
Rezerwowy Orlando Sa wraca do łask?
22.05.2015 08:28
(akt. 07.12.2018 23:47)
Trener Henning Berg na ławce posadził Ondreja Dudę i Marka Saganowskiego, a od pierwszej minuty zagrali Michał Masłowski i Sa. O ile ten pierwszy nie zachwycił, to drugi uratował Legii cenne trzy punkty. Pozostali Legioniści razem z nim - co nie zawsze było regułą - cieszyli się z gola i ważnych trzech punktów.
Sa na to, by Norweg na niego postawił, czekał długo. Ostatni raz od pierwszej minuty zagrał 11 kwietnia. Od tamtej pory na murawie pojawiał się czterokrotnie - za każdym razem w roli zmiennika. I chociaż w żadnym ze spotkań (z Ruchem, Pogonią, Lechem i Śląskiem) nie strzelił gola, to zwykle dawał drużynie impuls do lepszej, bardziej ofensywnej gry. Nie zawodził. Ale Berg był konsekwentny. W ataku regularnie stawiał na Saganowskiego.
Berg od początku miał do napastnika pretensje (Sa trafił do Legii w lutym 2014 r.). Nie podobało mu się jego podejście do treningów, gwiazdorskie maniery, zbyt lekkie traktowanie zawodu, a przede wszystkim zbyt luźny stosunek do meczowej taktyki. Czy teraz to się zmieni? Na pewno obrazek po meczu z Jagiellonią, kiedy piłkarz i trener padli sobie w ramiona, był wymowny, niecodzienny.
Cały artykuł do przeczytania na legia.sport.pl.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.