News: Sebastian Szymański - gra i charakter do pokochania

Sebastian Szymański - gra i charakter do pokochania

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

08.02.2017 02:37

(akt. 07.12.2018 11:01)

Sebastian Szymański jest jednym z wygranych zimowych zgrupowań Legii. Młody pomocnik wyróżniał się w trakcie obozów w Benidormie oraz w La Mandze, zbierał liczne pochwały. 17-latek pracuje na coraz mocniejszą pozycję w zespole Jacka Magiery, prezentował się najlepiej z młodych zawodników. Ta runda może być dla gracza z Białej Podlaskiej wyjątkowa. Wydaje się, że będzie jednym z pierwszych piłkarzy, którzy będą meldowali się na murawie z ławki rezerwowych. A nie jest powiedziane, że juniorski reprezentant Polski nie będzie miał czasem okazji do gry w podstawowym składzie. Na wszystko zapracował sam.

- Pamiętam go z pierwszego treningu. Prowadziłem rocznik ’98 w TOP-ie, a on z nami trenował. Rok młodszy, chłopak mniejszy od wszystkich innych. Ale nie przeszkadzało mu to, by się wyróżniał. Przejawiał ogromny talent, a lewą nóżką od początku wiązał krawaty. Na boisku wykazywał wielkie zaangażowanie i można było o nim mówić w samych superlatywach. Wiele osób obawiała się o jego warunki fizyczne, ale jak pokazuje do dziś, zupełnie mu one nie przeszkadzają - mówi Miłosz Storto, trener Szymańskiego z rodzinnej miejscowości. Obaj panowie spotkali się na zajęciach TOP-u 54 Biała Podlaska. Swego rodzaju kuźni talentów, bo w przeszłości w barwach Legii w pierwszym zespole zdołało wystąpić już dwóch wychowanku tego klubu. Ostatnim był Mateusz Hołownia, który zadebiutował w spotkaniu o Superpuchar, a w tym tygodniu powrócił do pierwszego zespołu. Przyszłość nadal jest przed nim. Najsłynniejszym wychowankiem TOP-u jest jednak Ariel Borysiuk, który przy Łazienkowskiej prezentował się nawet jako 16-latek. "Wizir" zaczynał grać w ekstraklasie, kiedy był młodszy od Szymańskiego, a w Legii zanotował prawie 150 meczów.


Szymańskiego z Borysiukiem nie ma jednak sensu porównywać. To inni piłkarze. Obecny legionista na poziomie juniorów czy trzeciej ligi prezentuje się jako gracz bardziej wszechstronny. Podobny jest tylko fakt, że w młodym wieku przenieśli się do stolicy z pewnego bastionu, bo właśnie Biała Podlaska legitymuje się grupą kibiców: bialskim bastionem Legii. Ta grupa istnieje już od dziesięciu lat. Młody Sebastan poza oglądaniem ligi polskiej, kiedy sam nie kopał piłki z bratem przy trzepaku, często widział w telewizorze popisy zawodników Paris Saint Germain. Jako dziecko, był nawet na jednym z meczów francuskiej drużyny. Dziś wzoruje się zresztą na Marco Verrattim oraz Ilkay'u Gundoganie. Pierwszy gra... w PSG. Drugi - w Manchesterze City.

 

- Do Legii trafił w połowie pierwszej klasy gimnazjum, sprawnie się zaaklimatyzował. Teraz mogę mówić, że to piłkarz bez skazy. Od razu było widać, że miał wielki talent piłkarski. Szybko zobaczyliśmy też jak bardzo utożsamia się z Legią. Herb i barwy znaczą dla niego naprawdę wiele. Boiskowo? Zawsze się broni. Ale ma też świetny charakter, jest bardzo ułożony - wspomina Piotr Kobierecki, pierwszy trener Szymańskiego z Legii. Szkoleniowiec prowadził rocznik '99 przy Łazienkowskiej, a obecnie zajmuje się graczami z Centralnej Ligi Juniorów, gdzie z pomocnikiem również pracował. Przed transferem, pozytywną rekomendację piłkarzowi wystawiał chociażby Radosław Kucharski, który w ostatnich dniach funkcję dyrektora skautingu mistrzów Polski zamienił na pracę w Manchesterze United.


Szymański szybko stał się kluczową postacią rocznika '99. - Wyróżniał się już w pierwszym meczu. Żywe sreberko. Stał się liderem, szybko mianowałem go kapitanem drużyny - dodaje Kobierecki. - Zawsze myślał o piłce. Żył nią 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nigdy nie było z nim problemów - czy na boisku, czy też w szkole, gdzie był dobrym uczniem lubianym przez kolegów - opowiada Storto. Od 2013 roku, kiedy "Szymi" zamienił Białą Podlaską na stolicę, szedł jak burza. Regularnie grał w juniorskich reprezentacjach i za każdym razem wymieniany był jako jeden z największych talentów trenujących przy Łazienkowskiej. Tak pozostaje do dziś.


Ekspresowy był sezon 2015/2016, kiedy Kobierecki wziął młodego zawodnika do swojego zespołu w Centralnej Lidze Juniorów. I było jak w roczniku '99. Stał się jednym z liderów, a wiosną awansował do ekipy rezerw prowadzonej przez Krzysztofa Dębka. W jednej i drugiej drużynie Szymański grał. Co ciekawe - z dzisiejszej perspektywy - obaj trenerzy odpowiadają dokładnie tak samo: - Przeszedł się po CLJ/rezerwach. To pokazuje, jak buchał talent młodego pomocnika. Pomocnik, to jednak ogólne określenie na "Szymiego", który był uniwersalny. U Kobiereckiego wystawiany był w środku pola, jako "ósemka". Dębek lubił powierzać mu pracę na skrzydle. Z kolei w reprezentacji Polski miał zabezpieczać defensywę, jako "szóstka". Kilka miesięcy temu, gracz mówił na łamach "Legia.Net", że "jeśli ma być szczery, to więcej daje jednak w ofensywie". Biła jednak z tego pewna skromność. Jedna z cech jego charakteru.


- Ma siedemnaście lat, a jego obecna sytuacja w pierwszym zespole dodatkowo pokazuje, jak wielkim jest talentem. Ekspresowo przeskakiwał kolejne szczeble piłkarskiego rozwoju. Ale każdy zaliczał, choć po nich przebiegał. Potrafi wspomagać zespół na wielu pozycjach, choć dla mnie jest najlepszy jako „szóstka” i „ósemka”. Jest wszechstronnym kreatorem, ale poza tym… Reguluje tempo, potrafi przenosić ciężar gry, wspomaga zespół akcjami indywidualnymi. Nie boję się powiedzieć, że mowa o kimś wręcz unikatowym - charakteryzuje młodego gracza Dębek.


Szymański zawsze sprawia wrażenie spokojnego, dobrze wychowanego chłopaka. Nikt nie potrafi sobie przypomnieć, by pokazał się poza boiskiem ze złej strony. Życie dodatkowo hartowało jego charakter. - Ma wpojone wartości. Na początku był nieśmiały, ale widoczna była skromność i eleganckie wychowanie. Pokora i silny charakter to jego znaki rozpoznawcze. Jakość sportowa zawsze wzmacniała respekt wśród kolegów - twierdzi Kobierecki. - Ma jednak swoje zdanie. Potrafi odezwać się w szatni, wspomóc dyskusję rzeczową uwagą. Pozwala mu na to dobra umiejętność rozpoznawania wydarzeń boiskowych. Przy tym jest jednak nadal skromny. Wie czego chce i prze do przodu - dodaje Dębek.


Szymański - w sumie - piłkarzem zespołu CLJ i rezerw był przez rok. W tym czasie wspomagał drużyny. Strzelał też piękne gole. Trafiał do siatki wręcz z przytupem. Bramka w finale CLJ z Pogonią na 3:2? Majstersztyk. "Widły" z Polonią na 2:1?Podobnie. Wtedy zresztą pokazał wspomniane przywiązanie do Legii. Pokazał "eLkę", poklepał herb, uciszył Konwiktorską. W obecnym sezonie dołożył gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Tak pokonał golkipera Widzewa (zdobył w tym meczu obie bramki - 2:1). Ale jak sam mówi, dobrze wychodzą mu stałe fragmenty gry, bo często je trenuje. - Dobry technicznie, szybko operuje piłką, a robi wiele ruchów bez niej. Ma świetną lewą nogę, a koledzy grają dzięki niemu lepiej. Dlaczego? Tworzy linię podania, gra na małą liczbę kontaktów i nie przetrzymuje futbolówki - tak Kobierecki powiększa listę piłkarskiego arsenału Szymańskiego.


Osobom związanym z zespołem rezerw zapadł w pamięć pewien ciepły dzień. Dla Szymańskiego był to pierwszy trening z drugą drużyną mistrzów Polski. Sebastian przyszedł wtedy na trening w butach, które nie były w najlepszym stanie. Określono je nawet mianem „poszarpanych”. Szybko zaproponowano mu nową parę „korków”. Odmówił. Nie myślał o tym w ogóle. Nie chciał się zastanawiać nad stanem butów, a nie mógł się doczekać zajęć. Nie mógł doczekać się gry w piłkę, bo na tym chciał się skupić. Cała sytuacja sporo mówi o podejściu i charakterze "Seby".


Ostatnie pół roku Szymański spędził w pierwszym zespole. Trafił tam za kadencji Besnika Hasi, który "dostał" do drużyny wyróżniających się juniorów. Sam nie wybierał, bo o funkcjonowaniu akademii pojęcia nie miał. Albańczyk dał zadebiutować pomocnikowi w Superpucharze z Lechem (1:4). Potem wpuścił go na kwadrans w przegranej 1:3 konfrontacji z Arką. Wkrótce pożegnał się z pracą, a zastąpił go Jacek Magiera. U niego zagrał raz - na koniec rundy z Górnikiem Łęczna przez jedenaście minut. Rozbłysł w trakcie okresu przygotowawczego. Świetnie prezentował się na treningach i w sparingach. Grał dojrzale, asystował przy golu Adama Hlouska w meczu z FC Nordsjaelland. Pozostawił po sobie świetne wrażenie, choć nie jest o to łatwo, gdy ma się taką konkurencję.


Szymański wiosną nie będzie zapewne pierwszoplanowaną postacią. Będzie o to trudno, kiedy przychodzi rywalizować z Vadisem Odjidją-Ofoe, Thibaultem Moulinem, Tomaszem Jodłowcem i Michałem Kopczyńskim. Do tego Hamalainen, Guilherme, a przede wszystkim Miroslav Radović. Serb mówił ostatnio na łamach Legia.Net o 17-latku w samych superlatywach. - Największe wrażenie na obozach zrobił na mnie młody Sebastian Szymański. Zanotował ogromny postęp. Ma duży potencjał, jest fajnie wychowany, tak na boisku jak i poza nim. Widać, że w domu wpojono mu takie wartości, jakie powinno się wpajać. Świetny charakter, podejście do zawodu. To też go wyróżnia na tle innych młodych chłopaków. Mnie się to bardzo podoba. Jeśli będzie tak dalej pracował i trzymał się swoich zasad, to w przyszłości zajdzie daleko, a Legia wiele na nim zyska. Życzę mu tego, bo to bardzo inteligentny chłopak - dzielił się wrażeniami Serb. Na ten moment pozycja Szymańskiego kreuje się tak, że będzie jednym z pierwszych graczy wchodzących na murawę z ławki rezerwowych.


- Zaskoczył mnie na plus. Wierzyłem, że trafi do pierwszego zespołu, ale że tak szybko? Cóż, wszystkich chyba zaskoczył - uśmiecha się Storto i dodaje: - Fajnie, że odpłaca się za zaufanie. Ariel Borysiuk miał szczęście, że trafił na stawiającego na młodzież Jana Urbana. Teraz podobnie jest z Szymańskim i Magierą. Obaj pomocnicy trafili na odpowiednich szkoleniowców - mówi. - Nigdy nie zna się momentu, w którym można dostać szansę, wskoczyć do „jedynki”. Trzeba jednak umieć wykorzystać szansę, a Sebastian robi to na każdym szczeblu, bo tak było w CLJ i w rezerwach. Zawsze się wyróżniał - podsumowuje Dębek.


Szymański pod koniec 2016 roku związał się nową umową z Legią do 2019 roku. Zabieg słuszny, bo zimą do legijnych drzwi pukała jedna z niemieckich drużyn, która ponoć o piłkarza zabiegała. Mówiło się o kwocie bliskiej miliona euro. Temat szybko się skończył, bo nie podjęto żadnych rozmów. Uznano, że w przyszłości Szymański będzie wart znacznie więcej. I może być wart. Na razie powoli wchodzi do zespołu, ale już wiosną może dać kilka powodów do radości stołecznym kibicom.


Jeśli wszystko nadal będzie toczyło się tak, jak do tej pory, przy Łazienkowskiej rośnie gracz, którego trybuny mogą pokochać. To jednak przyszłość i życzenie dla młodego gracza, by tak faktycznie było. A że w piłkę "Seba" grać potrafi, Legia znaczy dla niego wiele, to kolejne owocne rozdziały jego historii wkrótce powinny nadal się pisać. Oczywiście, lewą nogą. 

Polecamy

Komentarze (47)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.