Radosław Gilewicz o Hlousku

Byłeś piłkarzem Stuttgartu, wciąż uważnie śledzisz losy tej drużyny. Adam Hlousek to lewy obrońca, środkowy czy może jednak skrzydłowy?

Do Stuttgartu został sprowadzony jako lewy obrońca. Na tej pozycji grał też w Norymberdze, gdzie strzelał gole i asystował. Z musu występował jednak również na środku obrony. Ostatnio w ogóle wypadł ze składu Stuttgartu. Skrzydłowym nie jest, bo gdyby był, to pewnie grywałby częściej. Wiem, że miał ofertę ze Slavii Praga, ale odrzucił ją, deklarując chęć walki o miejsce w niemieckim klubie.

I doszedł do wniosku, że jednak nie ma szans?

Generalnie ostatnio, jeszcze za trenera Alexandra Zornigera, defensywa Stuttgartu spisywała się fatalnie. Nie powiem, że przez Hlouska, on po prostu wpisał się w ten marazm. Trener kazał obrońcom grać wysokim pressingiem i zupełnie się to nie sprawdzało. Dopiero Jürgen Krammy zmienił system i trochę uszczelnił defensywę. Hlousek powędrował na ławkę, a że się poprawiło, to nie zanosiło się na to, że z niej wstanie. Postanowił spróbować czegoś nowego.

Rzadko się zdarza, by zawodnik z Bundesligi trafił do ekstraklasy. Legia robi przełomowy transfer, czy bierze piłkarza z jakimś ukrytym defektem?

Nie wiem, czy to przełom. Nie powiedziałbym, że Hlousek nie poradził sobie w Bundeslidze. Jemu nie poszło w Stuttgarcie, bo w Norymberdze radził sobie dobrze. Co by było, gdyby z Norymbergi odszedł gdzieś indziej? Trudno powiedzieć. Może byłby podstawowym zawodnikiem innego zespołu Bundesligi? Zauważyłem za to, że Czesi dobrze się w Polsce czują, co pokazuje przykład Piasta Gliwice. Poziom może nie jest u nas najwyższy, ale mamy dobre stadiony, nieźle płacimy. Dobra fama niesie się po Europie. Patrząc na sytuację Hlouska w Stuttgarcie, Legia na pewno była lepszą opcją niż powrót do Slavii.

Cały wywiad można przeczytać tutaj.