Relacja z trybun
20.09.2002 17:09
Kiedy po losowaniu okazało się że przeciwnikiem Legii w pierwszej rundzie Pucharu UEFA będzie holenderski FC Utrecht , trudno było jednoznacznie określić faworyta tego dwu-meczu. Jedno było pewne. Utrecht to nie Valencia czy Barcelona, z którą nie tak dawno graliśmy. Większość zainteresowanych uważała więc że jest to zespół w zasięgu możliwości naszej Legii. Wszystko miał zweryfikować pierwszy mecz obu drużyn, a przynajmniej wskazać jego faworyta do awansu. I wskazał. Legia pewnie pokonała Utrecht 4:1 i teraz to ona jest w komfortowej sytuacji przed rewanżem.
Czwartkowy wieczór pozostanie w pamięci kibiców na długo. Nie dość że Legia wysoko wygrała z uznanym europejskim zespołem jakim jest Utrecht, to zrobiła to na oczach holenderskich kibiców, którzy przybyli do Warszawy w sile 1200 osób. Chyba każdy legionista wiedział że fani Utrechtu należa do najlepszych w swoim fachu w Holandii. Dorównać mogą im jedynie kibice Feynordu. Związane jest to nie tylko z głośnym dopingiem i choreografią(kartoniki, race itd.) ale także w kwestii hooligans. Skąd my to znamy ? Spotkanie więc miało podwójne znaczenie. Wyłonić miało zwycięzce nie tylko na boisku ale i na trybunach. Oba te "mecze"wygraliśmy. Kibice Utrechtu zajęli dwa sektory. Tradycyjnie łuk od strony "kanałku" i sektor przed trybuną honorową. Przywieżli oni ze sobą kilkanaście małych flag. Każdy z osobna poubierany był także w klubowe barwy. Doping który zaprezentowali, na początku był naprawdę dobry, ale tylko wtedy gdy na tablicy widniał bezbramkowy remis .Od momentu gdy Legia objęła prowadzenie, doping był już coraz słabszy, aż wreszcie umilkł na dobre. Tak naprawdę o sile fanów Utrechtu będziemy mogli się przekonać podczas meczu rewanżowego. Teraz pora na Fanów Legii. Tradycyjnie już na wyjście piłkarzy wszyscy zaczeli śpiewać "Mistrzem Polski jest Legia..."W tym samym czasie nad trybuną odkrytą pojawiło się kilka tysięcy kolorowych kartoników, które utworzyły tym razem obraz dwóch kibiców z szalikami, między nimi zaś widniała elka w kółeczku. Na skrajnych sektorach powstał zaś napis "CWKS". Po raz kolejny choreografia na naszym stadionie wypadła super .Sam doping był równy i głośny. Tego dnia przeważały głównie pieśni: "mały walczyk" i "Gooooooooool,hej legia gol...." Na początku drugiej połowy kibice na trybunie odkrytej rozwiesili nad głowami "Wielką flagę" i dwie mniejsze sektorówki. Od razu w ruch poszły flesze. Jak powiedział mi póżniej pewien holenderski dziennikarz właśnie "Wielka flaga" zrobiła na nich największe wrażenie. Nie martwiąc się o końcowy wynik spotkania, zadowoleni i rozlużnieni kibice zaczeli robić meksykańską falę. Jedyne czego brakowało na stadionie to pokazów pirotechnicznych. Ale to chyba efekt kolejnego przejęcia zasobów przez policje. Po końcowym gwizdku sędziego, piłkarze podziękowali fanom za doping ,a ci jeszcze długo po meczu świętowali zwycięstwo w pobliskich pubuch.
Autor: Dominik Sysak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.