
Radosław Murawski: Piast i mistrzostwo? Wiele brakuje
06.05.2016 13:10
(akt. 07.12.2018 15:04)
Wychowanek Piasta Gliwice, w dodatku mający 22-lata, a już będący kapitanem zespołu. Kiedy dostałeś opaskę poczułeś, że to duży zaszczyt?
- Oczywiście, że to zaszczyt. Niewielu piłkarzy miało przyjemność nosić kapitańską opaskę, tym bardziej w moim wieku. Wielką sprawą jest dla mnie że pochodzę z tego regionu i takie wyróżnienie jest jednocześnie zobowiązaniem do „trzymania” całości.
Widzisz siebie w roli rekordzisty? Jesteś najmłodszym kapitanem drużyny w Ekstraklasie w tym sezonie.
- Jestem pewnego rodzaju ciekawostką w lidze. Wydaje mi się, że z moich obowiązków wywiązuje się nie najgorzej. Z tego co wiem, chłopaki nie narzekają na mnie. Najważniejsze jest to, że dajemy radę w Ekstraklasie zajmując drugie miejsce. Będziemy też do końca walczyć o mistrzostwo Polski.
Skandowano też ostatnio na stadionie twoje imię i nazwisko…
- 22 kwietnia miałem dwudzieste drugie urodziny. Kibice powiedzieli, że skandowanie mojego imienia i nazwiska było związane z jubileuszem, ale również docenieniem postawy na boisku. Tym, że oddaje serducho na placu gry. Było mi bardzo miło.
Występujesz w najsilniejszej formacji Piasta Gliwice? Często chwali się twoją drużynę za grę w środku pola.
- Przede wszystkim nie odbierajmy innym zasług. Patrik Mraz jest obrońcą, a dał nam wiele radości także w ofensywie - swoimi golami, a zwłaszcza asystami. Do siatki często trafiał Martin Nespor. Dodatkowo Jakub Szmatuła pewnie spisuje się między słupkami. Defensorzy, poza pomocą bramkarzowi, muszą też wyprowadzać piłkę do przodu. Mógłbym tak wymieniać dalej. Trudno rozdzielać Piasta i oceniać poszczególnych zawodników. Wszyscy tworzą zgrany mechanizm.
Nie ma jednostki, która głównie wyróżniałaby się w Piaście. Można użyć wyświechtanego stwierdzenia, że gliwicka drużyna to kolektyw.
- Wiele osób pytało się mnie, z czego bierze się fenomen Piasta. W Gliwicach nie ma wielkiego budżetu. Przed sezonem nie było również głośnych nazwisk, a dopiero z czasem zaczęto wyróżniać poszczególnych graczy. O wszystkim zaważyła nasza postawa na placu gry w kolejnych spotkaniach.
Gliwickim piłkarzom towarzyszy już zmęczenie? Akurat ty spędziłeś na boisku najwięcej czasu ze wszystkich graczy Piasta w polu. W sumie grałeś przez 2955 minut.
- Szczerze powiem, że nie. Może zaskoczę, ale zaczynam się czuć coraz lepiej, tak samo jest z całym zespołem. Zdarzały nam się wiosną słabsze mecze i wiele osób mówiło, że to właśnie kwestia zmęczenia. Teraz odżyliśmy i wróciliśmy na właściwe tory. Idziemy twardo do przodu! Trener Latal dobrze wiedział, że będzie nam towarzyszył natłok spotkań. Szkoleniowiec umiejętnie dysponował naszymi siłami i jesteśmy gotowi na najważniejsze konfrontacje. Nie pozwoliliśmy odskoczyć Legii, teraz może to tylko jeszcze mocniej zaprocentować.
Co się czuje przed meczem z drużyną, na której stadionie jeszcze nigdy nie wygrał twój zespół?
- Patrzymy zupełnie inaczej. Kiedy przed startem rundy finałowej dowiedziałem się, że zagramy w stolicy, ucieszyłem się z tego. To ciekawy stadion, ładny dla oka. Dodatkowo Legię dopingują bardzo dobrzy kibice, którzy licznie stawiają się przy Łazienkowskiej. Oni robią cudowne widowisko, a my postaramy się zapewnić odpowiednią jakość piłkarską. Mam nadzieję, że w niedzielę stworzymy święto futbolu.
Nastroje w drużynie są bojowe? Bartosz Szeliga powiedział nawet, że jedziecie podbić stolicę.
- To takie standardowe hasło, które padło też w sezonie zasadniczym. Myślę, że to pewnego rodzaju kontynuacja. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z naszej dyspozycji i z różnic punktowych. W Warszawie czeka nas bardzo ważne spotkanie.
Na początku sezonu chyba nikt nie zaryzykowałby stwierdzenia, że Piast do samego końca rozgrywek będzie walczył o mistrzostwo Polski. Podobna sytuacja była w Anglii, gdzie nikt nie spodziewał się, że tytuł wywalczy Leicester City. Można was porównać do drużyny „Lisów”?
- Może w małym stopniu. Nikt nie powiedziałby, że Leicester zostanie mistrzem Anglii i wyprzedzi wszystkie potęgi. Podejrzewam, że wielu kibiców w Polsce może nas porównywać do drużyny Marcina Wasilewskiego. Różnica jest jednak taka, że Leicester wypracowało pewną przewagę punktową, a potem utrzymało ją do końca. Nam do mistrzostwa jeszcze wiele brakuje. Nie chcemy wybiegać w przyszłość. Wolimy skupić się na najbliższym spotkaniu.
Spodziewałbyś się, że na początku maja to mecz Legii z Piastem będzie uważany za najważniejsze spotkanie miesiąca w Polsce? Mało kto w takich kategoriach widział finał Pucharu Polski, gdzie warszawiacy pokonali Lecha Poznań 1:0.
- Wcześniej nikt nie odważyłby się na stwierdzenie czegoś takiego. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział kibicom Legii, że ich drużyna do końca będzie walczyła o mistrzostwo z Piastem, to warszawscy fani wyśmialiby takiego człowieka. Daliśmy radę i zastąpiliśmy w konfrontacji o wszystko Lecha Poznań czy Wisłę Kraków.
Jak grać z Legią, by wygrać? Zagłębie przetarło szlak swoim wysokim pressingiem?
- Na każdy mecz trener Latal szykuje inną taktykę. Na pewno będziemy starać się wygrać. Niesamowicie istotne będzie zneutralizowanie Nemanji Nikolicia, który w Ekstraklasie w tym sezonie strzelił 26 goli. Warszawska ofensywa spisuje się naprawdę dobrze.
Fakt, że nie będzie Prijovicia będzie ułatwieniem czy utrudnieniem? Przy pierwszym wariancie mam na myśli to, że wiedzieliście jakiej taktyki się spodziewać.
- Wiedzieliśmy jak gra i to nam trochę ułatwiało. Legia zimą wzmacniała się robiąc głośne transfery nie po to, by martwić się, że z powodu kontuzji wypadł jeden gracz. Prijović jest ważnym ogniwem warszawiaków, ale w kadrze są też inni. Ten, kogo trener Czerczesow wystawi za Szwajcara, będzie chciał się pokazać, że nie jest gorszy od swojego konkurenta leczącego kontuzję.
To mecz o mistrzostwo Polski?
- Nie. Moim zdaniem nie można tak nazwać najbliższego spotkania. Inna sprawa, że ten kto wygra, zrobi duży krok w kierunku tytułu. Potem zostaną jeszcze dwie kolejki, od których wiele będzie zależeć. Na razie bądźmy ostrożni ze wszelkimi deklaracjami…
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.