Przegląd prasy: ... swego nie znacie.

Przegląd Sportowy - Michał Kucharczyk wszedł na czwartkową konferencję prasową w tak dobrym humorze, w jakim nie był widziany od dawna. Nie tylko po nim widać, jak dużą ulgę legioniści odczuli po rozstaniu z Romeo Jozakiem. I dostrzegalne jest to nie tylko w ich zachowaniu, ale przede wszystkim na boisku. W poprzedniej kolejce zagrali z Wisłą tak, jakby ktoś zdjął im z nóg kajdany. Ale musieli zachować czujność – aby zdobyć  mistrzostwo, nie mogą sobie pozwolić na najmniejszą wpadkę, bo przed sobą mają i Jagiellonię, i Lecha.

Okazuje się, że siłą mistrza Polski w decydującym momencie sezonu są jej najmłodsi zawodnicy, choć wynik ustalił Miroslav Radović. Pomocnik Legii wrócił po kontuzji, którą leczył od meczu w Gdyni. Nikt nie miał wątpliwości, że to on powinien wykonać rzut karny po faulu na Cafu. Legioniści tym meczem tylko potwierdzili, że zwolnienie Jozaka było bardzo dobrą decyzją, nie zmienia tego nawet bramka pod koniec spotkania Gorana Cvijanovicia. Klafurić wygrał trzeci mecz z rzędu i w piątkowy wieczór wskoczył z zespołem na pozycję lidera. Mecze Lecha i Jagiellonii pokażą, na jak długo.

Sport - Dla takich akcji kibice przychodzą na stadiony, a ci, którzy mają daleko, wykupują abonament telewizyjny stacji pokazującej rozgrywki. Błyskawiczna „klepka” Jarosława Niezgody z Sebastianem Szymańskim, a potem precyzyjne uderzenie tego pierwszego - obok bezradnego Zlatana Alomerovicia. Ręce same złożyły się do braw, a - patrząc na międzynarodowy skład Legii w zestawieniu z autorami tej akcji - na usta cisnęło się hasło.

Fakt - Trener Dean Klafurić nazywa ich Bolkiem i Lolkiem, bo są nierozłączni jak bohaterowie polskiego filmu animowanego. I właśnie gole Jarosława Niezgody oraz Sebastiana Szymańskiego dały zwycięstwo Legii nad Koroną (3:1) i przynajmniej do soboty pozycję lidera ekstraklasy. W starciu z Koroną wiele wskazywało na to, że gospodarze mogą stracić punkty. Ale w drugiej połowie w głównych rolach wystąpili „Bolek i Lolek”.

Super Express - Piłkarze Legii, choć swoją grą nie porwali, to zwyciężyli pewnie Koronę Kielce 3:1 i przynajmniej na kilkanaście godzin wrócili na pierwsze miejsce w ekstraklasie. Gracze ze stolicy ostatni raz pokonali na swoim boisku Koronę w 2014 r. W piątek gospodarze długo się rozkręcali. Co prawda Inaki Astiz w zamieszaniu trafił w słupek, a po świetnej dwójkowej akcji Sebastian Szymański – Jarosław Niezgoda w 39. minucie ten drugi skierował nawet piłkę do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego. W 47. minucie Szymański efektownym strzałem zza pola karnego dał gospodarzom prowadzenie. Plan Korony na wywiezienie ze stolicy korzystnego wyniku runął w 56. minucie. Najlepszy na boisku Szymański kapitalnie podał do Niezgody, a ten, strzelając „na raty”, wyprowadził Legię na prowadzenie 2:0. Było to 13. trafienie wychowanka Wisły Puławy w tym sezonie. 180 sekund później przyjezdni chyba już ostatecznie stracili wiarę w odrobienie strat. Kiedy na Arkadiusza Malarza wyszło trzech graczy Korony, to Kaczarawa w fatalnym stylu przegrał pojedynek z kapitanem Legii. Gości dobił Miroslav Radović, który pojawił się na boisku po przerwie i pewnie wykorzystał rzut karny po faulu na innym rezerwowym – Cafu.

Gazeta Wyborcza - Jarosław Niezgoda podpisał nową umowę, ale latem i tak może odejść na Zachód. Nowy kontrakt jest ważny do czerwca 2022 r. W umowie znalazł się zapis o kwocie odstępnego. Jeśli zatem inny klub chciałby wykupić Niezgodę, będzie musiał zapłacić Legii 10–12mln euro. – Przy podpisywaniu kontraktu rozmawiałem z prezesem i dyrektorem sportowym. Powiedzieli, że to nagroda za ten sezon i na tę umowę zasłużyłem – mówi Niezgoda, który w piątek stzrelił 13 gola w lidze w sezonie - tym razem Koronie Kielce.