmawiać, że to powszechny problem, dotyczący wszystkich klubów i wszystkich stadionów, a po drugie – kilku polityków już się sparzyło na hasłach walki z bandytami, która sprowadzała się do bezrefleksyjnego zamykania stadionów i nie przyniosła żadnych efektów.
Patrząc na różnicę zachowania Legii i Wisły po dość nieporównywalnych incydentach – na Legii w końcu doszło do rękoczynów – wydaje się, że warszawski klub postąpił wobec swoich kibiców nieco uczciwiej, bez takiego szkodliwego generalizowania.
- To dyskusja o wyższości szkoły otwockiej nad józefowską. Legia nałożyła kilkadziesiąt zakazów stadionowych, Wisła – o ile mi wiadomo – niczego takiego nie zrobiła. Krakowianie zdecydowali się na poważny i drastyczny ruch, ale tylko na jeden mecz. Jasne, gdybyś zapytał mnie, które rozwiązanie jest lepsze – Legia byłaby tu chyba bliższa ideałowi, ale nie potępiałbym Wisły, nawet jeśli ich krok wywołał lawinę.
Cała długa rozmowa dostępna jest w tym miejscu w serwisie "weszło.com"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.