Roman Kosecki

Roman Kosecki: Legia ma wizję tylko w telewizji

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.03.2018 15:05

(akt. 02.12.2018 11:31)

- Polityka ściągania weteranów, piłkarzy niezdolnych do gry w piłkę, kompletnie mi się nie podoba. Legia dostała po nosie w europejskich pucharach. Wierzyłem, że będzie to dobry moment na przemyślenia prezesów mających swoje wizje. Okazuje się, że wizję mają tylko w telewizji. Zostaje zatem telewizja, nie wizja. Później wygłaszają zdania, które nijak mają się do rzeczywistości - mówi w rozmowie z Legia.Net Roman Kosecki, były piłkarz stołecznego klubu.

fot: Piotr Kucza/FotoPyk


Po hucznym okienku transferowym mówiło się, że Legia będzie taranować rywali na krajowym podwórku. Tak się nie dzieje.

 

- Rzeczywiście, ekipa z Łazienkowskiej gra różne mecze. Dobre spotkania przeplata słabszymi. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatnim czasie pojawiło się wiele nowych twarzy. Potrzeba czasu, aby wszystko zaczęło funkcjonować tak, jak należy. Nie lubię kończyć rozgrywek, gdy do mety zostało jeszcze kilka potyczek. Pamiętajmy, że przed nami cała runda zasadnicza. Tabela może się jeszcze diametralnie przetasować. Pozostaje pytanie: Czy Legia zgra się w odpowiednim momencie i będzie walczyć o mistrzostwo Polski? Od początku zresztą mówi się o tym, że stołeczny klub, chcąc walczyć o Champions League, musi sięgnąć po triumf w Ekstraklasie.

 

Obecna Legia zdecydowanie różni się od tej, prowadzonej przez Jacka Magierę. Tak jak powiedziałem wcześniej – „Wojskowi” potrzebują jeszcze czasu na doszlifowanie formy. Widać jednak potencjał. Wszystko jest w nogach piłkarzy oraz trenera. Łatwo nie będzie, ponieważ konkurencja nie śpi. Jagiellonia i Lech mają aspiracje na końcowy triumf. Górnik Zabrze także ma szansę na sprawienie ogromnej radości swoim kibicom. Na Legię każdy rywal motywuje się podwójnie, lecz trzeba zapobiegać takim sytuacjom. Nie można marudzić. Trzeba robić swoje i wygrywać, bo tego oczekują fani.

 

Problemem może być fakt, iż do stołecznej drużyny trafiło aż dziewięciu obcokrajowców?


- Chcielibyśmy, w polskiej lidze, mieć zawodnika, który po przyjściu z innego kraju jest w stu procentach przygotowany do gry i z miejsca staje się kluczowym ogniwem zespołu. Niestety, nazwiska same nie grają. Cały organizm musi być przygotowany. Legia jest świetnym klubem, który potrafi odbudowywać wiele gwiazd, o których mówi się, że przychodzą tutaj na emeryturę bądź są po „rehabilitacji’. Być może tacy piłkarze przypomną sobie w rundzie wiosennej, że potrafią grać w piłkę.

 

Polityka ściągania weteranów, piłkarzy niezdolnych do gry w piłkę, kompletnie mi się nie podoba. Dostaliśmy po nosie w europejskich pucharach w bieżącym sezonie. Wierzyłem, że będzie to dobry moment na przemyślenia prezesów mających swoje wizje. Okazuje się, że wizję mają tylko w telewizji. Zostaje zatem telewizja, nie wizja. Później wygłaszają zdania, które nijak mają się do rzeczywistości. Uważam, że wielu młodych chłopaków wyjeżdża z kraju i prezentuje się solidnie mimo, że wcześniej, w Ekstraklasie, nie otrzymało prawdziwej szansy. Trzeba będzie to zmienić. Działacze w wywiadach podkreślają, że będą stawiać na wychowanków, lecz odwagi brakuje. Jest to też powiązane z pracą trenera. Szkoleniowcy pracują u nas po trzy miesiące, pół roku. Tylko nieliczni dłużej zostają na swoich stanowiskach. Tak nie można. Ciągłe zmiany do niczego dobrego nie prowadzą. Na krótką metę może tak, ale na dłuższą – nie.

 

Zatrzymajmy się na chwilę przy temacie młodych zawodników. Odważniej stawiałby na wychowanków czy stopniowo wprowadzałby tych najzdolniejszych, jak Romeo Jozak czyni z Sebastianem Szymańskim?

 

- Trener Jozak jest świetnym fachowcem, jeżeli chodzi o pracę z młodzieżą. Znam go z wcześniejszych lat. Teraz pierwszy raz pracuje z seniorami, ale oczywiście obracał się w tym kręgu. Powiem tak – Legia za czasów Jana Urbana wygrała ligę cuglach mając w składzie młodego Kucharczyka, Żyrę, Łukasika, Wolskiego, Koseckiego, Borysiuka… Historia pokazuje, że można. Juniorzy najpierw ogrywali się w Młodej Ekstraklasie, a później płynnie przechodzili do „jedynki” i klub trochę na nich zarobił. „Wojskowi” największe sukcesy osiągali z piłkarzami polskiego pochodzenia. Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy spojrzeć na Legię, w której występowałem ja, Wojciech Kowalczyk, Dariusz Czykier, Maciej Szczęsnym, Markiem Jóźwiakiem, Leszek Pisz, Krzysztof Budka, Dariusz Wdowczyk, Dariusz Kubicki… Mogę tak wymieniać przez parę minut. Wówczas chłopaki grali jak równy z równym w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem United. Wcześniej eliminowaliśmy Sampdorię Genua, Aberdeen, nie odstawaliśmy także w starciach z Barceloną. Warto stawiać na swoich i obdarzać ich pewnym kredytem zaufania, a nie sprowadzać ludzi, którzy po pewnym czasie, być może, wrócą do formy.

 

Można powiedzieć, że Legia ma aktualnie lidera?            

                

- Najlepszym liderem jest drużyna. Miroslav Radović ma charakter wojownika i potrafi zmobilizować resztę. Niedoceniany jest Michał Kucharczyk, który daje dużo od siebie. Pazdana także można zaliczyć do tego grona. Trudno wskazać jednego piłkarza, lecz mój wybór padłby na Radovicia.

 

Dużo mówiło się o kolacji czy imprezie, na którą legioniości, choć nie w komplecie, poszli przed przerwą na mecze reprezentacji.


- Dużo w mediach mówiło się o konflikcie Neymar-Cavani-PSG. Wtedy też została zorganizowana impreza, na którą nie przyszedł Urugwajczyk i nic się nie stało. To, co jest poza boiskiem jest nieistotne. Ważne jest to, co wydarzy się na murawie. Można być świetnym człowiekiem w szatni, a na boisku nie wnosić jakości. Oczywiście, atmosferę buduje się wszędzie, ale to, że ktoś nie przyszedł na dyskotekę – nie ma żadnego znaczenia.

 

Co sądzi pan o przesunięciu Michała Kucharczyka do rezerw?


- To świeży temat. Jestem bardzo zaskoczony takim ruchem. Czytałem zresztą oficjalną wypowiedź Radovicia o wspólnym celu i jedności. Nie wiemy co mogło się wydarzyć. Szkoda, bo Michał to jedna z osób, która oddaje kawał serca na boisku. Być może jednak coś zmajstrował i trener postanowił ustawić go do pionu. To są jednak czyste spekulacje.

 

Niedawno podobna sytuacja spotkała Marco Paixao z Lechii Gdańsk. Zawodnik, zamiast rehabilitować się w klubie, wyleciał do Portugalii. Dodatkowo, jego drużyna znajduje się obecnie w trudnym położeniu… To zwykła samowola... Być może – w kontekście Kucharczyka – jest to kara stricte wychowawcza. 

 

Jak ocenia pan pracę Jozaka przy Łazienkowskiej w przekroju ostatnich miesięcy?


- Wkradła się niestabilność. „Tak krawiec kraje, jak mu materii staje” jak brzmi polskie przysłowie. Chorwat to dobry szkoleniowiec. Trudno, w końcowej fazie, stawiać na młodych zawodników, gdzie potrzebne jest doświadczenie. Najlepszym rozwiązaniem byłaby mieszanka powiewu młodości z  rutyną. Nie wiem, co się dzieje w szatni, na treningach. Jestem jednak przekonany, że Jozak nie gra przeciwko swojej drużynie. To byłby absurd. Inni jednak nie śpią. Każdy ma swoje problemy i trzeba z nich wyjść. Życzę Legii mistrzostwa i trzymam za nich kciuki.

 

Z obecną grą jest szansa na tytuł?

 

- Legia dostała zimny prysznic po starciu z Jagiellonią i Wisłą, zwyciężyła rzutem na taśmę w meczu z Lechem… Słabsze wyniki powinny być dla zawodników motywacją do zdwojonej pracy. Piłkarze muszą wziąć się do roboty i skoncentrować na swoim planie.  Reasumując – więcej treningów, mniej gadania.

 

Przerwa na kadrę pomoże stołecznej drużynie?

 

- Czas działa na korzyść warszawiaków. Pojawił się przestój, można na spokojnie przeanalizować ostatnie tygodnie, spotkania. Gdyby zamiast przerwy na reprezentacje, pojawiły się mecze co trzy dni, trudno byłoby się pozbierać. Dla stołecznego klubu to dobre rozwiązanie.  

Polecamy

Komentarze (44)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.