News: Rzut Beretem: Kac po Ursusie

Rzut Beretem: "Kaz Vegas" raczej nie będzie...

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

04.01.2014 20:33

(akt. 04.01.2019 13:16)

Jeżeli Kazimierz Sokołowski nie przyjechał do Warszawy jedynie w charakterze tłumacza, to kto w Legii młody, kopie prosto i chce ciężko zasuwać, może zacierać ręce. W Norwegii o indywidualnej pracy nad nastolatkami Kaz nie mówił wcale, za to pracował na tyle sumiennie, że w końcu efekty wylansowały go same. Parafrazując popularne ostatnimi czasy hasło: "Możesz być nawet z Norwegii, jeśli masz pomysł na poprawę umiejętności piłkarzy Legii". O tym, że Sokołowski zna się na rzeczy jak mało kto, dobitnie świadczy przypadek Mohameda Abdellaouego. Przywrócił do świata żywych gościa, który dla "większej" piłki już wydawał się stracony.

Kiedy równo cztery lata temu Sokołowski zasilił sztab szkoleniowy Valerengi, chciał dążyć do podniesienia jakości piłkarzy będących w klubie. Padło między innymi właśnie na Abdellauego. Gdyby odnieść go do naszej rzeczywistości, musielibyśmy znaleźć notorycznie zawodzącego 24-latka, co rzucany z dziewiątki na skrzydła, nigdy nie przekroczył granicy dziesięciu goli w skali całego sezonu. - To jak większość naszych ofensywnych zawodników - ktoś powie. Tyle że Abdellaue wśród Wikingów, przynajmniej w planach, nie miał być jednym z wielu. - Nie było zmiłuj. Zostawałem z trenerem po zajęciach, spotykaliśmy się też w wolne dni i ciągle ćwiczyliśmy. Początkowo nie przekładało się to na moje bramki, ale on wchodził mi na ambicję i tłumaczył, co robię lepiej - wyjaśniał nagłą skuteczność norweskim mediom napastnik, za którego latem tego roku Stuttgart zapłacił Honnoverowi 3,5 mln euro. Bo w sezonie 2010 (Tippeligaen gra systemem wiosna-jesień), zaczął trafiać do siatki od samego początku.


W 1. kolejce, z Vikingiem - wcelował dwukrotnie. Celebrując gola, nie miał złudzeń, komu należy podziękować w pierwszej kolejności. Zresztą zerknijcie na fotkę.




Do sierpnia w 20 meczach uzbierał w sumie 15 bramek i sześć asyst. Tyle wystarczyło Hannoverowi, który wyłożył za niego milion euro. Z rozpędu początek w Bundeslidze Abdellaoue zanotował rewelacyjny - na sześć występów, piłka cztery razy lądowała w siatce. - To on nauczył mnie, że w piłce nie ma przypadku. Że nie wystarczy na treningu walić z kilku metrów, bo w meczu o stawkę nikt ci na to nie pozwoli. Wszystko musi być w tempie, powtarzalne, a napastnik, gdy to możliwe, koniecznie zwrócony głową w kierunku bramki - raz jeszcze przemówił reprezentant Norwegii.


To dla mnie fajna historia, dająca nadzieję, że przy udziale Kaza (czekam, kto pierwszy rzuci "Carlo", na cześć ) da się w Legii zrobić coś więcej niż pomeczowy rozruch i przedmeczowe rozciąganie. Jest kilku legionistów, którzy są w stanie poprzez poprawę kluczowej dla swoich pozycji umiejętności, podnieść poziom całej drużyny. Dogrania Bereszyńskiego, głowa w górze Ojamy, opanowanie Kucharczyka, równowaga psychiczna Żyry czy praca Furmana po stracie piłki. Jest nawet cień szansy, że po zajęciach znajdzie się bramkarz!


Przyjście Kaza i asystenta Berga, "Paco" odbieram jako jasne określenie kierunku rozwoju klubu. O ile średnio kręci mnie pierwszy szkoleniowiec, jeszcze nie mogę się przekonać, to jego zaplecze prezentuje się obiecująco. Czuję, że nieprędko zobaczymy w kadrze meczowej puste miejsce.


W przypadku każdego młodego kandydata na piłkarza nadchodzi taki moment, w którym po prostu trzeba go popchnąć, żeby wpadł do wody i nauczył się pływać. Ten moment u nas często myli się z tym, że ktoś najpierw musi błyszczeć na niższym poziomie. Niekoniecznie, to zależy od profilu piłkarza oraz tego, w jaki sposób gra i dorasta. Tylko wtedy, dzięki indywidualnej pracy, da się wyeliminować złe nawyki, jednocześnie umożliwiając mu od razu wejście na wyższy poziom. Wiecie, jaka była ostatnia decyzja Kaza w Brann? Przesunięcie do pierwszego zespołu Emila Hanssona. Data urodzenia: 2.12.1998. Nie, nie pomyliłem się.


To nadzieja dla Tomasiewicza, Bartczaka, Kochańskiego, Wieteski czy Ryczkowskiego, że szansę mają już teraz, a nie w perspektywie dwóch-trzech lat. I nie traktujcie tego wcale w kategoriach aluzji do trenera "późnego" Urbana ("wczesny" tuż po pierwszej konferencji po powrocie od razu pytał, gdzie są Furman i Kopczyński, bo pamiętał ich z wcześniejszej pracy, właśnie jako 16-, 17-latków). Bardziej chodzi mi o przedostatnią rundę Skorży, gdy ten widział na treningach zabawiającego się z Astizem czy Choto 16-letniego Olka Jagiełłę, słuchał namów ze strony starszych zawodników, tyle że tak długo zwlekał z daniem mu szansy na debiut, aż ten w końcu rozsypał się z barkiem w Młodej Ekstraklasie. A co by było, gdyby...


Wiadomo, nie z każdego rocznika po kilku zaistnieje w poważnej piłce. Ale nie zmienia to faktu, że Legia, chcąc być klubem żyjącym z akademii, zwłaszcza z promowania pozyskanych chwilę wcześniej najzdolniejszych 15- i 16-latków, musi mieć plan. Nie tylko monitorować rozwój, lecz również kombinować nad dalszymi kierunkami. Próbować, próbować, próbować.


Najprościej namówić do przeprowadzki Stolarskiego z Wisły. Od razu zaznaczę: super, podoba mi się, że może przyjść do Warszawy taki zawodnik. A przede wszystkim, że rzeczywiście chce to zrobić, co przecież w erze "przedberesiowej" byłoby trudne do pomyślenia, o realizacji nie wspominając. Zgadzam się, że ma ciekawe, czyste uderzenie z dystansu i warunki na dobrego środkowego pomocnika (na prawego obrońcę też, choć w mniejszym stopniu). Niech przychodzi, dla zdolnego zawsze znajdzie się miejsce. Warto jednak zadać sobie pytanie: a z tym Stolarskim, gdyby miał na koncie występy wyłącznie w trzecioligowych rezerwach Białej Gwiazdy, to co? Na pewno jest lepszy od swoich rówieśników, którzy już tutaj są? Nie wiem, nie upieram się. Po prostu głośno myślę.


Bo jakoś głupio byłoby segregować chłopaków na tych, co są w akademii dłużej, i na tych, którzy przyszli "do pierwszej", dlatego że w jakimś klubie nie bali się / zostali zmuszeni grać dzieciakiem. Trzeba im wprowadzić rywalizację, a tej fundament to wyrównanie szans. Przykładowy Tomasiewicz (to akurat wdzięczny przykład, ha!), mimo że ciut bardziej ofensywny, startując z równego poziomu ze Stolarskim, ma niemałe szanse zajść wyżej.


Liczę, że u Kaza nie będzie "Kaz Vegas". Fuszerki, pustego bębna maszyny losującej ani przedłużającego się oczekiwania: parzyste czy nieparzyste? Chciałbym już za pół roku widzieć wymierny efekt jego pracy i móc się do niego odnieść.

Autor jest dziennikarzem serwisu weszlo.com

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.